I zażywal z potrzeby oboyga w mierności, I niechał, bez czego być możesz z roztropności. POSWAREK TABAKI Z GORZAŁKĄ.
Naprzód tabaka taką o sobie sprawę daje na przeciwko gorzałce.
Lepszam ja, tabaka, Niźli ty gorzałka; Bo prędko upoje I zaraz ukoję. Smutne duchy zgadzam A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki, I proste puszeczki. Sprawuje też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię. pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię
Y záżywal z potrzeby oboygá w miernośći, Y niechał, bez czego być możesz z rostropnośći. POSWAREK TABAKI Z GORZAŁKĄ.
Naprzód tabaka taką o sobie sprawę daje na przeciwko gorzałce.
Lepszam ja, tabaka, Niźli ty gorzałka; Bo prędko upoje I zaraz ukoję. Smutne duchy zgadzam A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki, I proste puszeczki. Sprawuje też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Juz w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię. pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 36
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. Weś kobyli mięty, Bukwice, Majeranu, warz to wszystko w mleku, i parę przez lijek z tego wpuszczaj, wrząco od ognia odjąwszy; ropa ta pospolicie odchodzi z wrzodu wnętrznego, te wrzody często się dzieciom trafiają, lecz i podeszłym, które gdy się głęboko poczynają, że się materia wewnątrz obróci często zaduszają; gdy materia odchodzi gęsta zbyt smrodliwa, uczyn dekokcją z Santy, z Piołunu, z wierzchołków Centurii, korzenia Sielrowego, przecedziwszy przydaj trochę Vngv: Egyptiaci, wpuszczaj w ucho ciepło często Prżytrafia się też że w ucho co wpadnie, jako to kostka z jagody, albo co innego, gdy głęboko zapadnie trzeba ostróżnie
. Weś kobyli mięty, Bukwice, Máieranu, warz to wszystko w mleku, y párę przez liiek z tego wpuszczay, wrząco od ogniá odiąwszy; ropá tá pospolicie odchodzi z wrzodu wnętrznego, te wrzody często się dziećiom trafiáią, lecz y podeszłym, ktore gdy się głęboko poczynáią, że się máterya wewnątrz obroći często záduszáią; gdy máterya odchodzi gęsta zbyt smrodliwa, uczyn dekokcyą z Sánty, z Piołunu, z wierzchołkow Centuryey, korzenia Sielrowego, przecedziwszy przyday trochę Vngv: Egyptiaci, wpusczay w ucho ćiepło często Prżytrafia się też że w ucho co wpádnie, iáko to kostká z iágody, álbo co innego, gdy głęboko zápádnie trzebá ostrożnie
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 56
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
/ także skutków ich/ miedzy innemi też ten Rosieniec niepośledniejszy/ za długim doświadczanim być znaleźli (bo Dioscorydes ani Galenus, i żaden z starożytnych o nim namniej niepisali) A snadź nad inne zioła nalepsze/ naużyteczniejsze/ i napewniesze lekarstwo płucom owrzedziałym/ i ropy pełnym/ która je zbytnością swą zalewa/ a podczas zadusza. Z tej tedy przyczyny suchoty mającym zranienia płuc/ jest pewnym a znamienitym lekarstwem. Abowiem rozgrzewając je/wysusza/ i wychędaża z flegmy słonej wygryzającej. Płucom owrzedziałym i ropy pełnym. Suchotom. Ciepłu przyrodzonemu zatłumionemu.
Przyrodzone ciepło spomienionej przyczyny/ albo z jakiej innej zatłumione/ wznieca/ używając tego ziela świeżozielonego/ albo
/ tákże skutkow ich/ miedzy innemi też ten Rośieniec niepoślednieyszy/ zá długim doświádczánim bydź ználeźli (bo Dioscorides áni Galenus, y żaden z stárożytnych o nim namniey niepisáli) A snadź nád inne źiołá nalepsze/ naużytecznieysze/ y napewniesze lekárstwo płucom owrzedźiáłym/ y ropy pełnym/ ktora ie zbytnośćią swą zálewa/ á podczás zádusza. Z tey tedy przyczyny suchoty máiącym zránienia płuc/ iest pewnym á známienitym lekárstwem. Abowiem rozgrzewáiąc ie/wysusza/ y wychędaża z flágmy słoney wygryzáiącey. Płucom owrzedźiáłym y ropy pełnym. Suchotom. Ciepłu przyrodzonemu zátłumionemu.
