którą czystą dotąd wode Nasi mieli, obróci szczero się im w-krwawą, I tamą młyn zawali z-ścierwów ich plugawą; Z-kąd początek zarazy. Co widząc i drudzy, A z-Mestwa i ochoty biorąc serce cudzy, Po nich, po nich, od Wałów gesto się wyprawią, Ze mało obnażonych obron nie zostawią. Aż wytrąbić rozkażą przez munsztuk Wodzowie, Ze się z nami do zgody biorą Tatarowie, Gonić ich zakazując, dopiero się wrócą, I strach od tąd i rozpacz w lepszą myśl obrócą. Część WTÓRA Nasi Wały insze kopią. Inkursja Nieprzyjacielska trzecia i gwałtowna bardzo. Nasi do Zamku ustępować chcą Czego Książę Wiśniowiecki broni. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
ktorą czystą dotąd wode Nasi mieli, obroći szczero sie im w-krwáwą, I tamą młyn zawali z-śćierwow ich plugawą; Z-kąd początek zarázy. Co widząc i drudzy, A z-Mestwá i ochoty biorąc serce cudzy, Po nich, po nich, od Wałow gesto sie wyprawią, Ze mało obnażonych obron nie zostawią. Aż wytrąbić rozkażą przez munsztuk Wodzowie, Ze sie z nami do zgody biorą Tatarowie, Gonić ich zakazuiąc, dopiero sie wrocą, I strach od tąd i rospacz w lepszą myśl obrocą. CZESC WTORA Nasi Wały insze kopią. Inkursya Nieprzyiacielska trzeciá i gwałtowna bárdzo. Naśi do Zamku ustępować chcą Czego Xiąże Wiśniowiecki broni. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 60
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zowią Juhrami i teraz, albo też z tych dwóch Nacyj i imion Hunni, Avary, nazwali się, Hunnavari, tandem Hungari: Iornandes zaś Scriptor Rerum Gothicarum wywodzi, że Filmerus Krọl Gotów w Wojsku mając pewną niewiaste z Nacyj Scytów, dziwnie tosłą, imieniem Ahrumnę, ją, jako Wenerze nie Marsowi się akomodującą, wytrąbić kazał z Wojska, która do Ojczystej Ziemi Scytów wracając się, i po nad Meotyckie błądząc Jezioro, będąc in carnalitatem proclivis, à Daemone compressa, wiele straszliwego wydała płodu, z którego się wzięli Hunni, dzisiejszej Hungaryj, z Juhrami Fundatores. Ci Hunnowie widząc, że Rzym był od Alaryka Gotów Króla w oblężeniu,
zowią Iuhrami y teráz, albo też z tych dwoch Nácyi y imion Hunni, Avari, názwali się, Hunnavari, tandem Hungari: Iornandes zaś Scriptor Rerum Gothicarum wywodźi, że Filmerus Krọl Gotow w Woysku maiąc pewną niewiaste z Nácyi Scytow, dźiwnie tosłą, imieniem Ahrumnę, ią, iako Wenerze nie Marsowi się ákommoduiącą, wytrąbić kazáł z Woyska, ktorá do Oyczystey Ziemi Scytow wrácaiąc się, y po nád Meotyckie błądząc Iezioro, będąc in carnalitatem proclivis, à Daemone compressa, wiele strászliwego wydáła płodu, z ktorego się wźieli Hunni, dźisieyszey Hungaryi, z Iuhrámi Fundatores. Ci Hunnowie widząc, że Rzym był od Alaryka Gotow Krola w oblężeniu,
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 429
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
dzień uspokoić, Myśląc o tem, jakoby Gryfona ukoić.
XCV.
I uradził u siebie w mieście, obciążonem Onem tak wielkiem błędem, na rynku przestronem, Ze czcią, jaka najwiętsza mogła się któremu Rycerzowi od króla dać namężniejszemu, Przywrócić mu nagrodę i dank zasłużony, Który mu beł od złego zdrajcę ukradziony; I wytrąbić gonitwy kazał zawołane, Które miały być miesiąc tam odprawowane,
XCVI.
Na które się gotował tak, jako królowi Bogatemu i jego przystało stanowi. O czem wieść roznosiła po wszytkiej Syriej Nowiny i tam i sam i po Fenicjej, Z Fenicjej do bliskiej Palestyny poszła, Tak, że się i Astolfa książęcia doniosła, Który
dzień uspokoić, Myśląc o tem, jakoby Gryfona ukoić.
XCV.
