samego Zadrżeli i tak jem strach serca opanował, Że każdy już swe miejsce i cześć zostawował; Zerbin i Ariodant tylko w onej chwili I Lurkani się wielkiej mocy zastawili, I Zerbin, co beł pieszo zewsząd ogarniony, Zginąłby beł bez prędkiej i wczesnej obrony.
LXXIX.
Ale Rynald, który się był za pogańskiemi Zagonił chorągwiami uciekającemi, Stąd, gdzie go niewesoła zastała nowina, Że z konia królewicza zwalono Zerbina I że w niebezpieczeństwie wielkiem, obtoczony Od pogaństwa nakoło, bardzo beł ściśniony, Wypuściwszy wodzami na Bajardzie rączem, Bieży i Szotom czyni wstręt uciekającem.
LXXX.
Zawraca ich i woła głosem: „Gdzie bieżycie? Co to jest
samego Zadrżeli i tak jem strach serca opanował, Że każdy już swe miejsce i cześć zostawował; Zerbin i Aryodant tylko w onej chwili I Lurkani się wielkiej mocy zastawili, I Zerbin, co beł pieszo zewsząd ogarniony, Zginąłby beł bez prętkiej i wczesnej obrony.
LXXIX.
Ale Rynald, który się był za pogańskiemi Zagonił chorągwiami uciekającemi, Stąd, gdzie go niewesoła zastała nowina, Że z konia królewica zwalono Zerbina I że w niebezpieczeństwie wielkiem, obtoczony Od pogaństwa nakoło, bardzo beł ściśniony, Wypuściwszy wodzami na Bajardzie rączem, Bieży i Szotom czyni wstręt uciekającem.
LXXX.
Zawraca ich i woła głosem: „Gdzie bieżycie? Co to jest
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 377
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Co widząc drudzy owi w-Mieście, A gdzieś tam potajemne upatrzywszy przeście, Także społem z-Ciurami z-Parkanu wycieką, I napadszy z-okrzykiem w-Wałach już wysieką Chłopstwo przyszańcowane. W-czym im kredencował, (leźli czystych tą juchą rąk nie profanował) Lisiecki Jezuita. Ale aż i dali Zagonią się za nimi. Czym to pokazali, lako, wiele przy Wodzu może i ochocie. Lada Wojsko: ani plac do zawodu Cnocie Zagrodzony niczyjej. Kiedy Masztalerze, I motłoch tu zbierany, więcej niż Rycerze Pilawieccy sprawili. Tak z Imprez tych obu Nieprzyjaciel zrażony, nie widząc sposobu Czymby tego wetował, na Króla
Co widząc drudzy owi w-Mieśćie, A gdźieś tam potaiemne upatrzywszy prześćie, Tákże społem z-Ciurami z-Parkanu wyćieką, I napadszy z-okrzykiem w-Wáłach iuż wysieką Chłopstwo przyszańcowane. W-czym im kredencował, (leźli czystych tą iuchą rąk nie profanował) Lisiecki Iezuitá. Ale áż i dali Zagonią się zá nimi. Czym to pokazali, lako, wiele przy Wodzu może i ochoćie. Ládá Woysko: áni plac do zawodu Cnoćie Zagrodzony niczyiey. Kiedy Masztalerze, I motłoch tu zbierany, wiecey niż Rycerze Pilawieccy spráwili. Ták z Imprez tych obu Nieprzyiaćiel zrażony, nie widząc sposobu Czymby tego wetował, na Krolá
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 89
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
więcej usłyszysz Od siostry mej Diany/ z którą nas bliźnięty Latona urodziła/ o tej to zawziętej Drodze swojej. Gdzie jutro będziesz nocleg miała/ A żebyś tym bezpieczniej/ i spokojniej spała W jej spoczniesz pokoju/ który tu ma zemną/ Bo bywa to kiedy się/ ile pod noc ciemną: Za zwierzęty zagoni. Gdyż myśliwa srodze/ Czasem tu przenocuje. Teraz po tej trwodze I twoich tych fatygach/ chcę cię lutnią swoją (Jeźli się kontentujesz tą ochotą moją) Cokolwiek podweselić. Toż w rękę ją wziąwszy/ I stron do maniery swojej pociągnąwszy/ Jął grać słodko/ i śpiewać. Przecięż o swej wdzięcznej I
