. Tych korzec: garść jąderek, nic nie masz, prócz echa. Co gorsza, z wielkim zębów gryźć musisz niewczasem, Albo gnój, albo robak miasto jądra czasem, Jeżeli w świszczu dziury nie postrzeżesz spodem, Całą gębę i język opaskudzi smrodem. Niejeden rzecze: Duszkoż znowu być młodzieńcem. Aże cię tam zabiją z orzechem i z wieńcem! Sni-ć się o nich? masz kłopot na miejsce pociechy. I we śnie, i na jawi, lada co orzechy. 82 (P). OD POCZĄTKU CZŁEK BIEGUNEM
Anioł z raju człowieka na świat, śmierć go z świata Do grobu, z grobu diabeł złego w piekło wmiata.
. Tych korzec: garść jąderek, nic nie masz, prócz echa. Co gorsza, z wielkim zębów gryźć musisz niewczasem, Albo gnój, albo robak miasto jądra czasem, Jeżeli w świszczu dziury nie postrzeżesz spodem, Całą gębę i język opaskudzi smrodem. Niejeden rzecze: Duszkoż znowu być młodzieńcem. Aże cię tam zabiją z orzechem i z wieńcem! Sni-ć się o nich? masz kłopot na miejsce pociechy. I we śnie, i na jawi, lada co orzechy. 82 (P). OD POCZĄTKU CZŁEK BIEGUNEM
Anioł z raju człowieka na świat, śmierć go z świata Do grobu, z grobu diaboł złego w piekło wmiata.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 43
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kochane Świadczę, na was skłopotane
Skronie się moje skłoniły, Wyście je snem posiliły. Jeżeli snem słusznie mienię Zdumiałych zmysłów strętwienie
I wiedz to, jeśli mię dalej Serce się twe nie użali, Że co ja dzisia hejnały Śpiewam ci, to za czas mały
Ty smutna na mym pogrzebie, (Gdy pochodzące od ciebie Zabiją mię te kłopoty), Usłyszysz feralne noty. 673. Na dobrą noc tejże od tegoż.
Dobranoc, moje kochanie! Śpiewałem ci na zaranie, Lecz i teraz, kiedy cienie Nocne już okryły ziemie,
Kiedy złotoblaskie słonie Swoje zmordowane konie W głębokim morzu napawa A po nim piękna nastawa
Diana z krzywymi
kochane Świadczę, na was skłopotane
Skronie się moje skłoniły, Wyście je snem posiliły. Jeżeli snem słusznie mienię Zdumiałych zmysłow ztrętwienie
I wiedz to, jeśli mię dalej Serce się twe nie użali, Że co ja dzisia hejnały Śpiewam ci, to za czas mały
Ty smutna na mym pogrzebie, (Gdy pochodzące od ciebie Zabiją mię te kłopoty), Usłyszysz feralne noty. 673. Na dobrą noc tejże od tegoż.
Dobranoc, moje kochanie! Śpiewałem ci na zaranie, Lecz i teraz, kiedy cienie Nocne już okryły ziemie,
Kiedy złotoblaskie słonie Swoje zmordowane konie W głębokim morzu napawa A po nim piękna nastawa
Dyana z krzywymi
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 379
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
martwej Chrystusowego twarzy bohatyra A żal z chciwością pomsty serce wpoł rozdziera. Bo za zgubione wojska, stracone armaty, Miasta, zamki i insze niezliczone straty Małać się zda nagroda, ale zaś ta strata U mnie cenę przechodzi i całego świata. Tren V.
O jaki żal przenikał biedną Kornelią Patrząc że już męża jej okrutnie zabiją, Że w zacnej krwi wielkiego niegdy Pompejusza Gromada zdrajców brzydkie swe ręce zajusza. Radaby go piersiami swymi zasłoniła I wszytkie miecze w swoje serce obróciła. I jabymci wolała, żeby wszytkie strzały, Wszytkie miecze i kule we mnie ugadzały. Biegłabym między szyki i surowe boje, Żebyśmy raczej oraz zginęli oboje
martwej Chrystusowego twarzy bohatyra A żal z chciwością pomsty serce wpoł rozdziera. Bo za zgubione wojska, stracone armaty, Miasta, zamki i insze niezliczone straty Małać się zda nagroda, ale zaś ta strata U mnie cenę przechodzi i całego świata. Tren V.
