ci odsiecz, piersi mych nadstawił, Głową założył, gdybym cię wybawił Z ostatniej toni, ale w niezebrnione I niepamięcią wieczną opojone Wpłynąłeś nurty. Więc stojąc na brzegu
A do takiegoż gotując się biegu, Lub dziś, lub jutro, gdy śmiertelnej nawy Fatalne przyjdzie odprawować pławy, Nim mrok ostatni dniom moim zakroczy, Smutne za tobą posyłając oczy I ślad twoich cnot, upatrując drogi, W sercu twą pamięć i żal mając srogi, Okropnym dźwiękiem żałobliwej lutnie Tren nad twym grobem będę nucił smutnie. Każę pamiątkę twoję Mnemozynie Poty piastować, póki za dniem płynie Dzień niepowrotny, a twe znamienite Cnoty, nie w twardym marmurze wyryte,
ci odsiecz, piersi mych nadstawił, Głową założył, gdybym cię wybawił Z ostatniej toni, ale w niezebrnione I niepamięcią wieczną opojone Wpłynąłeś nurty. Więc stojąc na brzegu
A do takiegoż gotując się biegu, Lub dziś, lub jutro, gdy śmiertelnej nawy Fatalne przyjdzie odprawować pławy, Nim mrok ostatni dniom moim zakroczy, Smutne za tobą posyłając oczy I ślad twoich cnot, upatrując drogi, W sercu twą pamięć i żal mając srogi, Okropnym dźwiękiem żałobliwej lutnie Tren nad twym grobem będę nucił smutnie. Każę pamiątkę twoję Mnemozynie Poty piastować, poki za dniem płynie Dzień niepowrotny, a twe znamienite Cnoty, nie w twardym marmurze wyryte,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 421
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
kto mię z wami powadził, Że na mą szkodę tak godzicie? Czemu wzrok wasz tam ochoczy, Czemu z uporem tam patrzycie, Skąd mi upadek przynosicie? Com wam zawinił, me oczy?
Wiecie, że wasze wygody Częstej mię nabawią szkody, A wzrok wasz mię nie uweseli; A przecię, gdy bunt zakroczy, Gniewacie się na mnie, jeżeli Pojrzeć chcę nie ku Izabeli. Com wam zawinił, me oczy?
Możecie to wiedzieć samy, Że smaczny widok tej damy Łzy daje, a pociechy broni; Czemuż was chciwość tam toczy, Gdzie będąc bez zbroje, bez broni, Gołe oczy, nikt was nie zbroni
kto mię z wami powadził, Że na mą szkodę tak godzicie? Czemu wzrok wasz tam ochoczy, Czemu z uporem tam patrzycie, Skąd mi upadek przynosicie? Com wam zawinił, me oczy?
Wiecie, że wasze wygody Częstej mię nabawią szkody, A wzrok wasz mię nie uweseli; A przecię, gdy bunt zakroczy, Gniewacie się na mnie, jeżeli Pojrzeć chcę nie ku Izabeli. Com wam zawinił, me oczy?