I uradził u siebie w mieście, obciążonem Onem tak wielkiem błędem, na rynku przestronem, Ze czcią, jaka najwiętsza mogła się któremu Rycerzowi od króla dać namężniejszemu, Przywrócić mu nagrodę i dank zasłużony, Który mu beł od złego zdrajcę ukradziony; I wytrąbić gonitwy kazał zawołane, Które miały być miesiąc tam odprawowane,
XCVI.
Na które się gotował tak, jako królowi Bogatemu i jego przystało stanowi. O czem wieść roznosiła po wszytkiej Syryej Nowiny i tam i sam i po Fenicyej, Z Fenicyej do blizkiej Palestyny poszła, Tak, że się i Astolfa książęcia doniosła, Który
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 60
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
płaczem nieba przebijali; Ale najupłakańsza twarz ojca nędznego Była między wszytkiemi, Andzelma starego.
XLVII.
Kiedy się tak na pogrzeb wielki gotowano I wielu nań z dalekich krajów zapraszano Według dawnych porządków, które zachowały Dawne wieki, które już tych czasów ustały, Grabia stary, co płakał ustawnie na żeście Syna swego, wytrąbić rozkazał po mieście, Obiecując nagrodę i dar znamienity Temu, przez kogoby beł srogi mord odkryty.
XLVIII.
Poszła z głosu do głosu i z ucha do ucha Od grabie obiecanej nagrody otucha, Aż się także doniosła onej niezbożnice, Co złością przechodziła tygry, niedźwiedzice. Lub to dawna nienawiść wielka w niej sprawuje,
płaczem nieba przebijali; Ale najupłakańsza twarz ojca nędznego Była między wszytkiemi, Andzelma starego.
XLVII.
Kiedy się tak na pogrzeb wielki gotowano I wielu nań z dalekich krajów zapraszano Według dawnych porządków, które zachowały Dawne wieki, które już tych czasów ustały, Grabia stary, co płakał ustawnie na żeście Syna swego, wytrąbić rozkazał po mieście, Obiecując nagrodę i dar znamienity Temu, przez kogoby beł srogi mord odkryty.
XLVIII.
Poszła z głosu do głosu i z ucha do ucha Od grabie obiecanej nagrody otucha, Aż się także doniosła onej niezbożnice, Co złością przechodziła tygry, niedźwiedzice. Lub to dawna nienawiść wielka w niej sprawuje,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 207
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i może go przebrnąć/ ostateczne miasto Alobrogów/ nabliższe Helwetom Genewa/ skąd aże do nich most idzie. Tak sobie obiecowali/ że Alobrogi/ nie do końca jeszcze Rzymianom szczerze chetne/ abo namówić/ abo przymusić mogli/ aby im przez swoje włości przeszcia nie bronili. Otoż na drogę wszystko sporządziwszy/ dzień wytrąbić kazali/ którego do brzegów Rodanowych ściągnąć się wszyscy mieli. Ten dzień był dwudziesty ósmy Marca/ kiedy też L. Pizo/ i A. Gabiniusz Konsulatum sprawowali. Co gdy Cezarowi powiedziano/ to jest że przez G. Juliusza Cezara Gotują się Helweci. Hetman Orgetoryks. Praktyka Orgetoryksowa na złe wyszła. Buntownik Księgi I
y może go przebrnąć/ ostáteczne miásto Alobrogow/ nabliższe Helwetom Genewa/ skąd áże do nich most idźie. Ták sobie obiecowáli/ że Alobrogi/ nie do końcá iescze Rzymiánom sczerze chetne/ ábo námowić/ ábo przymuśić mogli/ áby im przez swoie włośći przeszćia nie bronili. Otoż ná drogę wszystko sporządźiwszy/ dźień wytrąbić kazali/ ktorego do brzegow Rodanowych śćiągnąć sie wszyscy mieli. Ten dźień był dwudźiesty osmy Márcá/ kiedy też L. Pizo/ y A. Gábiniusz Consulatum spráwowáli. Co gdy Cezárowi powiedźiano/ to iest że przez G. Iuliuszá Cezárá Gotuią sie Helweći. Hetman Orgetoryx. Práktyká Orgetoryxowá ná złe wyszłá. Buntownik Kśięgi I
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 6.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
