! WIERSZ CZWARTY.
Już pan w drodze, już koronne wojska się ściągają, Chorągwie rozwijają. Bębny grzmią, uderzą w trąby, w taniec Mars z Belloną, Lekkim sagiem ściągnioną. Czeka Radziwiłł w opale z pułki litewskiemi W siewierskiej już ziemi. Wyglądają oblężeńcy, jako w wiecznej cieni Aloide zamknieni. Jako ku słońcu wzdychają i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową. Skąd podnosi się Karpatus, gdzie Warta się łączy, Gdzie Bug i Dniestr rączy, Zewsząd wybór. Orsza obóz pierwszy zatoczyła, Orsza tak szczęśliwa była, Gdzie z ust kanclerza wielkiego wylały się one Żródła błogosławione.
! WIERSZ CZWARTY.
Już pan w drodze, już koronne wojska się ściągają, Chorągwie rozwijają. Bębny grzmią, uderzą w trąby, w taniec Mars z Belloną, Lekkim sagiem ściągnioną. Czeka Radziwiłł w opale z pułki litewskiemi W siewierskiej już ziemi. Wyglądają oblężeńcy, jako w wiecznej cieni Aloide zamknieni. Jako ku słońcu wzdychają i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową. Zkąd podnosi się Karpatus, gdzie Warta się łączy, Gdzie Bug i Dniestr rączy, Zewsząd wybór. Orsza obóz pierwszy zatoczyła, Orsza tak szczęśliwa była, Gdzie z ust kanclerza wielkiego wylały się one Żródła błogosławione.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 8
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Pańską Ojcze nasz etc.
Wieczny Boże z wysokości, Bądź cześć, chwała Twej miłości,
Żeś nas bronił w tej ciemności Od czartowej okrutności, Pokój tej nocyś darował I w dobrym zdrowiu zachował.
Raczże też nas i dnia tego Zachować od wszego złego, Niech serca Tobie dufają, Niech zawsze k Tobie wzdychają, Bo krom Ciebie my, owieczki, Nie mamy indziej ucieczki.
Ku czci swej, Ojcze łaskawy, Racz obracać nasze sprawy I własne, i pospolite; Niech zawsze biorą obfite W łasce Twojej pomnożenie, Boś Ty nasze wspomożenie.
Anielską straż miej nad nami, Nad swoimi dziateczkami, Tak się nas nie tkną
Pańską Ojcze nasz etc.
Wieczny Boże z wysokości, Bądź cześć, chwała Twej miłości,
Żeś nas bronił w tej ciemności Od czartowej okrutności, Pokój tej nocyś darował I w dobrym zdrowiu zachował.
Raczże też nas i dnia tego Zachować od wszego złego, Niech serca Tobie dufają, Niech zawsze k Tobie wzdychają, Bo krom Ciebie my, owieczki, Nie mamy indziej ucieczki.
Ku czci swej, Ojcze łaskawy, Racz obracać nasze sprawy I własne, i pospolite; Niech zawsze biorą obfite W łasce Twojej pomnożenie, Boś Ty nasze wspomożenie.
Anielską straż miej nad nami, Nad swoimi dziateczkami, Tak się nas nie tkną
Skrót tekstu: PsalArianBar_II
Strona: 654
Tytuł:
Psalmy i pieśni ariańskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Raków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni, psalmy
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie miało. W czym tak twoim tropem idę dalej i mówię. Zona/ którą ty pojmujesz; będzie/ albo piękna; albo szpetna: Jeśli będzie piękna/ o jakie masz i możesz mieć ukontentowanie! jakie oczom i myślom pastwisko! Nie człeka ale Anioła prawie w domu mając; i bezpiecznietej/ do której insi wzdychają/ zażywając gładkości; kiedy do tego grzeczna i pięknychobyczajów/ toż dopiero doznasz samą rzeczą/ że
Przy pieknym ciele wdzięczniejsze są cnoty, Kto to ma, taki wiek prawdziwy złoty. Cóż cię tu tedy od gładkiej Zony odstrasza? Jeśli będzie (powiedasz) piękna; to będzie chciała/ żeby ją tak Boginią wenerować?
