. Już twój sługa nieospały Już pewne o dniu otuchy, Zaczynać nowe hejnały. Pieją marsowe posłuchy, A choć jeszcze ociężałe Już i jaskołki latają, Snem, twe oczy są wspaniałe. Gdy się zorze zapalają.
Już skowronek wykrzykając Dzień nastający witając Pod obłoki wylatuje, Biedne ptaszę radość czuje.
Już na zielonej murawie Krzyczą zamorscy żorawie, Rącze loty wysmukują, Już od ziemie podlatują.
Zaczynają zamierzone Loty swe w daleką stronę. Już ci to znać dzień nastaje, Gdy wszędzie wesołe gaje
Osiedli ptacy krzykliwi, Którym się echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania
Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni; Potym zaś
. Już twoj sługa nieospały Już pewne o dniu otuchy, Zaczynać nowe hejnały. Pieją marsowe posłuchy, A choć jeszcze ociężałe Już i jaskołki latają, Snem, twe oczy są wspaniałe. Gdy się zorze zapalają.
Już skowronek wykrzykając Dzień nastający witając Pod obłoki wylatuje, Biedne ptaszę radość czuje.
Już na zielonej murawie Krzyczą zamorscy żorawie, Rącze loty wysmukują, Już od ziemie podlatują.
Zaczynają zamierzone Loty swe w daleką stronę. Już ci to znać dzień nastaje, Gdy wszędzie wesołe gaje
Osiedli ptacy krzykliwi, Ktorym się echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania
Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni; Potym zaś
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 377
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
kraju, tudzież rzeki, które bardzo gęsto płyną, są bardzo rybne; Lasy, których znaczna jest liczba w Niemczech, pełne są zwierza i ptastwa. Słowem mówiąc, Kraj w wszystko obfitujący, cokolwiek do życia ludzkiego należy, gdyby chciał na tym przestać, i próżno nie żądać tego, co się w cudzych i zamorskich Krajach rodzi.
Religia w Niemczech tak jest różna, jak różny jest u nich kształt rządzenia. Cesarz jest Religii Katolickiej Rzymskiej, i według praw fundamentalnych Rzeszy Niemieckiej nie może być obrany Cesarzem Niemieckim żaden z Książąt, gdzie Religia panuje Protestancka, jako to w Westfalii, w Frankonii, Szwabii, w wyższym Renie, w
kraiu, tudzież rzeki, ktore bardzo gęsto płyną, są bardzo rybne; Lasy, ktorych znaczna iest liczba w Niemczech, pełne są zwierza y ptastwa. Słowem mowiąc, Kray w wszystko obfituiący, cokolwiek do życia ludzkiego należy, gdyby chciał na tym przestać, y prożno nie żądać tego, co się w cudzych y zamorskich Kraiach rodzi.
Religia w Niemczech tak iest rożna, iak rożny iest u nich kształt rządzenia. Cesarz iest Religii Katolickiey Rzymskiey, y według praw fundamentalnych Rzeszy Niemieckiey nie może być obrany Cesarzem Niemieckim żaden z Xiążąt, gdzie Religia panuie Protestancka, iako to w Westfalii, w Frankonii, Szwabii, w wyższym Renie, w
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 44
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
po odprawionej swojej warcie wracają się piechota, zaś hoc ordine z chorągwiami rano o godzinie ósmej mutantur, co wielką pompę majestatowi czyni.
Dnia 31 Augusti. Byłem w zwierzyńcu królewskim, który jest przy pałacu zaraz. Gdzie różnych zwierząt copia, także też i ptastwa. Miedzy innemi kaczek na kilkanaście tysięcy varii generis różnych zamorskich, dziwnych, wielkich jako łabędzie. Gęsi też, które się z drzewa rodzą takim sposobem, iż z spróchniałego drzewa robaki się znajdują, z których się potym gęsi rodzą; to nie fabuła, jako i autorowie różni o tym piszą, te są barzo piękne i dziwne.