O jaki żal przenikał biedną Kornelią Patrząc że już męża jej okrutnie zabiją, Że w zacnej krwi wielkiego niegdy Pompejusza Gromada zdrajcow brzydkie swe ręce zajusza. Radaby go piersiami swymi zasłoniła I wszytkie miecze w swoje serce obrociła. I jabymci wolała, żeby wszytkie strzały, Wszytkie miecze i kule we mnie ugadzały. Biegłabym między szyki i surowe boje, Żebyśmy raczej oraz zginęli oboje
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 507
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. Słońce odżywia i jego promienie Kruszce zlepiają i drogie kamienie; Tyś jest me życie, skutek twej gładkości Są drogie żądze, kosztowne chciwości. Słońce tak rącze, że odprawia snadnie Swój bieg od wschodu, aż kiedy zapadnie; A z twych tak lotne strzały oczu szyją, Że niż się złożysz, zranią i zabiją. Słońce jest ciepłe i ogniem promieni Osusza rosy, śniegi w rzeki mieni; A tyś jest ogień, ty cały świat palisz, Ty mnie zapalasz, a gdy się użalisz, Osuszasz gorzkie płaczu mego wody I w twardszych piersiach topisz zimne lody. Widzisz, jako cię niebo uszczęściło, Że-ć samo słońce
. Słońce odżywia i jego promienie Kruszce zlepiają i drogie kamienie; Tyś jest me życie, skutek twej gładkości Są drogie żądze, kosztowne chciwości. Słońce tak rącze, że odprawia snadnie Swój bieg od wschodu, aż kiedy zapadnie; A z twych tak lotne strzały oczu szyją, Że niż się złożysz, zranią i zabiją. Słońce jest ciepłe i ogniem promieni Osusza rosy, śniegi w rzeki mieni; A tyś jest ogień, ty cały świat palisz, Ty mnie zapalasz, a gdy się użalisz, Osuszasz gorzkie płaczu mego wody I w twardszych piersiach topisz zimne lody. Widzisz, jako cię niebo uszczęściło, Że-ć samo słońce
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 243
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, co się też z nimi dziać będzie na świecie. „Pewnie za mąż pan ociec — córka rzecze — mnie da.” „Do tegoć, moja, rośniesz” — matka odpowieda. „Urodzę sobie syna.” „Na toć panny żyją.” „Nuż mi go, pani matko, na wojnie zabiją? Będzie mi go barzo żal.” „O, smutna nowina — Rzecze mać — gdy ja wnuka, ty postradasz syna! Czymże się cieszyć będę, uboga niewiasta?”
Nuż obie w płacz; tu ociec, przyjechawszy z miasta, Zrozumiawszy, skąd on żal, żeby darmo zdrowia Nie psowały i, wedle
, co się też z nimi dziać będzie na świecie. „Pewnie za mąż pan ociec — córka rzecze — mnie da.” „Do tegoć, moja, rośniesz” — matka odpowieda. „Urodzę sobie syna.” „Na toć panny żyją.” „Nuż mi go, pani matko, na wojnie zabiją? Będzie mi go barzo żal.” „O, smutna nowina — Rzecze mać — gdy ja wnuka, ty postradasz syna! Czymże się cieszyć będę, uboga niewiasta?”
Nuż obie w płacz; tu ociec, przyjechawszy z miasta, Zrozumiawszy, skąd on żal, żeby darmo zdrowia Nie psowały i, wedle
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 254
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. HUS RANA
Przyszedszy chłop do pana, gęś pod pachą trzyma. Tę kiedy, kłaniając się, trochę cieśniej zżyma, Co gorsza, gdy ją sobie w tył obrócił pyskiem, W samę twarz niespodzianym trafi go strzeliskiem. Chłop w nogi, a pan z brodą do kija usraną: „Aż cię — rzecze — zabiją z twoją gąską raną!” 355. SOFISTA
Przyjechał syn do ojca, długo bywszy w szkole, I obaczy we środę trzy jaja na stole. Chcąc rodzicom pokazać, że ma olej w głowie: „Nie trzy tu, ale pięć jaj, panie ojcze” — powie. „Nowej wnosisz nauki — rzecze ociec
. HUS RANA
Przyszedszy chłop do pana, gęś pod pachą trzyma. Tę kiedy, kłaniając się, trochę cieśniej zżyma, Co gorsza, gdy ją sobie w tył obrócił pyskiem, W samę twarz niespodzianym trafi go strzeliskiem. Chłop w nogi, a pan z brodą do kija usraną: „Aż cię — rzecze — zabiją z twoją gąską raną!” 355. SOFISTA
Przyjechał syn do ojca, długo bywszy w szkole, I obaczy we środę trzy jaja na stole. Chcąc rodzicom pokazać, że ma olej w głowie: „Nie trzy tu, ale pięć jaj, panie ojcze” — powie. „Nowej wnosisz nauki — rzecze ociec
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 340
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: „Poczekajcie, panie! — Toż przybiegszy — zaprawdę, krzywdę byście mieli: Dobrzeście zapłacili, a źleście widzieli; W jednęście tylko stronę patrzyli nad strugą, Za te pieniądze widzieć możecie i drugą.” Wraz niecnota gołego dobędzie nań zadku. „Niech cię — rzecze — z obiema zabiją w ostatku!” Uciekł, a ta mu obie pokazawszy stronie: „A toż za jednę nogę wzięliście dwie wronie.” 406. KAWALER Z DAMĄ
Zimie rano kawaler swojej pyta damy, Jako spała: „Bowiem mnie przecie grzały szlamy, Lecz Waszmości nie wiem co, chyba cnota sama.” „Cóż
: „Poczekajcie, panie! — Toż przybiegszy — zaprawdę, krzywdę byście mieli: Dobrzeście zapłacili, a źleście widzieli; W jednęście tylko stronę patrzyli nad strugą, Za te pieniądze widzieć możecie i drugą.” Wraz niecnota gołego dobędzie nań zadku. „Niech cię — rzecze — z obiema zabiją w ostatku!” Uciekł, a ta mu obie pokazawszy stronie: „A toż za jednę nogę wzięliście dwie wronie.” 406. KAWALER Z DAMĄ
Zimie rano kawaler swojej pyta damy, Jako spała: „Bowiem mnie przecie grzały szlamy, Lecz Waszmości nie wiem co, chyba cnota sama.” „Cóż
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 360
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
!” wykrzykują Żydzi; Tego się naród wszeteczny nie wstydzi, Że na swym wjeździe chleba nie ukusi, Aże po miedzach płonek szukać musi. Piękna mi ludzkość, nie lada ochota! Ale gdzież, proszę, u Żyda sromota? Za psa tam triumf i z ceremoniją, Kto czuje, że go za tydzień zabiją. A przeto niźli serca ich zuchwałe Woli Pan żaczki, woli dzieci małe; Bowiem te, żadną nie zmazane zdradą, Osobną go też witały gromadą.
