toć dziwnie smakujesz, A nigdy swoim smakiem nikogo nie strujesz! Dla ciebie mój tatuchnik stołka w niebie dostał I potem z twego bogiem dobrodziejstwa został. Już tam teraz przed bogi z pępem się uwija, Co który nie dosączy, tego on dopija. W kufel jedno raz wejrzy swym wspaniałym okiem, Dzban zaraz cały wytchnie jednym jego wzrokiem. To bóg tak, a wy, ludzie, co wam ziemia rodzi, Ten napój pijcie, niech wam gardziel w winie brodzi. Bo lub szpikanardowe wódki i różane, Albo też i z drogiego złota przepalane, Serca nam nie ochłodzą, lecz zdrój wina żywy To jest nasze lekarstwo i trunek prawdziwy
toć dziwnie smakujesz, A nigdy swoim smakiem nikogo nie strujesz! Dla ciebie mój tatuchnik stołka w niebie dostał I potem z twego bogiem dobrodziejstwa został. Już tam teraz przed bogi z pępem się uwija, Co który nie dosączy, tego on dopija. W kufel jedno raz wejrzy swym wspaniałym okiem, Dzban zaraz cały wytchnie jednym jego wzrokiem. To bóg tak, a wy, ludzie, co wam ziemia rodzi, Ten napój pijcie, niech wam gardziel w winie brodzi. Bo lub szpikanardowe wódki i różane, Albo też i z drogiego złota przepalane, Serca nam nie ochłodzą, lecz zdrój wina żywy To jest nasze lekarstwo i trunek prawdziwy
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 258
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
żadnego statecznego zysku tracą. Śmiem w tym upewnić i przyrzec; iż nigdy należytych łask w Przenaswiętszym Sakramencie zawartych nie uzna/ kto nie mówię scissuras multas ale by też najszczuplejszej rysy braterskiej chęci w sercu swym chcąc widząc/ nie zaprawi. Stąd bez żadnego wątpienia ten subtelny zakład miłości pignus amoris przez lada rysę wysący się/ wytchnie/ wonny ten olejek/ fracto alabastro wypłynie. Jeżeli rzekł sam Pan. Mat: 5. Si offers munus tuú ad altare, et ibi recordat9 fuerisquia frater tuus habet aliquid adversùm te: relinque ibi munus tuum ante altare, et vade priùs reconciliari fratri tuo, et tunc veniens offeres munus tuum. Jeżeli mówię
żadnego státecznego zysku tracą. Smiem w tym upewnić y przyrzec; iż nigdy náleżytych łásk w Przenáswiętszym Sákrámenćie záwartych nie uzna/ kto nie mowię scissuras multas ále by też náyszczupleyszey rysy braterskiey chęći w sercu swym chcąc widząc/ nie zápráwi. Ztąd bez żadnego wątpieniá ten subtelny zákład miłośći pignus amoris przez ládá rysę wysączy się/ wytchnie/ wonny ten oleiek/ fracto alabastro wypłynie. Ieżeli rzekł sam Pan. Mat: 5. Si offers munus tuú ad altare, et ibi recordat9 fuerisquia frater tuus habet aliquid adversùm te: relinque ibi munus tuum ante altare, et vade priùs reconciliari fratri tuo, et tunc veniens offeres munus tuum. Ieżeli mowię
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 240
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
ŚWIAT I ZŁOTO
Fraszka ten świat i złoto, Jedwab i perły, bo to, Jako się z ziemie rodzi, Tak zaś pod ziemię wchodzi. Fraszka rozkosz, choć słodka, Bo nie tylko jest krótka, Ale tysiąc goryczy Oraz po sobie liczy: Rzadko bez grzechu bywa Ten, co jej rad zażywa, A wytchnie-ć tych słodkości, Kiedy się w cię zagości Robak sumnienia złego I gniew Stwórcę twojego; Ciężka jest jego ręka, Kiedy człowieka nęka. Fraszka sława i próżne O nią starania różne: Sława z pychą we sforze, W jakimkolwiek jest wzorze; Oprócz tej, która z cnoty Miewa swoje przymioty I na cnocie grunt
ŚWIAT I ZŁOTO
Fraszka ten świat i złoto, Jedwab i perły, bo to, Jako się z ziemie rodzi, Tak zaś pod ziemię wchodzi. Fraszka rozkosz, choć słodka, Bo nie tylko jest krotka, Ale tysiąc goryczy Oraz po sobie liczy: Rzadko bez grzechu bywa Ten, co jej rad zażywa, A wytchnie-ć tych słodkości, Kiedy się w cię zagości Robak sumnienia złego I gniew Stwórcę twojego; Ciężka jest jego ręka, Kiedy człowieka nęka. Fraszka sława i próżne O nię starania różne: Sława z pychą we sforze, W jakimkolwiek jest wzorze; Oprócz tej, która z cnoty Miewa swoje przymioty I na cnocie grunt
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 474
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i chwastem zarastają progi. Saepe Pater dixit studium quid inutile tentas Quid. Zwierszów jakom doświadczył/ mam pożytek słaby/ A chłopcy w Wirsze łowią/ i sowy/ i zaby. Lege solutus.
