ustąpić, i umierać raczy Obrał sobie. Do której gdyby mu rozpaczy Przyszło tedy, i upaść wielkiej jego Głowie, Czyby Hultaj w-Stołecznym oparł się Krakowie? I dalej z-tąd nie poszedł, Polką się oboją leszcze nie kontentując, za fortuną swoją? Owo dzień nie wątpliwie był to ostateczny Narodowi naszemu, gdyby nie przedwieczny Zakroczył w-tym Ordynanc, a nie własnej reki Król do tego przyłożył: Za co godne dzięki Obiema Majestatom oddać słusznie mamy; Ze czym teraz dopiero być się ponawamy, Tym jesteśmy. A zaraz tylkoż czasu mając, Obozowym wyczajem, z-pola nie zjeżdżając Król na koniu sejmuje. Co czynić w tym razie
ustąpić, i umierać raczy Obrał sobie. Do ktorey gdyby mu rozpaczy Przyszło tedy, i upaść wielkiey iego Głowie, Czyby Hultay w-Stołecznym oparł sie Krakowie? I daley z-tąd nie poszedł, Polką się oboią leszcze nie kontentuiąc, zá fortuną swoią? Owo dźień nie wątpliwie był to ostateczny Narodowi nászemu, gdyby nie przedwieczny Zákroczył w-tym Ordynanc, á nie własney reki Krol do tego przyłożył: Zá co godne dzieki Obiema Maiestatom oddać słusznie mamy; Ze czym teraz dopiero bydź sie ponawamy, Tym iesteśmy. A zaraz tylkoż czásu maiąc, Obozowym wyczáiem, z-pola nie ziezdzaiąc Krol na koniu seymuie. Co czynić w tym raźie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 86
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zaprowadzili grobowca. I tak potem pod dyrekcyją Mojżesza z niewoli egipskiej kości obudwu do ziemi kananejskiej zaprowadzone i tam pogrzebione były. Wziął Mojżesz kości Józefowe (mówi Pismo Święte) z sobą i zaprowadził je i pogrzebł w Jeruzalem dlatego, że Józef poprzysiągł synów izraelskich, aby kości jego w Egipcie nie zostawowały.
Ten zwyczaj starodawny zakroczył aż do wieków chrześcijańskiej religii. Tak uczynił światło ono Galiej świątobliwością i odwagami przeciwko Saracenom jasne bardzo, Ludwik król francuski, którego ciało z Palestyny do Francji zaniesiono i tam w kościele świętego Dionizego z dyspozycji jego pogrzebione. Także kości świętego Jana Chryzostoma za staraniem Teodozjusza, cesarza wschodniego, dziwnym sposobem z Azji do
zaprowadzili grobowca. I tak potem pod dyrekcyją Mojżesza z niewoli egipskiej kości obudwu do ziemi kananejskiej zaprowadzone i tam pogrzebione były. Wziął Mojżesz kości Józefowe (mówi Pismo Święte) z sobą i zaprowadził je i pogrzebł w Jeruzalem dlatego, że Józef poprzysiągł synów izraelskich, aby kości jego w Egipcie nie zostawowały.
Ten zwyczaj starodawny zakroczył aż do wieków chrześcijańskiej religiej. Tak uczynił światło ono Galiej świątobliwością i odwagami przeciwko Saracenom jasne bardzo, Ludwik król francuski, którego ciało z Palestyny do Francyi zaniesiono i tam w kościele świętego Dionizego z dyspozycyi jego pogrzebione. Także kości świętego Jana Chryzostoma za staraniem Teodozjusza, cesarza wschodniego, dziwnym sposobem z Azyi do
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 444
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
nadstawionym zraża. I już z jadowietego posoka szczetkała Podniemiebienia/ i zioła zielone spluskała: Lecz błaha rana była/ że razowi znikał/ I obrażonej szyje/ na pozad umykał: Stos umykaniem zrażał/ i dalszy pąd psował: Aż mu Agenorowic grot w gardło wparował. Tym go prąc jachał na nim na wspak idącemu Dąb zakroczył/ szyja w tym przybita ku niemu. Drzewo się pod ciężarem smoczym nachynęło/ I na pień/ końcem chwostu chłuśniony steknęło. Gdy sienieprzyjacielskiej stworze/ zadumany Przypatruje zwyciężca/ głos wlot usłyszany: Ten/ skąd się wziął niewiedziec/ owa usłyszany: Po co patrzysz Kadme/ na smok zamordowany? I ciebie smokiem ujźrzą.