Możecie to wiedzieć samy, Że smaczny widok tej damy Łzy daje, a pociechy broni; Czemuż was chciwość tam toczy, Gdzie będąc bez zbroje, bez broni, Gołe oczy, nikt was nie zbroni
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 286
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ustąpić, i umierać raczy Obrał sobie. Do której gdyby mu rozpaczy Przyszło tedy, i upaść wielkiej jego Głowie, Czyby Hultaj w-Stołecznym oparł się Krakowie? I dalej z-tąd nie poszedł, Polką się oboją leszcze nie kontentując, za fortuną swoją? Owo dzień nie wątpliwie był to ostateczny Narodowi naszemu, gdyby nie przedwieczny Zakroczył w-tym Ordynanc, a nie własnej reki Król do tego przyłożył: Za co godne dzięki Obiema Majestatom oddać słusznie mamy; Ze czym teraz dopiero być się ponawamy, Tym jesteśmy. A zaraz tylkoż czasu mając, Obozowym wyczajem, z-pola nie zjeżdżając Król na koniu sejmuje. Co czynić w tym razie
ustąpić, i umierać raczy Obrał sobie. Do ktorey gdyby mu rozpaczy Przyszło tedy, i upaść wielkiey iego Głowie, Czyby Hultay w-Stołecznym oparł sie Krakowie? I daley z-tąd nie poszedł, Polką się oboią leszcze nie kontentuiąc, zá fortuną swoią? Owo dźień nie wątpliwie był to ostateczny Narodowi nászemu, gdyby nie przedwieczny Zákroczył w-tym Ordynanc, á nie własney reki Krol do tego przyłożył: Zá co godne dzieki Obiema Maiestatom oddać słusznie mamy; Ze czym teraz dopiero bydź sie ponawamy, Tym iesteśmy. A zaraz tylkoż czásu maiąc, Obozowym wyczáiem, z-pola nie ziezdzaiąc Krol na koniu seymuie. Co czynić w tym raźie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 86
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Obozu żywo przyniesiony Duszę tamże wypienił. Nie jednakże i tą W-tak niezmiernym Howadzie klęską znakomitą Licha tego ubyło; kiedy od Prypeci, Równo z-uprzedzającą wieścią tą przyleci Powrócony Frąckiewicz, że znowu daleko Więcej go następuje. Jakoż i nie lekko Ważył tego Radziwieł, gdyby które były Zawarte pod Zborowem w-tym nie zakroczyły Pakta nasze. Zatymże i owi wroceni I drudzy z-Miast, i Zamków, za Dniepr sprowadzeni. Tandem Tabor i Armatę wźmie. Wodza samego nakoniec duszę zbawi. Część TRZECIA Wojny tej co za moles?
Tak Wojna ta straszliwa tedy się skończyła, Która Polsce nie tylo, ale współ groziła Chrześcijaństwu
Obozu żywo przyniesiony Duszę tamże wypienił. Nie iednakże i tą W-tak niezmiernym Howádźie klęską znakomitą Licha tego ubyło; kiedy od Prypeći, Rowno z-uprzedzaiącą wieśćią tą przyleći Powrocony Frąckiewicz, że znowu daleko Więcey go następuie. Iákoż i nie lekko Ważył tego Radźiwieł, gdyby ktore były Zawarte pod Zborowem w-tym nie zakroczyły Pakta nasze. Zátymże i owi wroceni I drudzy z-Miast, i Zamkow, zá Dniepr sprowádzeni. Tandem Tabor i Armatę wźmie. Wodza samego nakoniec duszę zbawi. CZESC TRZECIA Woyny tey co za moles?
Tak Woyna ta straszliwa tedy się skończyła, Ktora Polszcze nie tylo, ále wspoł groźiłá Chrześćianstwu
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 103
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
; Mścisław — Kaszyc, krajczy mścisławski, Hołyński; Rzeczyca — vacat; Mozyr — vacat.
Względem nowogródzkich deputatów, Danejki i Rowińskiego, których księżna Barbara z Zawiszów Radziwiłłowa, wojewodzina nowogródzka, jako przyjaciół Radziwiłłowskich utrzymała na sejmiku przy funkcji deputackiej, a przyjaciele Fleminga, podskarbiego lit., przeciwko nich protestowali się, taka zakroczyła okoliczność, że za radą Sosnowskiego, pisarza lit., Fleming im nie zarzucał protestacji i dopuścił przysiąc, a potem jak byli obydwa cale chudzi pachołcy, przysłał im pieniędzy po cztery tysiące zł, które oni wzięli i na stronę Fleminga przerzucili się. O czym aż we czwartek po poniedziałku dowiedzieliśmy się, gdy albowiem
; Mścisław — Kaszyc, krajczy mścisławski, Hołyński; Rzeczyca — vacat; Mozyr — vacat.
Względem nowogródzkich deputatów, Danejki i Rowińskiego, których księżna Barbara z Zawiszów Radziwiłłowa, wojewodzina nowogródzka, jako przyjaciół Radziwiłłowskich utrzymała na sejmiku przy funkcji deputackiej, a przyjaciele Fleminga, podskarbiego lit., przeciwko nich protestowali się, taka zakroczyła okoliczność, że za radą Sosnowskiego, pisarza lit., Fleming im nie zarzucał protestacji i dopuścił przysiąc, a potem jak byli obydwa cale chudzi pachołcy, przysłał im pieniędzy po cztery tysiące zł, które oni wzięli i na stronę Fleminga przerzucili się. O czym aż we czwartek po poniedziałku dowiedzieliśmy się, gdy albowiem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 512
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, abym mu tęż mowę skomponował, którą kawałkami komponując, a posyłając do Motykał, ażeby się jej powoli uczył, nie postrzegłem się, że zbyt wielką i długą skomponowałem mowę, której już czasu nie było poprawować.
