Potocki, kasztelan krakowski, na tenczas hetman polny z partyją wojska został pod Śniatyniem. Turków zaś na nas, w tych dziesięciu tysiącach będących, rachowało się pięćdziesiąt tysięcy z piechotami i armatami, okrom ośmdziesięciu tysięcy ordy, od których Turków w wielkim niebezpieczeństwie byliśmy przez niedziel dwie, przez które codzień, jak tylko zaświtało na dobry dzień, w nasz obóz ze stu dział ognia dawano, ale osobliwsza nad nami była Boska Prowidencja, że ani nam, ani ludziom, ani koniom nie szkodziły, bo nas na dole stojących, od nich na górze stojących kule przenosiły. Potym eks konsylio bellico piechoty codzień przez tydzień, po pięćdziesiąt od
Potocki, kasztelan krakowski, na tenczas hetman polny z partyją wojska został pod Śniatyniem. Turków zaś na nas, w tych dziesięciu tysiącach będących, rachowało się pięćdziesiąt tysięcy z piechotami i armatami, okrom ośmdziesięciu tysięcy ordy, od których Turków w wielkim niebezpieczeństwie byliśmy przez niedziel dwie, przez które codzień, jak tylko zaświtało na dobry dzień, w nasz obóz ze stu dział ognia dawano, ale osobliwsza nad nami była Boska Prowidencyja, że ani nam, ani ludziom, ani koniom nie szkodziły, bo nas na dole stojących, od nich na górze stojących kule przenosiły. Potym ex consilio bellico piechoty codzień przez tydzień, po pięćdziesiąt od
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 89
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
kiedy gwałtowne pasje miłości i żalu wyrazić potrzeba. Wszystkom powiedziała, kiedy wyznaję, żem przez kilka dni wcale się zapamiętała. Wszystkie pociechy z Religii i rozumu wzięte na ten ból dotkliwy były bez skutku, przymnożyły mi tylko żałości, bom widziała, że ich uśmierzyć nie mogły. Dzień naznaczony śmierci męża mego zaświtał. Strawiłam go na łez wylewaniu, i na modlitwie, i więcej niż raz poczułam ten zamach katowskiego miecza, którym mój Mąż z tego świata miał być uprzątniony. W wielkim moim utrapieniu nikt tak poczciwie przy mnie obstawał, jak Pan R---. Narzekał i płakał ze mną tyle, sobie przez swój pozyskawszy smętek
kiedy gwałtowne pasye miłośći i żalu wyrazić potrzeba. Wszystkom powiedziała, kiedy wyznaię, żem przez kilka dni wcale śię zapamiętała. Wszystkie pociechy z Religii i rozumu wzięte na ten bol dotkliwy były bez skutku, przymnożyły mi tylko żałości, bom widziała, że ich uśmierzyć nie mogły. Dzień naznaczony śmierći męża mego zaświtał. Strawiłam go na łez wylewaniu, i na modlitwie, i więcey niż raz poczułam ten zamach katowskiego miecza, ktorym moy Mąż z tego świata miał być uprzątniony. W wielkim moim utrapieniu nikt tak poczciwie przy mnie obstawał, iak Pan R---. Narzekał i płakał ze mną tyle, sobie przez swoy pozyskawszy smętek
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 28
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Moskiewsku, ile ci dwaj. Pozwolono mi tedy wstać, zaprowadziwszy mię znowu do więzienia, gdziem Steleja bej smysłów zastał. Porzuciłem się podle niego, na twarde posłanie, ścisnąwszy go jedną ręka, bom tę drugą jeszcze miał przykutą. Nie mówił całą noc i słowa, leżąc jak w letargu. Poranek zaświtał. Mówiłem do mego Przyjaciela, i otworzył na moję pociechę oczy, podawszy mi rękę. Dozorca nasz przyszedł dowiadując się, czy Stelej jeszcze żyje. Kazał nam więzy zdjąć, i czynił się, jakoby nas obydwóch żałował. Upewniałem go na wszystkie świętości, że mój Przyjaciel tak był niewinnym, jak ja.