więcey vsłyszysz Od siostry mey Dyány/ z ktorą nas bliźnięty Látoná vrodziłá/ o tey to záwziętey Drodze swoiey. Gdzie iutro będziesz nocleg miáłá/ A żebyś tym bespieczniey/ y spokoyniey spáłá W iey spoczniesz pokoiu/ ktory tu ma zemną/ Bo bywa to kiedy się/ ile pod noc ciemną: Zá zwierzęty zágoni. Gdyż myśliwa srodze/ Czásem tu przenocuie. Teraz po tey trwodze Y twoich tych fátygách/ chcę cię lutnią swoią (Ieźli się kontentuiesz tą ochotą moią) Cokolwiek podweselić. Toż w rękę ią wziąwszy/ Y stron do mániery swoiey pociągnąwszy/ Iął gráć słodko/ y śpiewáć. Przecięż o swey wdzięczney Y
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 72
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
z was życzyły płodu; I Wenus sama jak pewnego długu, Dopomina się płci z naszego cugu. Jupiter naprzód, wziąwszy postać wołu, Złączył się ciałem z Europą pospołu; Od której jak swe Emus mety kopie, Tak słynie nasze imię przy Rodopie. Matka zaś moja Pazyfe po ni, Skoro się także za bykiem zagoni; I grzech, i oraz wstyd wydała płodu, Cielca zrodziwszy z tyłu; człeka z przodu. Ociec twój Tezeusz, wiarołomnie zdradny, Nić, z ręku siostry mojej Ariadny, Wiadomą wziąwszy; zguby uszedł srogi, Labiryntowe gdy nawiedzał progi. Więc z tej liniej bym się i ja znała, I Minosową córką
z was życzyły płodu; Y Wenus samá iák pewnego długu, Dopomina się płći z naszego cugu. Iupiter náprzod, wźiąwszy postáć wołu, Złączył się ćiáłem z Europą pospołu; Od ktorey iák swe Æmus mety kopie, Ták słynie násze imię przy Rodopie. Mátká záś moiá Pázyfáe po ni, Skoro się tákże zá bykiem zágoni; Y grzech, y oraz wstyd wydáłá płodu, Cielcá zrodźiwszy z tyłu; człeka z przodu. Oćiec twoy Tezeusz, wiárołomnie zdrádny, Nić, z ręku śiostry moiey Aryádny, Wiádomą wźiąwszy; zguby uszedł srogi, Lábiryntowe gdy náwiedzał progi. Więc z tey liniey bym się y ia znáłá, Y Minosową corką
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 44
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
snadno udać: iże sami pochop dają Wojnie, gdy cudze państwo gwałtem najeżdzają. I udał się ten fortel. lub długo cierpliwie Te czambuły znoszoną; na koniec skwapliwie Wojska stanąć przyswoich granicach musiały Polskie, by tym wycieczkom słuszny repres dały. Którym dany ordynans, pod garłem zabronił; By w Tureckie granice nikt się nie zagonił. Jego Mci do Adrynopola z woli Sołtańskiej zaprasza do kąd i sam Sołtan się ma przenieść. Poselstwa Wielkiego do Turek. Fundament tej rewolucyj i nowych kłotnie w Turczech. Szwed aby zwadził Polaków i Moskwę, z Turkami Polaków podjazdami zaczepia, chcąc ich za granice wywabić. Część Druga Polskie Wojska przy granicach stanąwszy, te
snádno udáć: iże sámi pochop dáią Woynie, gdy cudze páństwo gwałtem naieżdzáią. I udał się ten fortel. lub długo cierpliwie Te czambuły znoszoną; ná koniec skwápliwie Woyska stánąć przyswoich granicách musiáły Polskie, by tym wycieczkom słuszny repres dáły. Ktorym dány ordynans, pod gárłem zabronił; By w Tureckie gránice nikt się nie zágonił. Iego Mci do Adrynopola z woli Sołtáńskiey zaprasza do kąd y sam Sołtan się ma przenieść. Poselstwa Wielkiego do Turek. Fundament tey rewolucyi y nowych kłotnie w Turczech. Szwed aby zwadził Polakow y Moskwę, z Turkámi Polakow podiazdami zaczepia, chcąc ich za granice wywabić. Część Drugá Polskie Woyska przy gránicach stanąwszy, te
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 81
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
