go był świat do ziemie tak prędko nie schował. Czyli to jeszcze nie moc? Gdy wypił najwiętszy Dzban piwa lub gorzałki, wtenczas był mocniejszy. Kapłona, kuropatwy tego nierad jadał, Choćbyś mu też był który garniec wina tam dał. Ledwie chudak na taką mógł patrzyć zwierzynę, Z wielką biedą, kłopotem jadał zajęczynę. Kiedy zaś począł śpiewać swym cieniuchnym głosem, Taki drugi ani był, choćby ciskał losem, Co by go równie przeszedł w tak głosie cieniuchnym, W to nad inszych muzyków nie był ubożuchnym. Taki dźwięk głosu jego — nie mówię, że skały, Gdy zakrzyknął, wilczyce z wilki uciekały. Lwowie, smocy,
go był świat do ziemie tak prędko nie schował. Czyli to jescze nie moc? Gdy wypił najwiętszy Dzban piwa lub gorzałki, wtenczas był mocniejszy. Kapłona, kuropatwy tego nierad jadał, Choćbyś mu też był który garniec wina tam dał. Ledwie chudak na taką mógł patrzyć zwierzynę, Z wielką biedą, kłopotem jadał zajęczynę. Kiedy zaś począł śpiewać swym cieniuchnym głosem, Taki drugi ani był, choćby ciskał losem, Co by go równie przeszedł w tak głosie cieniuchnym, W to nad inszych muzyków nie był ubożuchnym. Taki dźwięk głosu jego — nie mówię, że skały, Gdy zakrzyknął, wilczyce z wilki uciekały. Lwowie, smocy,
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 11
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
słowo przedwieczne, jakowemi się od kreatury swej kontentował dary krom wdzięczności i nieobrażania majestatu swego. 24. Obchodząc wilią Bożego Narodzenia trybem u myśliwych zwykłym, jeździłem w pole. Lecz nam wszystkim, gdy się na zmarznienie od tęgiego mrozu zaniosło, sam do sprofanowania reguł myśliwskich (uciekaniem z pola) byłem powodem, zajęczynę jedną chartami zamęczywszy. 25. Zjazd niemały i księży różnych klasztornych, domowi memu za fundacje obligowanych, licznego nam, choć w cerkwi, dało przy pirwszym dniu śwąt dostąpić nabożeństwa, po którym perory scrutatori cordiam, tylko wiadome, jak mi życzliwe i szczyre, nastąpiły, za co równie płać im Boże, gdy się
słowo przedwieczne, jakowemi się od kreatury swej kontentował dary krom wdzięczności i nieobrażania majestatu swego. 24. Obchodząc wilią Bożego Narodzenia trybem u myśliwych zwykłym, jeździłem w pole. Lecz nam wszystkim, gdy się na zmarznienie od tęgiego mrozu zaniosło, sam do sprofanowania reguł myśliwskich (uciekaniem z pola) byłem powodem, zajęczynę jedną chartami zamęczywszy. 25. Zjazd niemały i księży różnych klasztornych, domowi memu za fundacje obligowanych, licznego nam, choć w cerkwi, dało przy pirwszym dniu śwąt dostąpić nabożeństwa, po którym perory scrutatori cordiam, tylko wiadome, jak mi życzliwe i szczyre, nastąpiły, za co równie płać im Boże, gdy się
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 156
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak