bowiem i żołądkowi słąbemu/ ale też i serdecznej boleści/ wielką i znaczną pomoc przynosi/ i Melancholią odpędza/ przeciwko ślakowi jest pewnym lekarstwem/ jako o nim Natura listowie pisze. Nadto jest prośba szczęścia i nieszczęścia ludźkiego kiedy kogo jakie nieszczęście potkać ma/ abo się rozpadnie/ abo też z kelinotu w który jest wsadzony wyskoczy. Czemużby serdeczna miłość i szczęra jemu być przyrównana niemiała. Ta abowiem też wszytkei skutki w sobie zawiera; frasobliwym jest en który w stanie Małżeńskim żhyje/ miłość prawdziwa Małżeńska on frasunek odpędzić i znieść może. Jestli zaś jeden w stanie małżeński żyjący bliski jakiego nieszczęścia/ abl przypadku/ serce przyjaciela jego miłującego
bowiem y zołądkowi słąbemu/ ále też y serdecżney boleśći/ wielką y znáczną pomoc przynośi/ y Melánkolią odpądza/ przećiwko ślakowi iest pewnym lekárstwem/ iáko o nim Náturá listowie pisze. Nádto iest prośbá szcżęśćia y nieszcżęśćia ludźkiego kiedy kogo iákie nieszcżęśćie potkáć ma/ ábo sie rozpádnie/ ábo też z kelynotu w ktory iest wsádzony wyskocży. Czemużby serdecżna miłość y szcżęra iemu być przyrownana niemiáłá. Ta ábowiem też wszytkei skutki w sobie záwiera; frásobliwym iest en ktory w stanie Małżeńskim żhyie/ miłość prawdźiwa Małżeńska on frásunek odpędźić y znieść może. Iestli záś ieden w stanie małżeński żyiący bliski iakiego nieszcżęśćia/ abl przypadku/ serce przyiaćielá iego miłuiącego
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E3
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
poskakują/ I alternatą Panny częstują. Tam wolno palce ścisnąć i dłoni Wolno podrapać której niebroni/ Może uszczypnąć może nieznacznie/ Pieszczoną rękę całować smacznie. A cóż ma Heban nad cię Jaworze/ Ty masz głos w Cenie/ a on wpozorze. On swym widokiem ucieszy oczy/ Po tobie wesoł człek gdy wyskoczy. Lirycorum Polskich Pieśń XXXVI. Wybijanie Aprehensiej jednej Damie.
ORdynans Woli Boskiej rzeczami kieruje/ Tenże nieskasowane Dekreta Feruje/ A jak komu naznaczą w Parlamencie Nieba/ Tym się mu kontentować tym cieszyć potrzeba.
W górę się Sokół/ wzbija rączym lotem snadnie/ Aż wieczorem na drzewie krzewistym opadnie. Rybka po morzu buja
poskákuią/ Y álternatą Pánny częstuią. Tám wolno pálce śćisnąć y dłoni Wolno podrapáć ktorey niebroni/ Może vszczypnąć może nieznácznie/ Pieszczoną rękę cáłowáć smácznie. A coż ma Heban nád ćię Iáworze/ Ty masz głos w Cenie/ á on wpozorze. On swym widokiem vćieszy oczy/ Po tobie wesoł człek gdy wyskoczy. Lyricorum Polskich PIESN XXXVI. Wybiiánie Apprehensiey iedney Dámie.
ORdynans Woli Boskiey rzeczámi kieruie/ Tenże nieskássowáne Dekretá Feruie/ A iák komu náznáczą w Párlámenćie Niebá/ Tym się mu kontentowáć tym ćieszyć potrzebá.
