u nas goście rozmaici, potem też bawiłem się szczując liszki i zajączki.
W tej kompanii jechaliśmy do Prus na rezydencją, stanęliśmy w Tylży 12 Octobris, aleśmy tam tylko dwie niedziele zmieszkali dla niebezpieczeństwa i chorób zaraźliwych specie powietrza. Wyjechała stamtąd i ipani hetmanowa, u której w gospodzie kilka się ludzi zapowietrzyło było. Przenieśliśmy się tedy rozmaicie: ip. hetmanowa rezydowała w Bojargalach, ip. kasztelanowa we dworze komisarza między Tylżą a Ragnetą; my w Ragnecie, ip. Połubiński u pana Monksztyma i t. d. Bawiliśmy się przez pięć niedziel, ustawicznemi jeden u drugiego wizytami.
Car imć przejeżdżając przez Ragnetę z
u nas goście rozmaici, potém téż bawiłem się szczując liszki i zajączki.
W téj kompanii jechaliśmy do Prus na rezydencyą, stanęliśmy w Tylży 12 Octobris, aleśmy tam tylko dwie niedziele zmieszkali dla niebezpieczeństwa i chorób zaraźliwych specie powietrza. Wyjechała ztamtąd i jpani hetmanowa, u któréj w gospodzie kilka się ludzi zapowietrzyło było. Przenieśliśmy się tedy rozmaicie: jp. hetmanowa rezydowała w Bojargalach, jp. kasztelanowa we dworze komisarza między Tylżą a Ragnetą; my w Ragnecie, jp. Połubiński u pana Monksztyma i t. d. Bawiliśmy się przez pięć niedziel, ustawicznemi jeden u drugiego wizytami.
Car imć przejeżdżając przez Ragnetę z
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 147
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
france. Widząc ją u balwierza w sosnowej katance, Żałuję. Owa prosi: mogęli co radzić? Lepiej było złą żądzą tym potem wykadzić; Pięćdziesiąt lat miłości dosyć, rzekę, ciotki. Świerzbi? Najdzie pokrzywę i ostowe szczotki. 77 (P). NAJLEPSZA NAJPIERWSZA
Kilka lat, gdy się w Nowym Sączu zapowietrzy, Dziewięć, jednę po drugiej, nie dwie żenie, nie trzy Miał grubarz, co tydzień się odmieniając, aże Zdrowsza się eria po morze ukaże. Potem widząc pytam go, jakich więcej było, Czy złych, czy dobrych. „Bodaj — rzecze — się nie śniło O frymarkach! mniemałem, że mi
france. Widząc ją u balwierza w sosnowej katance, Żałuję. Owa prosi: mogęli co radzić? Lepiej było złą żądzą tym potem wykadzić; Pięćdziesiąt lat miłości dosyć, rzekę, ciotki. Świerzbi? Najdzie pokrzywę i ostowe szczotki. 77 (P). NAJLEPSZA NAJPIERWSZA
Kilka lat, gdy się w Nowym Sączu zapowietrzy, Dziewięć, jednę po drugiej, nie dwie żenie, nie trzy Miał grubarz, co tydzień się odmieniając, aże Zdrowsza się aeryja po morze ukaże. Potem widząc pytam go, jakich więcej było, Czy złych, czy dobrych. „Bodaj — rzecze — się nie śniło O frymarkach! mniemałem, że mi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 42
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chora w tejże komnacie leżąca/ poczęła wielce nalegać/ aby ją stamtąd wyniesiono/ bo nie mogła patrzyć na niektóre osoby straszliwe/ czarne/ i dziwne. Zdechła tedy ona Katarzyna/ a jej trup taki smród z siebie wypuszczał/ i tak straszliwy/ iż musieli zaraz wyrzucić ją z domu/ żeby go była niezapowietrzyła. Pod tym właśnie czasem jeden koń z[...] natury cichy i łaskawy/ oszalał/ i nie przestał bić kopytami w mur[...] Psi poczęli szczekać/ wyć/ i biegać/ już tu/ już owdzie/ a przyczyny dnej do tego nie mieli. Jeden młodzieniec chory/ sciągniony był za ramię z łóżka. Jedna dziewka czuła/
