A ty zakamiały nad Sypilskie skały Śpisz, Lechu!
Już pod armatą ziemia przyklęka, Już Ukraina pod Turczynem stęka, Kamieniec spętany już brząka kajdany, A ty śpisz!
Na złotą wolność już pęta kują, Na twoje ręce temruk gotują. Gore u sąsiada, wszędy słychać biada, A ty śpisz!
Świętą swobodę już wytrąbiono, Już jej requiem z dział uderzono, A ty o żałobie ni o jej grobie Nie myślisz.
Już bisurmański Akteon swoich Spuścił brytanów do kniei twoich. Damy uciekają, a na ząb padają Psom brzydkim.
Bracia krew leją, ty wino toczysz, Ty kanarsekiem pijany broczysz, Szklenice szykujesz, kolejne rychtujesz W najlepszą.
A ty zakamiały nad Sypilskie skały Śpisz, Lechu!
Już pod armatą ziemia przyklęka, Już Ukraina pod Turczynem stęka, Kamieniec spętany już brząka kajdany, A ty śpisz!
Na złotą wolność już pęta kują, Na twoje ręce temruk gotują. Gore u sąsiada, wszędy słychać biada, A ty śpisz!
Świętą swobodę już wytrąbiono, Już jej requiem z dział uderzono, A ty o żałobie ni o jej grobie Nie myślisz.
Już bisurmański Akteon swoich Spuścił brytanów do kniei twoich. Damy uciekają, a na ząb padają Psom brzydkim.
Bracia krew leją, ty wino toczysz, Ty kanarsekiem pijany broczysz, Szklenice szykujesz, kolejne rychtujesz W najlepszą.
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 604
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
zarazem tam idzie. Który także gotowy przeciw mu wynidzie W Mieście go nie czekając. Toż jasnym się z-sobą Z starszy polem, a pierwszą szczęścia swego probą Swywolnik omylony, haniebny wytoczy Próżno impet, w-te tropy do Miasta uskoczy: I tamże się zawarszy, Ostrogi zarąobi, Czernią Wały osadzi, i Hasła wytrąbi, Bronić się rezolwując, Acz odpuścić wine Wódz był gotów, tylkoby wydali Starszyne, Cóż? kiedy przy imprezie stana tak zazarty Woląc raczej Pogany, i piekielne Czarty Mnie nad sobą: Do Miasta Szturm przypuści duży, Którego trwać nie mogąc nad godzine dłuży, Porzuciwszy obrony, i potezne Wały, Jedni w-Słucz zastąpioną
zárázem tam idźie. Ktory także gotowy przećiw mu wynidźie W Mieśćie go nie czekaiąc. Toż iasnym sie z-sobą Z starszy polem, á pierwszą szcześćia swego probą Swywolnik omylony, haniebny wytoczy Prożno impet, w-te tropy do Miasta uskoczy: I tamże sie zawarszy, Ostrogi zárąobi, Czernią Wáły osadźi, i Hásła wytrąbi, Bronić sie rezolwuiąc, Acz odpuśćić wine Wodz był gotow, tylkoby wydali Stárszyne, Coż? kiedy przy impreźie staná tak zazarty Woląc raczey Pogany, i piekielne Czarty Mnie nad sobą: Do Miasta Szturm przypuśći duży, Ktorego trwać nie mogąc nád godźine dłuży, Porzućiwszy obrony, i potezne Wały, Iedni w-Słucz zastąpioną
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 50
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
którą czystą dotąd wode Nasi mieli, obróci szczero się im w-krwawą, I tamą młyn zawali z-ścierwów ich plugawą; Z-kąd początek zarazy. Co widząc i drudzy, A z-Mestwa i ochoty biorąc serce cudzy, Po nich, po nich, od Wałów gesto się wyprawią, Ze mało obnażonych obron nie zostawią. Aż wytrąbić rozkażą przez munsztuk Wodzowie, Ze się z nami do zgody biorą Tatarowie, Gonić ich zakazując, dopiero się wrócą, I strach od tąd i rozpacz w lepszą myśl obrócą. Część WTÓRA Nasi Wały insze kopią. Inkursja Nieprzyjacielska trzecia i gwałtowna bardzo. Nasi do Zamku ustępować chcą Czego Książę Wiśniowiecki broni. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
ktorą czystą dotąd wode Nasi mieli, obroći szczero sie im w-krwáwą, I tamą młyn zawali z-śćierwow ich plugawą; Z-kąd początek zarázy. Co widząc i drudzy, A z-Mestwá i ochoty biorąc serce cudzy, Po nich, po nich, od Wałow gesto sie wyprawią, Ze mało obnażonych obron nie zostawią. Aż wytrąbić rozkażą przez munsztuk Wodzowie, Ze sie z nami do zgody biorą Tatarowie, Gonić ich zakazuiąc, dopiero sie wrocą, I strach od tąd i rospacz w lepszą myśl obrocą. CZESC WTORA Nasi Wały insze kopią. Inkursya Nieprzyiacielska trzeciá i gwałtowna bárdzo. Naśi do Zamku ustępować chcą Czego Xiąże Wiśniowiecki broni. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 60