CHłop słysząc/ ze mu Zona zmarła/ z chucią krzyknie/ Po Jukach koń sadniwy/ teraz sobie wytchnie. Fraszek. Sensiperda.
ZAżywszy Sensiperdy z tąd matle językiem/ Dawnoć on Causiperdą a nie Causidykiem. O Banicie.
BAnit umarł/ i rzekł ktoś/ na jego pogrzebie/ Niemiał tu locum standi/ tasz będzie miał w niebie. Astrologowi.
STraciłeś naty Astrologu kupi/ Na niebieś mądry/ a
y chwastem zárastáią progi. Saepe Pater dixit studium quid inutile tentas Quid. Zwierszow iákom doświádczył/ mąm pożytek słáby/ A chłopcy w Wirsze łowią/ y sowy/ y zaby. Lege solutus.
CHłop słysząc/ ze mu Zoná zmárłá/ z chućią krzyknie/ Po Iukách koń sadniwy/ teraz sobie wytchnie. Frászek. Sensiperdá.
ZAżywszy Sensiperdy z tąd mátle iężykiem/ Dawnoć on Causiperdą á nie Causidikięm. O Bánićie.
BAnit vmárł/ y rzekł ktoś/ ná iego pogrzebie/ Niemiał tu locum standi/ tász bęndźie miał w niebie. Astrologowi.
STráćiłeś náty Astrologu kupi/ Ná niebieś mądry/ á
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 73
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
.
A nie tylko tej samej życzę ja zdrajczynej Dać karę zasłużoną, ale każdej inej; Niech w Orlandowe ręce te wszytkie wpadają, Co szczerość niewdzięcznością, szalbierki, oddają. - Ale odpoczyniemy tu, bo świeże strony Nawiązane dadzą głos barziej ulubiony; Więc i temu, co słucha, milej ponno będzie, Gdy kęs wytchnie, gdy z pracej kęs w pokoju siędzie.
KONIEC PIEŚNI DWUDZIESTEJ DZIEWIĄTEJ. PIESŃ TRZYDZIESTA. ARGUMENT. Szaleństwa swego Orland zostawuje znaki Straszliwe, gdzie krainę, gdzie dom mija jaki. Pojedynku Mandrykard dusznie chce zuchwały, Na którem go zabija Rugier mężnie śmiały; A nań zaś Bradamanta narzeka troskliwa, Iż wiarę łamie,
.
A nie tylko tej samej życzę ja zdrajczynej Dać karę zasłużoną, ale każdej inej; Niech w Orlandowe ręce te wszytkie wpadają, Co szczerość niewdzięcznością, szalbierki, oddają. - Ale odpoczyniemy tu, bo świeże strony Nawiązane dadzą głos barziej ulubiony; Więc i temu, co słucha, milej ponno będzie, Gdy kęs wytchnie, gdy z pracej kęs w pokoju siędzie.
KONIEC PIEŚNI DWUDZIESTEJ DZIEWIĄTEJ. PIESŃ TRZYDZIESTA. ARGUMENT. Szaleństwa swego Orland zostawuje znaki Straszliwe, gdzie krainę, gdzie dom mija jaki. Pojedynku Mandrykard dusznie chce zuchwały, Na którem go zabija Rugier mężnie śmiały; A nań zaś Bradamanta narzeka troskliwa, Iż wiarę łamie,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 402
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Więcej mając nad tego, co wodą przykryty, Skoczy ku niemu; ten zaś, gdy na piasek swego Konia chciał wieść, od wiru porwany bystrego.
