Żywotów świętych co tam kradzieży, A kto to wierszem kiedy przebieży? Więc co do kuchni jego służyło, To się w Postylę jego wtłoczyło, Co przeciw jemu tamże świeciło, To się bynamniej nie poruszyło. O Stanisławie świętym kazanie Obaczcie, jakie o nim matanie! Wiele opuścił, wiele wywrócił, Wymyślił wiele, wiele wyszpocił. Prostakom tylko oczy zasłania,
Z rzeczy prawdziwych czyniąc matania. A wieszże smyku pyszny, nadęty, Że to argument jest barzo wzięty, Iż co sam kradnąc w dybsak nazbiera, Tym katoliki same podpiera. I w Rajach dusznych tak zdrajca wiele Nakrad z doktorów, jak członków wiele. Patrz, jako śmiałe to
Żywotów świętych co tam kradzieży, A kto to wierszem kiedy przebieży? Więc co do kuchni jego służyło, To się w Postylę jego wtłoczyło, Co przeciw jemu tamże świeciło, To się bynamniej nie poruszyło. O Stanisławie świętym kazanie Obaczcie, jakie o nim matanie! Wiele opuścił, wiele wywrócił, Wymyślił wiele, wiele wyszpocił. Prostakom tylko oczy zasłania,
Z rzeczy prawdziwych czyniąc matania. A wieszże smyku pyszny, nadęty, Że to argument jest barzo wzięty, Iż co sam kradnąc w dybsak nazbiera, Tym katoliki same podpiera. I w Rajach dusznych tak zdrajca wiele Nakrad z doktorów, jak członków wiele. Patrz, jako śmiałe to
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 283
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
do obrony należą i do leczenia urazów; do poprawy i do egzekucyej sądowej, kryminalnej eg- zekucjej są sejmy, do wykonywania zaś simplicium causarumsprawiedliwości indicia tribunalia i insze także subsellia. I teraz, że KiM., pan nasz, nie chcąc nam iuxta leges panować, wyzuwa się gwałtem z królowania a prawa nam wyszpocić chce, tedy obviando huic malo, iż niema o nas kto radzić, przyszło nam samym o sobie obmyślawać. a legitime, bo prawa te mamy, przysięga jego taka jest, że nam już wtenczas przestaje panować, kiedy nam prawa i przysięgi dzierżeć nie chce. Statut Aleksandrów, że thronus regis firmatur iustitia,
do obrony należą i do leczenia urazów; do poprawy i do egzekucyej sądowej, kryminalnej eg- zekucyej są sejmy, do wykonywania zaś simplicium causarumsprawiedliwości indicia tribunalia i insze także subsellia. I teraz, że KJM., pan nasz, nie chcąc nam iuxta leges panować, wyzuwa się gwałtem z królowania a prawa nam wyszpocić chce, tedy obviando huic malo, iż niema o nas kto radzić, przyszło nam samym o sobie obmyślawać. a legitime, bo prawa te mamy, przysięga jego taka jest, że nam już wtenczas przestaje panować, kiedy nam prawa i przysięgi dzierżeć nie chce. Statut Aleksandrów, że thronus regis firmatur iustitia,
Skrót tekstu: ObjaśPrerogCz_III
Strona: 262
Tytuł:
Objaśnienie prerogatywy stanu rycerskiego względem rokoszu a strasznie przeciwnego zjazdu wiślickiego.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Koło
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Zuchwalca, ale im Król rozkazał poczekać, Mówiąc: dajcie mu pokoj, bicz to Boży śmiga Dawida, ten mnie zewsząd wypędzi, wyściga Czy nie tyś to Dawidzie w CHRYSTUSA figurze Cedron przebywszy, stanął na oliwnej gorze? Kiedy się krwawym potem jako marmur pocił, Nie Semei, lecz Judasz zelził go, wyszpocił Tyś zakazał żołnierzom mścić się nad złym łotrem, CHRYSTUS się też umawia za Małchusa z Piotrem. Na ciebie jeden biczyk, jeden kamyk leci, CHRYSTUSA wszystkie chłoszczą Adamowe dzieci. Ja wchodzić niechcę w głębią niebieskich wyroków, Bo te rzeczy BÓG przez swych ogłosił Proroków. Mnie się tak tylko widzi jak za umbrą
