Panny/ po Jutrznich modlitwach dla spraw Monastyrskich/ opłakując występek swój opowiadał/ i uczył aby wszelaki co mu zlecono jest w sprawie Ceerkiewnej pilnie i wiernie to odprawował/ boć kto leniwie i z nieuwagą dzieło Pańske robi/ przeklęty jest. Traktatu wtórego, Cuda i Paraeneses. PARAENESIS. Leuit: Psy do Cerkwie puszczać zakazano. Czytaj Synod Gnieźnieński, i tam zakazano. Czytaj Balsamona.
WSzelakie nieczyste/ aby nie wchodziło do świątnice Bożej przykazano/ a co więtsza/ sam Pan splotszy sobie bicz z powroza wybił przedających/ aby domu Bożego/ domu modlitwy/ domem targowym i szemrania nie czynili kupcy. Zachowują to i dziś Żydzi/ zachowują że
Pánny/ po Iutrznich modlitwách dla spraw Monastyrskich/ opłakuiąc występek swoy opowiádał/ y vczył áby wszeláki co mu zlecono iest w spráwie Ceerkiewney pilnie y wiernie to odpráwował/ boć kto leniwie y z nieuwagą dźieło Páńske robi/ przeklęty iest. Tráctatu wtorego, Cudá y Paraeneses. PARAENESIS. Leuit: Psy do Cerkwie puszczáć zákazano. Czytay Synod Gnieznieński, y tám zákázano. Czytay Bálsámoná.
WSzelákie nieczyste/ áby nie wchodziło do świątnice Bożey przykazano/ á co więtsza/ sam Pan splotszy sobie bicz z powrozá wybił przedáiących/ áby domu Bożego/ domu modlitwy/ domem targowym y szemránia nie czynili kupcy. Záchowuią to y dziś Zydzi/ záchowuią że
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 113.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ opłakując występek swój opowiadał/ i uczył aby wszelaki co mu zlecono jest w sprawie Ceerkiewnej pilnie i wiernie to odprawował/ boć kto leniwie i z nieuwagą dzieło Pańske robi/ przeklęty jest. Traktatu wtórego, Cuda i Paraeneses. PARAENESIS. Leuit: Psy do Cerkwie puszczać zakazano. Czytaj Synod Gnieźnieński, i tam zakazano. Czytaj Balsamona.
WSzelakie nieczyste/ aby nie wchodziło do świątnice Bożej przykazano/ a co więtsza/ sam Pan splotszy sobie bicz z powroza wybił przedających/ aby domu Bożego/ domu modlitwy/ domem targowym i szemrania nie czynili kupcy. Zachowują to i dziś Żydzi/ zachowują że rzecz jest święta i Prowosławni Chrześć: Z
/ opłakuiąc występek swoy opowiádał/ y vczył áby wszeláki co mu zlecono iest w spráwie Ceerkiewney pilnie y wiernie to odpráwował/ boć kto leniwie y z nieuwagą dźieło Páńske robi/ przeklęty iest. Tráctatu wtorego, Cudá y Paraeneses. PARAENESIS. Leuit: Psy do Cerkwie puszczáć zákazano. Czytay Synod Gnieznieński, y tám zákázano. Czytay Bálsámoná.
WSzelákie nieczyste/ áby nie wchodziło do świątnice Bożey przykazano/ á co więtsza/ sam Pan splotszy sobie bicz z powrozá wybił przedáiących/ áby domu Bożego/ domu modlitwy/ domem targowym y szemránia nie czynili kupcy. Záchowuią to y dziś Zydzi/ záchowuią że rzecz iest święta y Prowosławni Chrześć: S
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 113.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
„Wiedz - pry - że morze ziemię obłapia nakoło I że w się jedna w drugą wchodzą wszytkie wody, Bądź tam, gdzie wre, bądź kędy morze krzepnie w lody; Ale iż się zaś wielka stąd Etiopia Rozciąga i pośrzodek sam daleko mija, Ktoś rozsiał i tak udał waszemu światowi, Że tam iść zakazano dalej Neptunowi.
XX.
