choć skryci/ Przecię ich widać/ przez Koleńskie nici. Księgi Trzecie.
IV. Włos w drobne Cyrki/ rozpuszczon się chwieje/ Jednym się czyniąc twarzy baldakinem/ Którą gdy miłość/ z wstydem wraz rozgrzeje/ Będzie jak biały szmelc/ z wdzięcznym rubinem/ Cóż gdy się jeszcze łaskawie rozśmieje/ Tym mię wniewolą zagarnęła czynem. Jednak lub mię jej/ wiąże grzeczność ściśle Bardziej/ (które znam) cnoty na umyśle.
V. Ujmują lata bieżące/ gładkości/ W urodę często choroba uderza/ Ale gdzie zwiarą/ powaga wskromności. Do wstydliwego bezpieczeństwa zmierza/ Skłonność nie niska/ statek bez hardości/ Swobodnej myśli dotrzyma przymierza
choć skryći/ Przećię ich widáć/ przez Koleńskie nići. Kśięgi Trzećie.
IV. Włos w drobne Cyrki/ rozpuszczon się chwieie/ Iednym się czyniąc twarzy baldakinem/ Ktorą gdy miłość/ z wstydem wraz rozgrzeie/ Będźie iák biały szmelc/ z wdźięcznym rubinem/ Coż gdy się ieszcze łáskáwie rozśmieie/ Tym mię wniewolą zágárnęłá czynem. Iednák lub mię iey/ wiąże grzeczność śćiśle Bárdźiey/ (ktore znam) cnoty ná vmyśle.
V. Vymuią látá bieżące/ głádkośći/ W vrodę często chorobá vderza/ Ale gdźie zwiárą/ powagá wskromnośći. Do wstydliwego beśpieczeństwá zmierza/ Skłonność nie niska/ státek bez hárdośći/ Swobodney myśli dotrzyma przymierza
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 159
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
się ordynowany generał Goltz moskiewski w kilka pułków Moskwy.
Wojewodę kijowskiego pod Koniecpolem in Februario Rybiński i Pociej haniebnie przetrzepali, batalią dawszy. Niedługo bawiąc ip. Szmigielski dość dobrze gościł, na odwód wojska kwarcianego napadłszy, wozów kilkaset zabrawszy, chorągiew huzarską ip. Branickiego wojewody podlaskiego i piechotę węgierską ip. Rzewuskiego hetmana polnego koronnego zagarnąwszy.
Król imć caeco impetu idzie za kwarcianemi, których i wielkie wojsko, i łączyć się mają z Goltzem. Nie czeka nawet na litewskie subsidia, i owszem zły na retardacją hetmana litewskiego Sapiehy. Zły i generał Krasaw o toż instinctu Regis, ale hetman mając swoje wielkie racje, et prospiciens a tergo, nie chce
się ordynowany generał Goltz moskiewski w kilka pułków Moskwy.
Wojewodę kijowskiego pod Koniecpolem in Februario Rybiński i Pociéj haniebnie przetrzepali, batalią dawszy. Niedługo bawiąc jp. Szmigielski dość dobrze gościł, na odwód wojska kwarcianego napadłszy, wozów kilkaset zabrawszy, chorągiew huzarską jp. Branickiego wojewody podlaskiego i piechotę węgierską jp. Rzewuskiego hetmana polnego koronnego zagarnąwszy.