Przyrodzone ćiepło spomienioney przyczyny/ álbo z iákiey inney zátłumione/ wznieca/ vżywáiąc tego źiela świeżoźielonego/ álbo
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 331
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
ten jest który słucha słowa/ i zaraz je z radością przyjmuje: 21. Ale nie ma korzenia w sobie/ lecz doczesny jest: A gdy przychodzi ucisk albo prześladowanie dla słowa/ wnet się gorszy. 22. A miedzy ciernie posiany ten jest/ który słucha słowa; ale pieczołowanie świata tego/ i omamienie bogactw zadusza słowo; i staje się bez pożytku. 23. A na dobrej ziemi posiany jest ten/ który słucha słowa i rozumie: tenci pożytek przynosi/ a przynosi jeden setny/ drugi sześćdziesiątny/ a drugi trzydziestny. Rozd. XIII. MatAEUS. Rozd. XIII. 24
. DRugie podobieństwo przełożył im/ mówiąc; Podobne
ten jest ktory słucha słowá/ y záraz je z rádośćią przyjmuje: 21. Ale nie ma korzenia w sobie/ lecż docżesny jest: A gdy przychodźi ućisk álbo prześládowánie dla słowá/ wnet śię gorszy. 22. A miedzy ćiernie pośiany ten jest/ ktory słucha słowá; ále piecżołowánie świátá tego/ y omamienie bogactw zádusza słowo; y staje śię bez pożytku. 23. A ná dobrey źiemi pośiany jest ten/ ktory słucha słowá y rozumie: tenći pożytek przynośi/ á przynośi jeden setny/ drugi sześćdźieśiątny/ á drugi trzydźiestny. Rozd. XIII. MATTHAEUS. Rozd. XIII. 24
. DRugie podobieństwo przełożył im/ mowiąc; Podobne
Skrót tekstu: BG_Mt
Strona: 16
Tytuł:
Biblia Gdańska, Ewangelia według św. Mateusza
Autor:
św. Mateusz
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
delicyj da się Lernę cichą, Aż on mały z wielkiego, aż szaleje pychą, Aleksander WOJNA CHOCIMSKA
Z której hydra stogłowa zaraźliwą parą Cnoty jego plugawą powlokła maszkarą. Wie świat, co był Hannibal, co Rzymowi robił, Jakie wojska do nogi znosił, wiele pobił Zawołanych hetmanów, i nie po raz dymem Całe Włochy zaduszał pospołu i z Rzymem; Wszytkie kąty spustoszył a od lat piętnastu Jako wszedł w Europę, kurzył pod nos miastu; Odebrał prowincyje, i już we zwierciedle Widział Rzym ciężkie jarzmo, swe tylko osiedle Trzymając, z nieba sięgał pomocy w tym stosie, Wszytkie ludzkie sposoby puściwszy imo się. Jakoż jużby był brzęczał
delicyj da się Lernę cichą, Aż on mały z wielkiego, aż szaleje pychą, Aleksander WOJNA CHOCIMSKA
Z której hydra stogłowa zaraźliwą parą Cnoty jego plugawą powlokła maszkarą. Wie świat, co był Hannibal, co Rzymowi robił, Jakie wojska do nogi znosił, wiele pobił Zawołanych hetmanów, i nie po raz dymem Całe Włochy zaduszał pospołu i z Rzymem; Wszytkie kąty spustoszył a od lat piętnastu Jako wszedł w Europę, kurzył pod nos miastu; Odebrał prowincyje, i już we zwierciedle Widział Rzym ciężkie jarzmo, swe tylko osiedle Trzymając, z nieba sięgał pomocy w tym stosie, Wszytkie ludzkie sposoby puściwszy imo się. Jakoż jużby był brzęczał
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 10
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
słusznie a słusznie może nazwać onych: Quia omnes musici sunt Dei amici, Diaboli infensi semper inimici. POSWAREK TABAKI Z GORZAŁKĄ NAPRZÓD TABAKA TAKĄ O SOBIE SPRAWĘ DAJE NAPRZECIWKO GORZAŁCE
Lepszam ja, tabaka, Niżli ty, gorzałka; Bo prędko upoję I zaraz ukoję. Smutne duchy zgadzam, A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki I proste puszeczki.
Sprawuję też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię, a
słusznie a słusznie może nazwać onych: Quia omnes musici sunt Dei amici, Diaboli infensi semper inimici. POSWAREK TABAKI Z GORZAŁKĄ NAPRZÓD TABAKA TAKĄ O SOBIE SPRAWĘ DAJE NAPRZECIWKO GORZAŁCE
Lepszam ja, tabaka, Niżli ty, gorzałka; Bo prędko upoję I zaraz ukoję. Smutne duchy zgadzam, A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki I proste puszeczki.
Sprawuję też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię, a
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 632
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
oddychanie bywa gęste. ROZDZIAŁ XVIII. O śmierci.
1. Czemu nie wszyscy jednaką śmierć mają? Przyczyny bowiem śmierci u różnych różne. V niektórych jako u tych co na gorączkę umierają, zbytni ogień gubi wszelką wilgotność, czasem ciepło gaśnie jako u starych, u niektórych nażbyt jest wilgotności, jako u tych które flegma zadusza: u niektórych humory w różne członki spadają albo raczej drogi żywotne zawalają, jako byw w paralizach. 2. Czemu człowiek umarły cięższy niż żywy? Bo ciepła w nim niemasz które wywarza ciepło i lżejszym czyni. 3. Które są znaki śmierci? W chorobie znaki bliskiej śmierci, kiedy człowiek od rozumu odpadając furyją
oddychanie bywa gęste. ROZDZIAŁ XVIII. O śmierći.
