żywota. DO WIATRÓW
Wiatry, moskiewskiej komornicy strony, Śniegowe Eury, mroźne Akwilony! Co w was tchu, co dmy, co ducha i siły, Przez ten niepokój, co wam zawsze miły, Przez rozbój barek i przez morskie wały Proszę, abyście w piersi me wywiały, Że w nich me ognie albo zadmuchniecie, Albo je na śmierć moję rozedmiecie. Bo ja za równe szczęście sobie biorę, Że ognie zgasną albo że sam zgorę. NA TRAF
Wczora u gładkiej dziewczyny Na wierzchu białej pierzyny Widziałem serc naszych mękę: Białą i śniegową rękę, Szyję mleczną, usta krwawe, Złoty włos, oko łaskawe; A co niżej
żywota. DO WIATRÓW
Wiatry, moskiewskiej komornicy strony, Śniegowe Eury, mroźne Akwilony! Co w was tchu, co dmy, co ducha i siły, Przez ten niepokój, co wam zawsze miły, Przez rozbój barek i przez morskie wały Proszę, abyście w piersi me wywiały, Że w nich me ognie albo zadmuchniecie, Albo je na śmierć moję rozedmiecie. Bo ja za równe szczęście sobie biorę, Że ognie zgasną albo że sam zgorę. NA TRAF
Wczora u gładkiej dziewczyny Na wierzchu białej pierzyny Widziałem serc naszych mękę: Białą i śniegową rękę, Szyję mleczną, usta krwawe, Złoty włos, oko łaskawe; A co niżej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 94
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mu się zmysł mieni? Czy ślepy był, czy błądzi? w ostatku, że z sieni Drzwi trzasnęły, powieda, z okrutnym hałasem; Świecić każe; ów z trzosem na kołek tymczasem. Widząc trzos, co go sobie dawno kładł w zdobyczy, Żegna się Włoch i kołki już na ścienie liczy. Ledwie świecę zadmuchnie, co może najciszej Sunie się, ale już trzos pod Mazurem dyszy. Znowu szuka, lecz darmo, i tak aże do dnia Niewczasuje gospodarz owego przychodnia. Świtało, kiedy Mazur, wstawszy z materaca, Pyta, co mu za nocleg należy za płaca; I Włoch się też Mazura pilno pyta wzajem, Przecz
mu się zmysł mieni? Czy ślepy był, czy błądzi? w ostatku, że z sieni Drzwi trzasnęły, powieda, z okrutnym hałasem; Świecić każe; ów z trzosem na kołek tymczasem. Widząc trzos, co go sobie dawno kładł w zdobyczy, Żegna się Włoch i kołki już na ścienie liczy. Ledwie świecę zadmuchnie, co może najciszej Sunie się, ale już trzos pod Mazurem dyszy. Znowu szuka, lecz darmo, i tak aże do dnia Niewczasuje gospodarz owego przychodnia. Świtało, kiedy Mazur, wstawszy z materaca, Pyta, co mu za nocleg należy za płaca; I Włoch się też Mazura pilno pyta wzajem, Przecz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 299
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wielkiego dobrodziejstwa niszczy/ i Boga z jego zamysłu ile z siebie jest zraża i zbija. Co jest nie tylko wielka niesprawiedliwość/ ale szalona szkarda Twórcy swego zniewaga. Bóg mu pochodnią za palił/ Bóg ją sam przed nim niesie/ żeby szyję nie złamał/ żeby prosto bezpiecznie za tym oświeceniem postępował. A on albo zadmuchnąwszy to światło/ albo sobie oczy zawiązawszy jak p pół nocy oślep pędzi. 2. Wiemy co się stało gniusowi owemu. który to dany sobie na zysk drogi talent/ czy gdzie zakopał/ czy tam w jakie nie wiele spocone sudarium zawiązawszy/ pod komine chował. Ten lubo potym wsniedziały depozyt odmuchnąwszy/ o tarszy w