Król imć caeco impetu idzie za kwarcianemi, których i wielkie wojsko, i łączyć się mają z Goltzem. Nie czeka nawet na litewskie subsidia, i owszem zły na retardacyą hetmana litewskiego Sapiehy. Zły i generał Krasaw o toż instinctu Regis, ale hetman mając swoje wielkie racye, et prospiciens a tergo, nie chce
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 265
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
pełne ognia sierpnie; Oczy są słońca, przyczyna mej skargi, Czerwiec jagody, lipiec mają wargi. JESIEŃ
Jak znowu oracz, poganiając cugiem Dobytku, pola krzywym porze pługiem: Nie żal mu prace przewracając ziemię, Która stokrotne odliczy mu plemię, Nie żal i zboża, które rzuca w ziarnie, Za które przybysz sowity zagarnie, I choć go słońce w końcu lata pali, On ciepłą pracę, kiedy z zyskiem, chwali. Ale ja tylko oczu twych płomienie Znoszę, o Jago, a zwiędłe nasienie Moich nadziei jak na twój grunt rzucę, Zawsze się plonem zanikłym zasmucę: Daremno oracz pracuję ubogi, Bo wszytko twoje wypalą śreżogi. Ucz
pełne ognia sierpnie; Oczy są słońca, przyczyna mej skargi, Czerwiec jagody, lipiec mają wargi. JESIEŃ
Jak znowu oracz, poganiając cugiem Dobytku, pola krzywym porze pługiem: Nie żal mu prace przewracając ziemię, Która stokrotne odliczy mu plemię, Nie żal i zboża, które rzuca w ziarnie, Za które przybysz sowity zagarnie, I choć go słońce w końcu lata pali, On ciepłą pracę, kiedy z zyskiem, chwali. Ale ja tylko oczu twych płomienie Znoszę, o Jago, a zwiędłe nasienie Moich nadziei jak na twój grunt rzucę, Zawsze się plonem zanikłym zasmucę: Daremno oracz pracuję ubogi, Bo wszytko twoje wypalą śreżogi. Ucz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 257
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
znają, a jako owieczki Nie chodzą za capami do płowy, do sieczki; Pole lubią koronne, przeto zawsze godne, Żeby szczykały jego listy pierworodne. Żmudy, które zbierają ogryzione ździebła, Radzę, niechaj się wideł strzegą miasto grzebła. Aleć sam Bóg pasterzem i do swej owczarnie W krótkim czesie to bydło niesforne zagarnie. 28. DYSKURS PANNIN
Ktoś pannę, żeby cnotę w lepszej miała cenie, Napominając, wspomni jej zacne rodzenie. A ta: Chceszli mi zacne rodzenie przywodzić, A na cóż się zalecać, na co bronisz rodzić? Panie, daleko gorsze rodzenie jest dzieci. Więksty wzgląd ma, co boli, niżeli co
znają, a jako owieczki Nie chodzą za capami do płowy, do sieczki; Pole lubią koronne, przeto zawsze godne, Żeby szczykały jego listy pierworodne. Żmudy, które zbierają ogryzione ździebła, Radzę, niechaj się wideł strzegą miasto grzebła. Aleć sam Bóg pasterzem i do swej owczarnie W krótkim czesie to bydło niesforne zagarnie. 28. DYSKURS PANNIN
Ktoś pannę, żeby cnotę w lepszej miała cenie, Napominając, wspomni jej zacne rodzenie. A ta: Chceszli mi zacne rodzenie przywodzić, A na cóż się zalecać, na co bronisz rodzić? Panie, daleko gorsze rodzenie jest dzieci. Więksty wzgląd ma, co boli, niżeli co
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 218
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
której pocałowania WM. przypuszczać raczy. KSIAZE CZARTORYSKIE Biskup Kujawski do Związkowych w kole ich generalnym.
KOgo praesens Ojczyzny spolnej Matki naszej status nie poruszy/ rozumiem ze nie tylko nie Chrześcijańskie/ ale nie ludzkie serce w tym człowieku Ozdoba i swoboda cnych Polaków upada cale/ i więdnieje/ strasznym sądem Bożym. Jednych pogańska niewola zagarnęła/ drudzy od miecza/ głodu/ i powietrza giną: Coepit judicium à Domo Dei, zaczął Bóg sąd swój straszny od Domu swego Kościoła swego. A zatym po wszytkich domach ludzi wielkich i małych/ bogatych i nauboszych konsternacje/ zdumiewając się czekają/ co dalej dziać się będzie! jednym słowem contexerunt nos tenebrae, ćmi
ktorey pocałowánia WM. przypuszczáć ráczy. KSIAZE CZARTORYSKIE Biskup Kuiáwski do Zwiąskowych w kole ich generálnym.
