nim wielki hetman jeździł po Warszawie. I tu kędy się dostał w takim był szacunku, Że go wielkiemu panu słano w podarunku. Lecz równą pierwszej dolą, znowu go pohańcy, Naszy pobratymowie wzięli i z posłańcy. Jużże cnotliwy koniu niechaj tam po Krymie I po dzikich Nahajach dzielność twoja słynie A ja cię nie zapomnię, bo póki żyć będę, Już podobno równego tobie nie osiędę. 710 Lament w zakochaniu.
Czemu mię srogi i nieubłagany Kupido trapisz? przecz okrutne rany Sercu zadajesz? Czemu za cel nowy Stawiasz je oczom pięknej białejgłowy, Z których postrzały na mię wymierzone Tam się wracają, skąd są wypuszczone I czynią cudem dotąd nieznajomym
nim wielki hetman jeździł po Warszawie. I tu kędy się dostał w takim był szacunku, Że go wielkiemu panu słano w podarunku. Lecz rowną pierwszej dolą, znowu go pohańcy, Naszy pobratymowie wzięli i z posłańcy. Jużże cnotliwy koniu niechaj tam po Krymie I po dzikich Nahajach dzielność twoja słynie A ja cię nie zapomnię, bo poki żyć będę, Już podobno rownego tobie nie osiędę. 710 Lament w zakochaniu.
Czemu mię srogi i nieubłagany Kupido trapisz? przecz okrutne rany Sercu zadajesz? Czemu za cel nowy Stawiasz je oczom pięknej białejgłowy, Z ktorych postrzały na mię wymierzone Tam się wracają, skąd są wypuszczone I czynią cudem dotąd nieznajomym
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 455
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
to dał, żeby te łzy krwawe, Które toczę na fata płacząc niełaskawe, Obróciły się w czyste,wod przejrzystych stoki A serce skamieniało w skaliste opoki? Kto mi odejmie pamięć? Kto letejskiej wody Przyniesie i tak wielkiej zapomnienie szkody Jeśli niecałe sprawi, przynajmniej ulżenie Żeby miało tak ciężkie moje utrapienie. Niech już zapomnię, jaka dola moja była, Gdym szczęściem swym szczęśliwych wielu przechodziła, Póki mąż mój kochany, póki mój jedyny Przyjaciel tu żył ze mną, jako mi godziny I wesołe płynęły nieteskliwe lata, Jakom bez trosk, frasunków zażywała świata, Kiedy to wszytko tracę w tak wielkiej osobie, W jednym wszytkie pociechy składając
to dał, żeby te łzy krwawe, Ktore toczę na fata płacząc niełaskawe, Obrociły się w czyste,wod przejrzystych stoki A serce skamieniało w skaliste opoki? Kto mi odejmie pamięć? Kto letejskiej wody Przyniesie i tak wielkiej zapomnienie szkody Jeśli niecałe sprawi, przynajmniej ulżenie Żeby miało tak ciężkie moje utrapienie. Niech już zapomnię, jaka dola moja była, Gdym szczęściem swym szczęśliwych wielu przechodziła, Poki mąż moj kochany, poki moj jedyny Przyjaciel tu żył ze mną, jako mi godziny I wesołe płynęły nieteskliwe lata, Jakom bez trosk, frasunkow zażywała świata, Kiedy to wszytko tracę w tak wielkiej osobie, W jednym wszytkie pociechy składając
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 505
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Obróciła, dawszy im w czarze czarów w winie; A Hansa zaś choć żadne nie przewierzgną czary, Zaraz świnią gotów być, jak dopadnie czary. LIST DO JEGOMOŚCI PANA OTWINOWSKIEGO, PODCZASZEGO SandomierSKIEGO
Chociaż tak nieodmienne wyroki mieć chciały, Żeby mię bystre wiatry na cudzy brzeg gnały, Jeśli cię jednak kiedy, dobrodzieju drogi, Zapomnię, niech Charybdis topi mię wiatr srogi,
Niech mię i na syreńskie głośno brzmiące skały Z rozbitego okrętu sztuką niosą wały. Nie zapominaj wzajem Muzą sługi swego I oczerstw swoim rymem melancholicznego, Bo przypomniawszy sobie i ojczyste progi, I ciebie, i rodzice, musi mię co trwogi I co żalu przeniknąć; ty sam ulżyć
Obróciła, dawszy im w czarze czarów w winie; A Hansa zaś choć żadne nie przewierzgną czary, Zaraz świnią gotów być, jak dopadnie czary. LIST DO JEGOMOŚCI PANA OTWINOWSKIEGO, PODCZASZEGO SENDOMIRSKIEGO