im. wyprawiony już niedziel temu 5, ruszył się był z Śniatyna i już był wszędzie nas, ale przyszedłszy nad Pererytę, tam gdzie ognie palono Tatarów, znowu powrócił do Śniatyna, tandem przebrał się do Soczawy, z której samoszóst puściwszy się, napadł znowu na Tatarów, czyli karałasów, którzy go w las zagonili, konia stracił, listy na miejsce sobie naznaczane zarzucił, pudełka zaś dwa jeszcze przy pierwszej okazji gdzieś stracił; przydano mu ludzi dwie chorągwi wołoskie, p. Wilgę i Oziemskiego, żeby po te listy dojachał, quod factum. Senatus consilium secretum interlocutorium było sine arbitris. 29 ejusdem
Powrócili przed ruszeniem się z obozu j
jm. wyprawiony już niedziel temu 5, ruszył się był z Śniatyna i już był wszędzie nas, ale przyszedłszy nad Pererytę, tam gdzie ognie palono Tatarów, znowu powrócił do Śniatyna, tandem przebrał się do Soczawy, z której samoszóst puściwszy się, napadł znowu na Tatarów, czyli karałasów, którzy go w las zagonili, konia stracił, listy na miejsce sobie naznaczane zarzucił, pudełka zaś dwa jeszcze przy pierwszej okazyjej gdzieś stracił; przydano mu ludzi dwie chorągwi wołoskie, p. Wilgę i Oziemskiego, żeby po te listy dojachał, quod factum. Senatus consilium secretum interlocutorium było sine arbitris. 29 eiusdem
Powrócili przed ruszeniem się z obozu j
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 13
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
Skoczylismy tedy ku owemu Lassowi Oni tez obaczywszy posłali swego ochotnika a Wojsko za ochotnikiem następowało zaraz Nasze stało jako wryte przy owych szańcach poczęlismy się tedy zieżzdzać. Ten tego pogoni ten tez tego, A działo się potamtej jeszcze strony Chrostu jak ze połcwierci mile od naszych szyków ale już i w Chrust Wpadali gdysię kto za kim zagonił. Był tez między Ochotnikiem Chłopiec który umiał z nim swarzyc i Drażnić Ich To jak Oni Wołali Czaru Czaru to Chłopiec podpadszy blisko pod Nich to Zawołał głośno Wasz Czar taki a Taki albo Zadek wypioł. Tu Mnie Wasz Czar, niech Całuje. To Moskwa Za nim kilkanaście albo kilkadziesiąt wysworowawszy. Chłopiec zaś na Rączym Bachmacie
Skoczylismy tedy ku owemu Lassowi Oni tez obaczywszy posłali swego ochotnika a Woysko za ochotnikięm następowało zaraz Nasze stało iako wryte przy owych szancach poczęlismy się tedy zieżzdzać. Ten tego pogoni ten tez tego, A działo się potamtey ieszcze strony Chrostu iak ze połcwierci mile od naszych szykow ale iuz y w Chrust Wpadali gdysię kto za kim zagonił. Był tez między Ochotnikiem Chłopiec ktory umiał z nim swarzyc y Draznic Ich To iak Oni Wołali Czaru Czaru to Chłopiec podpadszy blisko pod Nich to Zawołał głosno Wasz Czar taki a Taki albo Zadek wypioł. Tu Mnie Wasz Czar, niech Całuie. To Moskwa Za nim kilkanascie albo kilkadziesiąt wysworowawszy. Chłopiec zas na Rączym Bachmacie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 104
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
wściekli. bo Oni bardziej się Urazają o krzywdę Imienia Carskiego Niżeli Imienia Boskiego suną się Zapamiętale i tak było Tego wiele razy na Owego Chłopca tak tedy zagnali się za Owym Chłopcem az w las A chcąc go koniecznie dostać bo by Go byli pewnie skóry darli Za takie niecnoty które Im wyrządzał. My zaś po Nich Ja Zagoniłem się Za Jednym i sam tez okęsek niestałem się Obłowem Naprowadziłem konia nie Ostróżnie Na krzaki Jak Owo bywają wyrębane A Nowemi Latorościami Obrosłe Ze mi kon chcąc Owę karpę przeszkodzie a Miałem konia Niewielkiego Myszałego bardzo był ręczy i obrotny siadałem na nim do okazji często, kładłem na niego