chora w teyże komnáćie leżąca/ poczęłá wielce nálegáć/ áby ią ztámtąd wynieśiono/ bo nie mogłá pátrzyć ná niektore osoby strászliwe/ czarne/ y dźiwne. Zdechłá tedy oná Káthárzyná/ á iey trup táki smrod z śiebie wypusczał/ y ták strászliwy/ iż muśieli záraz wyrzućić ią z domu/ żeby go byłá niezápowietrzyłá. Pod tym własnie czásem ieden koń z[...] nátury ćichy y łáskáwy/ oszálał/ y nie przestał bić kopytámi w mur[...] Pśi poczęli sczekáć/ wyć/ y biegáć/ iuż tu/ iuż owdźie/ á przyczyny dney do tego nie mieli. Ieden młodźieniec chory/ zćiągniony był za rámię z łożká. Iedná dźiewká czułá/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 76
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Seimerus zakazał Biskupom opowiadać nauki Katolickiej/ i posadzał na kazalnice praedykanty Luterskie/ abo Sakramentarskie. Miedzy którymi przedniejszy był niejaki Ugo Latimerus. Przyszli potym z Niemiec i z Heluecji: Mila Couerdalus, Joannes Hoperus, Martinus Bucerus, Petrus Martyr, Bernardynus Ochinus: a przez tych/ i przez inszych popsował się król/ zapowietrzyły się Akademie/ zaraziły jadem Kolegia/ w których też popalono księgi Doktorów Scholastickich: młodź przymuszano/ aby słuchali praedykantów heretyckich: tłumaczyli i wywracali/ psując rozmaicie/ pismo ś. na Angielski język: na żarty obrócili święte Sakramenta: także posty/ śluby/ Cerymonie/ przykazania kościelne: a choć też mówili niewstydliwie/ co
Seimerus zákazał Biskupom opowiádáć náuki Kátholickiey/ y posadzał ná kázálnice praedykánty Lutherskie/ ábo Sákrámentárskie. Miedzy ktorymi przednieyszy był nieiáki Vgo Latimerus. Przyszli potym z Niemiec y z Heluetiey: Mila Couerdalus, Ioannes Hoperus, Martinus Bucerus, Petrus Martyr, Bernardinus Ochinus: á przez tych/ y przez inszych popsował się krol/ zápowietrzyły się Akádemiae/ záráźiły iádem Collegia/ w ktorych też popalono kśięgi Doktorow Scholástickich: młodź przymuszano/ áby słucháli praedykántow haeretyckich: tłumáczyli y wywracáli/ psuiąc rozmáićie/ pismo ś. ná Angielski ięzyk: ná żárty obroćili święte Sákrámentá: tákże posty/ sluby/ Caerimoniae/ przykazánia kośćielne: á choć też mowili niewstydliwie/ co
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 48
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
rozsiali swe błędy do Francjej: i gdy kościoły nie miały pasterzów/ którzyby się byli zastawili ich najazdom i zdradom/ snadnie tego dokazać mogli/ aby byli rozszerzyli tam swą niezbożność. Przyprawiano tę truciznę w Genewie/ kędy mieszczanie chwyciwszy się przedtym sekty Zwinglyiskiej/ rebelizowali byli w roku 1536 Biskupowi i Panu swemu przyrodzonemu. Zapowietrzył był to miasto Farellus niejaki Zwinglian/ którego uczniowie byli Kalwin/ Viretus/ Beza/ ludzie bez sumnienia i bez Boga/ którzy do Zwingliusowych herezyj/ przydali wiele bluźnierstw swych. Ci pilnując ustawicznie pisania ksiąg gorszących/ pełnych złości i złorzeczeństwa przeciw kościołowi Rzymskiemu/ i przeciw Chrystusowemu Vikariemu (a to jest plac/ na którym
rozśiali swe błędy do Fránciey: y gdy kośćioły nie miáły pásterzow/ ktorzyby się byli zástáwili ich naiázdom y zdrádom/ snádnie te^o^ dokázáć mogli/ áby byli rozszerzyli tám swą niezbożność. Przypráwiano tę trućiznę w Genewie/ kędy miesczánie chwyćiwszy się przedtym sekty Zwinglyiskiey/ rebellizowáli byli w roku 1536 Biskupowi y Pánu swemu przyrodzonemu. Zápowietrzył był to miásto Fárellus nieiáki Zwinglian/ ktorego vczniowie byli Kálwin/ Viretus/ Bezá/ ludźie bez sumnienia y bez Bogá/ ktorzy do Zwingliusowych haeresiy/ przydáli wiele bluźnierstw swych. Ci pilnuiąc vstáwicznie pisánia kśiąg gorszących/ pełnych złośći y złorzeczeństwá przećiw kośćiołowi Rzymskiemu/ y przećiw Chrystusowemu Vikáriemu (á to iest plác/ ná ktorym
