, Które chociaż przez zimę płonę gryzły wiszę, Niech się, co doma może, przed gośćmi popisze. A ja, cokolwiek będzie, lub źrebce, lub klacze, Do twoich, mój kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie te słowa rzec, Jeżeli w te zapusty nie za je mnie marzec, Młodziku, skoro miną zapustne ostatki, Gdzie dotąd niosą woły, cielęta do jatki. Jedno u śmierci marce, jedno maje, kwietnie: Kiedy chce i kogo chce, bez minuty zetnie. 135 (P
, Które chociaż przez zimę płonę gryzły wiszę, Niech się, co doma może, przed gośćmi popisze. A ja, cokolwiek będzie, lub źrebce, lub klacze, Do twoich, mój kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie te słowa rzec, Jeżeli w te zapusty nie za je mnie marzec, Młodziku, skoro miną zapustne ostatki, Gdzie dotąd niosą woły, cielęta do jatki. Jedno u śmierci marce, jedno maje, kwietnie: Kiedy chce i kogo chce, bez minuty zetnie. 135 (P
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 66
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
lepiej masz wiedzieć. To takie nagrody Od ciebie mam za swoje utraty i szkody?
XXXIII.
By jedno zbójcy morscy tu nie przyjechali I za niewolnicę mię gdzie nie zaprzedali Pierwej, niż na mię wilki i lwy i niedźwiedzie I insze srogie zwierze mój zły los nawiedzie, Pierwej, niż mię powolej i z długą przewłoką Zajedzą i do swych jam sztukami powloką”. To mówiąc, niewinnemu włosowi rękami Krzywdę czyni i rwie go pełnemi garściami.
XXXIV.
Potem się znowu porwie i do brzega puszcza, Głowę kręci i włosy na wiatry rozpuszcza I każdem swem postępkiem zda się skłopotana, Że jest od złych piekielnych duchów opętana, Albo, jako Hekuba
lepiej masz wiedzieć. To takie nagrody Od ciebie mam za swoje utraty i szkody?
XXXIII.
By jedno zbójcy morscy tu nie przyjechali I za niewolnicę mię gdzie nie zaprzedali Pierwej, niż na mię wilki i lwy i niedźwiedzie I insze srogie źwierze mój zły los nawiedzie, Pierwej, niż mię powolej i z długą przewłoką Zajedzą i do swych jam sztukami powloką”. To mówiąc, niewinnemu włosowi rękami Krzywdę czyni i rwie go pełnemi garściami.
XXXIV.
Potem się znowu porwie i do brzega puszcza, Głowę kręci i włosy na wiatry rozpuszcza I każdem swem postępkiem zda się skłopotana, Że jest od złych piekielnych duchów opętana, Albo, jako Hekuba
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 204
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
często próżna.
Pokuta prawdziwa, nie pozna bywa.
Polska nierządem stoi Wolno w Polsce, jako kto chce.
Nie rzucaj Kości miedzy psy.
Polski most, niemiecki post, Włoskie nabożeństwo, wszystko to błażeństwo.
Zażywszy na wieczor chleba, Stać abo chodzić potrzeba.
Wtóre zamysły lepsze.
Ryby orzechami, a mięso serem zajeść potrzeba.
Gość i ryba trzeciego dnia cuchną.
Niebezpieczeństwa uczą baożeństwa.
Prędkie dowcipy niepewne.
Cnotę samę rzadki miłuje, Co innego wniej upatruje.
Lepiej psa rozdraźnić niż babę.
Nagła rada, rzadko się nadawa.
Uciec nie sromota, kto szanuje żywota.
Lepiej na jednę nogę chromać, niż na obie.
Co
często prożna.
Pokuta prawdziwa, nie pozna bywa.
Polska nierządem stoji Wolno w Polsce, jako kto chce.
Nie rzucaj Kośći miedzy psy.
Polski most, niemiecki post, Włoskie nabożeństwo, wszystko to błażeństwo.
Zażywszy na wieczor chleba, Stać abo chodzić potrzeba.
Wtore zamysły lepsze.
Ryby orzechami, a mięso serem zajeść potrzeba.
Gość y ryba trzeciego dnia cuchną.