wsciekli. bo Oni bardziey się Urazaią o krzywdę Imienia Carskiego Nizeli Imienia Boskiego suną się Zapamiętale y tak było Tego wiele razy na Owego Chłopca tak tedy zagnali się za Owym Chłopcem az w las A chcąc go koniecznie dostać bo by Go byli pewnie zkury darli Za takie niecnoty ktore Im wyrządzał. My zas po Nich Ia Zagoniłem się Za Iednym y sam tez okęsek niestałem się Obłowem Naprowadziłem konia nie Ostroznie Na krzaki Iak Owo bywaią wyrębane A Nowemi Latorosciami Obrosłe Ze mi kon chcąc Owę karpę przeszkodzie a Miałem konia Niewielkiego Myszałego bardzo był ręczy y obrotny siadałęm na nim do okazyiey często, kładłęm na niego
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 104
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
to obaczy/ ma zaraz żatrąbić trąbieniem podobnym strębowanemu/ jedno kęs krótszym: które skoro drudzy usłyszą/ mają wszyscy we wszystkie trąby gdziekolwiek stoją zatrąbić/ a do kupy się brać. To trąbienie kiedy je zawżdy za każdym skończeniem zwierzęcia odprawować będą/ tedy psy nauczą że choć się im trafi sarny albo wilki gonić/ i zagonić się/ skoro Myśliwcy tak zatrąbią/ zaraz gonić przestaną/ rozumiejąc że już przed nimi zwierzę usczwano: i tak je znajwiętszej puszczej prędko wywabi. Trąby najprzedniejsze są z wołowych rogów/ drugie barziej dla ozdoby i ceremonii noszą. Wywiranie/ Zakładanie/ Dojeżdzanie i odprawa psów.
KIedy pomieniony myśliwczyk tak przy myślistwie pojeździ/ i
to obacży/ ma záraz żátrąbić trąbieniem podobnym strębowánemu/ iedno kęs krotszym: ktore skoro drudzy vsłyszą/ máią wszyscy we wszystkie trąby gdźiekolwiek stoią zátrąbić/ á do kupy sie bráć. To trąbienie kiedy ie záwżdy zá káżdym skońcżeniem źwierzęćiá odpráwowáć będą/ tedy psy náucżą że choć sie im tráfi sarny álbo wilki gonić/ y zágonić sie/ skoro Myśliwcy ták zátrąbią/ záraz gonić przestáną/ rozumieiąc że iuż przed nimi źwierzę vscżwano: y ták ie znaywiętszey puscżey prędko wywabi. Trąby nayprzednieysze są z wołowych rogow/ drugie bárźiey dla ozdoby y ceremoniey noszą. Wywiránie/ Zákłádánie/ Doieżdzánie y odpráwá psow.
KIedy pomieniony myśliwcżyk ták przy myślistwie poieźdźi/ y
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 50
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
jako i w Moskwi, przez wszytek czas z drugimi będąc, męstwo swe znaczne okazował. Świadkowie są Fędrychowie, którym na polach Tczowskich proporce ścinał, świadek Esterwejcher Kapitan, i jego ludzie, które gromił i płoszał, świadek sił i serca nieustraszonego Wi- sła, którą we zbroi przepłynął. Abowiem gdy się był za Niemcy zagonił, i przyszło mu brzegiem bieżeć, a ten się pod nim urwał, koń zaś pływać nieumiał, krótko mówiąc, pchnąwszy go do siebie, sam, tak jako był tamże w potrzebie we zbroi, do drugiego brzegu płynął, kędy, dla wysokości, ledwie kopią był ratowan. Nuż pod Toporcem: nie tylko
iáko y w Moskwi, przez wszytek czás z drugimi będąc, męstwo swe znáczne okázował. Swiádkowie są Fędrychowie, ktorym ná polách Tczowskich proporce śćinał, świádek Esterweycher Kápitan, y iego ludzie, ktore gromił y płoszał, świádek śił y sercá nieustrászonego Wi- słá, ktorą we zbroi przepłynął. Abowiem gdy sie był zá Niemcy zágonił, y przyszło mu brzegiem bieżeć, á ten sie pod nim urwał, koń záś pływáć nieumiáł, krotko mowiąc, pchnąwszy go do śiebie, sam, ták iáko był támże w potrzebie we zbroi, do drugiego brzegu płynął, kędy, dla wysokośći, ledwie kopią był rátowan. Nuż pod Toporcem: nie tylko
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 12
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610