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
pokarbują niedługo debosze i kompanijki, okrzeszą po członkach niestrawne w nieostrożności komplementa, obedrze z czupryny zwada i masłoctwo, postrzeli i oszkaradzi z okna na nocnym burku grom faskowy, szuler do koszuli obedrze, na ostatek mąż od żony zatrąci albo nieforemna okazja na haku zawiesi i w sromotne ramy oprawi. Albo też z wojska sromotnie wytrąbią, z rejestru spod chorągwi wyprztykają, markietanki w zasługach poaresztują, z okazji ucieczka nanotuje niesławnie; gwałt w domu szlacheckim, zdzierstwo ubogich ludzi w kajdany okuje, rozstrzela i egzekwuje. Często zaś katowska córka albo lada od szynkwasu Dorota opęta i na placu rańtuchem zarzuci. I tak często nie na inszym stopniu pociechy rodzicielskiej opierają
pokarbują niedługo debosze i kompanijki, okrzeszą po członkach niestrawne w nieostrożności komplementa, obedrze z czupryny zwada i masłoctwo, postrzeli i oszkaradzi z okna na nocnym burku grom faskowy, szuler do koszuli obedrze, na ostatek mąż od żony zatrąci albo nieforemna okazyja na haku zawiesi i w sromotne ramy oprawi. Albo też z wojska sromotnie wytrąbią, z rejestru spod chorągwi wyprztykają, markietanki w zasługach poaresztują, z okazyi ucieczka nanotuje niesławnie; gwałt w domu szlacheckim, zdzierstwo ubogich ludzi w kajdany okuje, rozstrzela i egzekwuje. Często zaś katowska córka albo lada od szynkwasu Dorota opęta i na placu rańtuchem zarzuci. I tak często nie na inszym stopniu pociechy rodzicielskiej opierają
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 215
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ś gniusa takiego słusznie miał/ któryby/ się od tego tak chwalebnego żołdu albo wymawiał/ albo zaciągnąwszy się sromotnie chorągiew zwinął. 3. Aże rzecz pewna iżeś się już w ten rejestr pod znakiem JEZUsowym Krzyża jego na Chrzcie Z. wpisał i że cię dotąd przy łasce Bożej/ z pod tej Chorągwi nie wytrąbiono/ wątpić nie trzeba/ iż jako prawy Towarzysz/ pod jego prawem i wojskowych Artykułów obowiązkiem zostajesz/ i póki ten żołd wiedziesz/ niemylnie zostawać i chcesz i chętnie musisz. Prawa zaś te i Artykuły/ które najmilszy Wódz nasz JEZUS nie przez jakiego woźnego odwołać kazał/ ale sam swym słowem ogłosił/ swą krwią podpisał
ś gniusa tákiego słusznie miáł/ ktoryby/ się od tego ták chwálebnego żołdu álbo wymáwiał/ álbo záćiągnąwszy się sromotnie chorągiew zwinął. 3. Aże rzecz pewna iżeś się iuż w ten reiestr pod znakiem IEZVsowym Krzyża iego ná Chrzćie S. wpisał y że ćię dotąd przy łasce Bożey/ z pod tey Chorągwi nie wytrąbiono/ wątpić nie trzebá/ iż iáko práwy Towarzysz/ pod iego práwem y woyskowych Artykułow obowiązkiem zostáiesz/ y poki ten żołd wiedźiesz/ niemylnie zostáwać y chcesz y chętnie muśisz. Práwá záś te y Artykuły/ ktore náymilszy Wodz nász IEZVS nie przez iákiego woznego odwołać kázáł/ ále sam swym słowem ogłośił/ swą krwią podpisáł
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 249
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
i ex mãdato Z. C. M. zdrajcy posłuszeństwa oddawać/ zakazali/ a żeby każdy się w swym kwartyrze aż do dalszego rozkazania Cesarza I. M. zatrzymał/ perswadowali. Tym czasem Don Baltazar Marradas/ do Taboru Miasta i Pragi jachał/ i wszytkiemu Miastu znowu Cesarzowi I. M. przysięgać rozkazał/ wytrąbiwszy i wywołąwszy zdrajcę Frydlanczyka za Szlema. Grafa zaś Piccolominego do Lincu i do innych Miast posłano/ aby Obywatelów onych do wiernego poddaństwa Cesarzowi I. M. napomniał/ a Wallenstejna zamysły napięte i intenta objawił. Co sprawiwszy miał się z częścią Caualleriej prędko pod Pilznę ruszyć/ i Wallenstejna lub żywego/ lub umarłęgo do Cesarza