W gorę się Sokoł/ wzbiia rączym lotem snádnie/ Aż wieczorem ná drzewie krzewistym opádnie. Rybká po morzu buia
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 216
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
przeszłego wziąwszy próbę roku, Wychowałem ogiera na gołym obroku, Żeby mi się mógł w marcu popisować w stadzie; Aż taki widzę w marcu, jaki w listopadzie. Kwiczy-ć on przecie, marcha; za diabłaż to stoi, Kiedy więcej nic, wącha tylko albo gnoi: Tylko klacza do niego nie wyskoczy z skóry, A ten coraz to zęby wyszczerzy do góry,
Świadcząc słońcem, że już nic nie nachowa kobył, Wspomniawszy stare lata, że już nie to, co był; A jeśli też na którą odważy się wskoczyć, Po cóż, kiedy nie może więcej, tylko moczyć. Kto uczyni, co może,
przeszłego wziąwszy próbę roku, Wychowałem ogiera na gołym obroku, Żeby mi się mógł w marcu popisować w stadzie; Aż taki widzę w marcu, jaki w listopadzie. Kwiczy-ć on przecie, marcha; za diabłaż to stoi, Kiedy więcej nic, wącha tylko albo gnoi: Tylko klacza do niego nie wyskoczy z skóry, A ten coraz to zęby wyszczerzy do góry,
Świadcząc słońcem, że już nic nie nachowa kobył, Wspomniawszy stare lata, że już nie to, co był; A jeśli też na którą odważy się wskoczyć, Po cóż, kiedy nie może więcej, tylko moczyć. Kto uczyni, co może,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 172
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, co pasą klacz gładką; Szczęśliwszy stadnik, co cię sprawi matką, A pewnie Pegaz stąd między planety Przeniesie z tobą spłodzone dzianety. SEKRET
Milcz, serce, przebóg! Można-li, Niech cię cicho ogień pali, Wolij-ż zgorzeć od tęsknice Niż wyjawić tajemnice.
Niech z was, o wymowne oczy, Żadna iskra nie wyskoczy, Niech gdzie wam patrzać najsłodzej Rozum was trzyma na wodzy: W miłości w jednej są cenie Mowa i chciwe pojrzenie. I wy, serdeczne westchnienia, Świadome mego cierpienia, Wiadome same i tego, Żem przecię dokazał swego, Co się z ust mych wydzieracie, Ach, cyt, i tak mię wydacie:
, co pasą klacz gładką; Szczęśliwszy stadnik, co cię sprawi matką, A pewnie Pegaz stąd między planety Przeniesie z tobą spłodzone dzianety. SEKRET
Milcz, serce, przebóg! Można-li, Niech cię cicho ogień pali, Wolij-ż zgorzeć od tęsknice Niż wyjawić tajemnice.
Niech z was, o wymowne oczy, Żadna iskra nie wyskoczy, Niech gdzie wam patrzać najsłodzéj Rozum was trzyma na wodzy: W miłości w jednej są cenie Mowa i chciwe pojrzenie. I wy, serdeczne westchnienia, Świadome mego cierpienia, Wiadome same i tego, Żem przecię dokazał swego, Co się z ust mych wydzieracie, Ach, cyt, i tak mię wydacie:
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 12
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
krzyczeć, że ginę — Znosisz lament, lamentu odrzucasz przyczynę. Gdy-ć się tedy wyrazić żale me napieram, Nie śpiewam wtenczas, Zosiu, nie, ale umieram. GNIEWEM NIE WSKÓRASZ
Jeśli chcesz mnożyć miłość gniewy twymi, Mam tyle siły nad ogniami mymi, Że z sideł, które twe stawiają oczy, Rozum wyskoczy.
Chcesz-li, abym się kochał w tobie wiernie, Przestań tych figlów, bo chociaż niezmiernie
Kocham, jednak w bok natychżemiast skoczę, Jak zdradę zoczę.
Musiałbym się wnet z miłością powadzić, Gdyby mię chciała na męki prowadzić; Ja czekam od tej, która mię tak wierci, Zdrowia,
krzyczeć, że ginę — Znosisz lament, lamentu odrzucasz przyczynę. Gdy-ć się tedy wyrazić żale me napieram, Nie śpiewam wtenczas, Zosiu, nie, ale umieram. GNIEWEM NIE WSKÓRASZ
Jeśli chcesz mnożyć miłość gniewy twymi, Mam tyle siły nad ogniami mymi, Że z sideł, które twe stawiają oczy, Rozum wyskoczy.
Chcesz-li, abym się kochał w tobie wiernie, Przestań tych figlów, bo chociaż niezmiernie
Kocham, jednak w bok natychżemiast skoczę, Jak zdradę zoczę.