nie miáło. W czym ták twoim tropem idę daley y mowię. Zoná/ ktorą ty poymuiesz; będźie/ albo piękna; álbo szpetna: Ieśli będzie piękna/ o iakie masz y możesz mieć ukontentowánie! iákie oczom y myślom pástwisko! Nie człeka ale Aniołá práwie w domu maiąc; y bespiecznietey/ do ktorey insi wzdycháią/ záżywáiąc głádkośći; kiedy do tego grzeczna y pięknychobyczáiow/ toż dopiero doznasz sámą rzeczą/ że
Przy pieknym ćiele wdźięcznieysze są cnoty, Kto to ma, táki wiek prawdźiwy złoty. Coż ćię tu tedy od gładkiey Zony odstrasza? Ieśli będźie (powiedasz) piękna; to będzie chciała/ żeby ią tak Boginią wenerować?
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 10
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
tobie Zoną będzie nie Boginią/ niech ona wie/ że ma Męża/ nie dudka; a jać ślubuję/ że niech się w niej kochają jak chcą/ niechci jej zajrzą; niech się palą zdrowi; niech zmierzają po oku jak do celu; niech świegocą jak wróble. Dziw/ dziw/ dziw/ niech wzdychają/ niech się gorszą/ i nie wiedzieć co czynią; frąszką to wszytko/ kiedy Zona będzie miała w tobie ukontentowanie/ a pozna też jak Kuropatwa Ćwika po oku/ to to jaki taki pójdzie nos zwiesiwszy; tak że potym nie trzeba jej będzie straży chować; nie trzeba przy niej/ jako pies przy kramiku leżeć
tobie Zoną będźie nie Boginią/ niech oná wie/ że ma Mężá/ nie dudká; á iać ślubuię/ że niech się w niey kocháią iák chcą/ niechći iey záyrzą; niech się palą zdrowi; niech zmierzáią po oku iák do celu; niech świegocą iák wroble. Dźiw/ dźiw/ dźiw/ niech wzdycháią/ niech się gorszą/ y nie wiedźieć co czynią; frąszką to wszytko/ kiedy Zoná będźie miáłá w tobie ukontentowánie/ á pozna też iák Kuropátwá Cwiká po oku/ to to iáki táki poydźie nos zwieśiwszy; ták że potym nie trzebá iey będźie straży chowáć; nie trzebá przy niey/ iáko pies przy kramiku leżeć
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 11
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
grozi”. Wtym bat przyjechał pięknie malowany, Na nim baldachim z wierzchu pozłacany, W nim nimfy gdańskie przy stole siedziały, Co kawalerów swych wyprowadzały. Łzy im się toczą — jak perły — oczami, A za ręce się trzymają rękami. Ach! z jakim żalem Niemcy się żegnają! Ach! jako panny serdecznie wzdychają! Jeden kieliszkiem do swej obiecuje, A napiwszy się — w usta ją całuje. Ona mu fawor na skroń przylepiła: „Nać znak miłości! A jeżelim była Tobie serdeczna, weź i serce moje! Kędy ty jedziesz, tam będziem oboje!” Drugi wziął lutnią, a swe wesołości Żalem przeplatał i postrzał
grozi”. Wtym bat przyjechał pięknie malowany, Na nim baldachim z wierzchu pozłacany, W nim nimfy gdańskie przy stole siedziały, Co kawalerów swych wyprowadzały. Łzy im się toczą — jak perły — oczami, A za ręce się trzymają rękami. Ach! z jakim żalem Niemcy się żegnają! Ach! jako panny serdecznie wzdychają! Jeden kieliszkiem do swej obiecuje, A napiwszy się — w usta ją całuje. Ona mu fawor na skroń przylepiła: „Nać znak miłości! A jeżelim była Tobie serdeczna, weź i serce moje! Kędy ty jedziesz, tam będziem oboje!” Drugi wziął lutnią, a swe wesołości Żalem przeplatał i postrzał
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 41