Niebespieczeństwa uczą baożeństwa.
Prętkie dowćipy niepewne.
Cnotę samę rzadki miłuje, Co innego wniey upatruie.
Lepiey psa rozdraźnić niż babę.
Nagła rada, rzadko śię nadawa.
Ućiec nie sromota, kto szanuje żywota.
Lepiey na jednę nogę chromać, niż na obie.
Co
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 134
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
zródżona piany, słuksa tych czyni Regna, które zawsze pod tą morantur Płanetą, versantur in periculo. Niech będą najśliczniejsze Narody, strzałą swoją wystrzela Kupidyn: Niech będą Kamienne Wyspy Krety, jak od kreta zostaną podkopane; że ogień nie czysty Świat opanował, Uniwersalny Potop gasić mufiał. SODOMA i GOMORRA, iż pierwej pożądliwości zajeli się ogniem nieczystym, zgorzały siarczystym. Ze Izraelitowie na Puszczy nie Pustelnicy, lecz Zalotnicy, że Bożkowi Beelfegor czynią z Nieczysłości swojej ofiary, że z Córkami Moabitów na sprosną oddali się akcją, 24. tysiące zginęło swywolników. Principes populi wisieć mufieli, patrzyć na Słońce, któremi patrzyli na niewstyd, Numer: 25
zrodżona piany, słuxa tych czyni Regna, ktore zawsze pod tą morantur Płanetą, versantur in periculo. Niech będą nayślicznieysze Narody, strzałą swoią wystrzela Kupidyn: Niech będą Kamienne Wyspy Krety, iak od kreta zostaną podkopane; że ogień nie czysty Swiat opanowáł, Uniwersalny Potop gasić mufiał. SODOMA y GOMORRA, iż pierwey pożądliwości zaieli się ogniem nieczystym, zgorzały siarczystym. Ze Izràélitowie na Puszczy nie Pustelnicy, lecz Zalotnïcy, że Bożkowi Beelphegor czynią z Nieczysłości swoiey ofiary, że z Corkami Moabitow na sprosną oddali się akcyą, 24. tysiące zgineło swywolnikow. Principes populi wisieć mufieli, patrzyć na Słońce, ktoremi patrzyli na niewstyd, Numer: 25
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 439
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
według Solina, o jednostajnych jak konie kopytach.
WIKL tę ma o sobie mówienia materiam, że jest Zwierz żarłoczny, szkodliwy. Żeby silnego mógł uchodzić konia, ziemi się obżera, dopiero z impetem za gardło chwyta konia, poty trzymając, póki Koń z nim ziemią obciężonym nie ufatyguje się, i nie padnie. Dopiero zajadłszy go, ziemie z siebie wyrzuca, per vomitum, a Końskim się mięsem dobrze napycha. Albertus Mngnus. Myśliwi czynili relacją że WILCY w lasach mają eksercycja siły swojej, tojest pniaki, kłody biorą w pyski z niemi przez grube drzewa czynią salty, a tak wycwiczeni, tegoż dokazują na dzikich prosiętach, a potym
według Solina, o iednostaynych iak konie kopytach.
WIKL tę ma o sobie mowienia materiam, że iest Zwierz żarłoczny, szkodliwy. Zeby silnego mogł uchodzić konia, ziemi się obżera, dopiero z impetem zá gardło chwyta konia, poty trzymaiąc, poki Koń z nim ziemią obciężonym nie ufatyguie się, y nie padnie. Dopiero záiadłszy go, ziemie z siebie wyrzuca, per vomitum, a Końskim się mięsem dobrze napycha. Albertus Mngnus. Myśliwi czynili relacyą że WILCY w lasach maią exercitia siły swoiey, toiest pniaki, kłody biorą w pyski z niemi przez grube drzewa czynią salty, a tak wycwiczeni, tegoż dokazuią na dzikich prosiętach, a potym
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 589
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, w których też i Perły wielkiego szacunku nie raz znalezione. Raz znaleziona na Insule tamecznej Delle Perle stąd nazwanej, Perła jak orzech Włoski, zapłacona summą 1200 czerwonych złotych. Petrus Hispalensis, Ovetanus. Na pogrzebie Margrabiego Gwidona Villae w oblężeniu Kremony Roku 1648 zabitego, w Ferraryj chowanego, namalowany Brytan, który PURPURĘ Rybę zajadłszy, pysk sobie nią zafarbował, z inskrypcją: Ex nece triumphus.