nádstáwionym zraża. Y iuz z iádowietego posoká szczetkáłá Podniemiebieniá/ y źiołá źielone spluskáłá: Lecz błáha ráná byłá/ że rázowi znikał/ Y obráżoney szyie/ ná pozad vmykał: Stos vmykániem zrażał/ y dalszy pąd psował: Aż mu Agenorowic grot w gardło wpárował. Tym go prąc iáchał ná nim ná wspák idącemu Dąb zakroczył/ szyiá w tym przybita ku niemu. Drzewo się pod ćiężarem smoczym náchynęło/ Y ná pień/ końcem chwostu chłuśniony steknęło. Gdy sięnieprzyiaćielskiey stworze/ zádumány Przypátruie zwyćiężcá/ głos wlot vsłyszany: Ten/ skąd się wźiął niewiedźiec/ owá vsłyszány: Po co patrzysz Kádme/ ná smok zámordowány? Y ćiebie smokiem vyźrzą.
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 57
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
miał. tak zwlokszy kęs doby/ Ze wszytkiej siły/ ile gniwe srogi dopuścił/ Drzewo do Perseusza nadaremno puścił. To gdy w łożu utknęło; z siadła wypadł chutny Perseus/ i w lot oszczep rzuciwszy okrutny/ W nimby go był utopił; lecz zdrajca uskoczył Za ołtarz; ołtarz zdrajcę/ bóg się żal/ zakroczył. Toli w Retowe czoło/ wpadł grot mężnie pchniony. Ten gdy legł/ a oszczep mu z kości wyszarpniony: Wierzga nogami/ stoły krwią pluska kosztowne. Dopieroż gmin się gniewy zażże niehamowne/ Pocisków nie litują: i wiele ich tuszą/ Ze z zięciem/ gardło pewnie dać/ Cefeus muszą. Owa
miał. ták zwlokszy kęs doby/ Ze wszytkiey śiły/ ile gniwe srogi dopuścił/ Drzewo do Perseuszá nádáremno puśćił. To gdy w łożu vtknęło; z śiadłá wypadł chutny Perseus/ y w lot oszczep rzućiwszy okrutny/ W nimby go był vtopił; lecz zdraycá vskoczył Zá ołtarz; ołtarz zdraycę/ bog się żal/ zákroczył. Toli w Retowe czoło/ wpadł grot mężnie pchniony. Ten gdy legł/ á oszczep mu z kośći wyszárpniony: Wierzga nogámi/ stoły krwią pluska kosztowne. Dopieroż gmin się gniewy zażże niehámowne/ Poćiskow nie lituią: y wiele ich tuszą/ Ze z źięćiem/ gárdło pewnie dáć/ Cepheus muszą. Owa
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 105
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
szranki zaszedszy przegrała/ Szła w żorawia/ i z ludem swym musi się wadzić. Trzeci róg Antygony/ śmiała sięta sadzić Na żonę Jowiszowę: w też ją Juno jady Wbiła w ptaka. Ilion nie miał na to rady/ Ni Laomedon ojciec; mchem obrosła siwym: Bocian z niej/ kłapiający nosem klekotliwym Kąt ostatni zakroczył Cynaras ubogi/ Ten cor członki całując swych/ kościelne progi/ A na kamieniu leżąc/ zda się łzy lać hojne. Z brzegów miast oobrębów oliwki spokojne. To jej kształt. swym robotę drzewem zarobiła. Menianka zbłażnioną/ wołem wyprawiła/ Europę: wół prawdziwy/ i woda się zdała: Sama właśnie jakby się
szránki zaszedszy przegráłá/ Szła w żorawia/ y z ludem swym muśi się wadźić. Trzeći rog Antigony/ śmiała sięta sadźić Na żone Iowiszowę: w też ią Iuno iády Wbiłá w ptaká. Ilion nie miał ná to rady/ Ni Láomedon oyćiec; mchem obrosła śiwym: Boćian z niey/ kłapiáiący nosem klekotliwym Kąt ostátni zákroczył Cynárás vbogi/ Ten cor członki cáłuiąc swych/ kośćielne progi/ A ná kámieniu leżąc/ zda się łzy lać hoyne. Z brzegow miást oobrębow oliwki spokoyne. To iey kształt. swym robotę drzewem zárobiłá. Meniánká zbłażnioną/ wołem wypráwiłá/ Ewropę: woł prawdźiwy/ y wodá się zdáłá: Sámá własnie iákby się