Moskiewsku, ile ći dway. Pozwolono mi tedy wstać, zaprowadziwszy mię znowu do więzienia, gdziem Steleia bey smysłow zastał. Porzućiłem śię podle niego, na twarde posłanie, śćisnąwszy go iedną ręka, bom tę drugą ieszcze miał przykutą. Nie mowił całą noc i słowa, leżąc iak w letargu. Poranek zaświtał. Mowiłem do mego Przyiaćiela, i otworzył na moię pociechę oczy, podawszy mi rękę. Dozorca nasz przyszedł dowiaduiąc śię, czy Steley ieszcze żyie. Kazał nam więzy zdiąć, i czynił się, iakoby nas obudwuch żałował. Upewniałem go na wszystkie świątośći, że moy Przyiaćiel tak był niewinnym, iak ia.
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 100
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Trafią na serce mężne, jako groch od ściany Idą nazad i we czcze rozbiją się piany; Trafią na mdłe i długą zwątlone żałobą, W równi go z miałkim piaskiem zabierają z sobą. Krótki nam czas, dzień z nocą, noc ze dniem rozdziela Od żalów i kłopotów światowe wesela: Ledwie mizerna człeku pociecha zaświta, W tropy żal, kwapiąc za nią, za ogon ją chwyta. Dopiero stała w oczu, źle jej raz pomaca, Chce drugi raz, aż tyłem nagle się obraca. Jeśli się też pozwoli dłużej pieścić z sobą, Śmiech płaczem, zdrowie cięższą wetuje chorobą. 252. TRĘBACKI ŻYWOT
Dobrze ktoś pasożyta z
. Trafią na serce mężne, jako groch od ściany Idą nazad i we czcze rozbiją się piany; Trafią na mdłe i długą zwątlone żałobą, W równi go z miałkim piaskiem zabierają z sobą. Krótki nam czas, dzień z nocą, noc ze dniem rozdziela Od żalów i kłopotów światowe wesela: Ledwie mizerna człeku pociecha zaświta, W tropy żal, kwapiąc za nią, za ogon ją chwyta. Dopiero stała w oczu, źle jej raz pomaca, Chce drugi raz, aż tyłem nagle się obraca. Jeśli się też pozwoli dłużej pieścić z sobą, Śmiech płaczem, zdrowie cięższą wetuje chorobą. 252. TRĘBACKI ŻYWOT
Dobrze ktoś pasożyta z
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 146
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Oskarżyć, i pogębkiem świadectwa przyczynić. Jakoż tedy zniósł Jezus on policzek sprosny? Pokornie nań wejźrawszy, rzecze mu żałosny: (138)
„Jeślim źle rzekł, świadcz o złym; jeśli dobrze, czemu Bijesz mnie wbrew słuszności i prawu wszelkiemu?” Tak go dziś pytał; ale gdy dzień on zaświta Strasznej sprawiedliwości, inaczej go spyta! ... PAN JEZUS PRZED KAIFASZEM (154)
Już wszyscy wiedzą, już to w Jeruzalem gruchnie, Że Jezus w łykach; tedy jako psi do kuchnie Rabini i kto tylko jakim był doktorem, Obesławszy się, chociaż jeszcze nie dzień, worem Do Kaifasza, męża Annaszowej córki
, Oskarżyć, i pogębkiem świadectwa przyczynić. Jakoż tedy zniósł Jezus on policzek sprosny? Pokornie nań wejźrawszy, rzecze mu żałosny: (138)
„Jeślim źle rzekł, świadcz o złym; jeśli dobrze, czemu Bijesz mnie wbrew słuszności i prawu wszelkiemu?” Tak go dziś pytał; ale gdy dzień on zaświta Strasznej sprawiedliwości, inaczej go spyta! ... PAN JEZUS PRZED KAIFASZEM (154)
Już wszyscy wiedzą, już to w Jeruzalem gruchnie, Że Jezus w łykach; tedy jako psi do kuchnie Rabini i kto tylko jakim był doktorem, Obesławszy się, chociaż jeszcze nie dzień, worem Do Kaifasza, męża Annaszowej córki
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 565
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