Dlatego od naszego indyjskiego brzegu Żaden się nie podyjmie do Europy biegu; Z Europy także do nas żaden się nie kusi I na mało podobny pław wezdrgnąć się musi. Bo iż przed sobą tę tak wielką ziemię mają, I ci i tamci nazad zawżdy się wracają, I widząc ją tak wielką
„Wiedz - pry - że morze ziemię obłapia nakoło I że w się jedna w drugą wchodzą wszytkie wody, Bądź tam, gdzie wre, bądź kędy morze krzepnie w lody; Ale iż się zaś wielka stąd Etyopia Rozciąga i pośrzodek sam daleko mija, Ktoś rozsiał i tak udał waszemu światowi, Że tam iść zakazano dalej Neptunowi.
XX.
Dlatego od naszego indyjskiego brzegu Żaden się nie podyjmie do Europy biegu; Z Europy także do nas żaden się nie kusi I na mało podobny pław wezdrgnąć się musi. Bo iż przed sobą tę tak wielką ziemię mają, I ci i tamci nazad zawżdy się wracają, I widząc ją tak wielką
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 335
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Związku, a do Wojennej roboty zaczęcia, Wojsko przywiodą; rzekł potym I. K. Mość, to insza, ect. Wm. M. M. Pana zyczliwy brat i sługa Stanisław Witowski, Kaszt: Sandomierski. Dowód na to, list jednego Senatora. Manifest Jawnej Niewinności
Toż mię we Lwowie Podkało. Zakazano Panu Debojemu, jeżeli przyjadę na Komisią, żeby mię do Miasta niepuszczał, a kiedy na Ratusz pójdę jako Komisarz, żeby asystencji nad sto ludzi zemną niepozwalał. Tegońż P. Marszałka do Lwowa niekazono puścić, ani do Krakowa,
Toż w Krakowie P. Celaremu osobliwym Ordynansem i przysięgą prywatną, nigdy w
Zwiąsku, á do Woienney roboty záczęćia, Woysko przywiodą; rzekł potym I. K. Mość, to insza, ect. Wm. M. M. Páná zyczliwy brát y sługá Stánisław Witowski, Kászt: Sendomirski. Dowod ná to, list iednego Senatorá. Mánifest Iáwney Niewinnośći
Toż mię we Lwowie Podkáło. Zákazano Pánu Deboiemu, ieżeli przyiádę ná Commissią, żeby mię do Miástá niepuszczał, á kiedy ná Ratusz poydę iáko Commissarz, żeby assistentiey nád sto ludźi zemną niepozwalał. Tegońż P. Márszałká do Lwowá niekazono puśćić, áni do Krákowá,
Toż w Krákowie P. Celáremu osobliwym Ordinansem y przyśięgą priwatną, nigdy w
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 50
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
co na mię powiedzieli, żeby sposób zgubienia mnie podali. Tęż Konfederacją żebym umyślnie aż do Interregnum wlokł, zadaje mi potwarca: na to odpowiem niżej. Na Komisiej żem nie był często a pocoż za takiemi zadatkami Przyjechałem pierwszy raz, aż Wojskowym, a nawet Przyjaciółom moim, i krewnym wyjachać przeciwko mnie zakazano Wojsko przeciw mnie podpuszczono, Na crimina zmyślone Dekrety gotowano Rady na mię z wodzono, i obstępem konfundować chciano Kaznodziejów podwodzono, aby szczypali imię i życie moje z łaski Bożej u każdego dobrego i cnotliwego niezganione. Katedry prawdy i słowa Bożego, z Katedry fałszu i kłamstwa aby obracali: w Wolnej zaprawdę z rodziłem się
co ná mię powiedźieli, żeby sposob zgubienia mnie podáli. Tęż Confoederácyą żebym vmyślnie áż do Interregnum wlokł, zádáie mi potwarcá: ná to odpowiem niżey. Ná Commissiey żem nie był często á pocoż zá tákiemi zádatkámi Przyiechałem pierwszy raz, áż Woyskowym, á náwet Przyiaćiołom moim, y krewnym wyiácháć przećiwko mnie zákazano Woysko przećiw mnie podpuszczono, Ná crimina zmyślone Decrety gotowano Rády ná mię z wodzono, y obstępem confundowáć chćiano Káznodźieiow podwodzono, áby szczypáli imię y żyćie moie z łáski Bożey v káżdego dobrego y cnotliwego niezgánione. Káthedry prawdy y słowá Bożego, z Káthedry fałszu y kłamstwá áby obracali: w Wolney záprawdę z rodźiłem się
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 77
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Apoc. 9,(6) § II Karanie w piekle widzenia, słyszenia, powonienia
Więc człowiek, Boga że ciała zmysłami, także wnętrznymi dusze swej siełami obrażał, na tych – bez żadnej odmiany – będzie karany. Nieszczęsne oczy, które źle patrzały, postaci świata uwodzić się dały, patrzając na to, czego zakazano, pragnąć nie dano!