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, siły w sobie nie ma, Oczy zawarła i tchem ani dyma! Pódźcie! ratujcie!” — Tedy zatrwożony Mąż jak ukropem porwie się sparzony, Z nim szwagier zaraz i inne poczciwe Matrony biegą barzo frasobliwe Z nagłej nowiny, a w onę łożnicę Wszedszy, gdzie była, już zsiniałe lice Jej obaczywszy — serdecznie wzdychają I pilnie na twarz pobladłą patrzają. A między niemi najbarziej płakała Ciotka jej własna, iż rycząc łzy lała Jako bóbr z oczu — a porwawszy onę Rękami swemi usta jej zamknione Łyżką co prędzej srebrną rozdzierała I serdecznemi wódkami ją lała Pulsy maczając już i orbetanem, Już alkiermesem i drogiem balsamem Nozdrze i inne członki smarowała,
, siły w sobie nie ma, Oczy zawarła i tchem ani dyma! Pódźcie! ratujcie!” — Tedy zatrwożony Mąż jak ukropem porwie się sparzony, Z nim szwagier zaraz i inne poczciwe Matrony biegą barzo frasobliwe Z nagłej nowiny, a w onę łożnicę Wszedszy, gdzie była, już zsiniałe lice Jej obaczywszy — serdecznie wzdychają I pilnie na twarz pobladłą patrzają. A między niemi najbarziej płakała Ciotka jej własna, iż rycząc łzy lała Jako bóbr z oczu — a porwawszy onę Rękami swemi usta jej zamknione Łyżką co prędzej srebrną rozdzierała I serdecznemi wódkami ją lała Pulsy maczając już i orbetanem, Już alkiermesem i drogiem balsamem Nozdrze i inne członki smarowała,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 152
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Dla kształtu nabożeństwo i zimne pacierze; Żeby był Bóg na niebie, nikt nie wierzy szczerze. Każdy, wedle swej wolej wymierzywszy place, Z ruin ojczystych sobie buduje pałace. 167. DO WDOWY HERBOWNEJ (CO SIĘ I DO WSZYTKICH PRZYDA)
Złotą wolność masz w herbie, moja zacna pani, Do której zwykle wszyscy wzdychają poddani. Wdowąś, wolnąś, szukają różni twej przyjaźni: Fortuny, nie przyjaźni; niech cię nikt nie błaźni, Każdy obłudnie, każdy czyni to na zdradzie. Wiedz, że między poddane Pismo żony kładzie, Radząc, kogo z małżeńskich śmierć związków wyprzęże, Żeby swobodnie żyły niewiasty i męże. Zły był
Dla kształtu nabożeństwo i zimne pacierze; Żeby był Bóg na niebie, nikt nie wierzy szczerze. Każdy, wedle swej wolej wymierzywszy place, Z ruin ojczystych sobie buduje pałace. 167. DO WDOWY HERBOWNEJ (CO SIĘ I DO WSZYTKICH PRZYDA)
Złotą wolność masz w herbie, moja zacna pani, Do której zwykle wszyscy wzdychają poddani. Wdowąś, wolnąś, szukają różni twej przyjaźni: Fortuny, nie przyjaźni; niech cię nikt nie błaźni, Każdy obłudnie, każdy czyni to na zdradzie. Wiedz, że między poddane Pismo żony kładzie, Radząc, kogo z małżeńskich śmierć związków wyprzęże, Żeby swobodnie żyły niewiasty i męże. Zły był
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 470
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
postać rzeczy — syn ojca z daleka Omija, matka córkę. O, nigdy od wieka Nie opłakana pomsto! Tu syn ojca grzebie, A jutro, stradny synu, kto pochowa ciebie? One tak pyszne miasta chlewami się zstały, Przedtem ludzie, dziś bydło, stanowiska miały. Stoją pustkami dwory z wyniosłymi dachy, Wzdychają po mieszkańcach zmarłych złote gmachy. Biednego ptastwa, w lochach co przedtem mieszkało, Dziś nie widać, do łasa wszytko poleciało. A nocna sowa, tłumacz nieszczęsnych powieści, Obwoływa na dachu bladej śmierci wieści.
postać rzeczy — syn ojca z daleka Omija, matka córkę. O, nigdy od wieka Nie opłakana pomsto! Tu syn ojca grzebie, A jutro, stradny synu, kto pochowa ciebie? One tak pyszne miasta chlewami się zstały, Przedtem ludzie, dziś bydło, stanowiska miały. Stoją pustkami dwory z wyniosłymi dachy, Wzdychają po mieszkańcach zmarłych złote gmachy. Biednego ptastwa, w lochach co przedtem mieszkało, Dziś nie widać, do łasa wszytko poleciało. A nocna sowa, tłumacz nieszczęsnych powieści, Obwoływa na dachu bladej śmierci wieści.
