któraby bezwstydnej wolności nie miała; Zarazby ją do głupiej Moda przyrównała. O wściekłości szalona/ toć się rozpościerasz! Gdy tę Anielską cnotę/ Panienkom wydzierasz. Z kądże odrysujemy Obraz wstydliwemu? Gdy gani wstyd stanowi Moda Panieńskiemu. Kto blednieje od strachu/ gdy grożą pioruny; Aby/ w momencie trupem nie zaprzątnął trunny/ Kładzie na głowę wieniec z drzewa Laurowego/ I tak niebezpieczeństwa uchodzi srogiego. Zastraszona/ gęstymi/ z Nieba pióronami/ Gdy dziś w Panienkach Polska wzgardziła Laurami; Snadź nieodwłóczną swoję już poczuła zgubę/ Ze w szyderstwo/ Panieństwa obróciła chlubę. I niepłonny to postrach? Jakpo śliskim ledzie/ Na Modzie/ do
ktoraby bezwstydney wolnośći nie miáłá; Zárazby ią do głupiey Modá przyrownáłá. O wśćiekłośći szaloná/ toc się rospośćierasz! Gdy tę Anielską cnotę/ Pánienkom wydźierasz. Z kądże odrysuiemy Obraz wstydliwemu? Gdy gáni wstyd stanowi Modá Pánienskiemu. Kto blednieie od stráchu/ gdy grożą pioruny; Aby/ w momenćie trupem nie záprzątnął trunny/ Kłádźie ná głowę więniec z drzewá Laurowego/ Y ták niebespieczenstwá vchodźi srogiego. Zástrászona/ gęstymi/ z Niebá pioronámi/ Gdy dźiś w Pánienkách Polská wzgárdźiłá Laurámi; Snadź nieodwłoczną swoię iuż poczułá zgubę/ Ze w szyderstwo/ Panieństwá obroćiła chlubę. Y niepłonny to postrách? Iákpo śliskim ledźie/ Ná Modźie/ do
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
się, nocy trzynaście wyjedna, Przyjechawszy do niego; a na cóż się przyda Czekać nocy, o co się w dzień prosić nie wstyda, Żeby mu, podobnego w dzielności i w sile,
Mogła urodzić syna; przebaczysz kobyle, Co grzecznej pannie uszło, i owszem, to cnota, Kiedy nie chce lada czym zaprzątnąć żywota, Ze wspaniałym po świecie woli szukać brzuchem; Tłukłaby się bestyja druga i z pastuchem. Trzynastu nocy na to nie potrzeba ważyć: Tamta chciała uciechy przy potrzebie zażyć, Ta nie dba o zabawę, dosyć, dosyć trzy dni, I to siła, dosyć jest trzy razy tej brydni; Dalej kąsa dryganta
się, nocy trzynaście wyjedna, Przyjechawszy do niego; a na cóż się przyda Czekać nocy, o co się w dzień prosić nie wstyda, Żeby mu, podobnego w dzielności i w sile,
Mogła urodzić syna; przebaczysz kobyle, Co grzecznej pannie uszło, i owszem, to cnota, Kiedy nie chce leda czym zaprzątnąć żywota, Ze wspaniałym po świecie woli szukać brzuchem; Tłukłaby się bestyja druga i z pastuchem. Trzynastu nocy na to nie potrzeba ważyć: Tamta chciała uciechy przy potrzebie zażyć, Ta nie dba o zabawę, dosyć, dosyć trzy dni, I to siła, dosyć jest trzy razy tej brydni; Dalej kąsa dryganta
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 174
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i w samych pożycia latach przechodziły dzieci i z zagonu zostawionej sobie natury prawem substancji na wielkie włości, na intratne osiadłości, klucze, majętności i przestrzeństwa wychodzili, w wojskach, w województwach i w całej Rzeczypospolitej niepozorne tylko rządy trzymali, w prześwietne domy i familije korzenili się fundacjami pobożnymi i intratnymi, a teraz upadającymi ojczyznę zaprzątnęli i ozdobili. Księgi ojczyste i cudzoziemskie reputacyją sławnych i dzielnych akcji swoich ponapełniali, wolności i swobody ojczystej ponabywali, narodom obcym strachem i konsyderacyją bywali, królów i panów swoich według wolności i prawa zażywali, imię narodu wsławili, obfitość błogosławieństwa Boskiego rozkrzewili. Nie tak, mówię, bywało przedtem, bo też od inszych rodziców