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 91
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ptak będzie lotny, Darmo z nim łowiec w pole, jeśli nieochotny; Czy tarantowaty koń, czy kary, czy siwy, Byle nóg podufałych, byle natarczywy. Żubra chce łomać z jarzma wyprzężonym bykiem, Kto radzi na Kozaków kmieci wywieść szykiem. O wolność się Kozacy z pany swymi biją: Nuż się tąż zapowietrzą kmiecie fantazyją, W cięższej stokroć niewolej zostając niźli ci? Suchego drewna płomień i z dymu się chwyci. Pamiętna przypowieści starej to nauka, Że kruk, choć się powadzą, nie oślepi kruka; I kawki, choć nie znają, ledwie się dosłyszą, Przeciwko jastrząbowi zaraz stowarzyszą, 82. SZYDŁA NA MOTOWIDŁA
Pojmawszy złodzieja
ptak będzie lotny, Darmo z nim łowiec w pole, jeśli nieochotny; Czy tarantowaty koń, czy kary, czy siwy, Byle nóg podufałych, byle natarczywy. Żubra chce łomać z jarzma wyprzężonym bykiem, Kto radzi na Kozaków kmieci wywieść szykiem. O wolność się Kozacy z pany swymi biją: Nuż się tąż zapowietrzą kmiecie fantazyją, W cięższej stokroć niewolej zostając niźli ci? Suchego drewna płomień i z dymu się chwyci. Pamiętna przypowieści starej to nauka, Że kruk, choć się powadzą, nie oślepi kruka; I kawki, choć nie znają, ledwie się dosłyszą, Przeciwko jastrząbowi zaraz stowarzyszą, 82. SZYDŁA NA MOTOWIDŁA
Poimawszy złodzieja
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 54
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z cerkwiami graniczy; Więc że do swego nieba stosują się kraje, Sami w niej zbójcy, sami mieszkają huitaje. Aż i pleban, czemu ja wielce dziwuję się, Żyda, faktora mego, na drodze wytrzęsie. Przedtem człek skromny, bywał w moim domu ze trzy Razy, że się w pół roka od nich zapowietrzy. Przyjechawszy pijany przepraszać mię znowu, Wybił mi okna kijem w browarze z ołowu. Godzien garczek pokrywki, przypowieść to stara, I plebana takiego godna — rzekę — fara: Co miał cnotą zasalać dzikich ludzi serca Przykładem apostolskim, aż on sam wydzierca Zdziczawszy. Ale aza ksiądz biskup to zgani I zbystrzałą naturę znowu
z cerkwiami graniczy; Więc że do swego nieba stosują się kraje, Sami w niej zbójcy, sami mieszkają huitaje. Aż i pleban, czemu ja wielce dziwuję się, Żyda, faktora mego, na drodze wytrzęsie. Przedtem człek skromny, bywał w moim domu ze trzy Razy, że się w pół roka od nich zapowietrzy. Przyjechawszy pijany przepraszać mię znowu, Wybił mi okna kijem w browarze z ołowu. Godzien garczek pokrywki, przypowieść to stara, I plebana takiego godna — rzekę — fara: Co miał cnotą zasalać dzikich ludzi serca Przykładem apostolskim, aż on sam wydzierca Zdziczawszy. Ale aza ksiądz biskup to zgani I zbystrzałą naturę znowu
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 102
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i aż się tam gdzieś oparli za Śląskiem. Albo to wolność nasza, co im w oczu solą, Przyczyną, że nas chcieli wterebić w niewolą, Albo ze zginionymi, za jakich nas mieli W takiej wojnie z Turkami, łączyć się nie chcieli. Któż o utrapionego kiedy przyjaźń stoi? Każdy mija, każdy się zapowietrzyć boi. Ten był owoc rakuskiej w onę burzą ligi, Do której ze wszytkimi szliśmy na wyścigi; Więc mieszać nasze sejmy, nasze interregna, Czyhając, rychło miła wolność nas pożegna, Cesarz CZĘŚĆ WTÓRA