Musiałbym się wnet z miłością powadzić, Gdyby mię chciała na męki prowadzić; Ja czekam od tej, która mię tak wierci, Zdrowia,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 252
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jedzie otoczony całym swoim dworem. Jużeśmy do onego przyjeżdżali krzaku, Kiedy się król na wózku wymknąwszy z orszaku, Wszytkim zmykać zabroni, sam charty na smyczy Trzyma, owemu się mieć każe do wytyczy. Ale ten widząc, że go oszukały oczy, Krzyknąwszy: „Otóż!” — co koń pary ma, wyskoczy. A frant siedział na rączym i prosto ku boru Leci, wołając: „Otóż!” Nierychło erroru Postrzegszy król: „Goń — głosem — kto cnotliwy — rzecze. — Już nie dbam o zająca, on niech nie uciecze.” Tedy się wszyscy jakby suniem za odyńcem; Lecz ten, dopadszy lasu,
jedzie otoczony całym swoim dworem. Jużeśmy do onego przyjeżdżali krzaku, Kiedy się król na wózku wymknąwszy z orszaku, Wszytkim zmykać zabroni, sam charty na smyczy Trzyma, owemu się mieć każe do wytyczy. Ale ten widząc, że go oszukały oczy, Krzyknąwszy: „Otóż!” — co koń pary ma, wyskoczy. A frant siedział na rączym i prosto ku boru Leci, wołając: „Otóż!” Nierychło erroru Postrzegszy król: „Goń — głosem — kto cnotliwy — rzecze. — Już nie dbam o zająca, on niech nie uciecze.” Tedy się wszyscy jakby suniem za odyńcem; Lecz ten, dopadszy lasu,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 278
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tych sztukach dwu/ wszystka Końska najprzedniejsza poległa dzielność. A to jaki Koń do potrzeby być ma. Jedna: Aby gdy jeździec na Koniu wrzeźwym skoku poskoczywszy na stajanie/ abo na Kop[...] inny raz: zasadzi go/ że nad wolą jego i na piądź nie przeskakując zaraz obróci się. Jako w drodze ciasnej z miejsca wyskoczy zaraz na ikim Koniu/ on z kim czyni. Tedy po Pierwszym podkaniu/ będzie mógł prędko k niemu z bronią przyszkoczyć w tył. Druga/ Lamanie krótkie na to potrzebne jest/ a to gdy kto od jazdy/ abo piechoty ogarnionby był/ aby Koń w onym krótkim skakaniu mógł sobie uczynić Rom abo plac
tych sztukách dwu/ wszystká Końska nayprzednieysza poległa dźielność. A to iáki Koń do potrzeby bydź ma. Iedná: Aby gdy ieźdźiec ná Koniu wrzeźwym skoku poskoczywszy ná stáiánie/ ábo ná Kop[...] iny raz: zásádźi go/ że nád wolą iego y ná piądź nie przeskákuiąc záraz obroći sie. Iáko w drodze ćiásney z mieyscá wyskoczy záraz ná ikim Koniu/ on z kim czyni. Tedy po Pierwszym podkániu/ będźie mogł prędko k niemu z bronią przyszkoczyć w tył. Druga/ Lamánie krotkie ná to potrzebne iest/ á to gdy kto od iezdy/ ábo piechoty ogárnionby był/ áby Koń w onym krotkim skakániu mogł sobie vczynić Rom ábo plác
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 15
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Więc też sama rządnie je, widzisz jak opaśna. A kiedy w karczmie będzie, nie da się częstować, Zarówno ze mną pije; kiedy zaś tańcować Pocznie, już nie ma miary: na muzykę woła: „Grajcie do sześci groszy”, - nikt jej nie wydoła. Już ona gonionego, plęśnego, hajduka Wyskoczy, podniósszy gzła-nie lada to sztuka. Zaśpiewa-ć po frantowsku, u kata jej koniec, To jej ni dwa żywoty był namilszy taniec, Który się tu położył „o Kaśce” i dalej Inszych tam jest nie mało, coraz to zuchwalej. 4. Taniec abo pieśń o Kaśce.