W niedzielę czczony, a zabity w piątek, Jezu, przyjm chwałę od nas, niemowiątek, Które piersiami matka, święty kościół Twój, karmi; prosim, żeby
!” wykrzykują Żydzi; Tego się naród wszeteczny nie wstydzi, Że na swym wjeździe chleba nie ukusi, Aże po miedzach płonek szukać musi. Piękna mi ludzkość, nie leda ochota! Ale gdzież, proszę, u Żyda sromota? Za psa tam tryumf i z ceremoniją, Kto czuje, że go za tydzień zabiją. A przeto niźli serca ich zuchwałe Woli Pan żaczki, woli dzieci małe; Bowiem te, żadną nie zmazane zdradą, Osobną go też witały gromadą.
W niedzielę czczony, a zabity w piątek, Jezu, przyjm chwałę od nas, niemowiątek, Które piersiami matka, święty kościół Twój, karmi; prosim, żeby
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 387
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: raz szczupleje, drugi cerę bierze, Albo ta broda, którą co raz to inaczej Sztafirujesz, niestatek twojej głowy znaczy. 544. NA PRZEKLĘCTWO
Często się klniesz: bodaj mię zabito, a ono Lepiej mów, kiedy się klniesz: bodaj mię osrano. Bo się z tego opłuczesz, dopadszy gdzie strugi. Kogo zabiją, żadne nie pomogą ługi. 545 (N). ZŁOTĄ WĘDĄ RYBY ŁOWIĆ
Czemuż się, głupi, śmiejesz? Za głupszego byś mię Liczył, gdybym się nie śmiał czytający w piśmie, Że gdy go za jeleniem ochota poduszczy, Błądzi po Niepołomskiej król Bolesław Puszczy. Minęła noc, minął dzień,
: raz szczupleje, drugi cerę bierze, Albo ta broda, którą co raz to inaczej Sztafirujesz, niestatek twojej głowy znaczy. 544. NA PRZEKLĘCTWO
Często się klniesz: bodaj mię zabito, a ono Lepiej mów, kiedy się klniesz: bodaj mię osrano. Bo się z tego opłuczesz, dopadszy gdzie strugi. Kogo zabiją, żadne nie pomogą ługi. 545 (N). ZŁOTĄ WĘDĄ RYBY ŁOWIĆ
Czemuż się, głupi, śmiejesz? Za głupszego byś mię Liczył, gdybym się nie śmiał czytający w piśmie, Że gdy go za jeleniem ochota poduszczy, Błądzi po Niepołomskiej król Bolesław Puszczy. Minęła noc, minął dzień,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 423
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
W Warce na gorzałce, W Czersku na złym piwsku? Jechali przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do
W Warce na gorzałce, W Czersku na złym piwsku? Jechali przez pole, Złamali dwie kole.
Mazowiecki kaftan Zgoninami natkan, Co się Mazur ruszy, Z kaftana się kruszy.
Więc wąsy odyma, Rohatynę trzyma.
Mazurowie naszy Po jaglanej kaszy Słone wąsy mają, Piwem je zmywają. Skoro się podpiją, Wnet chłopa zabiją.
Szarszan zardzewiały, Z poszew opadały, Kijec granowity, Harkabuz nabity: Tak jadą na roki, Podeprą swe boki.
Zstępuj mu z gościńca, Rzuci się do kijca, Potem z harkabuza Wnet poprawi guza. Chocia w piasku brodzą, Lecz ostrożnie chodzą.
Znaj, Polaku, pany, Śmiałe Mazowszany: Gotowi do
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 15
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902