Reg: 13.
O która mię Erynnis do tego szaleństwa Odważnego przywiodła, że niebezpieczeństwa Nie uważałem tego, w którym drudzy giną? Szczęśliwy, żem niezginął tą wieczną ruiną Na duszy. Z tak twardego tedy snu porwany Bogum uczynił dzięki, żem wstał zachowany Od śmierci. Więc gdy Tytan woźniki swe wzwodził Na niebo, a cień spędzał, który ziemię chłodził, Porzuciwszy budynek, i domowe wczasy Acz nie smaczne, wynidę między gęste lasy. I myślę, że ptaszęta po drzewach swobodne Nie odmieniły głosów swoich, ani ródne Drzewo swej zieloności. bowiem co rok w przyście Wiosny wdzięcznej, w zielone rozwija się liście.
Reg: 13.
O ktora mię Erynnis do tego szaleństwá Odważnego przywiodłá, że niebespieczeństwá Nie uważałem tego, w ktorym drudzy giną? Szczęśliwy, żem niezginął tą wieczną ruiną Ná duszy. Z ták twárdego tedy snu porwány Bogum uczynił dźięki, żem wstał záchowány Od śmierći. Więc gdy Tytan woźniki swe wzwodźił Ná niebo, á ćień spędzał, ktory źiemię chłodźił, Porzućiwszy budynek, y domowe wczásy Acz nie smáczne, wynidę między gęste lásy. Y myślę, że ptaszętá po drzewách swobodne Nie odmieniły głosow swoich, áni rodne Drzewo swey źielonośći. bowiem co rok w przyśćie Wiosny wdźięczney, w źielone rozwiia się liśćie.
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 68
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
/ i odyźrzeć nie dał się jej okiem/ Co można/ uchodzącą nawę ściga wzrokiem; Której jako nie stało uniesionej nagle/ Wijące się po maszcie upatruje żagle. Te nawet gdy zginęły/ w ciężkiej się tęsknicy Wraca na pokoj/ i w swej porzuca łożnicy. W Halcionie i miejsce/ i łoże/ łzy wzwodzi/ I napomina na czym boleściwej schodzi. Wywaleli się z portów: lin wietrzna dma doszła: Marynarz w bok zawraca obwieszone wiosła: Rogi w wierzch drzewa sadzi: po maszcie rozwiera Płachty; któremi wiatry/ szumiące przebiera. Albo mniej/ albo więcej/ w pół morza chodziła/ I od stron obu lądu nawa w
/ y odyźrzeć nie dał się iey okiem/ Co można/ vchodzącą nawę śćiga wzrokiem̃; Ktorey iáko nie stáło vnieśioney nagle/ Wiiące się po mászćie vpátruie żagle. Te náwet gdy zginęły/ w ćiężkiey się tesknicy Wráca ná pokoy/ y w swey porzuca łożnicy. W Hálcionie y mieysce/ y łoże/ łzy wzwodźi/ Y nápomina ná czym boleśćiwey schodźi. Wywáleli się z portow: lin wietrzna dmá doszłá: Márynarz w bok záwraca obwieszone wiosłá: Rogi w wierzch drzewá sádźi: po mászćie rozwiera Płáchty; ktoremi wiátry/ szumiące przebiera. Albo mniey/ albo więcey/ w puł morżá chodźiłá/ Y od stron obu lądu nawá w
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 282
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
/ do zbrój się mieć trzeba. 11. Niespodziewaną wszyscy zięci trwogą: Lękliwa biała płęć/ i ludzie zeszli: Bogom oddając ojczyznę ubogą/ Do swoich Meszkit małe dzieci nieśli. A ci co duży/ i co się bić mogą/ Pod chorągiew się i do bębnów zeszli. Co żywo do bram bieży/ mosty wzwodzi/ A Król sam wszystkich z pilnością obchodzi. 12. To sporządziwszy nic się tam nie bawił/ Ale na wieżę szedł/ którą vozony Tak budowniczy przy bramie postawił/ Ze z niej na wszystkie widać beło strony. Po Erminią stąd zaras wyprawił/ Którą beł przyjął litością ruszony Do siebie na dwór/ kiedy jej dobyto
/ do zbroy się mieć trzebá. 11. Niespodźiewáną wszyscy zięći trwogą: Lękliwa biała płęć/ y ludźie zeszli: Bogom oddáiąc oyczyznę vbogą/ Do swoich Meszkit máłe dźieći nieśli. A ći co duży/ y co się bić mogą/ Pod chorągiew się y do bębnow zeszli. Co żywo do bram bieży/ mosty wzwodźi/ A Krol sam wszystkich z pilnośćią obchodźi. 12. To sporządźiwszy nic się tám nie báwił/ Ale ná wieżę szedł/ ktorą vozony Ták budowniczy przy bramie postáwił/ Ze z niey ná wszystkie widáć beło strony. Po Erminią stąd záras wypráwił/ Ktorą beł przyiął litośćią ruszony Do śiebie na dwor/ kiedy iey dobyto
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 58
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618