1. Czemu nie wszyscy iednáką śmierć máią? Przyczyny bowiem śmierći u rożnych rożne. V niektorych iáko u tych co na gorączkę umieraią, zbytni ogien gubi wszelką wilgotność, czásem ćiepło gáśnie iáko u stárych, u niektorych náżbyt iest wilgotnośći, iáko u tych ktore flegma zádusza: u niektorych humory w rożne członki zpadáią álbo raczey drogi żywotne záwalaią, iako byw w parálizách. 2. Czemu cżłowiek umarły ćięższy niż żywy? Bo ćiepłá w nim niemasz ktore wywarzá ćiepło y lżeyszym czyni. 3. Ktore są znaki śmierci? W chorobie znáki bliskiey śmierci, kiedy człowiek od rozumu odpadáiąc furyią
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 296
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
ale i zwierzchu. Gdy się kto zbytnie gniewa/ wlot się zapali na twarzy/ dobrze że iskry z oczu nie idą: gdy się kto boi/ zblednieje/ czasem popuści/ i zapomniawszy się zginie: Gdy się kto zbytnie raduje czemu/ gdy zbytnie wesoł/ ciepło na wierzch idzie/ i tym sposobem zadusza się. Od frasunku wielkiego/ drudzy zwiędnąwszy pomarlli. Na jad powietrza morowego/ niemasz nic gorszego/ jako bać się moru. Bo myślenie/ o tym czego się bojemy/ przywodzi nas do zarazy/ jako mówimy pospolicie/ i tak bywa. Imaginatio facit casum. Nauka Ochrona jadu przez lekarstwa. Dla dwu rzeczy
ále y zwierzchu. Gdy się kto zbytnie gniewa/ wlot się zapali ná twarzy/ dobrze że iskry z oczu nie idą: gdy się kto boi/ zblednieie/ czasem popuści/ y zápomniawszy się zginie: Gdy się kto zbytnie ráduie czemu/ gdy zbytnie wesoł/ ćiepło ná wierzch idźie/ y tym sposobem zadusza się. Od frásunku wielkiego/ drudzy zwiędnąwszy pomárlli. Ná iad powietrza morowego/ niemász nic gorszego/ iáko bać się moru. Bo myślenie/ o tym czego się boiemy/ przywodźi nás do zarázy/ iáko mowimy pospolićie/ y ták bywa. Imaginatio facit casum. Náuká Ochroná iádu przez lekárstwá. Dla dwu rzeczy
Skrót tekstu: PetrSInst
Strona: C2
Tytuł:
Instrukcja albo nauka jak się sprawować czasu moru
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
tysięcy/ a utopionych pięć tysięcy legło/ ten że Baroniusz opisując Rok 1144. powiada/ że w ziemi Z. wojsko chrześcijańskie przy Bostru mieście Arabskim obtoczone było i ściśnione od Mahometanów/ którzy mając wiatr po sobie; ciernia i chwasty w polu tam zapalili/ i dym gęsty na wojsko chrześcijańskie puścili/ który dym chrześsian zaduszał/ i już twarzy sczerniałe chrześcijanie mając ledwie dchnąć mogli/ będąc w takim utrapieniu nieznosnym chrześcijanie/ wzięli drzewo Krzyża Chrystusowego i podnieśli/ i zaraz się wiatr na wojsko Mahometańskie obrócił/ i dymem onym trapić ich począł tak/ że uciekać musieli/ ten że Baroniusz opisując Rok 1169. powiada/ że jeden sołtan agarenów miał
tyśięćy/ á vtopionych pięć tyśięcy legło/ ten że Bároniusz opisuiąc Rok 1144. powiáda/ że w źiemi S. woysko chrześćiáńskie przy Bostru mieśćie Arábskim obtoczone było y śćiśnione od Máchometánow/ ktorzy máiąc wiátr po sobie; ćiernia y chwásty w polu tám zapálili/ y dym gęsty ná woysko chrześciáńskie puśćili/ ktory dym chrześśian záduszał/ y iuż twarzy zczerniáłe chrześćiánie máiąc ledwie dchnąć mogli/ będąc w tákim vtrapieniu nieznosnym chrześćiánie/ wzięli drzewo Krzyżá Chrystusowego y podnieśli/ y záraz śie wiátr na woysko Machometáńskie obroćił/ y dymem onym trapić ich począł ták/ że vćiekáć muśieli/ ten że Bároniusz opisuiąc Rok 1169. powiáda/ że ieden sołtán agarenow miáł
Skrót tekstu: GalAlk
Strona: 30
Tytuł:
Alkoran Machometów
Autor:
Joannicjusz Galatowski
Drukarnia:
Łazarz Baranowicz
Miejsce wydania:
Czernihów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683