. Pokaże mi po Niemiecku pisane Ja Mos Pan kupic kupic pytam co zanie odpowie grosz dałem mu aszło zamną Chłopów kupa do Gospody com im miał dawać piniąd był jeden frant i mówię mu miły Bracie będziesz mi Tynfa utrzy że żadek tą kartą, chłop z wielką ochotą spuścił spodnie Golusienką ponewkę wytarł owemi awizami i cisnął do Motławy, Niemcy Niemki Poczęli mruczec szemrać, a jam poszedł, katolicy zaś i ci co zokrętów na to patrzali okrutnie się śmiali kiedym to zaś powiedał katolikom Mieszczanom tak że Dominikanom Jezuitom, to mówili szczęście że na WŚCi Tumult nie był bo tu oni Tekielego ledwie nie Boskiem wenerują
. Pokaze mi po Niemiecku pisane Ia Mos Pan kupic kupic pytam co zanie odpowie grosz dałęm mu aszło zamną Chłopow kupa do Gospody com im miał dawac piniąd był ieden frant y mowię mu miły Bracie będziesz mi Tynfa utrzy że żadek tą kartą, chłop z wielką ochotą spuscił spodnie Golusienką ponewkę wytarł owemi awizami y cisnął do Motławy, Niemcy Niemki poczeli mruczec szemrać, a iam poszedł, katholicy zas y ci co zokrętow na to patrzali okrutnie się smiali kiedym to zas powiedał katholikom Mieszczanom tak że Dominikanom Iezuitom, to mowili szczęscie że na WSCi Tumult nie był bo tu oni Tekielego ledwie nie Boskiem veneruią
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 262v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
się z Bogiem równać chciał BOGU, Chociażbyś złego prożen był na nałogu, Co mu tym przydasz żyjąc niezmazany, I sprawując się bez wszelkiej nagany? Zaliż w bojażni strofować cię będzie, I na Sąd z tobą pójdzie gdzie przed Sędzie? A nie raczej cię dla twych wielkich złości, I niezliczonych stłumi nieprawości Wytarłeś bowiem, jak czynią bogaci, Bez żadnych przyczyń majętność twych braci, I obnażyłeś według twej podoby, Zebraka z jego sprżetu i chudoby. Nie dałeś nigdy pragnącemu wody Głodnegoś na chleb nie wziął do gospody, Rozprzestrżeniałeś potęgą granice, Mocąś wyciskał właściwe dziedzice. Na co chuć twoja pragnęła i gardło
się z Bogiem rownáć chćiał BOGV, Choćiażbyś złego prożen był ná náłogu, Co mu tym przydasz zyiąc niezmazány, I sprawuiąc sie bez wszelkiey nagány? Zaliż w boiáżni strofować ćię będźie, I ná Sąd z tobą poydźie gdżie przed Sędźie? A nie ráczey ćię dla twych wielkich złośći, I niezliczonych ztłumi niepráwośći Wytarłeś bowiem, iák czynią bogaći, Bez żadnych przyczyń máiętność twych bráći, I obnażyłeś według twey podoby, Zebraka z iego sprżetu i chudoby. Nie dałeś nigdy pragnącemu wody Głodnegoś ná chleb nie wźiął do gospody, Rosprzestrżeniałeś potęgą granice, Mocąś wyciskał właśćiwe dźiedźice. Ná co chuć twoiá pragnęła i gardło
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 80
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
, że się Syn urodził, Chociasz od lewej Ręki DAWIDA pochodził.
Jedna to krew w linij, tylko ta ohyda, Ze przed ślubem urodzon z Betsabe, z Dawida. Przybył Natan do Zamku na walną publikę Obrzezania Synaczka, nie na pijatykę. Nie po to, żeby przyniósł w prezencie szkatułę Synowi, ale Ojcu wytarł kapitułę. Tylko że mądry Prorok, dyskretny na grzechy, Niechce w zły humor wpędzać Królewskiej uciechy. Dla tego żeby złością złości nieprzydawać, Sądząc że lepiej z grzesznym łagodnie przestawać. Więc zacznie z Królem mówić Natan, dość zdaleka, Osądź mi proszę Panie takowego człeka. Który bogatym będąc, wziął gwałtem
, że się Syn urodził, Chociasż od lewey Ręki DAWIDA pochodził.