Skrót tekstu: TwarKBiczBar_I
Strona: 425
Tytuł:
Bicz boży abo krwawe łzy utrapionej matki ...
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i Sajdaczny, w który mierzą naszy: „Tedybyśmy dla trawy i dla szkapiej paszy, Dwu baszów najprzedniejszych, sto tysięcy gminu Tureckiego zwaliwszy, tak wielkiego czynu Odbiec mieli? Niech świadczy za mną moja cnota, Same by nas do domów nie puściły wrota, I do których, mieniąc się koronnymi syny, Wzdychają niewieściuszy, gasłyby kominy. O Kozaków najmniejsze staranie i piecza; Pożywią ich sąsiedzi, hetman ubezpiecza». Tu weselszy Chodkiewicz bliżej łóżka sprasza Wojennej rady, z którą kilką się słów znasza; CZĘŚĆ SIÓDMA
Toż do żołnierzów znowu, lecz już pocznie czerstwo: „O moja krwi szlachetna! O zacne rycerstwo!
i Sajdaczny, w który mierzą naszy: „Tedybyśmy dla trawy i dla szkapiej paszy, Dwu baszów najprzedniejszych, sto tysięcy gminu Tureckiego zwaliwszy, tak wielkiego czynu Odbiec mieli? Niech świadczy za mną moja cnota, Same by nas do domów nie puściły wrota, I do których, mieniąc się koronnymi syny, Wzdychają niewieściuszy, gasłyby kominy. O Kozaków najmniejsze staranie i piecza; Pożywią ich sąsiedzi, hetman ubezpiecza». Tu weselszy Chodkiewicz bliżej łóżka sprasza Wojennej rady, z którą kilką się słów znasza; CZĘŚĆ SIÓDMA
Toż do żołnierzów znowu, lecz już pocznie czerstwo: „O moja krwi szlachetna! O zacne rycerstwo!
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 236
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
a skoro im i tych nie stało, szczere fabuły i bajki lu- PRZEMOWA
dziom próżnującym dla zabawy (jako Francuzi romansze) wielkimi tomami piszą.
A jeżeli który jako polski naród miałby co pisać o sobie? Bo i ciż sami cudzoziemcy, chociaż ich oczom officit nostra libertas, że jako chorzy z uprzykrzonego łóżka wzdychają widzący zdrowego acz simulant i łyczkiem kiełbasę z Ezopową nazywają liszką, nie mogą w piśmiech swoich opuścić Bolesławów, Zygmuntów, Kazimierzów i Władysławów naszych. Przyznał to Heinsius w pewnej oracji swojej, że in armis nascuntur Poloni, vera duri Martis, vera Bellonae propago. Meruit Zygmunt pierwszy a Paulo Jovio nobili historico poni inter tres
a skoro im i tych nie stało, szczere fabuły i bajki lu- PRZEMOWA
dziom próżnującym dla zabawy (jako Francuzi romansze) wielkimi tomami piszą.
A jeżeli który jako polski naród miałby co pisać o sobie? Bo i ciż sami cudzoziemcy, chociaż ich oczom officit nostra libertas, że jako chorzy z uprzykrzonego łóżka wzdychają widzący zdrowego acz simulant i łyczkiem kiełbasę z Ezopową nazywają liszką, nie mogą w piśmiech swoich opuścić Bolesławów, Zygmuntów, Kazimierzów i Władysławów naszych. Przyznał to Heinsius w pewnej oracji swojej, że in armis nascuntur Poloni, vera duri Martis, vera Bellonae propago. Meruit Zygmunt pierwszy a Paulo Jovio nobili historico poni inter tres
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 361
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924