gospodarzy; Inszym osadza/ abosz się nadarzy? Abosz to pierwsza? abosz to nowina? Rzymska przykładem będzie Mesalina: Gdy wpowinności Klaudiusz omyli/ Ząń wykonywa tę powinność Sylli Chor. Gdy się w rozmowie uniosły nie bogi/ Aż; jak to rzadko bywają bez trwogi Od Nieprzyjaciół żyzne tamte Kraje Gdy w Czambuł dzicy zapadną Nohaje. Tak w ten czas krzyknie kiedy ktoś/ Tatarzy/ Jak mróz kwietniowy gdy nagle powarzy: Zioła/ z nich liście z pada pięknej krassy Tak tych dobra myśl odbiezy w hałassy. Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Pieśń XXII. Hojność według miary. Do PP
gospodárzy; Inszym osadza/ ábosz się nádárzy? Abosz to pierwsza? abosz to nowiná? Rzymska przykłádem będźie Messáliná: Gdy wpowinnośći Claudius omyli/ Ząń wykonywa tę powinność Sylli Chor. Gdy się w rozmowie vniosły nie bogi/ Aż; iák to rzadko bywáią bez trwogi Od Nieprzyiaćioł żyzne támte Kráie Gdy w Czámbuł dźicy zápádną Noháie. Ták w ten czás krzyknie kiedy ktoś/ Tátárzy/ Iák mroz kwietniowy gdy nagle powárzy: Ziołá/ z nich liśćie z pada piękney krassy Ták tych dobra myśl odbiezy w háłássy. Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich PIESN XXII. Hoyność według miary. Do PP
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 189
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Różanka p. Pocieja spalona.
27 Septembris u ip. Sapiehy wojewody mińskiego byliśmy w Wisznicy.
28^go^ szliśmy na Różankę, Włodawę, Chełm. We Włodawie ip. hetman darował mi konia pięknego tarantowatego ogiera, w Tykocinie zaś z razu darował mi kasztanowatego. Na Krasnystaw, na Turobin, kędy wołosza w lasach zapadłszy z piętnastu szwedów zabiła. Tu ordynans przyszedł od króla szwedzkiego do p. Maydla, aby się spieszył do Krakowa. Na Bychawę, gdzie nas solenniter traktował tameczny dziedzic p. Ossowski; na Bełżyce, gdzieśmy też byli dobrze przyjęci przez p. Gałkowskiego pisarza lubelskiego, żona junaczka i frant wielki; na Kazimierz,
Różanka p. Pocieja spalona.
27 Septembris u jp. Sapiehy wojewody mińskiego byliśmy w Wisznicy.
28^go^ szliśmy na Różankę, Włodawę, Chełm. We Włodawie jp. hetman darował mi konia pięknego tarantowatego ogiera, w Tykocinie zaś z razu darował mi kasztanowatego. Na Krasnystaw, na Turobin, kędy wołosza w lasach zapadłszy z piętnastu szwedów zabiła. Tu ordynans przyszedł od króla szwedzkiego do p. Maydla, aby się spieszył do Krakowa. Na Bychawę, gdzie nas solenniter traktował tameczny dziedzic p. Ossowski; na Bełżyce, gdzieśmy téż byli dobrze przyjęci przez p. Gałkowskiego pisarza lubelskiego, żona junaczka i frant wielki; na Kazimierz,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 110
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
mi po tem było.
Wielkanoc odprawiłem w domu w swojej gromadce, wielki tydzień w Mińsku częścią na nabożeństwie, częścią na konferencjach z Moskwą przechodzącą w komendzie księcia Repnina. Zima mi zeszła dobrze i zdrowo; miewałem częste łowy na łosie jakokolwiek szczęśliwe, ale na niedźwiedzie przeciwne; ku wiośnie na febrę byłem zapadł, ta prędko opuściła mię.
12 Aprilis z Bakszt wyjechałem do Warszawy, ale w Usnarzu stanąwszy 24^go^ ejusdem, dowiedziałem się o limitacji sejmu i tak dalej nie jechałem. Z ip. hetmanem Pociejem przejeżdżającym mimo Usnarza widziałem się, zajechawszy mu drogę, et in mutuis amplexibus rozjechawszy się 29 Aprilis.
mi po tém było.