Jedna to krew w linij, tylko ta ochyda, Ze przed ślubem urodzon z Betsabe, z Dáwida. Przybył Natan do Zámku ná walną publikę Obrzezánia Synáczka, nie ná pijatykę. Nie po to, żeby przyniosł w prezencie szkátułę Synowi, ále Oycu wytárł kápitułę. Tylko że mądry Prorok, dyskretny ná grzećhy, Niechce w zły humor wpędzać Krolewskiey uciechy. Dla tego żeby złością złości nieprzydawać, Sądząc że lepiey z grzesznym łágodnie przestawać. Więc zácznie z Krolem mowić Natan, dość zdáleka, Osądź mi proszę Pánie tákowego człeka. Ktory bogátym będąc, wziął gwáłtem
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 104
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
go czasem podźwignąć do gęby, Kiedy się zagadają. Czasem też posłuży Co panom kieliszeczek, to sobie ow duży Roztruchan nastrychuje posyłając wąsa — Jak się domacał smaku, dobrze go wytrząsa. Nie partacz w tym rzemieśle, kuflem się nie bawi, Niedługo się z niem pieszcząc — haust wszytko to sprawi, Że jakby płatem wytarł, każdziuchną wychyli Skrupuł w tym mając, by się Turcy nie mnożyli. A tak się ow marynarz prędko z pijanemi Zrównał i w rzeczy się też począł wdawać z niemi: Oferfy jem rwie coraz, niby się to kwapi Do statku wiatry, chwaląc, a którą załapi, Tylko co mu się mignie. Już mu
go czasem podźwignąć do gęby, Kiedy sie zagadają. Czasem też posłuży Co panom kieliszeczek, to sobie ow duży Roztruchan nastrychuje posyłając wąsa — Jak się domacał smaku, dobrze go wytrząsa. Nie partacz w tym rzemieśle, kuflem sie nie bawi, Niedługo się z niem pieszcząc — haust wszytko to sprawi, Że jakby płatem wytarł, kożdziuchną wychyli Skrupuł w tym mając, by się Turcy nie mnożyli. A tak się ow marynarz prędko z pijanemi Zrownał i w rzeczy sie też począł wdawać z niemi: Oferfy jem rwie coraz, niby sie to kwapi Do statku wiatry, chwaląc, a ktorą załapi, Tylko co mu sie mignie. Już mu
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 97
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
z farfury złocistej Z świeżej ambry perfumem. Tak skoro koleją Wszyscy w się po puharze wody onej wleją, Zacznie drugą pan bełzki za cesarskie zdrowie, Na co razem klęknęli wszyscy wezyrowie (A potem go niedługo zadawili sami — Wolałby ich kwitować z ceremoniami). Dobra myśl Dilawera CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Trzecią wypił Sobieski, jakby wytarł płatem, Za zdrowie wezyrowe i z całym senatem. Tak kiedy z najbliższego podpijają sztoku, Aż noc w czarnym na niską ziemię padła mroku. Idą ci, coraz zimna porywa ich febra, Bo mało z nich nie dopił każdy wody cebra. Triumf zatem u Turków po całym obozie; Co namiot, wszędy lampa wisi
z farfury złocistej Z świeżej ambry perfumem. Tak skoro koleją Wszyscy w się po puharze wody onej wleją, Zacznie drugą pan bełzki za cesarskie zdrowie, Na co razem klęknęli wszyscy wezyrowie (A potem go niedługo zadawili sami — Wolałby ich kwitować z ceremoniami). Dobra myśl Dilawera CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Trzecią wypił Sobieski, jakby wytarł płatem, Za zdrowie wezyrowe i z całym senatem. Tak kiedy z najbliższego podpijają sztoku, Aż noc w czarnym na niską ziemię padła mroku. Idą ci, coraz zimna porywa ich febra, Bo mało z nich nie dopił każdy wody cebra. Tryumf zatem u Turków po całym obozie; Co namiot, wszędy lampa wisi
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 327
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
apotym częstują Za cudze portugały i za pożyczane Pieniąszki. Toż nastąpią zastawy i wiosek I srebra. Aż na koniec Banicje lecą Jak dym. Pan młody ni wąsz kręci się chudzina Lecz nie łatwie wykręci. A przeto z Ojczyzny Uciecze lub do Niemiec/ lubo do Francyj. O wstyd mniejsza/ już się ten dawno wytarł z Czoła. Azaż tak za cnych Przodków i starych Polaków Bywało! gdy nieznano na stołach bogatych Co to pasztet/ co ciasto albo gałaredy/ O Biankach niepytaj ani Marcepanach Chybaby na weselu. Misy więc stawiano Jednę z mięsem wołowym/ drugie z jarzynami A czwartą z grochem w którym słonina pływała Jak wieloryb
ápotym częstuią Zá cudze portugały y zá pożyczáne Pieniąszki. Tosz nástąpią zástawy y wiosek Y srebrá. Asz ná koniec Bánicye lecą Iák dym. Pan młody ni wąsz kręći się chudźiná Lecz nie łátwie wykręći. A przeto z Oyczyzny Vćiecze lub do Niemiec/ lubo do Francyi. O wstyd mnieysza/ iusz się ten dawno wytarł z Czołá. Azász ták zá cnych Przodkow y stárych Polákow Bywáło! gdy nieznano ná stołách bogátych Co to pasztet/ co ćiásto álbo gałaredy/ O Biankách niepytay áni Márcepanách Chybaby ná weselu. Misy więc stáwiano Iednę z mięsem wołowym/ drugie z iárzynámi A czwartą z grochem w ktorym słoniná pływáłá Iák wieloryb
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 29
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650