Tamem też widział kruka białego jako śnieg
po odprawionej swojej warcie wracają się piechota, zaś hoc ordine z chorągwiami rano o godzinie ósmej mutantur, co wielką pompę majestatowi czyni.
Dnia 31 Augusti. Byłem w zwierzyńcu królewskim, który jest przy pałacu zaraz. Gdzie różnych zwierząt copia, także też i ptastwa. Miedzy innemi kaczek na kilkanaście tysięcy varii generis różnych zamorskich, dziwnych, wielkich jako łabędzie. Gęsi też, które się z drzewa rodzą takim sposobem, iż z spróchniałego drzewa robaki się znajdują, z których się potym gęsi rodzą; to nie fabuła, jako i autorowie różni o tym piszą, te są barzo piękne i dziwne.
Tamem też widział kruka białego jako śnieg
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 300
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Portugalka, gdzie się msze odprawują przez kapelanów królowej. Ci póki są w pałacu utuntur habitu93 mniskiego, a jako debent egredi albo jechać z królową biorą kawalerskie suknie et arma ad latus, bo by byli pewnie a plebe ukamieniowani, gdyby apparerent in suo habitu kędy w mieście albo extra.
Civitas we wszytkie, jako zamorskie indyjskie, portugalskie towary abundantissima, ponieważ portowe, jako i cała Anglia wkoło ambitur mari, miasto. Ma też gentem adeo subtilis ingenii ad navigationes, ponieważ i teraz nowe wynajdują na morzu insuły, prowincje i drogi, o których przedtym nie bywało słychać. To państwo jest abundans jako w obfitość ziemi, tak
Portugalka, gdzie się msze odprawują przez kapelanów królowej. Ci poko są w pałacu utuntur habitu93 mniskiego, a jako debent egredi albo jechać z królową biorą kawalerskie suknie et arma ad latus, bo by byli pewnie a plebe ukamieniowani, gdyby apparerent in suo habitu kędy w mieście albo extra.
Civitas we wszytkie, jako zamorskie indyjskie, portugalskie towary abundantissima, ponieważ portowe, jako i cała Anglia wkoło ambitur mari, miasto. Ma też gentem adeo subtilis ingenii ad navigationes, ponieważ i teraz nowe wynajdują na morzu insuły, prowincje i drogi, o których przedtym nie bywało słychać. To państwo jest abundans jako w obfitość ziemi, tak
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 303
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Afryki przywieziono. To dziwna, iż ta tak sroga bestia, która wszytko, co jeno wpuszczą żywego, by największe zwierzę, zaraz rozdziera na pół, a tego zawsze patitur pieska, ani głodem przyciśniony na pokarm sobie nie bierze.
Dnia 3. Chodziłem po mieście przypatrując się kromom, które są obfite w różne zamorskie, portugalskie, indyjskie merkancje; tak iż nie wiem, jeżeli by się co znaleźć mogło takowego, czego by do wygody i woli każdego nie było.
Dnia 4 Septembris, iż dzień był niedzielny królestwo się widziało. Król, w kaplicy swojej, która jest w pałacu, był bez pompy prywatnie. Królowa
Afryki przywieziono. To dziwna, iż ta tak sroga bestia, która wszytko, co jeno wpuszczą żywego, by największe zwierzę, zaraz rozdziera na pół, a tego zawsze patitur pieska, ani głodem przyciśniony na pokarm sobie nie bierze.
Dnia 3. Chodziłem po mieście przypatrując się kromom, które są obfite w różne zamorskie, portugalskie, indyjskie merkancje; tak iż nie wiem, jeżeli by się co znaleźć mogło takowego, czego by do wygody i woli kożdego nie było.
Dnia 4 Septembris, iż dzień był niedzielny królestwo się widziało. Król, w kaplicy swojej, która jest w pałacu, był bez pompy prywatnie. Królowa
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 305
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
podjawszy wystrzeli, a potym znowu położy. Potym urobiony jako zamek z drzewa, z działkami na nim wyprowadzą, i ludzie we środku, którzy tam strzelają z owych działek, a ta bestia immobilis, jakoby żadnego ciężaru nie dźwigała.
