przęczkę ze spieniem zawikle. Pierdzi szkapa podpięty, a potem jak z woru
Imo sam nos świeżego puści gnój odoru. Porwie się na ostatek; dziad przy nim w zawody; Noża nie ma przy sobie, żeby urżnął brody. I tak długo w tej biedzie nieborak się męczy, Aże go ktoś, na drodze złapawszy, wyręczy. 65 (F). DO KSIĘDZA PLEBANA JEDNEGO W PODGÓRZU
Narzekają w biskupim księża konsystorzu, Że nazbyt plebanije ubogie w Podgórzu, Że jedna nie wyżywi swym dochodem księdza, Dwóch jednemu potrzeba; lecz cóż to za nędza, Proszę, księże Marcinie, kiedyć po kawalcu Na każdy rok ujmować bokiem trzeba
przęczkę ze spieniem zawikle. Pierdzi szkapa podpięty, a potem jak z woru
Imo sam nos świeżego puści gnój odoru. Porwie się na ostatek; dziad przy nim w zawody; Noża nie ma przy sobie, żeby urżnął brody. I tak długo w tej biedzie nieborak się męczy, Aże go ktoś, na drodze złapawszy, wyręczy. 65 (F). DO KSIĘDZA PLEBANA JEDNEGO W PODGÓRZU
Narzekają w biskupim księża konsystorzu, Że nazbyt plebanije ubogie w Podgorzu, Że jedna nie wyżywi swym dochodem księdza, Dwóch jednemu potrzeba; lecz cóż to za nędza, Proszę, księże Marcinie, kiedyć po kawalcu Na każdy rok ujmować bokiem trzeba
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 38
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to należy, a nie do złodzieja. Nie pomogło Maćkowi: gdzie czego dopadnie, Choć go biją, choć więżą, oczywiście kradnie; Aż do komór, do skrzynek, nie patrzając kluczy, Potem się i do stajen na starość nauczy. Wjeżdżam w miasto, aż Maćka z oną siwą brodą, Gdzieś przy licu złapawszy, na szubieńcę wiodą. Więc dojźrawszy na szyi konopnego wieńca:
Piękne miejsce starości powróz i szubieńca. Nieszczęśliważ to młodość, co siwiznę szpeci. Starzy dwa razy dziećmi, wżdy kołyszą dzieci. 369 (P). KLIN KLINEM WYBIĆ
„Upiłem się jako flis twoim wczora winem, Łeb boli.” A
to należy, a nie do złodzieja. Nie pomogło Maćkowi: gdzie czego dopadnie, Choć go biją, choć więżą, oczywiście kradnie; Aż do komór, do skrzynek, nie patrzając kluczy, Potem się i do stajen na starość nauczy. Wjeżdżam w miasto, aż Maćka z oną siwą brodą, Gdzieś przy licu złapawszy, na szubieńcę wiodą. Więc dojźrawszy na szyi konopnego wieńca:
Piękne miejsce starości powróz i szubieńca. Nieszczęśliważ to młodość, co siwiznę szpeci. Starzy dwa razy dziećmi, wżdy kołyszą dzieci. 369 (P). KLIN KLINEM WYBIĆ
„Upiłem się jako flis twoim wczora winem, Łeb boli.” A
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 157
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Ignacy Lojola, wielkiej dzielności jest i mocy na czarty i czary, nawet jego Biret jest cięszki na nich korbacz. Dziesiąty Z. Anastazy karmelita Męczennik, jest postrachem czartów, że nawet głowy jego malowanej lękają się, jako świadczą Acta Concilii Niceni. Jedenasta Z. Juliana Panna w Nikomedii, która czarta z Boskiego rozkazu złapawszy, prezentującego się w postaci Anioła, i dyswadującego Pannie ponosić męki, postronkiem tyrańsko biła, aż się przyznał, iż był szatan nieprzyjaciel ludzki Metaphrastes. Dwunasta Z. Małgorzata Panna Męczenniczka, która czarta w postaci smoka, krzyżem świętym do zniknienia przymusiła. Z. Fintanus do tego należy komputu, który czartów spectra krzyżem Z
Ignacy Loiola, wielkiey dzielności iest y mocy na czarty y czary, nawet iego Biret iest cięsżki na nich korbacz. Dziesiąty S. Anastazy karmelita Męczennik, iest postrachem czartow, że nawet głowy iego malowaney lękaią się, iako swiadczą Acta Concilii Niceni. Iedenasta S. Iuliana Panna w Nikomedii, ktora czarta z Boskiego rozkazu złapawszy, prezentuiącego się w postaci Anioła, y dyswaduiącego Pannie ponosić męki, postronkiem tyrańsko biła, aż się przyznał, iż był szatan nieprzyiaciel ludzki Metaphrastes. Dwunasta S. Małgorzata Panna Męcżenniczka, ktora czarta w postaci smoka, krzyżem swiętym do zniknienia przymusiła. S. Fintanus do tego należy komputu, ktory czartow spectra krzyżem S
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 263
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
ząb wzięli, Obywatele na wykupno jego Luzytańczykom, liczyli siedm kroć sto tysięcy czerw: złotych, ale Luzytańczykowie znosząc superstycję, w moździerzu potłukli; pieniędzmi wzgardzili. Iarricus in Historia Indica.