KOgo praesens Oyczyzny spolney Mátki nászey status nie poruszy/ rozumiem ze nie tylko nie Chrześćianskie/ ale nie ludzkie serce w tym człowieku Ozdoba i swoboda cnych Polakow upáda cale/ i więdnieie/ strasznym sądem Bożym. Iednych poganska niewola zágárnęłá/ drudzy od mieczá/ głodu/ i powietrza giną: Coepit judicium à Domo Dei, zaczął Bog sąd swoy strászny od Domu swego Kośćiołá swego. A zátym po wszytkich domách ludźi wielkich i máłych/ bogátych i nauboszych konsternácye/ zdumiewáiąc się czekáią/ co dáley dźiać się będźie! iednym słowem contexerunt nos tenebrae, ćmi
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 31
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
aby ci którzy Wodzami/ zastępcami i obroncami pospolitego gminu być się czują/ i którz do wszelkiego ochędostwa/ czułości i wielkomyślności z dziecinnych się lat przyzwyczaili żywota i obyczajów poddanych swych naśladować mieli. A ponieważ nie poddanych/ pewnie tedy samych przełożonych napierwej ta okrutna jędza osiegła. A przy nich i którzy się władzą ich szczycili zagarnęła/ podobnać poniekąd rzecz. Lecz widzę jeszcze jednę przeponę i tę nie mniejszą/ gdyż Książęta i Przełożeni nie są takiej władzej/ aby i powierzchowne i wnętrzne/ to jest/ świeckie i Duchowne sprawy podług wolej swojej kierować mogli. Co się bowiem świeckiej władzej tycze/ Panowie są i rozkazują: a co zaś Duchownej/
áby ći ktorzy Wodzámi/ zastępcámi y obroncámi pospolitego gminu być się cżuią/ y ktorz do wszelkiego ochędostwá/ cżułośći y wielkomyślnośći z dźiećinnych się lat przyzwycżáili żywotá y obycżáiow poddánych swych náśládowáć mieli. A ponieważ nie poddánych/ pewnie tedy sámych przełożonych napierwey tá okrutna iędzá ośiegłá. A przy nich y ktorzy się władzą ich szcżyćili zágárnęłá/ podobnać poniekąd rzecż. Lecż widzę ieszcże iednę przeponę y tę nie mnieyszą/ gdyż Kśiażętá y Przełożeni nie są tákiey władzey/ áby y powierzchowne y wnętrzne/ to iest/ świeckie y Duchowne spráwy podług woley swoiey kierowáć mogli. Co się bowiem świeckiey władzey tycże/ Pánowie są y roskázuią: á co záś Duchowney/
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 10v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
twoja. To bowiem aby go barziej tknął, mówił, oznajmując jego upadek, że miał być daleko gorszy, niżli drugich uczniów, a przetoż i więtszej opieki potrzebował. Dwojaki bowiem był występek, iż się i sprzeciwił i nad insze wyniósł. Zaiste nie mniejszy i trzeci występek mu przypiszę, iż na się wszystko zagarnął. Tym tedy wszystkim Pan zabieżeć chcąc, dopuścił aby padł, i dla tego opuściwszy drugich, do niego rzecz obraca mówiąc: Symon, Symon, oto szatan pożądał pilnie, aby was odwiewał jako pszenicę, to jest kusił, trwożył, trapił: alem ja prosił za tobą, aby nie ustała wiara twoja.
twoiá. To bowiem áby go bárziey tknął, mowił, oznaymuiąc iego vpadek, że miał być dáleko gorszy, niżli drugich vczniow, á przetoż y więtszey opieki potrzebował. Dwoiáki bowiem był występek, iż się y sprzećiwił y nád insze wyniosł. Záiste nie mnieyszy y trzeći występek mu przypiszę, iż ná się wszystko zágárnął. Tym tedy wszystkim Pan zábieżeć chcąc, dopuśćił aby padł, ÿ dla tego opuśćiwszy drugich, do niego rzecż obraca mowiąc: Symon, Symon, oto szátan pożądał pilnie, áby was odwiewał iáko pszenicę, to iest kuśił, trwożył, trápił: álem ia prośił zá tobą, áby nie vstałá wiará twoiá.
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 55v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
które Cesarstwu (mówi Sabellicus) a nie Papieżowi należeli. Którym odpowiedział Pipinus/ że on nie kwoli Konstantynowi/ ani kwoli żadnemu człowiekowi/ ale kwoli samemu Rzymskiemu Kościołowi wojnę podniósł/ i z tym umysłem zbroję na się wziął/ aby Apostołską stolicę od wszyskich ludzi ukrzywdzenia oświebodził/ i aby Rawennę i to cokolwiek Longobardowie byli zagarnęli/ i Rzymskiemu poddał Kościołowi. A tak Greccy Oratorowie nie sprawiwszy nic do Konstantynopola odjechali? to Sabellicus. Platina przydaje/ iż roku 756. Eksarchat z mocy Astulfa Longobarda wyrwany był/ i Papieżowi Stefanowi oddany. Tegoż czasu i Cesarskie imię Carolowi Wielkiemu Synowi Pipinowemu nadane/ które Cesarzowie Wschodni zaledwie tych czasów ochronić mogli