y ex mãdato S. C. M. zdraycy posłuszeństwá oddawać/ zákazáli/ á żeby każdy się w swym quártyrze áż do dálszego roskazánia Cesárzá I. M. zátrzymał/ perswádowáli. Tym czásem Don Báltázár Márrádás/ do Taboru Miástá y Prági iáchał/ y wszytkiemu Miástu znowu Cesárzowi I. M. przyśięgáć roskazał/ wytrąbiwszy y wywołąwszy zdraycę Frydlánczyká zá Szlemá. Graffá záś Piccolominego do Lincu y do innych Miast posłano/ áby Obywátelow onych do wiernego poddáńśtwá Cesárzowi I. M. nápomniał/ á Wállensteyná zamysły nápięte y intenta obiáwił. Co spráwiwszy miał się z częśćią Cáuálleryey prędko pod Pilznę ruszyć/ y Wállensteyná lub żywego/ lub vmárłęgo do Cesárzá
Skrót tekstu: RelWall
Strona: A2
Tytuł:
Krótka ale prawdziwa relacja rzeczy, które [...] z Olbrachtem Wallensteinem [...] na świat się pokazały
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy po Janie Rossowskim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Jam mu kazał błaznować — rzecze król — on radzi. Któż tak głupi, nie woli za talar to sprawić, Na co trzeba niejeden mili jon wystawić? Takich Achitofelów, jaki przykład mamy W pryncypale, osadzić, nie malując, w ramy.” A ów za drzwi na palcach: Porwoniście Bogu! Już wytrąbiono prawdę we Lwowie na rogu. Trzeba skłamać koniecznie, przeciw Bogu zgrzeszyć, Kto by chciał rozweselić i króla rozśmieszyć. 36. DO NOWOTNYCH NIEDOPANKÓW
Przecież jedno, paniątka, nie barzo się storzyć: Dosyć kozie ogona, mówi Polak, po rzyć. Że kogo szczęście wioską i drugą wynosi, Zaraz łeb z korca dźwiga
Jam mu kazał błaznować — rzecze król — on radzi. Któż tak głupi, nie woli za talar to sprawić, Na co trzeba niejeden mili jon wystawić? Takich Achitofelów, jaki przykład mamy W pryncypale, osadzić, nie malując, w ramy.” A ów za drzwi na palcach: Porwoniście Bogu! Już wytrąbiono prawdę we Lwowie na rogu. Trzeba skłamać koniecznie, przeciw Bogu zgrzeszyć, Kto by chciał rozweselić i króla rozśmieszyć. 36. DO NOWOTNYCH NIEDOPANKÓW
Przecież jedno, paniątka, nie barzo się storzyć: Dosyć kozie ogona, mówi Polak, po rzyć. Że kogo szczęście wioską i drugą wynosi, Zaraz łeb z korca dźwiga
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 539
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zowią Juhrami i teraz, albo też z tych dwóch Nacyj i imion Hunni, Avary, nazwali się, Hunnavari, tandem Hungari: Iornandes zaś Scriptor Rerum Gothicarum wywodzi, że Filmerus Krọl Gotów w Wojsku mając pewną niewiaste z Nacyj Scytów, dziwnie tosłą, imieniem Ahrumnę, ją, jako Wenerze nie Marsowi się akomodującą, wytrąbić kazał z Wojska, która do Ojczystej Ziemi Scytów wracając się, i po nad Meotyckie błądząc Jezioro, będąc in carnalitatem proclivis, à Daemone compressa, wiele straszliwego wydała płodu, z którego się wzięli Hunni, dzisiejszej Hungaryj, z Juhrami Fundatores. Ci Hunnowie widząc, że Rzym był od Alaryka Gotów Króla w oblężeniu,
zowią Iuhrami y teráz, albo też z tych dwoch Nácyi y imion Hunni, Avari, názwali się, Hunnavari, tandem Hungari: Iornandes zaś Scriptor Rerum Gothicarum wywodźi, że Filmerus Krọl Gotow w Woysku maiąc pewną niewiaste z Nácyi Scytow, dźiwnie tosłą, imieniem Ahrumnę, ią, iako Wenerze nie Marsowi się ákommoduiącą, wytrąbić kazáł z Woyska, ktorá do Oyczystey Ziemi Scytow wrácaiąc się, y po nád Meotyckie błądząc Iezioro, będąc in carnalitatem proclivis, à Daemone compressa, wiele strászliwego wydáła płodu, z ktorego się wźieli Hunni, dźisieyszey Hungaryi, z Iuhrámi Fundatores. Ci Hunnowie widząc, że Rzym był od Alaryka Gotow Krola w oblężeniu,
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 429
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
dzień uspokoić, Myśląc o tem, jakoby Gryfona ukoić.