język twierdzi, A nasza mowa kłamstwem zdradą śmierdzi? Czemu prawdziwej porady nie lubisz? Czemu w cholerże duszę swoję gubisz? Zalisz dla ciebie świat zaginie cały, I z miejsc się swoich poprzenoszą skały? Niewieszli, że tak człek strudzony zaśnie, Tak w życiu niepraw, mgnieniem oka zgaśnie Ani w swej więcej możliwości zaświta, Bo taki koniec miewa Hypokryta. Przybytek jego ciemności okryją, Lampę i światło sprzeczne wiatry zbiją, Potęgę zniszczą, moc i dzielność zburżą, I jegoż radą w głębią go ponurżą? Albowiem w sidła nie rozdzierzgłych pleci, Nogi swe wprawił, i umotał w sieci, Z których się jego niewyśliżną kroki, Choć
ięzyk twierdźi, A nászá mowa kłamstwem zdradą śmierdźi? Czemu práwdźiwey porady nie lubisz? Czemu w cholerże duszę swoię gubisz? Zalisz dla ćiebie świát zaginie cáły, I z mieyść się swoich poprzenoszą skáły? Niewieszli, że ták człek strudzony záśnie, Tak w żyćiu niepraw, mgnieniem oka zgáśnie Ani w swey więcey możliwośći zaświta, Bo táki koniec miewa Hypokryta. Przybytek iego ćiemnośći okryią, Lampę i świátło sprzeczne wiátry zbiją, Potęgę zniszczą, moc i dźielność zburżą, I iegoż radą w głębią go ponurżą? Albowiem w śidła nie rozdźierzgłych pleći, Nogi swe wprawił, i umotał w śieći, Z ktorych się iego niewyśliżną kroki, Choć
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 64
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
I położyłem drągi i zapory, Ażeby przy nich swoje miały wspory. Co większa rzekłem okolicznej wodzie, Poty wypadać będziesz w swym zawodzie Dalej nic, o ten fale i bałwany Brzeg wstrącać będziesz z burzliwemi piany. Tyźli brzaskowi pierwsze dał rumieńce, Lub skład i miejsce naznaczył Jutrżence, Która, gdy złotym promieniem zaświta, Zubiegającą nocą dzień się wita. Umieszli trzymać jako ja widomie, Ostatnie ziemie kończyny w swym gromie, Albo wyrzucać niezboznych z jej łona, zwłaszcza gdy ich zły postępek przekona? Nie potrze pewnie nikt się zemną o to, Chociaż przetworzę drogie perły w błoto, I znowu gdy mi podobać się będzie, Zmienię
I położyłem drągi i zapory, Ażeby przy nich swoie miáły wspory. Co większa rzekłem okoliczney wodźie, Poty wypadáć będźiesz w swym zawodźie Dáley nic, o ten fale i bałwány Brżeg wstrącáć będźiesz z burźliwemi piány. Tyźli brzaskowi pierwsze dał rumieńce, Lub skład i mieysce naznaczył Iutrżence, Ktora, gdy złotym promieniem zaświta, Zubiegáiącą nocą dźień się wita. Vmieszli trzymáć iáko ia widomie, Ostátnie źiemie kończyny w swym gromie, Albo wyrzucáć niezboznych z iey łona, zwłaszcza gdy ich zły postępek przekona? Nie potrze pewnie nikt się zemną o to, Chociaż przetworzę drogie perły w błoto, I znowu gdy mi podobáć się będźie, Zmienię
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 148
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
zdrowy. Gdzie ci każę tam pójdziesz, godzinę w którąby Powstałeś, nie naznaczam, bo cię zbudzą trąby. Czuły żołnierz w Obozie, śpi jak mysz na bębnie, Bojąc się zaspać tylko mży, na rosie ziębnie. Co raz głowy podnosi, swych Kolegów pyta: Czy już zorza powstała, czy rychło zaświta? Za ogłosem trąb, kotłów, Uriasz się stawi Przed Joaba który go kwadransu nie bawi; Ale tam stanąć każe, gdzie od Moabity, Bez sukursu Uriasz był snadno zabity. Co się stało, już Król wie, bo czekał ciekawie Wiadomości, o zgubie i morderskiej sprawie. Jakoby z czym najlepszym dał znać swej