i w samych pożycia latach przechodziły dzieci i z zagonu zostawionej sobie natury prawem substancyi na wielkie włości, na intratne osiadłości, klucze, majętności i przestrzeństwa wychodzili, w wojskach, w województwach i w całej Rzeczypospolitej niepozorne tylko rządy trzymali, w prześwietne domy i familije korzenili się fundacyjami pobożnymi i intratnymi, a teraz upadającymi ojczyznę zaprzątnęli i ozdobili. Księgi ojczyste i cudzoziemskie reputacyją sławnych i dzielnych akcyi swoich ponapełniali, wolności i swobody ojczystej ponabywali, narodom obcym strachem i konsyderacyją bywali, królów i panów swoich według wolności i prawa zażywali, imię narodu wsławili, obfitość błogosławieństwa Boskiego rozkrzewili. Nie tak, mówię, bywało przedtem, bo też od inszych rodziców
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 215
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, nie był kontent z szczebli. Sześćdziesiąt lat pnąc drugi w ocemgnieniu spadnie; Gorsza, że niejednego przytłucze szkaradnie. Fortel: kto nie chce cudzą ginąć tu ruiną, Z daleka patrzyć, ale nie stać pod drabiną; Pieniędzy nie pożyczać, fakcyj się nie tykać, Owszem, jako najdalej od takich umykać, Co zaprzątnąwszy głowę niepewną imprezą, Po cudzych i składanych stopniach do niej lezą. 127. DO JEDNEGO HERBU KUR
Cóż w herbie z najeżonym po kurze grzebieniem, Jeśli kto jest, jakoś ty, na ciele trzebieniem. Niech pieje, niechaj czubek podnosi do góry — Nie kogutem, kapłonem nazową go kury. Mam dzieci,
, nie był kontent z szczebli. Sześćdziesiąt lat pnąc drugi w ocemgnieniu spadnie; Gorsza, że niejednego przytłucze szkaradnie. Fortel: kto nie chce cudzą ginąć tu ruiną, Z daleka patrzyć, ale nie stać pod drabiną; Pieniędzy nie pożyczać, fakcyj się nie tykać, Owszem, jako najdalej od takich umykać, Co zaprzątnąwszy głowę niepewną imprezą, Po cudzych i składanych stopniach do niej lezą. 127. DO JEDNEGO HERBU KUR
Cóż w herbie z najeżonym po kurze grzebieniem, Jeśli kto jest, jakoś ty, na ciele trzebieniem. Niech pieje, niechaj czubek podnosi do góry — Nie kogutem, kapłonem nazową go kury. Mam dzieci,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 452
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
co stało czasu, rzeczy się rozliczne, W przód nabożne pisały, dalej polityczne, Historyje i bajki (nie owe, co dzieci Usypiają); wszak też to Ezopa nie szpeci, Gdy bywszy filozofem, w rozmaitych bajach Ćwiczy w cnotach, przestrzega ludzi w obyczajach. Czy tylkoż gospodarstwem, dla pieniędzy, głowę Tak zaprzątnąć, jakobyś chciał świata połowę Zakupić? co jeść i pić, dłużej, niż mu pora? Jednego będziesz miał swych skarbów sukcesora: Cały świat, co na piśmie (godnie li) zostawisz I żywota przedłużysz przez to, że się wsławisz. Więc gdy, jako się to już wspomniało na razie, Wszytko,
co stało czasu, rzeczy się rozliczne, W przód nabożne pisały, dalej polityczne, Historyje i bajki (nie owe, co dzieci Usypiają); wszak też to Ezopa nie szpeci, Gdy bywszy filozofem, w rozmaitych bajach Ćwiczy w cnotach, przestrzega ludzi w obyczajach. Czy tylkoż gospodarstwem, dla pieniędzy, głowę Tak zaprzątnąć, jakobyś chciał świata połowę Zakupić? co jeść i pić, dłużej, niż mu pora? Jednego będziesz miał swych skarbów sukcesora: Cały świat, co na piśmie (godnie li) zostawisz I żywota przedłużysz przez to, że się wsławisz. Więc gdy, jako się to już wspomniało na razie, Wszytko,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 481