Chociaż tak nieodmienne wyroki mieć chciały, Żeby mię bystre wiatry na cudzy brzeg gnały, Jeśli cię jednak kiedy, dobrodzieju drogi, Zapomnię, niech Charybdis topi mię wiatr srogi,
Niech mię i na syreńskie głośno brzmiące skały Z rozbitego okrętu sztuką niosą wały. Nie zapominaj wzajem Muzą sługi swego I oczerstw swoim rymem melancholicznego, Bo przypomniawszy sobie i ojczyste progi, I ciebie, i rodzice, musi mię co trwogi I co żalu przeniknąć; ty sam ulżyć
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 16
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Z fraucymerem nie wadzi uczciwie żartować, I cudzej się urodzie może przypatrować. Ale wara, po przęckę, bo i róże mają Ostry głóg na gałązkach, którym ukałają. DO MARIANNY
Gdy chłopa widzę, wspomnię zboża, role; Kiedy Kozaka, z Tatary w Podole. A kiedy widzę, Maryjanko, ciebie, Zaraz zapomnię o piekle i niebie. MODLITWA O MĘŻA
Boże, z którego ręku wszytko dobro płynie, A co komu naznaczysz, żadnego nie minie,
Któryś małżeństwo święte w raju postanowił I tam jego przywilej najpierwszy ponowił,
Ten zakon najprzedniejszy przejrzałeś od wieku, Przez mędrca rzekszy: Źle być samemu człowieku. Wprawdzie-ć rodzice
Z fraucymerem nie wadzi uczciwie żartować, I cudzej się urodzie może przypatrować. Ale wara, po przęckę, bo i róże mają Ostry głóg na gałązkach, którym ukałają. DO MARIANNY
Gdy chłopa widzę, wspomnię zboża, role; Kiedy Kozaka, z Tatary w Podole. A kiedy widzę, Maryjanko, ciebie, Zaraz zapomnię o piekle i niebie. MODLITWA O MĘŻA
Boże, z którego ręku wszytko dobro płynie, A co komu naznaczysz, żadnego nie minie,
Któryś małżeństwo święte w raju postanowił I tam jego przywilej najpierwszy ponowił,
Ten zakon najprzedniejszy przejrzałeś od wieku, Przez mędrca rzekszy: Źle być samemu człowieku. Wprawdzie-ć rodzice
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 605
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Świętego Dawida wielkie/ lecz jak wielkie Złotousty Święty wypowiedzieć i wymierzyć nie może: zaż i sam nie umiłosierdzi się nad stworzeniem swoim utrapionym/ zaiste umiłosierdzi; probą dzisiejszy Iwan uwolniony od sidła czartowskiego; boć jakoby przez niepodobną rzekł: a jeśliby matka o dziećku swym za pominiała/ ja przecię o tobie nie zapomnię. Królewska rzecz jest upadłych ratować: Król nad Królmi/ da ratunek proszącym u niego. O ten PR: Czytel: gdy i ty w przypadkowej toni twojej zawołasz z Dawidem do Pana/ skorego dostąpisz na miejscu Świętego Monastyra Pieczarskiego poratowania/ a osobliwiej gdy będziesz miał na pamięci/ śmierć i męki po niej idące/
Swiętego Dawidá wielkie/ lecz iák wielkie Złotousty Swięty wypowiedźieć y wymierzyć nie może: zaż y sam nie vmiłośierdzi się nád stworzeniem swoim vtrapionym/ záiste vmiłośierdźi; probą dźiśieyszy Iwán vwolniony od sidłá czártowskiego; boć iákoby przez niepodobną rzekł: á ieśliby mátká o dźiećku swỹ zá pominiáłá/ ia przećię o tobie nie zápomnię. Krolewska rzecz iest vpádłych rátowáć: Krol nád Krolmi/ da rátunek proszącym v niego. O ten PR: Czytel: gdy y ty w przypadkowey toni twoiey záwołasz z Dawidem do Páná/ skorego dostąpisz ná mieyscu Swiętego Monástyrá Pieczarskie^o^ porátowánia/ á osobliwiey gdy będziesz miáł na pamięći/ śmierć y męki po niey idące/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 201.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wiele łask Boskich/ oświecenia/ nauk Zbawiennych odebrali? że o nie mniej albo nic niedbając z owym to zapamiętliwym o którym Jakub Z. mówi. Iac: 1. In speculo consideravit se et abiit, et oblitus est qualis fuerit . Na czasik jaki z główką skrzywioną pochodziwszy/ pokwiliwszy się/ tego co poznali zapomnięli; co obiecali/ zaniedbali; co winni czynić mieli/ opiścili. Z tak słodkiego wina w ostry się ocet przemienili/ i jako więc mówią. Optimi corruptio pessima, nierównie gorszymi za tych/ którzy nigdy tak jasnego oświecenia/ tak dzielnych pomocy nie mieli/ ci nie dawni świętochowie/ gorszymi się swowolniejszymi/ złośliwszymi