W drugiej budzie tamże widziałem wiele a natura odmiennych rzeczy. Primo, ptak jakowyś zamorski, który piór ma na kształt szerści czarnej, głowy na kształt indyczej, jeno że wielkiej, nóg na kształt strusich, na wierzchu głowy ma coś na kształt grzebienia, jakoby róg jakiś; a bułkę, by największą, chleba razem połyka. Tamże koń o sześciu nogach. Krowa miała coś
podjawszy wystrzeli, a potym znowu położy. Potym urobiony jako zamek z drzewa, z działkami na nim wyprowadzą, i ludzie we środku, którzy tam strzelają z owych działek, a ta bestia immobilis, jakoby żadnego ciężaru nie dźwigała.
W drugiej budzie tamże widziałem wiele a natura odmiennych rzeczy. Primo, ptak jakowyś zamorski, który piór ma na kształt szerści czarnej, głowy na kształt indyczej, jeno że wielkiej, nóg na kształt strusich, na wierzchu głowy ma coś na kształt grzebienia, jakoby róg jakiś; a bułkę, by największą, chleba razem połyka. Tamże koń o sześciu nogach. Krowa miała coś
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 306
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, z Polski do siebie pisany, z Paryża odesłany, znalazłem. Tegoż dnia pocztą i prywatnemi zabawami dzień minął. /134/
Dnia 15 Septembris. Chodziłem po mieście, przypatrując się piękności miasta, które jako intrinsecus kamienice wielce ozdobione ma, tak też extrinsecus piękne i wielce porządne, we wszytkie merkancje zamorskie barzo bogate. Okrętów różnych wielka moc, o których powiedają mnogości, iż co dzień na kilkadziesiąt, to jest na 80, przychodzi, i tyleż odchodzi, tak iż jako las jakowy drzew apparet od mnogości masztów, tam kędy ordinarie okręty stawają.
Kościołów wielka moc, jeno luterskich i kalwińskich, barzo wspaniałych. Miedzy
, z Polski do siebie pisany, z Paryża odesłany, znalazłem. Tegoż dnia pocztą i prywatnemi zabawami dzień minął. /134/
Dnia 15 Septembris. Chodziłem po mieście, przypatrując się piękności miasta, które jako intrinsecus kamienice wielce ozdobione ma, tak też extrinsecus piękne i wielce porządne, we wszytkie merkancje zamorskie barzo bogate. Okrętów różnych wielka moc, o których powiedają mnogości, iż co dzień na kilkadziesiąt, to jest na 80, przychodzi, i tyleż odchodzi, tak iż jako las jakowy drzew apparet od mnogości masztów, tam kędy ordinarie okręty stawają.