ktore Cesárstwu (mowi Sábellicus) á nie Papieżowi należeli. Ktorym odpowiedźiał Pipinus/ że on nie kwoli Constántinowi/ áni kwoli żádnemu cżłowiekowi/ ále kwoli sámemu Rzymskiemu Kośćiołowi woynę podniosł/ y z tym vmysłem zbroię ná śię wźiął/ áby Apostolską stolicę od wszyskich ludźi vkrzywdzenia oświebodźił/ y áby Ráwennę y to cokolwiek Longobárdowie byli zágárnęli/ y Rzymskiemu poddał Kośćiołowi. A ták Greccy Oratorowie nie spráwiwszy nic do Constántinopolá odiecháli? to Sabellicus. Plátiná przydáie/ iż roku 756. Exarchat z mocy Astulphá Longobárdá wyrwány był/ y Papieżowi Stephanowi oddány. Tegoż cżásu y Cesárskie imię Carolowi Wielkiemu Synowi Pipinowemu nádáne/ ktore Cesárzowie Wschodni záledwie tych cżásow ochronić mogli
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 59v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
podług słów Ojców Błogosławionych Cerkiew Chrystusową Ariusz turbował/ Idzie za tym/ że Rzym ska w ten czas Chrystusową Cekrwią nie była/ co i fałszem jawnym pachnie/ jedność Cerkwie Chrystusowej znacznie targa. Jedna bowiem Cerkiwe po wszystkim się świecie rozszerzyła/ jedno ciało Chrysta Pana głowy/ Wschód i Zachód/ Północne i Południowe kraje zagarnęło/ którego ciała/ gdy jeden członek boleje/ i insze członki toż zarówno cierpieć muszą. Jedna powszechna Apostołska w on czas Cerkiew (póki jeszcze w niej Rzymskiego Biskupa hardość nie szumiała) prze jedność wiary była. Która/ gdy ją Ariusz roztargnąć pożądał/ jednostajnie się onemu sprzeciwiła/ i niezbożne jego bluźnierstwa odrzuciła.
podług słow Oycow Błogosłáwionych Cerkiew Chrystusową Ariusz turbował/ Idźie zá tym/ że Rzym ska w ten cżás Chrystusową Cekrwią nie byłá/ co y fałszem iáwnym pachnie/ iedność Cerkwie Chrystusowey znácżnie tárga. Iedná bowiem Cerkiwe po wszystkim się świećie rozszerzyłá/ iedno ciáło Chrystá Páná głowy/ Wschod y Zachod/ Połnocne y Południowe kráie zágárnęło/ ktorego ćiáłá/ gdy ieden cżłonek boleie/ y insze cżłonki toż zárowno ćierpieć muszą. Iedná powszechna Apostolska w on cżás Cerkiew (poki ieszcże w niey Rzymskiego Biskupá hárdość nie szumiáłá) prze iedność wiáry byłá. Ktora/ gdy ią Ariusz rostárgnąć pożądał/ iednostaynie się onemu sprzećiwiłá/ y niezbożne iego bluźnierstwá odrzućiłá.
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 87
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
żyć bywało wprzody. Kiedy przychylna miłość majestatu Wierze poddaństwa panowała światu. Nie na królestwa, licz teraz na groby, Najwyższej ziemie poddane zwierzchności, Gdzie tylko smutne kiry i żałoby Albo po polach widzieć martwe kości. Gdzie Mars wyssawszy z ludzkiej krew wątroby Albo głód zjadszy do szczętu wnętrzności. Łakomym cały zbiór zagarnął łupem, A tylko samym miejsca usłał trupem. Gdzie pokój i czas zmierżiwszy spokojny. Własnym popiołem ozdoby zagrzebła Niesprawiedliwej chęć prywatna wojny I lub interes nie zaważył ździebła, Szafunek na to odważyła hojny, Ażeby ludzi tysiącami grzebła. Albo zruciwszy łaskawość z natury, Ledwo ich z własnej nie odarła skóry. Gdzie się
żyć bywało wprzody. Kiedy przychylna miłość majestatu Wierze poddaństwa panowała światu. Nie na królestwa, licz teraz na groby, Najwyższej ziemie poddane zwierzchności, Gdzie tylko smutne kiry i żałoby Albo po polach widzieć martwe kości. Gdzie Mars wyssawszy z ludzkiej krew wątroby Albo głód zjadszy do szczętu wnętrzności. Łakomym cały zbiór zagarnął łupem, A tylko samym miejsca usłał trupem. Gdzie pokój i czas zmierżiwszy spokojny. Własnym popiołem ozdoby zagrzebła Niesprawiedliwej chęć prywatna wojny I lub interes nie zaważył ździebła, Szafunek na to odważyła hojny, Ażeby ludzi tysiącami grzebła. Albo zruciwszy łaskawość z natury, Ledwo ich z własnej nie odarła skóry. Gdzie się
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 167
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962