wiele łásk Boskich/ oświeceniá/ náuk Zbáwiennych odebrali? że o nie mniey álbo ńic niedbaiąc z owym to zápámiętliwym o ktorym Iákub S. mowi. Iac: 1. In speculo consideravit se et abiit, et oblitus est qualis fuerit . Ná czáśik iáki z glowką skrzywioną pochodźiwszy/ pokwiliwszy się/ tego co poznali zapomnięli; co obiecáli/ zániedbáli; co winni czyńić mieli/ opiśćili. Z ták słodkie^o^ wina w ostry się ocet przemienili/ y iáko więc mowią. Optimi corruptio pessima, nierownie gorszymi zá tych/ ktorzy ńigdy ták iásnego oświeceniá/ ták dźielnych pomocy nie mieli/ ći nie dáwni świętochowie/ gorszymi się swowolnieyszymi/ złośliwszymi
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 422
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Którą teraz restaurował, Ledwie znowu nie murował. Wystawił posenatorsku, Jako pan, wszytko podworsku. Obicia, dostatki pańskie, Ochędóstwa są ziemiańskie. Sklepione zdołu piwnice.
Do tejżeto kamienice Należą zprzodku budynki, Spruska w cegłę są murynki; Kuchnia, stajnie, studnia nowa, W podwórzu woda gotowa. Gospodarza nie zapomnię, Jego mieszkanie przypomnię. Dwór Jaśnie Wielmożnego J.M.P. Lubomierskiego, Wojewody Krakowskiego
Pana jaśnie wielmożnego, W majętności potężnego, Ten dwór jak opisać? Nie wiem! O Wiśniczu pierwej powiem. Tam jest wszytko od marmuru, Mało co prostego muru Obaczysz, w miejscu wesołym; Patrz wszędzie po stronach kołem
Którą teraz restaurował, Ledwie znowu nie murował. Wystawił posenatorsku, Jako pan, wszytko podworsku. Obicia, dostatki pańskie, Ochędóstwa są ziemiańskie. Sklepione zdołu piwnice.
Do tejżeto kamienice Należą sprzodku budynki, Spruska w cegłę są murynki; Kuchnia, stajnie, studnia nowa, W podwórzu woda gotowa. Gospodarza nie zapomnię, Jego mieszkanie przypomnię. Dwór Jaśnie Wielmożnego J.M.P. Lubomierskiego, Wojewody Krakowskiego
Pana jaśnie wielmożnego, W majętności potężnego, Ten dwór jak opisać? Nie wiem! O Wiśniczu pierwej powiem. Tam jest wszytko od marmuru, Mało co prostego muru Obaczysz, w miejscu wesołym; Patrz wszędzie po stronach kołem
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 124
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
się. I we dni rc: mają się tak rozumieć/ iz P. Bóg ubogich w duchu/i sług swoich prawdziwych/ a cóż przyjaciół/ i braci po łasce namilszych/ nigdy nie zapomni; O których sama prawda przedwieczna świadczy/ mówiąc: Jeśli (prawi) matka zapomni niemowlęcia swego, ja was nie zapomnię. Stąd to wywodzę/ że jeśliby byłgłód po wszytkim świecie/ i jeden tylko bochenek był na wszytkim ęgu świata/ pewnieby i ten miał do nasycenia potrzebnego/ miłośnik CHrystusów/ i prawdziwy ubogi w duchu; dla czego też Psalmista twierdzi mówiąc: Tobie zostawiony jest ubogi. Nie idąc wgłąb/ przypominam
się. Y we dni rc: maią się ták rozumieć/ iz P. Bog vbogich w duchu/y sług swoich prawdźiwych/ á coż przyiáćioł/ y bráći po łásce námilszych/ nigdy nie zápomni; O ktorych samá prawdá przedwieczná świádczy/ mowiąc: Ieśli (prawi) mátka zápomni niemowlęćiá swego, iá was nie zapomnię. Stąd to wywodzę/ że ieśliby byłgłod po wszytkim świećie/ y ieden tylko bochenek był ná wszytkim ęgu świátá/ pewnieby y ten miał do nasycenia potrzebnego/ miłośnik CHrystusow/ y práwdźiwy vbogi w duchu; dlá czego też Psalmistá twierdzi mowiąc: Tobie zostawiony iest vbogi. Nie idąc wgłąb/ przypominam
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 71
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
JezusEM.