LXXIII.
Topi się na głębinie, którego w skok one Bystrości niosą, i już siły nademdlone Nie mogą jem wydołać: spada z konia swego, Ledwie nie wytchnie w prącej ducha ostatniego. Najsmutniejsza zaś dziewka, co z mostu patrzała, Do Rodomonta z płaczem srogiego wołała: „Jeśliś się kiedy kochał, jeśli cię ruszyły Miłości, broń, by wody tego nie zgubiły! PIEŚŃ XXXI.
LXXIV.
Broń, namężniejszy królu, przez śmierć proszę tego, Co szanujesz i co
, Więcej mając nad tego, co wodą przykryty, Skoczy ku niemu; ten zaś, gdy na piasek swego Konia chciał wieść, od wiru porwany bystrego.
LXXIII.
Topi się na głębinie, którego w skok one Bystrości niosą, i już siły nademdlone Nie mogą jem wydołać: spada z konia swego, Ledwie nie wytchnie w prącej ducha ostatniego. Najsmutniejsza zaś dziewka, co z mostu patrzała, Do Rodomonta z płaczem srogiego wołała: „Jeśliś się kiedy kochał, jeśli cię ruszyły Miłości, broń, by wody tego nie zgubiły! PIEŚŃ XXXI.
LXXIV.
Broń, namężniejszy królu, przez śmierć proszę tego, Co szanujesz i co
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 446
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ci wezmą było zaś nadrugim piętrze nad nami takie okno staką z kratą z tam tego okna strzelano do nas ale tylko z pistoletów bo zdrugiej strzelby nie mógł strzelić do nas i wysadzic się nijak dla owej kraty Chyba tam do dalszych mógł strzelać, Jam tez kazał do góry nagotować 15 bandeletów i jak rękę wytchnie w raz dać ognia i tak się stało az zaraz i pistolet na ziemie upadł, Nieśmieli tedy już więcej rąk pokazować, ale tylko kamienie wypychali na nas przez owę kratę ale przecie już się tego było snadno Uchronić niżeli kule tym czasem, jak rąbią tak rąbią mur, i nakolusienko jak kiedy owo Pinawsko nie wiedząc
ci wezmą było zas nadrugim piętrze nad nami takie okno ztaką z kratą z tam tego okna strzelano do nas ale tylko z pistoletow bo zdrugiey strzelby nie mogł strzelić do nas y wysadzic się niiak dla owey kraty Chyba tam do dalszych mogł strzelać, Iam tez kazał do gory nagotować 15 bandeletow y iak rękę wytchnie w raz dac ognia y tak się stało az zaraz y pistolet na zięmie upadł, Niesmieli tedy iuz więcey rąk pokazować, ale tylko kamienie wypychali na nas przez owę kratę ale przecie iuz się tego było snadno Uchronić nizeli kule tym czasem, iak rąbią tak rąbią mur, y nakolusięnko iak kiedy owo Pinawsko nie wiedząc
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 59
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
taka na niej jako Jaszczur co go do szable zażywają a po tej skórze haczki takie jako i na grzbiecie ale już drobniejsze jako szpona i Jastrzębia, asrodze ostre byle się go dotchnął to zaraz krew wyskoczy Są i insze cudowne bardzo co jak u ptaków skrzydła jak u bocianów nosy i głowy kiedy jej łeb z worku dziurą wytchnie przysiągł by drugi że bociona ma w worku ale siła by otym pisać. Zażywalismy tez tam rekreacyjej różnej namorzu wsiadszy w batkę, kiedy woda spokojna była to bywało jeno stanąć spokojnie a pojazdami nierobic to się rozmaitego napatrzył stworzenia, rozmaitej gadziny i zwierzów morskich, Cudownych ryb a osobliwie wtym miejscu stanąwszy gdzie jest trawa