XCV.
I uradził u siebie w mieście, obciążonem Onem tak wielkiem błędem, na rynku przestronem, Ze czcią, jaka najwiętsza mogła się któremu Rycerzowi od króla dać namężniejszemu, Przywrócić mu nagrodę i dank zasłużony, Który mu beł od złego zdrajcę ukradziony; I wytrąbić gonitwy kazał zawołane, Które miały być miesiąc tam odprawowane,
XCVI.
Na które się gotował tak, jako królowi Bogatemu i jego przystało stanowi. O czem wieść roznosiła po wszytkiej Syriej Nowiny i tam i sam i po Fenicjej, Z Fenicjej do bliskiej Palestyny poszła, Tak, że się i Astolfa książęcia doniosła, Który
dzień uspokoić, Myśląc o tem, jakoby Gryfona ukoić.
XCV.
I uradził u siebie w mieście, obciążonem Onem tak wielkiem błędem, na rynku przestronem, Ze czcią, jaka najwiętsza mogła się któremu Rycerzowi od króla dać namężniejszemu, Przywrócić mu nagrodę i dank zasłużony, Który mu beł od złego zdrajcę ukradziony; I wytrąbić gonitwy kazał zawołane, Które miały być miesiąc tam odprawowane,
XCVI.
Na które się gotował tak, jako królowi Bogatemu i jego przystało stanowi. O czem wieść roznosiła po wszytkiej Syryej Nowiny i tam i sam i po Fenicyej, Z Fenicyej do blizkiej Palestyny poszła, Tak, że się i Astolfa książęcia doniosła, Który
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 60
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
płaczem nieba przebijali; Ale najupłakańsza twarz ojca nędznego Była między wszytkiemi, Andzelma starego.
XLVII.
Kiedy się tak na pogrzeb wielki gotowano I wielu nań z dalekich krajów zapraszano Według dawnych porządków, które zachowały Dawne wieki, które już tych czasów ustały, Grabia stary, co płakał ustawnie na żeście Syna swego, wytrąbić rozkazał po mieście, Obiecując nagrodę i dar znamienity Temu, przez kogoby beł srogi mord odkryty.
XLVIII.
Poszła z głosu do głosu i z ucha do ucha Od grabie obiecanej nagrody otucha, Aż się także doniosła onej niezbożnice, Co złością przechodziła tygry, niedźwiedzice. Lub to dawna nienawiść wielka w niej sprawuje,
płaczem nieba przebijali; Ale najupłakańsza twarz ojca nędznego Była między wszytkiemi, Andzelma starego.
XLVII.
Kiedy się tak na pogrzeb wielki gotowano I wielu nań z dalekich krajów zapraszano Według dawnych porządków, które zachowały Dawne wieki, które już tych czasów ustały, Grabia stary, co płakał ustawnie na żeście Syna swego, wytrąbić rozkazał po mieście, Obiecując nagrodę i dar znamienity Temu, przez kogoby beł srogi mord odkryty.
XLVIII.
Poszła z głosu do głosu i z ucha do ucha Od grabie obiecanej nagrody otucha, Aż się także doniosła onej niezbożnice, Co złością przechodziła tygry, niedźwiedzice. Lub to dawna nienawiść wielka w niej sprawuje,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 207
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905