Jezu jedyne kochanieByś pamiątkę w ranach srogich,Rysował sług twych ubogich. I zmiękczył serca skamiałe,Na twoją miłość ospałe. Zdobiłeś żywot miłością,Y sprawy twę cierpliwością. Co ja wszystko uważając,Ciebie lepiej poznawając. Chcę: byś w myśli mej przebywał,W sercu moim odpoczywał,Zapomnię siebie samegoWprzód, niż ciebie Boga mego. Miłość, zawdzięczę miłością,Y uprzeimość uprzeimością. Żywot twój będę uważał,Ciebie w mych sprawach wyrażał. Któryś z nieba zszedł, dla megoPrzykładu w życiu dobrego. W PONIEDZIALEK O dzieciństwie i pokorze P. JEZUSOWEJ.
Będę pomniał dnia pierwszego,Gdzie smutna Matka z żałością,
IESVSEM.
IEZV iedyne kochánieByś pámiątkę w ranách srogich,Rysował sług twych vbogich. Y zmiękczył sercá skamiáłe,Ná twoią miłość ospáłe. Zdobiłeś żywot miłośćią,Y sprawy twę ćierpliwośćią. Co iá wszystko vważaiąc,Ciebie lepiey poznáwaiąc. Chcę: byś w myśli mey przebywał,W sercu moim odpoczywał,Zápomnię śiebie sámegoWprzod, niż ćiebie Bogá mego. Miłość, záwdźięczę miłośćią,Y vprzeimość vprzeimośćią. Zywot twoy będę vwáżał,Ciebie w mych sprawách wyrażał. Ktoryś z nieba zszedł, dlá megoPrzykłádu w zyćiu dobrego. W PONIEDZIALEK O dźiećiństwie y pokorze P. IEZVSOWEY.
Będę pomniał dniá pierwszego,Gdźie smutna Mátká z żałośćią,
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 238
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Gdy głowa cała, mniejsza o futro baranie. Wierę by podobniejsza te przez gębę fugi Między herbów szlacheckich policzyć zasługi. Kiedybym szlachtę robił, nie wątp Waszmość o tem, Żebym przeszył tę czapkę herbownym klejnotem; I teraz, czego Waszmość potrzebujesz po mnie, W wierszach jej, które piszę, moich nie zapomnię. Konia z łubiem przy czapce, wprzód niż ją mól przejmie, Komu inszemu Waszeć ofiaruj na sejmie.” 183 (N). SZLACHCIC Z GOTOWYM HERBEM
Zastawszy mnie nad księgą żołnierz jeden w domu (Czytałem, za co który herb dawano komu), Prosi, żebym mu jego znalazł; pytam:
Gdy głowa cała, mniejsza o futro baranie. Wierę by podobniejsza te przez gębę fugi Między herbów szlacheckich policzyć zasługi. Kiedybym szlachtę robił, nie wątp Waszmość o tem, Żebym przeszył tę czapkę herbownym klejnotem; I teraz, czego Waszmość potrzebujesz po mnie, W wierszach jej, które piszę, moich nie zapomnię. Konia z łubiem przy czapce, wprzód niż ją mól przejmie, Komu inszemu Waszeć ofiaruj na sejmie.” 183 (N). SZLACHCIC Z GOTOWYM HERBEM
Zastawszy mnie nad księgą żołnierz jeden w domu (Czytałem, za co który herb dawano komu), Prosi, żebym mu jego znalazł; pytam:
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 626
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987