/ i pierwej nimby się abo zebrali/ abo rozbiegli i uciekli/ wielkości ludzi i bydła zagarnął/ ten łup żołnierzowi darował/ czym/ i dziedziny onej spustoszeniem że się mu poddali/ i przywiedli zastawy przymusił/ co prędko odprawiwszy/ zastępy na leże swoje ozime/ znowu rozesłał. Gdy Sejm zaraz na początek wiosny wytrąbić kazał/ a wszyscy okrom Senonów/ Karnutów/ i Trewirów przybyli/ początek wojny to i rebelizowania sądził/ i aby widziano/ że insze wszytkie zabawy opuścił/ Sejm do Lutecjej miasta Paryskiego przeniósł. Mieli ci granice z Senonami/ i za ich przodków z miastem się byli złączyli/ ale Senonom tego teraz (jako o
/ y pierwey nimby sie ábo zebráli/ ábo rozbiegli y vćiekli/ wielkośći ludźi y bydłá zágárnął/ ten łup żołnierzowi dárował/ czym/ y dźiedźiny oney spustoszeniem że sie mu poddáli/ y przywiedli zastáwy przymuśił/ co prędko odpráwiwszy/ zastępy ná leże swoie oźime/ znowu rozesłał. Gdy Seym záraz ná początek wiosny wytrąbić kazał/ á wszyscy okrom Senonow/ Kárnutow/ y Trewirow przybyli/ początek woyny to y rebelizowánia sądźił/ y áby widźiano/ że insze wszytkie zabáwy opuśćił/ Seym do Lutecyey miástá Paryskiego przeniosł. Mieli ći gránice z Senonámi/ y zá ich przodkow z miástem sie byli złączyli/ ále Senonom tego teraz (iáko o
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 129.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
takiego wodza/ mieć znak JEZUSA na sobie. Bym tylko takim był tobie wodzu prześwietny żebym się nie chwiał w żadnej potrzebie/ bym z placu nie uchodził/ bym się na każdym placu mężnie potykał/ i robił zawsze na sławę twoję. Aleć ja podobno godzien/ żebyś mnie z wojska wytrąbić kazał/ żeby mnie z liczby żołnierstwa twego wypisano? Zdradzam cię często wodzu przezacny/ często nakładam z nieprzyjacielem twoim/ często się chronię choć małej utarczki/ na placu będąc myślę o uciekaniu/ i tak rząd psuje i serce drugim tracę gotowym na potyczkę/ ba nawet wprzód uciekając z ordynku twego/ drugich pociągam za sobą
tákiego wodzá/ mieć znak IEZVSA ná sobie. Bym tylko tákim był tobie wodzu prześwietny żebym się nie chwiał w żadney potrzebie/ bym z plácu nie vchodźił/ bym się ná káżdym plácu mężnie potykał/ y robił záwsze ná sławę twoię. Aleć ia podobno godźien/ żebyś mnie z woyská wytrąbić kazał/ żeby mnie z liczby żołnierstwá twego wypisáno? Zdradzam ćię często wodzu przezacny/ często nákładam z nieprzyiaćielem twoim/ często się chronię choć máłey vtarczki/ ná placu będąc myślę o vćiekániu/ y ták rząd psuie y serce drugim trácę gotowym ná potyczkę/ bá náwet wprzod vćiekáiąc z ordynku twego/ drugich poćiągam zá sobą
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 606
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
i potomstwu prawi być chcieli, że znowu pokrzepićby się trzeba. I dlategoć to przypominanie przeszłych błędów nie zawadzi, bo poprawę na przyszły czas uczynić może, żeby tego, co źle było, drugi raz się nie dopuszczać, jedno, że i sam ja wątpię, aby szlachta drugi raz ladajako z domów swych wytrąbić się dała, bo wprawdzie i z rokoszu jadąc, łajali, przeklinali, że temi zjazdami darmo utrudzeni i powłóczeni byli. Ziemianin: A komuż też ugorzą, jedno nie sobie i kiedy się dobrze porachują, więtsza tego przy nich zostanie wina, niż przy kijem inszem, że tak nic na tym rokoszu nie czynili,
i potomstwu prawi być chcieli, że znowu pokrzepićby się trzeba. I dlategoć to przypominanie przeszłych błędów nie zawadzi, bo poprawę na przyszły czas uczynić może, żeby tego, co źle było, drugi raz się nie dopuszczać, jedno, że i sam ja wątpię, aby ślachta drugi raz ledajako z domów swych wytrąbić się dała, bo wprawdzie i z rokoszu jadąc, łajali, przeklinali, że temi zjazdami darmo utrudzeni i powłóczeni byli. Ziemianin: A komuż też ugorzą, jedno nie sobie i kiedy się dobrze porachują, więtsza tego przy nich zostanie wina, niż przy kiem inszem, że tak nic na tym rokoszu nie czynili,
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 104
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918