Wielkanoc odprawiłem w domu w swojéj gromadce, wielki tydzień w Mińsku częścią na nabożeństwie, częścią na konferencyach z Moskwą przechodzącą w komendzie księcia Repnina. Zima mi zeszła dobrze i zdrowo; miewałem częste łowy na łosie jakokolwiek szczęśliwe, ale na niedźwiedzie przeciwne; ku wiośnie na febrę byłem zapadł, ta prędko opuściła mię.
12 Aprilis z Bakszt wyjechałem do Warszawy, ale w Usnarzu stanąwszy 24^go^ ejusdem, dowiedziałem się o limitacyi sejmu i tak daléj nie jechałem. Z jp. hetmanem Pociejem przejeżdżającym mimo Usnarza widziałem się, zajechawszy mu drogę, et in mutuis amplexibus rozjechawszy się 29 Aprilis.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 156
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
bole i t. d. Mieliśmy wielką przeszkodę przez to, nawet nas strzeżono się metu zarazy, ale stanęliśmy w domu 10 Septembris, w Rohotnej minęły defekta, insi przecie jeszcze chorowali.
Iksiądz Ludwik Ogiński biskup smoleński w leciech 39 fatis insperatis cessit w domu ip. Trzebińskiego, dnia 5 Septembris na nieuleczoną zapadłszy chorobę, którą zowią miserere. Anno 1720. Bawiłem się rozmaicie majętności objeżdżając. Na starostwo brasławskie wjechałem 9 Augusti in frequentia ipanów obywatelów tamecznych, których przez dni cztery częstowałem. Zostałem posłem na sejm z ip. Mirskim marszałkiem brasławskim. Syn mój cadem die wjechał na starostwo mińskie per cessionem odemnie
bole i t. d. Mieliśmy wielką przeszkodę przez to, nawet nas strzeżono się metu zarazy, ale stanęliśmy w domu 10 Septembris, w Rohotnéj minęły defekta, insi przecie jeszcze chorowali.
Jksiądz Ludwik Ogiński biskup smoleński w leciech 39 fatis insperatis cessit w domu jp. Trzebińskiego, dnia 5 Septembris na nieuleczoną zapadłszy chorobę, którą zowią miserere. Anno 1720. Bawiłem się rozmaicie majętności objeżdżając. Na starostwo brasławskie wjechałem 9 Augusti in frequentia jpanów obywatelów tamecznych, których przez dni cztery częstowałem. Zostałem posłem na sejm z jp. Mirskim marszałkiem brasławskim. Syn mój cadem die wjechał na starostwo mińskie per cessionem odemnie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 172
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. Ach, trudnoż się to z grzybka przetworzyć na golca I myśleć o kobiercu, komu trzeba stolca; Struż się do trzeciej skory, snaż się, jak chcesz, dziadku, Być tobie po staremu u śmiertuszki w zadku. 399 (N). NIEPEWNY PACJENT
Szlachcic jeden podgórski, nie będę go mienił, Zapadł barzo na zdrowiu, skoro się ożenił. Więc żeby z niego nie był na starość kaleka, Radzi mu doktor zażyć niewieściego mleka, Żeby krew na wątrobie zepsowaną goił. Przyjmie mu żona mamkę; tę gdy często doił, Ująwszy cycek w gębę, nie jako zwykł z młodu, Mleka jej frant do piersi napądza ze
. Ach, trudnoż się to z grzybka przetworzyć na golca I myśleć o kobiercu, komu trzeba stolca; Struż się do trzeciej skory, snaż się, jak chcesz, dziadku, Być tobie po staremu u śmiertuszki w zadku. 399 (N). NIEPEWNY PACJENT
Szlachcic jeden podgórski, nie będę go mienił, Zapadł barzo na zdrowiu, skoro się ożenił. Więc żeby z niego nie był na starość kaleka, Radzi mu doktor zażyć niewieściego mleka, Żeby krew na wątrobie zepsowaną goił. Przyjmie mu żona mamkę; tę gdy często doił, Ująwszy cycek w gębę, nie jako zwykł z młodu, Mleka jej frant do piersi napądza ze
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 171