Interea gdy się mój brat pułkownik wybierał na ten pogrzeb do Nieświeża, nowa od Bystrego zakroczyła kłótnia, której seriem tak opisuję: Bystry, lubo złego charakteru człowiek, bo przez swoją niezmierną ambicją, bez żadnej mojej winy, jako się wyżej rzekło, zrujnował mnie na kredycie u Fleminga, podskarbiego wielkiego lit., że zostawszy starostą brzeskim nie dał mi żadnego urzędu grodzkiego. Potem oskarżył mnie niesprawiedliwie o komisją wohyńską
, abym mu tęż mowę skomponował, którą kawałkami komponując, a posyłając do Motykał, ażeby się jej powoli uczył, nie postrzegłem się, że zbyt wielką i długą skomponowałem mowę, której już czasu nie było poprawować.
Interea gdy się mój brat pułkownik wybierał na ten pogrzeb do Nieświeża, nowa od Bystrego zakroczyła kłótnia, której seriem tak opisuję: Bystry, lubo złego charakteru człowiek, bo przez swoją niezmierną ambicją, bez żadnej mojej winy, jako się wyżej rzekło, zrujnował mnie na kredycie u Fleminga, podskarbiego wielkiego lit., że zostawszy starostą brzeskim nie dał mi żadnego urzędu grodzkiego. Potem oskarżył mnie niesprawiedliwie o komisją wohyńską
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 844
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zaprowadzili grobowca. I tak potem pod dyrekcyją Mojżesza z niewoli egipskiej kości obudwu do ziemi kananejskiej zaprowadzone i tam pogrzebione były. Wziął Mojżesz kości Józefowe (mówi Pismo Święte) z sobą i zaprowadził je i pogrzebł w Jeruzalem dlatego, że Józef poprzysiągł synów izraelskich, aby kości jego w Egipcie nie zostawowały.
Ten zwyczaj starodawny zakroczył aż do wieków chrześcijańskiej religii. Tak uczynił światło ono Galiej świątobliwością i odwagami przeciwko Saracenom jasne bardzo, Ludwik król francuski, którego ciało z Palestyny do Francji zaniesiono i tam w kościele świętego Dionizego z dyspozycji jego pogrzebione. Także kości świętego Jana Chryzostoma za staraniem Teodozjusza, cesarza wschodniego, dziwnym sposobem z Azji do
zaprowadzili grobowca. I tak potem pod dyrekcyją Mojżesza z niewoli egipskiej kości obudwu do ziemi kananejskiej zaprowadzone i tam pogrzebione były. Wziął Mojżesz kości Józefowe (mówi Pismo Święte) z sobą i zaprowadził je i pogrzebł w Jeruzalem dlatego, że Józef poprzysiągł synów izraelskich, aby kości jego w Egipcie nie zostawowały.