zdrowy. Gdzie ci każę tam poydziesz, godzinę w ktorąby Powstáłeś, nie náznaczam, bo cię zbudzą trąby. Czuły żołnierz w Obozie, śpi iák mysz ná bębnie, Boiąc się záspać tylko mży, ná rosie ziębnie. Co ráz głowy podnosi, swych Kolegow pyta: Czy iuż zorza powstáła, czy rychło záświta? Zá ogłosem trąb, kotłow, Uryasż się stáwi Przed Joaba ktory go kwádransu nie bawi; Ale tam stánąć każe, gdzie od Moabity, Bez sukkursu Uryasż był snadno zábity. Co się stáło, już Krol wie, bo czekał ciekawie Wiadomości, o zgubie y morderskiey spráwie. Jákoby z czym náylepszym dał znać swey
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 102
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
na przyszłe ma oko rozprawy Rzecz bowiem godna, tym nie być bez tyru Którzy po wojnie rzuciwszy buławy, Szable, Sajdaki, od boku miotają Ani o dalszych dziełach najmniej dbają. 47. Nie tak Cyntya woćmy swe zapada Aby już rogów pokazać nie miała Wieczorem Foebus w morze się układa Wsahedzi, ledwie co zorza zaświtała Tak i Poganin, dziś go żenie blada Trwoga; jutro mu tasz serca dodała Zaczym przegranej bitwy chąc wetować, Zgubną się siłą, musi już probować. 48. A iż go szczęście odbiegło w tym rażye Umknąwszy na czas swojego faworu W czym że ma ufność; jeśli nie w żelazie? Którym się bronić będzie do
ná przyszłe ma oko rospráwy Rzecz bowiem godna, tym nie być bez tyru Ktorzy po woynie rzućiwszy bułáwy, Száble, Sáydaki, od boku miotáią Ani o dálszych dźiełách naymniey dbáią. 47. Nie ták Cynthya woćmy swe západa Aby iuż rogow pokazáć nie miáłá Wieczorem Phoebus w morze się vkłáda Wsáhedźi, ledwie co zorzá zaświtáłá Ták y Pogánin, dźiś go żenie bláda Trwogá; iutro mu tász sercá dodáłá Záczym przegráney bitwy chąc wetowáć, Zgubną się śiłą, muśi iuż probowáć. 48. A iż go szczęśćie odbiegło w tym ráżie Vmknąwszy ná czás swoiego faworu W czym że ma vfność; ieśli nie w żeláźie? Ktorym się bronić będźie do
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: Cv
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, co folwarki puścili Wam jakie Żeby na potym nie tylko bezpieczna Dzierżawa wasza była, lecz i wieczna. CXLIV. Mowę Brutusa wszyscy z nasyceniem Jako słuszności pełną i prawoty Ale z niemniejszym przyjmą podziwieniem Miłość Ojczyzny, stałość na kłopoty. Więc za przeciwnych serc przejednoczeniem Na dzień jutrzejszy odłożą się Roty Który jak skoro od morza zaświta O Testamencie dekret Konsul czyta. CXLV. Zaraz głos bierze Cicero wymowny Zgodę i oraz amnestyą chwali, Rozterk zewnętrzny, jad Ojczyzny główny Wszytko wywróci, zniszczy, zburzy, spali Prawił i więcej jako w tym wędrowny Życząc niechajby kłotniom pokoj dali Z których nie wskrzeszą, tylko bunty, gromy Na własną zgubę i
, co folwarki puśćili Wam iakie Zeby na potym nie tylko bespieczna Dźierzawa wasza była, lecz y wieczna. CXLIV. Mowę Brutusa wszyscy z nasyceniem Iako słusznośći pełną y prawoty Ale z niemnieyszym przyimą podźiwieniem Miłość Oyczyzny, stałość na kłopoty. Więc za przećiwnych serc przeiednoczeniem Na dźień iutrzeyszy odłożą śię Roty Ktory iak skoro od morza zaświta O Testamenćie dekret Konsul czyta. CXLV. Zaraz głos bierze Cicero wymowny Zgodę y oraz amnestyą chwali, Rosterk zewnętrzny, iad Oyczyzny głowny Wszytko wywroći, zniszczy, zburzy, spali Prawił y więcey iako w tym wędrowny Zycząc niechayby kłotniom pokoy dali Z ktorych nie wskrzeszą, tylko bunty, gromy Na własną zgubę y
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 39
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693