W piekle nie widać świata wesołego ani z gwiazdami nieba pogodnego, ziemia to wszytko miąższa zastąpiła, noc uczyniła. Ogień tam z siebie światła nie wydaje, katem się tylko, o jak srogim, staje, kopcąc jaskinię czarnymi sadzami z siarki dymami. Zgęsłe zamroki tam wszędzie panują, czym potępieńców
Apoc. 9,(6) § II Karanie w piekle widzenia, słyszenia, powonienia
Więc człowiek, Boga że ciała zmysłami, także wnętrznymi dusze swej siełami obrażał, na tych – bez żadnej odmiany – będzie karany. Nieszczęsne oczy, które źle patrzały, postaci świata uwodzić się dały, patrzając na to, czego zakazano, pragnąć nie dano!
W piekle nie widać świata wesołego ani z gwiazdami nieba pogodnego, ziemia to wszytko miąższa zastąpiła, noc uczyniła. Ogień tam z siebie światła nie wydaje, katem się tylko, o jak srogim, staje, kopcąc jaskinię czarnymi sadzami z siarki dymami. Zgęsłe zamroki tam wszędzie panują, czym potępieńców
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 67
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
sowicie zwykli ojczyźnie nagrodzić tym gorętszym ujmowaniem się w potrzebach jej, majętności, krwie nielitowaniem. Ale dawszy externis pokój, pódźmy do swych domowych przykładów. Za Kaźmierza króla, pradziada IKMci, jedno żeśmy byli Łuck stracieli, jakie zjazdy stąd urosły, jakie przedniejszych ludzi konfederacje, jako urzędnikom króla słuchać, a mianowicie podskarbiemu zakazano! A po więtszej tylko części o Łuck szło; teraz, kiedy idzie o prowincje całe, o Inflanty, o ruskie kraje, ba, zgoła, kto dobrze wejźry w rzeczy, o zdrowie wszystkiej Rzpltej, z załomanemi rękoma degeneres od przodków naszych milczą; a nie poczuwając się, ostatniej ruinam oczekiwać będziemy? Za
sowicie zwykli ojczyźnie nagrodzić tym gorętszym ujmowaniem się w potrzebach jej, majętności, krwie nielitowaniem. Ale dawszy externis pokój, pódźmy do swych domowych przykładów. Za Kaźmierza króla, pradziada JKMci, jedno żeśmy byli Łuck stracieli, jakie zjazdy stąd urosły, jakie przedniejszych ludzi konfederacye, jako urzędnikom króla słuchać, a mianowicie podskarbiemu zakazano! A po więtszej tylko części o Łuck szło; teraz, kiedy idzie o prowincye całe, o Inflanty, o ruskie kraje, ba, zgoła, kto dobrze wejźry w rzeczy, o zdrowie wszystkiej Rzpltej, z załomanemi rękoma degeneres od przodków naszych milczą; a nie poczuwając się, ostatniej ruinam oczekiwać będziemy? Za
Skrót tekstu: SkryptSłuszCz_II
Strona: 261
Tytuł:
Skrypt o słuszności zjazdu stężyckiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
losów, iż na Mardocheusza wybawienie, a na Amana Instygatora potępienie los padł. Ten Fest z wesołością obchodzą wielką, traktując się mutuo. Dawniejlzych czasów te Święto obchodzili Żydzi, wystawiając krzyże, czyli szubienice, portret Amana palili; co że było Chrześcijanom krzyż wenerującym in barbam, od Honoriusza, i Teodozjusza Cesarzów zakazano. Stukanie jednak i hałas w Buznicach swoich czynią, imię Amana piszą i mażą. Polscy Żydzi celebrują dzień 17 Czerwca, alias Post obchodzą ścisły, nawet dzieciom pier Miesiące i błędy Żydowskiej Religii
nie dają, a to na pamiątkę kilku tysięcy Żydów pobitych na Ukrainie przez Chmielnickiego Hetmani Kozackiego. teste Kochowski. I to