Zuchwalca, ale im Krol roskazał poczekać, Mowiąc: daycie mu pokoy, bicz to Boży śmiga Dawida, ten mnie zewsząd wypędzi, wyściga Czy nie tyś to Dawidzie w CHRYSTUSA figurze Cedron przebywszy, stanął na oliwney gorze? Kiedy się krwawym potem iako marmur pocił, Nie Semei, lecz Judasż zelźył go, wyszpocił Tyś zakazał żołnierzom mścić się nad złym łotrem, CHRYSTUS się też umawia za Małchusa z Piotrem. Na ciebie ieden biczyk, ieden kamyk leci, CHRYSTUSA wszystkie chłoszczą Adamowe dzieci. Ja wchodzić niechcę w głębią niebieskich wyrokow, Bo te rzeczy BOG przez swych ogłosił Prorokow. Mnie się tak tylko widzi iak za umbrą
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 118
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
mężom żon bystrych i do tego celu Zmierzam, jak to potrzeba znać się na cherchelu Farbowanem ludzkością; bo ten z każdej strony Szczęśliwy, który — cudzą zdradą przestrzeżony — Ma się na ostrożności i jak w złej monecie Fałsz w przyjacielu pozna. Tych bowiem na świecie Pełno jest, którzy, nim co na swój kształt wyszpocą, Powierzchowną przyjaźnią skrytą zdradę złocą. A taki — że mu rzekę — wilk w jagnięcym runie, Komu się łasi, tegoż ku owiecce sunie Chytrym kunsztem i gdy ją swą ozionie parą, Sama — lub i niekożda — bieży za tą marą, Albowiem się zaraza tej chwyta i tyka, Co owo wyskakuje z
mężom żon bystrych i do tego celu Zmierzam, jak to potrzeba znać się na cherchelu Farbowanem ludzkością; bo ten z kożdej strony Szczęśliwy, ktory — cudzą zdradą przestrzeżony — Ma sie na ostrożności i jak w złej monecie Fałsz w przyjacielu pozna. Tych bowiem na świecie Pełno jest, ktorzy, nim co na swoj kształt wyszpocą, Powierzchowną przyjaźnią skrytą zdradę złocą. A taki — że mu rzekę — wilk w jagnięcym runie, Komu się łasi, tegoż ku owiecce sunie Chytrym kunsztem i gdy ją swą ozionie parą, Sama — lub i niekożda — bieży za tą marą, Albowiem sie zaraza tej chwyta i tyka, Co owo wyskakuje z
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 7
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
drogi, Dla oczywistej stadłu drugiemu przestrogi. Biała głowa nadobna w tem kraju mieszkała, Która zajrzawszy mię raz, dziwnie zakochała.
XXI.
Od pierwszych lat były jej gusła zabawami, Umiała rozkazować i władnąć diabłami; Wszystkie miesiąca, wszystkie słońca tajemnice, Wszystkie sztuki przedniejszej wiedząc czarownice. Cóż potem: wiary mojej nie mogła wyszpocić, Nie mogła ran swych zgoić, bólu, troski skrócić, Bo najkochańszej żony miłość pilnowała Mnie wszędy i tej krzywdy wyrządzać nie dała. II.
XXII.
Nie mogła mię pokonać groźbą i prośbami, Gładkością, gorącemi dziwnie miłościami; Tysiąc lubych słów, tysiąc podarków dawała, Tysiąc razy w godzinie jednej namawiała, Nigdy
drogi, Dla oczywistej stadłu drugiemu przestrogi. Biała głowa nadobna w tem kraju mieszkała, Która zajrzawszy mię raz, dziwnie zakochała.
XXI.
Od pierwszych lat były jej gusła zabawami, Umiała rozkazować i władnąć djabłami; Wszystkie miesiąca, wszystkie słońca tajemnice, Wszystkie sztuki przedniejszej wiedząc czarownice. Cóż potem: wiary mojej nie mogła wyszpocić, Nie mogła ran swych zgoić, bolu, troski skrócić, Bo najkochańszej żony miłość pilnowała Mnie wszędy i tej krzywdy wyrządzać nie dała. II.
XXII.
Nie mogła mię pokonać groźbą i prośbami, Gładkością, gorącemi dziwnie miłościami; Tysiąc lubych słów, tysiąc podarków dawała, Tysiąc razy w godzinie jednej namawiała, Nigdy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 284
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
; Niech ci się tak zda, lepiej iż za cesarskiego Iść syna, niż być żoną rycerza dzielnego.