taka na niey iako Iaszczur co go do szable zazywaią a po tey skorze haczki takie iako y na grzbiecie ale iuz drobnieysze iako szpona y Iastrzębia, asrodze ostre byle się go dotchnął to zaraz krew wyskoczy Są y insze cudowne bardzo co iak u ptakow skrzydła iak u bocianow nosy y głowy kiedy iey łeb z worku dziurą wytchnie przysiągł by drugi że bociona ma w worku ale siła by otym pisać. Zazywalismy tez tam rekreacyiey rozney namorzu wsiadszy w batkę, kiedy woda spokoyna była to bywało ięno stanąc spokoynie a poiazdami nierobic to się rozmaitego napatrzył stworzęnia, rozmaitey gadziny y zwierzow morskich, Cudownych ryb a osobliwie wtym mieyscu stanąwszy gdzie iest trawa
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 65
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, nie odda-li długu, Choć nigdy nie pożyczał u pana szeląga, Z skóry szyję w robocie oblazłą wyciąga. Z starym wołem na obrok: nim będzie na klocu, Ile tyle zażyje swej prace owocu; Skoro się kmieć wyrobi, żebrze chleba poty, Póki chodzi, aż zdechnie pod cudzymi płoty. Lecz wytchnie kozom sprynców dziś z drzewa na drzewo, Kiedy im przyjdzie skakać na sądny dzień w lewo; Wytchnie, którzy w rozkoszach żyją na tym świecie, Bo pójdą za bogaczem; za Łazarzem kmiecie. 357. KTO SIĘ MŚCI, DWA RAZY BYWA BIT NAJCIĘŻEJ JEDNO PRAWO ZACZĄC; GOTUJE SIĘ DRUGIE
Nigdy się, kto nad
, nie odda-li długu, Choć nigdy nie pożyczał u pana szeląga, Z skóry szyję w robocie oblazłą wyciąga. Z starym wołem na obrok: nim będzie na klocu, Ile tyle zażyje swej prace owocu; Skoro się kmieć wyrobi, żebrze chleba poty, Póki chodzi, aż zdechnie pod cudzymi płoty. Lecz wytchnie kozom sprynców dziś z drzewa na drzewo, Kiedy im przyjdzie skakać na sądny dzień w lewo; Wytchnie, którzy w rozkoszach żyją na tym świecie, Bo pójdą za bogaczem; za Łazarzem kmiecie. 357. KTO SIĘ MŚCI, DWA RAZY BYWA BIT NAJCIĘŻEJ JEDNO PRAWO ZACZĄC; GOTUJE SIĘ DRUGIE
Nigdy się, kto nad
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 212
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
robocie oblazłą wyciąga. Z starym wołem na obrok: nim będzie na klocu, Ile tyle zażyje swej prace owocu; Skoro się kmieć wyrobi, żebrze chleba poty, Póki chodzi, aż zdechnie pod cudzymi płoty. Lecz wytchnie kozom sprynców dziś z drzewa na drzewo, Kiedy im przyjdzie skakać na sądny dzień w lewo; Wytchnie, którzy w rozkoszach żyją na tym świecie, Bo pójdą za bogaczem; za Łazarzem kmiecie. 357. KTO SIĘ MŚCI, DWA RAZY BYWA BIT NAJCIĘŻEJ JEDNO PRAWO ZACZĄC; GOTUJE SIĘ DRUGIE
Nigdy się, kto nad równym mści, kto odpowiada Możniejszemu w krzywdzie swej, nikomu nie nada: Abo nią cale wzgardzić,
robocie oblazłą wyciąga. Z starym wołem na obrok: nim będzie na klocu, Ile tyle zażyje swej prace owocu; Skoro się kmieć wyrobi, żebrze chleba poty, Póki chodzi, aż zdechnie pod cudzymi płoty. Lecz wytchnie kozom sprynców dziś z drzewa na drzewo, Kiedy im przyjdzie skakać na sądny dzień w lewo; Wytchnie, którzy w rozkoszach żyją na tym świecie, Bo pójdą za bogaczem; za Łazarzem kmiecie. 357. KTO SIĘ MŚCI, DWA RAZY BYWA BIT NAJCIĘŻEJ JEDNO PRAWO ZACZĄC; GOTUJE SIĘ DRUGIE
Nigdy się, kto nad równym mści, kto odpowiada Możniejszemu w krzywdzie swej, nikomu nie nada: Abo nią cale wzgardzić,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 212
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987