Czyja to Katarzyna? Ojcowa
Więc też sama rządnie je, widzisz jak opaśna. A kiedy w karczmie będzie, nie da się częstować, Zarówno ze mną pije; kiedy zaś tańcować Pocznie, już nie ma miary: na muzykę woła: „Grajcie do sześci groszy”, - nikt jej nie wydoła. Już ona gonionego, plęśnego, hajduka Wyskoczy, podniósszy gzła-nie leda to sztuka. Zaśpiewa-ć po frantowsku, u kata jej koniec, To jej ni dwa żywoty był namilszy taniec, Który się tu położył „o Kaśce” i dalej Inszych tam jest nie mało, coraz to zuchwalej. 4. Taniec abo pieśń o Kaśce.
Czyja to Katarzyna? Ojcowa
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 6
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
przeciwko temu kto go na palcu nosi. A trzeci powiada jest też wdzięczny kamień na pojźrzeniu Szmaragd stróż czystości/ farby zielonej/ która znaczy dobra w każdej rzeczy nadzieję. Ten ma taką cnotę/ iż nie rad się bawi przy człowieku wszetecznym/ w nieczystości się kochającym/ ale abo się złupa w pierścieniu/ abo wyskoczy i zginie. Z tych trzech powiada/ jest od natury uformowany najprzedniejszej kamień rzeczony opalus, który i świeci się jako karbunkuł/ i rumieni się jako Ametyst farbą purpurową/ i zieloność wydaje z siebie/ jako Szmaragd/ tak jako kiedyby kto na wodę morską z góry pojźrzał/ a wszytkiemi oraz farbami połyskuje się.
przećiwko temu kto go ná pálcu nośi. A trzeći powiáda iest też wdźięczny kámień ná poyźrzeniu Szmárágd stroż czystośći/ farby źieloney/ ktora znáczy dobra w káżdey rzeczy nádźieię. Ten ma táką cnotę/ iż nie rad się báwi przy człowieku wszetecznym/ w nieczystośći się kocháiącym/ ále ábo się złupa w pierśćieniu/ abo wyskoczy y zginie. Z tych trzech powiáda/ iest od nátury vformowány nayprzednieyszey kámień rzeczony opalus, ktory y świeći się iáko kárbunkuł/ y rumieni się iáko Amethyst fárbą purpurową/ y źieloność wydáie z siebie/ iáko Szmárágd/ ták iáko kiedyby kto ná wodę morską z gory poyźrzał/ á wszytkiemi oraz fárbámi połyskuie się.
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 4
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
tak wielki, że ledwie go za 7 kroć tysięcy dni obejdzie, nakryty obrusem, serwetami złotem tkanemi, z specjałami potraw i napoju, których zażywać mają Na końcu stołu przyniesie Młodź do stołu służąca, szaty, obowie, Łańcuchy złote, etc, na Tacy każdemu dana będzie cytryna, z której za powąchaniem, śliczna wyskoczy Panna, z ukontentowaniem wszetecznym, wielu letnim. W tym da się im Pan BÓG widzieć, upadającym na obecność i jasność jego, którzy z Ziemi podniesieni, pójdą do swoich osobnych apartymentów, w jedzeniu, cielesności AEternos ducturi Dies. Co przeciw BOGA Świętości, i całemu Pismu Świętemu walczy; nie wiedzą quae DEUS praeparavit
tak wielki, że ledwie go za 7 kroć tysięcy dni obeydzie, nákryty obrusem, serwetami złotem tkanemi, z specyałami potraw y napoiu, ktorych zażywać maią Na końcu stołu przyniesie Młodź do stołu służąca, szaty, obowie, Łańcuchy złote, etc, na Tacy każdemu dana będzie cytryna, z ktorey za powąchaniem, śliczna wyskoczy Panna, z ukontentowaniem wszetecznym, wielu letnim. W tym da się im Pan BOG widzieć, upadaiącym na obecność y iasność iego, ktorzy z Ziemi podniesieni, poydą do swoich osobnych appârtymentow, w iedzeniu, cielesności AEternos ducturi Dies. Co przeciw BOGA Swiętosci, y całemu Pismu Swiętemu walczy; nie wiedzą quae DEUS praeparavit
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1102
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755