L
Ale podobnaż to rzecz, aby twoje cnoty, Męstwo, dzielność królewski zwalczyć miał sceptr złoty? Podobnaż rzecz, aby twój umysł wyniesiony Cesarskie zwyciężyły tytuły, korony, Tak, iż dla nich przysięgi wyszpocisz na nice, Wiarę złamiesz, w pośmiech dasz klątwy, obietnice I nie zostaniesz raczej ojcu upornemu Uporną, Rugierowi oddawszy się twemu?”
LVII.
Te słowa mówiąc Rugier nieszczęsny sam w sobie, W niebie łzami zalane trzymał oczy obie; A gdy je zaś powtarzał głosem, a swojego Świadków wzywał skał niemych żalu nieznośnego
; Niech ci się tak zda, lepiej iż za cesarskiego Iść syna, niż być żoną rycerza dzielnego.
L
Ale podobnaż to rzecz, aby twoje cnoty, Męstwo, dzielność królewski zwalczyć miał sceptr złoty? Podobnaż rzecz, aby twój umysł wyniesiony Cesarskie zwyciężyły tytuły, korony, Tak, iż dla nich przysięgi wyszpocisz na nice, Wiarę złamiesz, w pośmiech dasz klątwy, obietnice I nie zostaniesz raczej ojcu upornemu Uporną, Rugierowi oddawszy się twemu?”
LVII.
Te słowa mówiąc Rugier nieszczęsny sam w sobie, W niebie łzami zalane trzymał oczy obie; A gdy je zaś powtarzał głosem, a swojego Świadków wzywał skał niemych żalu nieznośnego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 323
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
którym, ufając swej tuszy, Pogaństwo się zuchwałe na wschód słońca puszy. Oparszy swą pod słońcem wiecznej prawdy sferę, Co rok dalej pomyka ciemności kwaterę, Że w jednym prawie kącie tej zbawiennej świece Promień widzieć, i to ją, wyrzuciwszy lece Nieokróconej żądzy, gdy się z sobą kłócą, Chrześcijanie zagaszą część, drugą wyszpocą. Tak li, o mocny Boże, jako na przemiany, Na twój dom się poganie zmówią z chrześcijany? Królowie katoliccy z Turkami się bracą, Gdzie im diabeł swą wierną ofiaruje pracą. Mało, że go ćmią grzechy i wymysły człecze, Które szatan skrytymi dziurami przewlecze: Żeby się mieli z czego poganie przechwalać,
którym, ufając swej tuszy, Pogaństwo się zuchwałe na wschód słońca puszy. Oparszy swą pod słońcem wiecznej prawdy sferę, Co rok dalej pomyka ciemności kwaterę, Że w jednym prawie kącie tej zbawiennej świece Promień widzieć, i to ją, wyrzuciwszy lece Nieokróconej żądzy, gdy się z sobą kłócą, Chrześcijanie zagaszą część, drugą wyszpocą. Tak li, o mocny Boże, jako na przemiany, Na twój dom się poganie zmówią z chrześcijany? Królowie katoliccy z Turkami się bracą, Gdzie im diaboł swą wierną ofiaruje pracą. Mało, że go ćmią grzechy i wymysły człecze, Które szatan skrytymi dziurami przewlecze: Żeby się mieli z czego poganie przechwalać,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 340
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
-publicae niemi przyczyniał i utwierdzał; która to Rzecz pospolita szczególna zgoda i jednością stoi, a stad od pokoju i jedności Polaków oddalał, czego się nikomu ile partykularnemu nie godzi. Druga że takowe skrypta choć najostróżniej pisane, zawsze muszą drugą stronę perstringere ani się trzymać pióro może, aby się pasja nie uwiodło oszpecić i wyszpocić drugiej partyj, i co jest przeciwko miłości bliźniego i Paskwilem zakazanym od Kościoła traci. Niemogę tedy takie skrypta w publicznych materiach i kontrowersjach status pisano sądzić bez skrupułu ciężkiego grzechu. Naprzód jako sławie ludzkiej szkodzace i jako niby rany publicznej niezgody gnojace nie leczace i przedłuzające wnętrzne status. Do tych Duchownych refleksyj, przychodzi mi