O REMORZE, inaczej Echeneis zwanej, czyli jest na świecie, długi dałem dyskurs pod Tytułem DUBITANTIUS; tam redy Czytelniku.
RANA Egipska Zaba, widząc się w niebezpieczeństwie od węża wodnego, który nań zawsze czuwa, chwyta w pysek poprzek kijek
, w ktorych też y Perły wielkiego szacunku nie raz ználezione. Raz znaleziona na Insule tameczney Delle Perle ztąd nazwaney, Perła iak orzech Włoski, zapłacona summą 1200 czerwonych złotych. Petrus Hispalensis, Ovetanus. Na pogrzebie Margrábiego Gwidona Villae w oblężeniu Kremony Roku 1648 zabitego, w Ferrarii chowanego, namalowany Brytan, ktory PURPURĘ Rybę zaiadłszy, pysk sobie nią záfarbował, z inskrypcyą: Ex nece triumphus.
O REMORZE, inaczey Echeneis zwaney, czyli iest na świecie, długi dałem dyskurs pod Tytułem DUBITANTIUS; tam redi Czytelniku.
RANA Egypska Zaba, widząc się w niebespieczeństwie od wężá wodnego, ktory nań zawsze czuwa, chwyta w pysek poprzek kiiek
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 632
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
głodny, to nic nie chciał robić, a bestia był tak trzeźwy, tak wierny, że nigdy pijanego ani z pieniędzmi nie widać było. Psów się jako żyw bojał, ale wom by największego namniej. Wolał zawsze flaki, choć surowe, niżeli karczochy z ogroda. Przyszło mu na koniec, że go szyc zajadł i z niego skórka była do chomąta. Zęby kupił malarz jeden do Poznania, na Waliszewo, a na pamiątkę kazał go sobie czeladnikowi wymalować, bo sam nie umiał. Jest jeszcze u niego przy piecu na listwie, a gdy czym trącisz w listwę, to się ona bestia rucha jak żywa.
P. Warpechowski do
głodny, to nic nie chciał robić, a bestya był tak trzeźwy, tak wierny, że nigdy pijanego ani z pieniądzmi nie widać było. Psów się jako żyw bojał, ale wom by największego namniej. Wolał zawsze flaki, choć surowe, niżeli karczochy z ogroda. Przyszło mu na koniec, że go szyc zajadł i z niego skórka była do chomąta. Zęby kupił malarz jeden do Poznania, na Waliszewo, a na pamiątkę kazał go sobie czeladnikowi wymalować, bo sam nie umiał. Jest jeszcze u niego przy piecu na listwie, a gdy czym trącisz w listwę, to sie ona bestya rucha jak żywa.
P. Warpechowski do
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 333
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
że oraz i jednego czasu ledwo dwunasty mostek ziadszy cielęcy/ podjadła sobie. O takiej że nieostrożnej brzemiennej/ pisze Doktor Joannes Langius in Epist: Medycin: iż niedaleko miasta Anderaku Biskupa Koleńskiego/ była jedna/ która niespodziewanie choroba napadła/ którą bulimią abo piką zowią Medykowie/ która wstawszy w nocy/ ukochanego swego Małżonka spiącego zajadła/ a ostatek czego nie dojadła nasoliła tejżę nocy na pochwilek. Gdy ją potym ta choroba wilcza odstąpiła/ wielce żałując ukochanego Małżonka/ samasz z żalu wielkiego nieżycząc już sobie dalej żywota/ oznajmiła to swoim jawnie przyjaciółom. Za takiemi afektami /i nieposzanowaniem podległe często niezwyczajnym chorobom/ którymi nie tylo Mężom ale i Medykom