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Węgrami przeciw Turkom, a tym czasem Tatarowie i Turcy Ruś plądrowali, i jako pisze Kromer, że po Bukowińskiej Tragedyj Stefan Wojewoda Wołoski najechał Ruś, i na 100000. niewolnika zabrał, a Turków 70000. splądrowawszy Ruś ku Polsce dążyli, ale moc Boska niemoc Polską wyparła, bo zimno, mróz, śniegi tak Turków zapadły, że ani dalej iść, ani cofnąć się mogli, i na 40000. ich zmarzło od mrozu, na 20000. znędzniało, i ledwie 10000. zdrowych wróciło się do Kraju swego, i jako Historia pisze, że przed zimnem aż konie próli, a miedzy ich kiszki się chowali, i odtąd Turcy nie śmieli
Węgrami przećiw Turkom, á tym czasem Tatarowie i Turcy Ruś plądrowali, i jako pisze Kromer, że po Bukowińskiey Tragedyi Stefan Wojewoda Wołoski najechał Ruś, i na 100000. niewolnika zabrał, á Turków 70000. splądrowawszy Ruś ku Polszcze dążyli, ale moc Boska niemoc Polską wyparła, bo źimno, mróz, śniegi tak Turków zapadły, że ani daley iść, ani cofnąć śię mogli, i na 40000. ich zmarzło od mrozu, na 20000. znędzniało, i ledwie 10000. zdrowych wróćiło śię do Kraju swego, i jako Historya pisze, że przed źimnem aż konie próli, á miedzy ich kiszki śię chowali, i odtąd Turcy nie śmieli
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 60
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
z Hetmanem do Warszawy, i tę Konfederacją nazwali SEJMEM PACIFICATIONIS, na którym zagodzone Scysje, a za perswazją Hetmana Aukcja Wojska ustanowiona do 60000. Konfederacja Gołębiowska skasowana, i wszystkie Akta z obydwóch stron. Prymas tez na końcu Sejmu umarł. Po skończonym Sejmie Król do Lwowa jechał, gdzie się Wojska ściągały, ale tam zapadł na zdrowiu, i z piękną dyspozycją Testament uczyniwszy umarł. W Wigilią śmierci jego, Sobieski Hetman zbliżył się z Wojskiem pod Chocim, dzień zaś śmierci Króla z Wojskiem Tureckim okopanym począł się strzelać z Armat, pierwsze straże ich zniósł, na zajutrz Atak przypuścił, i szczęśliwie zniósł nieprzyjaciela, na 60000. trupem Turków położywszy
z Hetmanem do Warszawy, i tę Konfederacyą nazwali SEYMEM PACIFICATIONIS, na którym zagodzone Scyssye, á za perswazyą Hetmana Aukcya Woyska ustanowiona do 60000. Konfederacya Gołębiowska zkassowana, i wszystkie Akta z obódwóch stron. Prymas tez na końcu Seymu umarł. Po skończonym Seymie Król do Lwowa jechał, gdźie śię Woyska śćiągały, ale tam zapadł na zdrowiu, i z piękną dyspozycyą Testament uczyniwszy umarł. W Wigilią śmierći jego, Sobieski Hetman zbliżył śię z Woyskiem pod Choćim, dźień zaś śmierći Króla z Woyskiem Tureckim okopanym począł śię strzelać z Armat, pierwsze straże ich zniósł, na zajutrz Attak przypuśćił, i szczęśliwie zniósł nieprzyjaćiela, na 60000. trupem Turków położywszy
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 112
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
śmiertelności Przystępujemy do doskonałości. Cóż na ziemi pod obrotem Słońca z jej porówna lotem? Nie tak ptak rączy, nie tak nieścigniona Leci z cięciwy strzała wypuszczona, Nie tak się ognie błyskają, Nie tak gromy wypadają. Tą człowiek, jako jest ziemia szeroka I jako długa, w jednym mgnieniu oka, Nim raz powieka zapadnie, Wszytkę może zwiedzić snadnie, Gdzie na Bazorskie bogaty skopuły Ormus pogląda, lubo gdzie insuły Kanarskie leżą, na końcu Świata, przy zachodnim słońcu. Gdzie od Grodontu akwilony wieją, Gdzie austry z krain, które dziś nadzieją Dobrą tamci nazywają, Co na południe mieszkają.