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 140
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
/ Splecioną/ w jeden warkocz/ kosę zagarnęła. Z lewego ramiona/ strzałstroż słoniowy/ dźwięku Narażał powieszony/ łuk wtąż w lewym ręku: Lice tak trefne/ że mógł w pacholęcim śmiele Dziewcze/ a pacholęce rzecz w panieńskim ciele. Tę jak prędko bohatyr Kalidoński zoczył; Tak prędko mieć ją pragnął/ lubo Bóg zakroczył/ I w ślepe ognie zaprzągł/ a te wyrzekł słowa: O szczęśliw/ kogo taka podka białagłowa. Szerszą rzeczączas/ i wstyd bawić się nie zwoli: Więtsza głównej potrzeby praca mu nie kwoli. Las trąmami zarosły/ nigdy nie walony Poczyna sięw równinie: dalej na zagony Pochodziste pogląda. tam padszy rzucają Sieci jedni
/ Splećioną/ w ieden wárkocz/ kosę zágárnęłá. Z lewego rámioná/ strzałstroż słoniowy/ dźwięku Nárażał powieszony/ łuk wtąż w lewym ręku: Lice ták trefne/ że mogł w pacholęćim śmiele Dźiewcze/ á pácholęce rzecz w panienskim ćiele. Tę iák prędko bohátyr Kálidonski zoczył; Ták prędko mieć ią prágnął/ lubo Bog zákroczył/ Y w ślepe ognie zaprzągł/ á te wyrzekł słowá: O szczęśliw/ kogo táka podka białagłowa. Szerszą rzeczączás/ y wstyd bawić się nie zwoli: Więtsza głowney potrzeby praca mu nie kwoli. Lás trąmámi zárosły/ nigdy nie wálony Poczyna sięw rowninie: daley ná zagony Pochodźiste pogląda. tám padszy rzucaią Sieći iedni
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 198
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
pysznej Cerkwi Boga się żadnego stawił: Prosząc gdzieby miał osieść/ by cudownie Zjawił. Ledwie słów domowili gdy czub spory mając/ Od złota słyszeć się dał/ Bóg w wężu kszykając. Na przyszciu Ołtarz/ Bałwan/ Ziemia z podwojami Marmurowa/ z złotemi zadrżały dachami. On pół kościoła p opierś wydany zakroczył/ A ogniołśniącym wzrokiem/ tam i sam poskoczył. Strach padł na lud; lub Kapłan Boga poczuł święty/ Białą bindą włos mając na głowie opięty. Na wsze dobro prześliczny daj się nam obaczyć/ I wspomóż lud; co umie twe świętości raczyć. Zawołał: Bóg oto Bóg: kto siękolwiek wija/ Z nami
pyszney Cerkwi Bogá się żádnego stáwił: Prosząc gdźieby miał ośieść/ by cudownie ziáwił. Ledwie słow domowili gdy czub spory máiąc/ Od złotá słyszeć się dał/ Bog w wężu kszykáiąc. Ná przyszćiu Ołtarz/ Báłwan/ Ziemia z podwoiámi Mármurowa/ z złotemi zádrżáły dáchámi. On puł kośćiołá p opierś wydány zákroczył/ A ogniołśniącym wzrokiem/ tám y sám poskoczył. Strách padł ná lud; lub Kapłan Bogá poczuł święty/ Białą bindą włos máiąc ná głowie opięty. Ná wsze dobro prześliczny day się nam obaczyć/ Y wspomoż lud; co vmie twe świątośći raczyć. Zawołał: Bog oto Bog: kto siękolwiek wiia/ Z námi
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 395
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636