że oraz y iednego czásu ledwo dwunasty mostek ziadszy ćielęcy/ podiádłá sobie. O tákiey że nieostrożney brzemienney/ pisze Doktor Ioannes Langius in Epist: Medicin: iż niedaleko miásta Anderaku Biskupá Koleńskiego/ byłá iedná/ ktora niespodźiewánie chorobá nápádłá/ ktorą bulimią ábo piką zowią Medykowie/ ktora wstawszy w nocy/ vkochánego swego Małżonká spiącego záiadłá/ á ostátek czego nie doiádłá násoliła teyżę nocy ná pochwilek. Gdy ią potym tá chorobá wilcza odstąpiłá/ wielce żáłuiąc vkochánego Małżonká/ samász z żalu wielkiego nieżycząc iuż sobie dáley żywotá/ oznáymiłá to swoim iáwnie przyiaćiołom. Zá takiemi affektámi /y nieposzánowániem podległe często niezwyczaynym chorobom/ ktorymi nie tylo Mężom ale y Medykom
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 48
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
cieć na jednę wyspę rzeki jednej/ rzeczoną Kauallo/ abo Koń: kędy barzo wiele ludzi pomarło głodem/ i niewolą/ i zaś też niezliczoną drugich przedano prawie nizacz. Przeprawiwszy się przez Nil pod wtórym jeziorem/ znajduje się królestwo Giojame/ które graniczy z Pangelunghi/ i z królestwem Kongo. Potym przebywszy Zaje/ znajduje się królestwo Vangue: a trochę dalej miedzy pułnocą i zachodem tamto Damutskie: a te dwie ostatnie graniczą z ludźmi Anzichi. O królestwach zaś/ które leżą miedzy Monoemugi i Popem Janem/ ledwie się wie o ich imionach/ a te są/ Góroua/ Colta/ Anzuga/ Moneulo/ Baduis. Miedzy ostatniemi
ćieć ná iednę wyspę rzeki iedney/ rzeczoną Káuállo/ ábo Koń: kędy bárzo wiele ludźi pomárło głodem/ y niewolą/ y záś też niezliczoną drugich przedano práwie nizacz. Przepráwiwszy się przez Nil pod wtorym ieźiorem/ znayduie się krolestwo Gioiáme/ ktore grániczy z Pángelunghi/ y z krolestwem Congo. Potym przebywszy Záie/ znáyduie się krolestwo Vángue: á trochę dáley miedzy pułnocą y zachodem támto Dámutskie: á te dwie ostátnie grániczą z ludźmi Anzichi. O krolestwách záś/ ktore leżą miedzy Monoemugi y Popem Ianem/ ledwie się wie o ich imionách/ á te są/ Gorouá/ Coltá/ Anzugá/ Moneulo/ Báduis. Miedzy ostátniemi
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 233
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
najroślejszy chart.
Przyjechał do mnie Pan Ozarowski Stanisław ba po prostu wespół zemną jadąc wstąpił do mnie byłem mu rad Wydra tez że mię trzy dni nie widziała przyszła do mnie nie mogła się nacieszyć naigrać. Miał z sobą gość Charcicę piękną i rzecze do syna, Samuelu, trzymaj tę charcicę że by tej wydry nie zajadła Ja mówię nieturbuj się WSC nieda sobie to zwierzątko krzywdy uczynić choć małe. Aż on rzecze co WSC zartujesz ta charcica wilka się chwyta, Liszka jej tylko raz ziewnie
Poradowawszy się mnie wydra obaczyła psa niedomowego, przyjdzie do owej Charcice i patrzy jej woczy i charcica tez na nią; obeszła ją dokoła i
nayrosleyszy chart.
Przyjechał do mnie Pan Ozarowski Stanisław ba po prostu wespoł zęmną iadąc wstąpił do mnie byłęm mu rad Wydra tez że mię trzy dni nie widziała przyszła do mnie nie mogła się nacieszyć naigrać. Miał z sobą gość Charcicę piękną y rzecze do syna, Samuelu, trzymay tę charcicę że by tey wydry nie zaiadła Ia mowię nieturbuy się WSC nieda sobie to zwierzątko krzywdy uczynić choc małe. Asz on rzecze co WSC zartuiesz ta charcica wilka się chwyta, Liszka iey tylko raz ziewnie
Poradowawszy się mnie wydra obaczyła psa niedomowego, przyidzie do owey Charcice y patrzy iey woczy y charcica tez na nię; obeszła ią dokoła y
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 252v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688