Na SUNDYCKICH Insułach tamże lokuje Ptolemeusz Geograf Antropagos (jacy byli i w Scytyj) twierdząc, iż ludzi jedzą, osobliwie nieprzyjaciół na wojnie złapawszy, są bowiem źli, okrutni, dzicy, nago chodzący, partim są Mahometani, partim bałwanów czciciele. Na SUMATRZE Insule, jednej a największej, z Sundyckich, jest złoto, stal, żelazo, góry ogniste, słonie wielkie, wieloryby jak Wyspy, ludzie jak olbrzymi rosłe. Stolicą jest tej Insuły, ACHEM Miasto
ząb wzieli, Obywatele na wykupno iego Luzytańczykom, liczyli siedm kroć sto tysięcy czerw: złotych, ale Luzytańczykowie znosząc superstycyę, w mozdzierzu potłukli; pieniądzmi wzgardzili. Iarricus in Historia Indica.
Na SUNDYCKICH Insułach tamże lokuie Ptolemeusz Geograf Anthropagos (iacy byli y w Scytyi) twierdząc, iż ludzi iedzą, osobliwie nieprzyiacioł na woynie złápawszy, są bowiem źli, okrutni, dzicy, nago chodzący, partim są Machometani, partim bałwanow czciciele. Na SUMATRZE Insule, iedney a naywiększey, z Sundyckich, iest złoto, stal, żelazo, góry ogniste, słonie wielkie, wieloryby iak Wyspy, ludzie iak olbrzymi rosłe. Stolicą iest tey Insuły, ACHEM Miasto
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 541
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
albo w PERU Kraju na 660. mil długim, sub Zona torrida leżącym, są te Kraje: TERRA FIRMA albo CASTILIA złota od abundancyj tego Minerału. W tej ziemi jeszcze non totaliter zawojowani Obywatele, osobliwie mieszkający w górach, na wolności zbujani, Hiszpanom się opierają. Cięszko na nich natrzeć dla strzał jadowitych. Człeka złapawszy żażywają, jak zwierzyny. Adorują Słońce, Mięsiąc, przecież nieśmiertelność Duszy przyjmują. Księża u nich za Cerulików, rany ciała, nie Dusz lęczą. Jest tu sok z drzewa pewnego płynący, gojący wszelkie rany. Jest i drzewko Dragonara, z której dobywają krwie, do Aptek bardzo pomocnej. Prowincja tutejsza KARTAGIŃSKA bogata
albo w PERU Kraiu na 660. mil długim, sub Zona torrida leżącym, są te Kraie: TERRA FIRMA albo CASTILIA złota od abundancyi tego Minerału. W tey ziemi ieszcze non totaliter zawoiowani Obywatele, osobliwie mieszkaiący w gorach, na wolności zbuiani, Hiszpanom się opieraią. Cięsżko na nich natrzeć dla strzał iadowitych. Człeka złapawszy żażywaią, iak zwierzyny. Adoruią Słońce, Mięsiąc, przecież nieśmiertelność Duszy przyimuią. Xięża u nich za Cerulikow, rany ciała, nie Dusz lęczą. Iest tu sok z drzewa pewnego płynący, goiący wszelkie rany. Iest y drzewko Dragonara, z ktorey dobywaią krwie, do Aptek bardzo pomocney. Prowincya tuteysza KARTAGINSKA bogata
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 608
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