Kościołów wielka moc, jeno luterskich i kalwińskich, barzo wspaniałych. Miedzy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 310
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
czas niszczy wielkie miasta z cegły, Które dziś i z murami, i z pamiątką legły. Co z ziemie poszło, w ziemię zwykle znowu zmierza; Długa wojna pustoszy, co podczas przymierza Wstanie. Lecz i to miasto, co umiało z wiela Miast podgórskich, możeż się sprawić od Forgiela? Tu pierwszy kieł zamorski tyran zronił, tu go Przestrzeżono, że go i w Krakowie niedługo. Śmiałe, odważne serce, nie mury, nie wieże, Jako nowe zakłada, tak starych miast strzeże. Jeśliż Troja, co ledwie imię się rozumu,
Neptunowych rąk dzieło, nie mogła ujść rumu, Dziwujesz się Sączowi? Jeśli boskie czyny
czas niszczy wielkie miasta z cegły, Które dziś i z murami, i z pamiątką legły. Co z ziemie poszło, w ziemię zwykle znowu zmierza; Długa wojna pustoszy, co podczas przymierza Wstanie. Lecz i to miasto, co umiało z wiela Miast podgórskich, możeż się sprawić od Forgiela? Tu pierwszy kieł zamorski tyran zronił, tu go Przestrzeżono, że go i w Krakowie niedługo. Śmiałe, odważne serce, nie mury, nie wieże, Jako nowe zakłada, tak starych miast strzeże. Jeśliż Troja, co ledwie imie się rozumu,
Neptunowych rąk dzieło, nie mogła ujść rumu, Dziwujesz się Sączowi? Jeśli boskie czyny
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 108
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w partykularnym człowieku, kiedy często honor i dobre Imię, sakryfikuje nienasyconej swej chciwości, zwyczajnie bowiem zbytnia obfitość to sprawuje, że się każdy opuszcza, i tak gnuśnieje, że najbystrzejsza industria w nim tempieje, i najpozorniejsze talenta, nie czynią go do niczego dobrego sposobnym, Jawnie się to daje także widzieć w tych krajach zamorskich, gdzie złoto tak powszechne, że ten drogi krusżec per immensam quantitatem vilescit, i gdzie przy takiej obfitości złota, lud tego kraju, jednakowo dziki, i mizerny; è converso w Europie; Holandia kraj szczupły, na trzęsawiskach żałożony per industriam mieszkańców, stał się najbogatszy ze wszystkich prawie królestw naszego horyzontu.
A stąd
w partykularnym człowieku, kiedy często honor y dobre Imię, sakryfikuie nienásyconey swey chćiwośći, zwyczaynie bowiem zbytnia obfitość to spráwuie, źe się kaźdy opuszcza, y tak gnuśnieie, źe naybystrzeysza industrya w nim tęmpieie, y naypozornieysze talenta, nie czynią go do niczego dobrego sposobnym, Iawnie się to daie takźe widzieć w tych kraiach zamorskich, gdźie złoto tak powszechne, źe ten drogi krusźec per immensam quantitatem vilescit, y gdźie przy takiey obfitośći złotá, lud tego kráiu, iednakowo dźiki, y mizerny; è converso w Europie; Hollandya kray szczupły, na trzęsawiskach załoźony per industriam mieszkáńcow, stał się naybogatszy ze wszystkich prawie krolestw naszego horyzontu.
A ztąd
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 120
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
które ubogie poddaństwo płaci; ale na to osobliwej trzeba Ekonimij. Naprzód Rzeczpospolita providendo jakom ziczył na sustentacją królewską, powinnaby żupy solne przyłączyć ad suum Dominium, i do prowentów generalnych skarbu; a potym, żeby się nie godziło wprowadzać soli cudzoziemskiej do Państwa, jako do tąd wolno w Prusiech i Litwie mieć sól zamorską; zgoła żeby monopolium soli, było na sam pożytek Rzeczypospolitej; to jest, żeby ta tylko miała cursum, która się w królestwie rodzi, zniozłszy przy tym zwyczaj suchedniowej soli, którą nie które mają Województwa; z bardzo miernym partykularnego pozitkiem, et cum magno detrimento publico; kto się zechce nad tym dochodem zordynowanym jako
ktore ubogie poddáństwo płáći; ale na to osobliwey trzeba Ekonimij. Naprzod Rzeczpospolita providendo iakom źyczył na sustentacyą krolewską, powinnaby źuppy solne przyłączyć ad suum Dominium, y do prowentow generalnych skárbu; á potym, źeby się nie godźiło wprowadzać soli cudzoźiemskiey do Państwa, iako do tąd wolno w Pruśiech y Litwie mieć sol zamorską; zgoła źeby monopolium soli, było na sam poźytek Rzeczypospolitey; to iest, źeby ta tylko miała cursum, ktora się w krolestwie rodźi, zniozłszy przy tym zwyczay suchedniowey soli, ktorą nie ktore maią Woiewodztwa; z bardzo miernym partykulárnego poźytkiem, et cum magno detrimento publico; kto się zechce nad tym dochodem zordynowánym iako
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 128
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733