zwada, rzecz jest barzo niebezpieczna, mianowicie z potężniejszemi, którzy jako ogień pałający, wszystko w sieczego się tylko tykają obracają. B. Mars Pułkownik mój o tak ostrej Costitucji wydanej na mnięz Sejmu górnego daje znać przez pisanie swoje. Tą srogą ligę i coniuracją widząc w responsie moim dołożyłem, iż lada w dzień załapiwszy Kupidona, miałem swymi własnemi obłupić, jak węgorza z skory rękoma, rozkazując aby mi z niej zrobiono parę skorzni o dwóch podszewkach na zimę. T. Subtelna tam skoreczka, lepiejby kapci kazać narobić, z jerchy tego delikacika górnego, strzeż sięCupidonie już cięwidzę prawie obłupionego. B. To pisanie moje ani wiem
zwádá, rzecz iest bárzo niebespieczna, miánowićie z potężnieyszemi, ktorzy iáko ogień pałáiący, wszystko w śieczego się tylko tykáią obracáią. B. Mars Pułkownik moy o ták ostrey Costitutiey wydáney ná mnięz Seymu gornego dáie znáć przez pisanie swoie. Tą srogą ligę y coniuratią widząc w responśie moim dołożyłem, iż ládá w dźień záłápiwszy Cupidoná, miałem swymi własnemi obłupić, iák węgorzá z skory rękomá, roskázuiąc áby mi z niey zrobiono parę skorźni o dwuch podszewkách ná źimę. T. Subtelna tám skoreczká, lepieyby kápći kázáć nárobić, z ierchy tego delikaćiká gornego, strzez sięCupidonie iuż cięwidzę práwie obłupionego. B. To pisanie moie áni wiem
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 81
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
nad stawami kości w każdym człowieku, zaczym obawiać się potrzeba, aby od czasu, barziej Wmści franca nie łamała po zachodzie Słońca, w który czas rządy Księżyc swe zaczyna. B. Zstępuje w onym predsięwziętej zapalczywości uporte Księżyc z niebios na ziemię rozkazując hufcom duchów powietrznych, i ziemskich, żeby mnie zaraz, zaraz załapiwszy do wieże w rzucili na dno, Posłuszne Wojsko otoczyło mnie, wieszając się zdaleka do koła, nie śmiejąc przystępować bliżej, widząc przy boku moim ten blisko Tyrański pałasz. T. Mniejsi diabli zawsze się większego muszą bać Diabła. Wiedział barzo dobrze ten tłum nocny Diabelski, że Wmć dobywszy tego Pałasza, swego,
nád stáwámi kośći w káżdym człowieku, záczym obawiáć się potrzebá, áby od czásu, barziey Wmści fráncá nie łamáłá po zachodźie Słońcá, w ktory czás rządy Xięzyc swe záczyna. B. Zstępuie w onym predśięwźiętey zápálczywośći vporte Xięzyc z niebios ná źiemię roskázuiąc hufcom duchow powietrznych, y źiemskich, żeby mnie záraz, záraz záłápiwszy do wieże w rzućili ná dno, Posłuszne Woysko otoczyło mnie, wieszáiąc się zdáleká do kołá, nie śmieiąc przystępowáć bliżey, widząc przy boku moim ten blisko Tyránski páłász. T. Mnieyśi diabli zawsze się większego muszą bać Diabła. Wiedźiał bárzo dobrze ten tłum nocny Diabelski, że Wmć dobywszy tego Páłászá, swego,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 121
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
a wiatr trochę wieje: „Niedługo — prawi — waszej opieki nadzieje W Plutonie mieć będziecie. Bóg się taki zrodzi, Który wam łupy wydrze i tych wyswobodzi, Których na ten czas w waszej nędznej władzej macie, Wszytkiego razem z wielkim żalem ostradacie.” Zagniewana Megera skoczy, krzyknie, z jadu Od głowy wiszącego załapiwszy gadu, Rzuci po piekle i tak rozruch uczyniła, Czym rzecz swym towarzyszkom onę oznajmiła. Skupią się wszyscy wespół. Kloto przed innymi Bieży w skok, trzęsąc na łbie wężami brzydkimi, Wrzeciona, nici, w ręku swych mocno trzymała, Co by się działo, siostry Megery pytała. Tyzyfone zaś za nią w podobnym
a wiatr trochę wieje: „Niedługo — prawi — waszej opieki nadzieje W Plutonie mieć będziecie. Bóg się taki zrodzi, Który wam łupy wydrze i tych wyswobodzi, Których na ten czas w waszej nędznej władzej macie, Wszytkiego razem z wielkim żalem ostradacie.” Zagniewana Megera skoczy, krzyknie, z jadu Od głowy wiszącego załapiwszy gadu, Rzuci po piekle i tak rozruch uczyniła, Czym rzecz swym towarzyszkom onę oznajmiła. Skupią się wszyscy wespół. Kloto przed innymi Bieży w skok, trzęsąc na łbie wężami brzydkimi, Wrzeciona, nici, w ręku swych mocno trzymała, Co by się działo, siostry Megery pytała. Tyzyfone zaś za nią w podobnym
Skrót tekstu: ObodzLegBar_I
Strona: 321
Tytuł:
Poważna legacja
Autor:
Aleksander Obodziński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965