Rychło nam karki osieść, mieć czwartą na głowie Koronę, skąd spadli dwaj Maksymilanowie; Mało im Węgry, Czechy
i aż się tam gdzieś oparli za Śląskiem. Albo to wolność nasza, co im w oczu solą, Przyczyną, że nas chcieli wterebić w niewolą, Albo ze zginionymi, za jakich nas mieli W takiej wojnie z Turkami, łączyć się nie chcieli. Któż o utrapionego kiedy przyjaźń stoi? Każdy mija, każdy się zapowietrzyć boi. Ten był owoc rakuskiej w onę burzą ligi, Do której ze wszytkimi szliśmy na wyścigi; Więc mieszać nasze sejmy, nasze interregna, Czyhając, rychło miła wolność nas pożegna, Cesarz CZĘŚĆ WTÓRA
Rychło nam karki osieść, mieć czwartą na głowie Koronę, skąd spadli dwaj Maksymilanowie; Mało im Węgry, Czechy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 56
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Przysięgam, że do nogi giaurów pogniotę! Dziś ich szańce objadę i zrozumiem modę Szturmu, na który tylko swych ludzi wywiodę; Nie trzeba mi legartów, niech z daleka stoją, Niechaj się mi dziwują, kiedy się bić boją, Albo, żeby się moi, bo się często myli Fortuna, tchórzem od nich nie zapowietrzyli”, Tak zuchwałe Karakasz gdy wywiera kuty, Wszyscy cyt, każdy jakby makiem był zasuty. A Husseim się cieszy i to krótko przyda, Jeśli każe, że z swoim pułkiem go nie wyda W szturmie; chyba jeśli mu tej sławy zazdrości; Przynamniej wolno będzie posiłkować gości, Albo, skoro w pień wytnie giaurów
Przysięgam, że do nogi giaurów pogniotę! Dziś ich szańce objadę i zrozumiem modę Szturmu, na który tylko swych ludzi wywiodę; Nie trzeba mi legartów, niech z daleka stoją, Niechaj się mi dziwują, kiedy się bić boją, Albo, żeby się moi, bo się często myli Fortuna, tchórzem od nich nie zapowietrzyli”, Tak zuchwałe Karakasz gdy wywiera kuty, Wszyscy cyt, każdy jakby makiem był zasuty. A Husseim się cieszy i to krótko przyda, Jeśli każe, że z swoim pułkiem go nie wyda W szturmie; chyba jeśli mu tej sławy zazdrości; Przynamniej wolno będzie posiłkować gości, Albo, skoro w pień wytnie giaurów
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 223
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
z drogi nie wyłomi; Pewnie pomorzy, jeśli widząc, miasto soli, Arszeniku przed trzodą nie zbiera po roli. A cóż swymi pieniędzmi ksiądz zaszkodzi komu? Nie wyda na ozdobę bożego ich domu; Że zaraz parszywieje, gdy ich owca liźnie, Kopie w ziemię, nie dając rozwodu truciźnie; Jeżeli się też zdarzy zapowietrzyć której, Chcąc uleczyć, choć beczy, drze ją żywo z skóry. Nie dziw, z przyrodzenia to człowiek ma i bydło, Że mu wszelkie na świecie lekarstwo obrzydło. Choć z ludzkim skwierkiem, przeto niechaj nikt nie gani, Kiedy pieniądze naszy zbierają plebani: Tak matki, przestrzegając większej w dzieciach szkody, Usty
z drogi nie wyłomi; Pewnie pomorzy, jeśli widząc, miasto soli, Arszeniku przed trzodą nie zbiera po roli. A cóż swymi pieniędzmi ksiądz zaszkodzi komu? Nie wyda na ozdobę bożego ich domu; Że zaraz parszywieje, gdy ich owca liźnie, Kopie w ziemię, nie dając rozwodu truciźnie; Jeżeli się też zdarzy zapowietrzyć której, Chcąc uleczyć, choć beczy, drze ją żywo z skóry. Nie dziw, z przyrodzenia to człowiek ma i bydło, Że mu wszelkie na świecie lekarstwo obrzydło. Choć z ludzkim skwierkiem, przeto niechaj nikt nie gani, Kiedy pieniądze naszy zbierają plebani: Tak matki, przestrzegając większej w dzieciach szkody, Usty
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 411
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987