-publicae niemi przyczyniał y utwierdzał; ktora to Rzecz pospolita szczegulna zgoda y iednością stoi, a ztad od pokoiu y iednosci Polakow oddalał, czego się nikomu ile partykularnemu nie godzi. Druga że takowe skrypta choć nayostrożniey pisane, zawsze muszą drugą stronę perstringere ani się trzymać pioro może, aby się passya nie uwiodło oszpecić y wyszpocić drugiey partyi, y co iest przeciwko miłości bliźniego y Paskwilem zakazanym od Kościoła traci. Niemogę tedy takie skrypta w publicznych materyach y kontrowersyach status pisano sądzić bez skrupułu cięszkiego grzechu. Naprzod iako sławie ludzkiey szkodzace y iako niby rany publiczney niezgody gnoiace nie leczace y przedłuzaiące wnętrzne status. Do tych Duchownych reflexyi, przychodzi mi
Skrót tekstu: JabłSkrup
Strona: 11
Tytuł:
Skrupuł bez skrupułu w Polszcze
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1730
Data wydania (nie wcześniej niż):
1730
Data wydania (nie później niż):
1730
/ tylko gdzieś pismo święte szpocą/ A do swych je konceptów i bajek kierują/ Ciągnąć jako Szwiec skorę/ albo Kusznierz futro. Czy tato intencja była Świętych onych Pisarzów Testamentu/ Starego/ Nowego/ Abyś ty był z nich bajki i Hiroglifiki I koncepty wybierał/ i wszeteczne żarty? Koncepty popsowały/ ba i wyszpociły Słowo Boże/ mogę rzec bezpiecznie/ gdy wejrzę W Pawła Świętego mowy i Starych Doktorów/ Coś tam inszeóg baczę/ nie bajki/ nie żarty. Tu o duszy/ o Niebie nic a nic/ tylko więc Queastyki niepotrzebne. Czy też Chrystus/ gdy go Chciały mieć rzesze Królem/ został by był Polskim? Co
/ tylko gdźieś pismo święte szpocą/ A do swych ie conceptow y báiek kieruią/ Ciągnąć iáko Szwiec skorę/ álbo Kusznierz futro. Czy tato intencya byłá Swiętych onych Pisárzow Testamentu/ Stárego/ Nowego/ Abyś ty był z nich bayki y Hiroglifiki Y concepty wybierał/ y wszeteczne żarty? Concepty popsowały/ ba y wyszpoćiły Słowo Boże/ mogę rzec bespiecznie/ gdy weyrzę W Páwłá Swiętego mowy y Stárych Doktorow/ Coś tam inszeog baczę/ nie bayki/ nie żárty. Tu o duszy/ o Niebie nic á nic/ tylko więc Queastyki niepotrzebne. Czy też Christus/ gdy go Chćiały mieć rzesze Krolem/ został by był Polskim? Co
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 152
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
strzelać: bo ich i Usarze naszy z koni zsiadsz i/ a przed Obóz często pieszo wypadając zasłaniali. i straż konna Polska Turki na sobie trzymali/ że się im tylko raz dostało na Obóz wielki uderzyć. Niemowię tu nic z nienawiści; ale tylko prawdy broniąc: którą i na wojnie Moskiewskiej w opisaniu dobycia Smoleńska wyszpocił Merkurius Gallobelgicus: Niemcom/ których tylko trzy sta miedzy kilkąnastą tysięcy naszych było pod Smoleńskiem/ wszytko zwycięstwo przypisując. W czym jako wielka niewstydliwość jego jest/ łatwo każdy rożezna/ ktokolwiek wielkość Zamku tamtego Miastom nie złym się równającego/ a zatym wielką liczbę ludzi/ jakiej do obrony tak wielkiego Zamku potrzeba/ będących tam uważy
strzeláć: bo ich y Vsárze nászy z koni zsiadsz y/ á przed Oboz często pieszo wypádáiąc zásłániáli. y straż konna Polska Turki ná sobie trzymáli/ że się im tylko raz dostáło ná Oboz wielki vderzyć. Niemowię tu nic z nienawiśći; ále tylko prawdy broniąc: ktorą y ná woynie Moskiewskiey w opisániu dobyćia Smolenská wyszpoćił Mercurius Gallobelgicus: Niemcom/ ktorych tylko trzy stá miedzy kilkąnastą tysięcy nászych było pod Smolenskiem/ wszytko zwyćięstwo przypisuiąc. W czym iáko wielka niewstydliwość iego iest/ łátwo káżdy rożezna/ ktokolwiek wielkośc Zámku támtego Miástom nie złym się rownáiącego/ á zátym wielką liczbę ludźi/ iákiey do obrony ták wielkiego Zamku potrzebá/ będących tám vważy
Skrót tekstu: PosWoł
Strona: A4v
Tytuł:
Poseł z Wołoch z obozu polskiego
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621