losow, iż na Márdocheusza wybáwienie, a na Amana Instygatora potępienie los padł. Ten Fest z wesołością obchodzą wielką, traktuiąc się mutuo. Dawnieylzych czasow te Swięto obchodzili Zydzi, wystawiaiąc krzyże, czyli szubienice, portret Amaná palili; co że było Chrześcianom krzyż weneruiącym in barbam, od Honoryuszá, y Teodozyuszá Cesárzow zakazano. Stukanie iednák y hałas w Buznicach swoich czynią, imie Amaná piszą y máżą. Polscy Zydzi celebruią dzień 17 Czerwca, alias Post obchodzą scisły, nawet dzieciom pier Miesiące y błędy Zydowskiey Religii
nie daią, a to na pàmiątkę kilku tysięcy Zydow pobitych na Ukrainie przez Chmielnickiego Hetmani Kozackiego. teste Kochowski. Y to
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1068
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
zaś Sołłohub za indultem biskupa wileńskiego prywatny z Ogińską, wojewodzanką wileńską, damą niegdyś piękną, ale przez dziwactwa matki w lata zaszłą i już po śmierci matki będącą, wziął szlub, tedy owa Kryszpinówną Sołłohubowa udała się w protekcję królowej. Resuscytowała swoją apelacją. Poszła sprawa do Rzymu. Sołłohubowi mieszkać z Ogińską do skończenia sprawy zakazano, a biskup za dany indult był długo in suspensione a divinis.
Po tym acz prywatnym weselu, na którym jednak był Massalski, wojewoda mścisławski, teraźniejszy kasztelan wileński, hetman polny lit., i Sapieha, naówczas łowczy lit., potem wojewoda podlaski, a teraźniejszy podkanclerzy lit., pospieszyłem do Wilna,
zaś Sołłohub za indultem biskupa wileńskiego prywatny z Ogińską, wojewodzanką wileńską, damą niegdyś piękną, ale przez dziwactwa matki w lata zaszłą i już po śmierci matki będącą, wziął szlub, tedy owa Kryszpinówną Sołłohubowa udała się w protekcję królowej. Resuscytowała swoją apelacją. Poszła sprawa do Rzymu. Sołłohubowi mieszkać z Ogińską do skończenia sprawy zakazano, a biskup za dany indult był długo in suspensione a divinis.
Po tym acz prywatnym weselu, na którym jednak był Massalski, wojewoda mścisławski, teraźniejszy kasztelan wileński, hetman polny lit., i Sapieha, naówczas łowczy lit., potem wojewoda podlaski, a teraźniejszy podkanclerzy lit., pospieszyłem do Wilna,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 149
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
domy swoje kropili, ognie zapalali, i przez nie skakali, prorokując sobie o przyszłych awanturach. Miejsca te około ogniów zapalonych, obiciami pięknemi, zasłonami, kobiercami adornowali na uczciwe szatana tam sprowadzenie. Jest jeszcze vestigium tych zabobonów w Polsce w Wilią Z. Jana od Greków i Rusi aż tam serpens, lubo to serio zakazano. Na Rusi zaś koło drzewa zatchniętego na obszernym placu wnocy na Świątki Zielone tańcują i kręcą się dziewki, z śpiewaniem, zowią to Sobotką. Co wszytko zdami się poszło z owych Greckich zabobonów: które oni znieśli poniekąd; i zamiast wody owej morskiej, którą domy kropili, wodą święconą domy kropią. W Benedykcyj
domy swoie kropili, ognie zapalali, y przez nie skakali, prorokuiąc sobie o przyszłych awanturach. Mieysca te około ogniow zapalonych, obiciami pięknemi, zasłonami, kobiercami adornowali na uczciwe szatana tam sprowadzenie. Iest ieszcze vestigium tych zabobonow w Polszcze w Wilią S. Iana od Grekow y Rusi aż tam serpens, lubo to serio zakazano. Na Rusi zaś koło drzewa zatchniętego na obszernym placu wnocy na Swiątki Zielone tańcuią y kręcą się dziewki, z spiewaniem, zowią to Sobotką. Co wszytko zdami się poszło z owych Greckich zabobonow: ktore oni znieśli poniekąd; y zamiast wody owey morskiey, ktorą domy kropili, wodą święconą domy kropią. W Benedykcyi
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 66
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756