ciężki upaść przyjdzie/ ale by też za najmniejszy uznanym potknieniem/ żaraz nie odwłócznie sercem skruszonym za grzechy nasze żałowali/ i z należytym przedsięwzięciem o wybaczenie miłosiernego Boga prosili. Pożytek tej pilności ten jest. Ze się przez nie sumnienie ani w przechu zacina ani w nim zamulić się nie daje gdy natychmiast człowiek uznawszy i złapawszy zdrajcę/ wydaje/ karze/ wymiata a tak tym samym/ aby tegoż niepowtórzył występku/ zbawiennie sobie drogę zagradza/ gdy tego żałuje i nienawidzieć poczyna/ w czym się tak głupie i szkodliwie dopiero kochał. Drugi pożytek jest/ iż tym sposobem i prędkim przygarnieniem się do Boga/ sposobnym czyni do łaski
ćięszki upaść przyidźie/ ále by też za naymnieyszý uznánym potknieniem/ żaraz nie odwłocznie sercem skruszonym zá grzechy nasze żałowali/ y z należytym przedsięwźięćiem o wybaczenie miłośiernego Bogá prośili. Pożytek tey pilnośći ten iest. Ze się przez nie sumnienie áni w przechu zaćina áni w nim zamulić się nie dáie gdy nátychmiást człowiek uznawszy y złápawszy zdraycę/ wydaie/ kárze/ wymiáta a ták tym samym/ áby tegoż niepowtorzył występku/ zbáwiennie sobie drogę zagrádza/ gdy tego załuie y nienáwidźieć poczyna/ w czym się ták głupie y szkodliwie dopiero kochał. Drugi pożytek iest/ iż tym sposobem y prętkim przygarnieniem się do Bogá/ sposobnym czyni do łaski
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 106
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
wprowadzono Mniemałam, że mię znowu pojmano. Częstom ja chciała oszukawszy stróże Do ciebie wrócić, na zarządzenie Boże, Alem przed oczy zawsze sobie kładła, Do nieprzyjaznych, żebym rąk nie wpadła. Choćbym była szła; tom się obawiała, Żebym się w nocy komu nie dostała, Coby złapawszy, przed Priamem starem Synowej której, dałby mię był darem. Ale niechże już i wydana będę, Bo trzeba było dać mię na tę wędę; Przez tyle nocy nie będąc przy tobie Nie myślisz, jakbyś odzyskał mię sobie, Gniew twój nierychły lubo sprawiedliwy; Nie jesteś, chociaż masz być o co
wprowádzono Mniemáłám, że mię znowu poimano. Częstom iá chćiáłá oszukawszy stroże Do ćiebie wroćić, ná zarządzenie Boże, Alem przed oczy záwsze sobie kłádłá, Do nieprzyiáznych, żebym rąk nie wpádłá. Choćbym byłá szłá; tom się obawiáłá, Zebym się w nocy komu nie dostáłá, Coby złápawszy, przed Pryámem stárem Synowey ktorey, dałby mię był dárem. Ale niechże iuż y wydána będę, Bo trzebá było dáć mię ná tę wędę; Przez tyle nocy nie będąc przy tobie Nie myślisz, iákbyś odzyskał mię sobie, Gniew twoy nierychły lubo spráwiedliwy; Nie iesteś, choćiasz masz bydź o co
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 27
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
zemną. Tak właśnie i Pan Dońskoruński kwapił bardzo do nas głosy puściwszy po Fortecach Moskwą osadzonych że by nam wszędzie zastępowali kiedy będziemy uciekali A jak my do niego poszli zaraz mu fantazyja przygasła. Stanęło tedy wojsko nasze nad rzeką Busią jak o pół ćwierci mile w szczerym polu jeszczesmy przecię nie dowierzali o tak wielkiej potędzę Nieprzyjacielskiej złapawszy już kogo boków przypieczono powiedają nam że 70 Tysięcy Wojska Bojowego Dońskoroński dopierośmy uwierzyli gotowalismy się tedy do owego przywitania porząnnie P Boga wziąwszy na pomoc.