Zwiedziawszy nawet tutejsze Triony, Przeleci prędko i
śmiertelności Przystępujemy do doskonałości. Coż na ziemi pod obrotem Słońca z jej porowna lotem? Nie tak ptak rączy, nie tak nieścigniona Leci z cięciwy strzała wypuszczona, Nie tak się ognie błyskają, Nie tak gromy wypadają. Tą człowiek, jako jest ziemia szyroka I jako długa, w jednym mgnieniu oka, Nim raz powieka zapadnie, Wszytkę może zwiedzić snadnie, Gdzie na Bazorskie bogaty skopuły Ormus pogląda, lubo gdzie insuły Kanarskie leżą, na końcu Świata, przy zachodnim słońcu. Gdzie od Grodontu akwilony wieją, Gdzie austry z krain, ktore dziś nadzieją Dobrą tamci nazywają, Co na południe mieszkają.
Zwiedziawszy nawet tutejsze Triony, Przeleci prędko i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 442
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
je odlała Taż ręka, która do tej suknie przyszywała. A na przystaniu taką kolędę nam dali, Ze się przy niej niektórzy i z duszą rozstali. Moja jakaś rogata, że jeszcze została, Choć dla prędkiego wyjścia tak wiele drog miała.
Gdy nas tak częstowano, podobno był w gachy Ten nasz miły pan zapadł w Wulkanowe gmachy. I jabym go był wtenczas pilnować tam wolał, Prędzejbym go był ostrzegł i prędzej zawołał, Niż jego stróż ospały, że już wschodzi słońce, A takby go przy cudzej nie zastano żonce. Tarczyn w miękkim jedwabiu, w świetnym złotogłowie Pers chodzi a bogaci w złoto Arabowie W złote kanaki,
je odlała Taż ręka, ktora do tej suknie przyszywała. A na przystaniu taką kolędę nam dali, Ze się przy niej niektorzy i z duszą rozstali. Moja jakaś rogata, że jeszcze została, Choć dla prędkiego wyszcia tak wiele drog miała.
Gdy nas tak częstowano, podobno był w gachy Ten nasz miły pan zapadł w Wulkanowe gmachy. I jabym go był wtenczas pilnować tam wolał, Prędzejbym go był ostrzegł i prędzej zawołał, Niż jego stroż ospały, że już wschodzi słońce, A takby go przy cudzej nie zastano żonce. Tarczyn w miękkim jedwabiu, w świetnym złotogłowie Pers chodzi a bogaci w złoto Arabowie W złote kanaki,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 447
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
krzyki. Już utęsknione żony mężów swych witają, Którzy im swe marsowe trudy powiedają. Wybiegają do ojców swych drobne dzieciny, Wyciągają do szyje ich małe ręczyny. Ja tylko biedna płaczę, ja łzy żywe piję A utrapione serce ledwo że już żyje. Gdzie się bowiem mój podział? gdzie jest prze Bóg żywy? Kędy zapadł? dokąd mię odbiegł nieszczęśliwy? Czy jest jeszcze nadzieja, żebym go widziała, Póki duch z strapionego nie wynidzie ciała? Niemasz, niemasz nadzieje! Już mój ulubiony Mąż od srogiej pogańskiej ręki położony. Tren IV.
Cóż to widzę nieszczęsna? Przebog co się stało? Ach widzę tylko martwe bez swej
krzyki. Już utęsknione żony mężow swych witają, Ktorzy im swe marsowe trudy powiedają. Wybiegają do ojcow swych drobne dzieciny, Wyciągają do szyje ich małe ręczyny. Ja tylko biedna płaczę, ja łzy żywe piję A utrapione serce ledwo że już żyje. Gdzie się bowiem moj podział? gdzie jest prze Bog żywy? Kędy zapadł? dokąd mię odbiegł nieszczęśliwy? Czy jest jeszcze nadzieja, żebym go widziała, Poki duch z strapionego nie wynidzie ciała? Niemasz, niemasz nadzieje! Już moj ulubiony Mąż od srogiej pogańskiej ręki położony. Tren IV.
Coż to widzę nieszczęsna? Przebog co się stało? Ach widzę tylko martwe bez swej
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 506
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910