wielkiego dobrodźieystwá ńiszczy/ y Bogá z iego zámysłu ile z śiebie iest zráża y zbiia. Co iest nie tylko wielka niesprawiedliwość/ ále szalona szkárda Tworcy swego zniewagá. Bog mu pochodnią za palił/ Bog ią sam przed ńim nieśie/ żeby szyię nie złamał/ żeby prosto bespiecznie zá tym oświeceniem postępował. A on álbo zádmuchnąwszy to świátło/ álbo sobie oczy záwiązáwszy iák p puł nocy oślep pędźi. 2. Wiemy co się stało gniusowi owemu. ktory to dány sobie ná zysk drogi tálent/ czy gdźie zákopał/ czy tám w iákie nie wiele spocone sudarium záwiązawszy/ pod kominé chował. Ten lubo potym wsniedźiały depozyt odmuchnąwszy/ o társzy w
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 415
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
się znajdują, co ledwie mysz skrobnie, Zaraz się trwożą, zaraz lękną niepodobnie; Choć i zając mizerny, kiedy nań list pada, Chyba że sporą gałąź wiatr łomie, dosiada. Lada trefunek ludzki, sen ich nawet zmiesza: Jeśli się koło domu wrona kracząc wiesza, Jeśli świeca, choć nikt jej nie zadmuchnął, gaśnie, Łyżka z garści wypadnie, tragarz w izbie trzaśnie, I inszych plotek siła, abo guseł raczej — Zaraz wątpią o sobie, zaraz do rozpaczy. Stąd wziąwszy chorób, śmierci, żalu, szkody wróżkę, Ci suchoty, ci świętą obiecują dróżkę, Ci wota do obrazów; żaden do pokuty, Wszyscy
się znajdują, co ledwie mysz skrobnie, Zaraz się trwożą, zaraz lękną niepodobnie; Choć i zając mizerny, kiedy nań list pada, Chyba że sporą gałąź wiatr łomie, dosiada. Leda trefunek ludzki, sen ich nawet zmiesza: Jeśli się koło domu wrona kracząc wiesza, Jeśli świeca, choć nikt jej nie zadmuchnął, gaśnie, Łyżka z garści wypadnie, tragarz w izbie trzaśnie, I inszych plotek siła, abo guseł raczej — Zaraz wątpią o sobie, zaraz do rozpaczy. Stąd wziąwszy chorób, śmierci, żalu, szkody wróżkę, Ci suchoty, ci świętą obiecują dróżkę, Ci wota do obrazów; żaden do pokuty, Wszyscy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 245
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do witania zmieści Chwałą pod samo niebo go wynosi, Ze się domaga na Konsulat cześci O czym on przed tym w Senacie rozgłosi Ów, nie beż tyru to mu odpowiedział Ze on najpożniej o nim się dowiedział. CXC. W tym o pułnocy ta nowina gruchnie Ze Pułk Marsowy zamyslawa z czwartem Wskrzesic swobodę, którą gwałt zadmuchnie I ustaw bojem obronić otwartem, Senat uwierży, skoro co dosłuchnie I choć był Cesarz straszny halabartem, Przecię potuszą, że mu odpor dadzą Niż się skąd inąd posiłki sprowadzą. CXCI. I tejże zaraz wyprawują nocy Aquiliusza dla zaciągów nowych, Gminnemu każą, żeby jako z procy Po Mieście i po Ulicach Rynkowych O
do witania zmieśći Chwałą pod samo niebo go wynośi, Ze się domaga na Konsulat cześći O czym on przed tym w Senacie rozgłośi Ow, nie beż tyru to mu odpowiedział Ze on naypożniey ó ńim się dowiedział. CXC. W tym ó pułnocy ta nowina gruchnie Ze Pułk Marsowy zamyslawa z czwartem Wskrzesic swobodę, ktorą gwałt zadmuchnie I ustaw boiem obrońić otwartem, Senat uwierży, skoro co dosłuchnie I choć był Cesarz straszny hálabartem, Przecię potuszą, że mu odpor dadzą Niż się zkąd inąd posiłki sprowadzą. CXCI. I teyże zaraz wyprawuią nocy Aquiliusza dla zaciągow nowych, Gminnemu każą, żeby iako z procy Po Miescie y po Vlicach Rynkowych O
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 153
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693