Ten zwyczaj starodawny zakroczył aż do wieków chrześcijańskiej religiej. Tak uczynił światło ono Galiej świątobliwością i odwagami przeciwko Saracenom jasne bardzo, Ludwik król francuski, którego ciało z Palestyny do Francyi zaniesiono i tam w kościele świętego Dionizego z dyspozycyi jego pogrzebione. Także kości świętego Jana Chryzostoma za staraniem Teodozjusza, cesarza wschodniego, dziwnym sposobem z Azyi do
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 444
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
, jaka w pieniądzach chciwość Judaszowa, Którego im wzgardzeńszym, im gorszym widzieli, Tym się prędzej w swym błędzie reflektować mieli. Cóż za respekt u człeka, co bez wszego względu Na dzień żyje z bydlęty; mogło ich to z błędu Samo wywieść, mogło im to otworzyć oczy; Lecz trudno, kiedy pycha szatańska zakroczy. I komu zły duch w piersiach serce wynicuje, Miasto pomocy w zdrowiu, lekarstwem się struje. (187)
„Cóż nam — rzeką — do tego? ty się patrz w tej mierze!” A komuż, jeśli nie wam, przeklęci szalbierze? Nie tak li wam, jak o się Judaszowi chodzi,
, jaka w pieniądzach chciwość Judaszowa, Którego im wzgardzeńszym, im gorszym widzieli, Tym się prędzej w swym błędzie reflektować mieli. Cóż za respekt u człeka, co bez wszego względu Na dzień żyje z bydlęty; mogło ich to z błędu Samo wywieść, mogło im to otworzyć oczy; Lecz trudno, kiedy pycha szatańska zakroczy. I komu zły duch w piersiach serce wynicuje, Miasto pomocy w zdrowiu, lekarstwem się struje. (187)
„Cóż nam — rzeką — do tego? ty się patrz w tej mierze!” A komuż, jeśli nie wam, przeklęci szalbierze? Nie tak li wam, jak o się Judaszowi chodzi,
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 569
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gdy zechce; to nikt niezawoła rata, Noc jedna, wszytkich żyjących pomorży, I grób za jego rozkazem otworży. Znikną na kształt mgły, bez ręki przykładu, Co z zawziętości, rankoru i jadu, Ufając mocy swej, gubili innych, On ich osądzi i skarże jak winnych. Albowiem gdzie człek na świecie zakroczy, Wszędzie weń Boskie wpatrują się oczy, On zna każdego ścieżki, drogi, szlaki, Wie kto ma zamysł do czego, i jaki. Nie masz ciemności, nie masz i zakrycia, Żeby, którzy się nieprawego życia, Mogli się przed nim zataić, i schować, A on ich nie miał okiem wyszpiegować
Gdy zechce; to nikt niezawoła ráta, Noc iedná, wszytkich żyiących pomorży, I grob zá iego roskazem otworży. Znikną ná kształt mgły, bez ręki przykładu, Co z zawźiętośći, rankoru i iadu, Vfaiąc mocy swey, gubili innych, On ich osądźi i skarże iák winnych. Albowiem gdźie człek ná świećie zakroczy, Wszędźie weń Boskie wpátruią się oczy, On zna káżdego śćieszki, drogi, szlaki, Wie kto ma zamysł do czego, i iáki. Nie masz ćiemnośći, nie masz i zakryćia, Zeby, ktorzy się niepráwego żyćia, Mogli się przed nim zatáić, i schowáć, A on ich nie miał okiem wyszpiegowáć
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 131
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Nazajutrz, mając świadków z zięciowej czeladzi, Do klasztoru pod swoim imieniem prowadzi, Wziąwszy od gwardiana pismo, grzebie Żyda, Że nikomu, prócz jego córek, jej nie wyda, Ale pierwej wszytkie trzy mają się zgromadzić I przystojnie do grobu ciało zaprowadzić, Żeby każda swym kluczem, wszak im niedaleko, Jeśli śmierć nie zakroczy, otwierała wieko; Gdzie stryja obowiąże, żeby w tej przygodzie, Co tu weźmie zięć, wnukom jego zeznał w grodzie. Żył potem dosyć długo, a córki by rady Nieba mu przychyliły, żeby wzięły szkłady, Lecz daleko niż dotąd w lepszym traktamencie, Pomniąc, jaki ich czeka zakład w testamencie, Gdzie ta
Nazajutrz, mając świadków z zięciowej czeladzi, Do klasztoru pod swoim imieniem prowadzi, Wziąwszy od gwardyjana pismo, grzebie Żyda, Że nikomu, prócz jego córek, jej nie wyda, Ale pierwej wszytkie trzy mają się zgromadzić I przystojnie do grobu ciało zaprowadzić, Żeby każda swym kluczem, wszak im niedaleko, Jeśli śmierć nie zakroczy, otwierała wieko; Gdzie stryja obowiąże, żeby w tej przygodzie, Co tu weźmie zięć, wnukom jego zeznał w grodzie. Żył potem dosyć długo, a córki by rady Nieba mu przychyliły, żeby wzięły śkłady, Lecz daleko niż dotąd w lepszym traktamencie, Pomniąc, jaki ich czeka zakład w testamencie, Gdzie ta
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 495
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987