Zapomniałem Tego Napisać Ze Mnie pod Mohilowem stojąc Napadł był kłopot podobny Owemu koziradzkiemu w Ten sposób. Gorzkowski Towarzysz Marszałka Nadwornego Branickiego Intentował Mi Akcją do sądu Wojskowego o Zabicie
zemną. Tak własnie y Pan Donskorunski kwapił bardzo do nas głosy pusciwszy po Fortecach Moskwą osadzonych że by nąm wszędzie zastępowali kiedy będziemy uciekali A iak my do niego poszli zaraz mu fantazyia przygasła. Stanęło tedy woysko nasze nad rzeką Busią iak o poł cwierci mile w szczerym polu ieszczesmy przecię nie dowierzali o tak wielkiey potędzę Nieprzyiacielskiey złapawszy iuz kogo bokow przypieczono powiedaią nąm że 70 Tysięcy Woyska Boiowego Donskoronski dopierosmy uwierzyli gotowalismy się tedy do owego przywitania porząnnie P Boga wziąwszy na pomoc.
Zapomniałem Tego Napisac Ze Mnie pod Mohilowem stoiąc Napadł był kłopot podobny Owemu koziradzkiemu w Ten sposob. Gorzkowski Towarzysz Marszałka Nadwornego Branickiego Intentował Mi Akcyą do sądu Woyskowego o Zabicie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 102
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
wie, ani myśli o niej; Nie tylko że zostanie wilkom do opasu, Jeśli się gdzie od stada obłąka w pół lasu, Lecz uciekszy z koszaru, choć już trawy syta, w Idzie w bór ni przecz, ni zacz, że będzie zabita. Nie da się z niego wygnać, aż ją na ramieniu Złapawszy musi pasterz unosić zginieniu. Jeśli też wilka w polu obaczy z daleka, Żadnej nie mając broni, do kupy ucieka, Żeby każdej z osobna nie ścigając, w kupie, Gdzie mu się samy zbiegną, dawił owce głupie. 373. NA TOŻ CZWARTY RAZ
Do kupy owce biegą, widząc w polu wilka;
wie, ani myśli o niej; Nie tylko że zostanie wilkom do opasu, Jeśli się gdzie od stada obłąka w pół lasu, Lecz uciekszy z koszaru, choć już trawy syta, w Idzie w bór ni przecz, ni zacz, że będzie zabita. Nie da się z niego wygnać, aż ją na ramieniu Złapawszy musi pasterz unosić zginieniu. Jeśli też wilka w polu obaczy z daleka, Żadnej nie mając broni, do kupy ucieka, Żeby każdej z osobna nie ścigając, w kupie, Gdzie mu się samy zbiegną, dawił owce głupie. 373. NA TOŻ CZWARTY RAZ
Do kupy owce biegą, widząc w polu wilka;
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 222
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
za waszym sądem łba nie utnie. Jakom ja zawsze radził, tak i teraz radzę, Dlatego pojmawszy przed was go prowadzę; Ale że są świadkowie, ani sędzią skorem, Ani mi też należy być instygatorem.” (159)
Tedy dwa licowanych złodziejów pod pręgą Ani obowiązanych zwyczajną przysięgą, U rzeźniczej dopiero gdzieś złapawszy jatki, Człek bez Boga, bez czoła, prowadzi za świadki. Ci twierdzą, że człek, który stoi tu związany, Mówił: zburzę ten kościół ręką zbudowany, A trzech dni nie wynidzie, gdy postawię nowy, Nie ręką uczyniony. Za tymi nań słowy Krakną wszyscy jak wrony: „Czterdzieści lat,
za waszym sądem łba nie utnie. Jakom ja zawsze radził, tak i teraz radzę, Dlatego poimawszy przed was go prowadzę; Ale że są świadkowie, ani sędzią skorem, Ani mi też należy być instygatorem.” (159)
Tedy dwa licowanych złodziejów pod pręgą Ani obowiązanych zwyczajną przysięgą, U rzeźniczej dopiero gdzieś złapawszy jatki, Człek bez Boga, bez czoła, prowadzi za świadki. Ci twierdzą, że człek, który stoi tu związany, Mówił: zburzę ten kościół ręką zbudowany, A trzech dni nie wynidzie, gdy postawię nowy, Nie ręką uczyniony. Za tymi nań słowy Krakną wszyscy jak wrony: „Czterdzieści lat,
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 566
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987