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i na ten czas chodził dla czego musiał być nie bogaty wyszedszy świezo Z więzienia. Poszedłem ja tedy do niego z ową asystencyją na którą on spojrzawszy rzecze. A Dla Boga dyc król JoMSC wie zem ja przez te lata piniędzy niezbierał i w skarbie co się dzieje pustki. darmo to WŚCi tą intencyją zaprzątniono. Bo tam WSC niemożesz tym czasem nic wziąć chyba by to tam jako po związku bo teraz choć by i było co dać to Niepodobna to uczynić Niemiej WSC nadzieje niech WŚCi król skąd inąd obmyśli
Poszedłem ja tedy powiedać królowi te słowa i oddaję oraz asygnacyją. król rzecze niech się jeno ja z nim obaczę
y na ten czas chodził dla czego musiał bydz nie bogaty wyszedszy swiezo Z więzienia. Poszedłęm ia tedy do niego z ową assystencyią na ktorą on spoyrzawszy rzecze. A Dla Boga dyc krol IoMSC wie zem ia przez te lata piniędzy niezbierał y w skarbie co się dzieie pustki. darmo to WSCi tą intencyią zaprzątniono. Bo tam WSC niemozesz tym czasem nic wziąc chyba by to tam iako po związku bo teraz choc by y było co dać to Niepodobna to uczynić Niemiey WSC nadzieie niech WSCi krol zkąd inąd obmysli
Poszedłęm ia tedy powiedac krolowi te słowa y oddaię oraz assygnacyią. krol rzecze niech się ięno ia z nim obaczę
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 179v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Ze Salomon, nie inny, Tron z Państwem ułowi,
Teraz masz czas Dawidzie, pokić służą zmysły, Uczyń pokoj w swych Synach, uczyń kontrakt ścisły Wyraźnej woli twojej, ogłoś Salomona Publicznie, że on Królem, że Jego Korona. Słuchał Dawid Natana, odwłokę uprzątnął, Pilnie się koło sprawy tak mocnej zaprzątnął. Wezwał tych, co Królewskie głowy Koronują, I tych, co ich olejem na Tron namazują, Rozkazał Salomona wsadzić na Mulice, By z trąbami, kotłami, objeżdżał ulice, Ci, co do nich należy, niech głosem wołają, Dając znać, że nowego Króla wszyscy mają. Duch wstąpił w Izraela, czas
Ze Salomon, nie inny, Tron z Państwem ułowi,
Teraz masz czas Dawidzie, pokić służą zmysły, Uczyń pokoy w swych Synach, uczyń kontrakt ścisły Wyraźney woli twoiey, ogłoś Salomona Publicznie, że on Krolem, że Jego Korona. Słuchał Dawid Natana, odwłokę uprzątnął, Pilnie się koło sprawy tak mocney zaprzątnął. Wezwał tych, co Krolewskie głowy Koronuią, Y tych, co ich oleiem na Tron namazuią, Rozkazał Salomona wsadzić na Mulice, By z trąbami, kotłami, obieżdżał ulice, Ci, co do nich należy, niech głosem wołaią, Daiąc znać, że nowego Krola wszyscy maią. Duch wstąpił w Izraela, czas
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 144
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, Póki go życia trzymają podroże.
Nie jeden chciałby dojść do tej Insuły, Kędy Fortuna ma skład swoich zbiorów By się na niego perły z Jej Rąk suły Aniby stęknoł, na ciężar honorów, Ale ta Pani patrzy na Ofiary Kto bez łakomstwa bierze od niej dary. Jest takich wielu co płonnymi chluby Głowę zaprzątną, że u szczęścia mety Wcale stanęli, moment jest im luby Choć po obiedzie trafili na wety Krótki traktament, po cukrach, słodyczy Gorzkość uczują, i raz niewolniczy. Gdyż te Insuły które są przed wroty Domu Fortuny, nieznacznie pływają Im je kto z większej chce chwytać ochoty Tym one dalej przed niem uciekają Kiedy
, Poki go życia trzymaią podroże.
Nie ieden chciałby doyść do tey Insuły, Kędy Fortuna ma skład swoich zbiorow By się ná niego perły z Jey Rąk suły Aniby stęknoł, ná ciężar honorow, Ale ta Páni pátrzy na Ofiáry Kto bez łákomstwa bierze od niey dáry. Jest tákich wielu co płonnymi chluby Głowę záprzątną, że u szczęścia mety Wcále stáneli, moment iest im luby Choć po obiedzie tráfili ná wety Krotki tráktament, po cukrach, słodyczy Gorzkość uczuią, y raz niewolniczy. Gdyż te Insuły ktore są przed wroty Domu Fortuny, nieznacznie pływaią Jm ie kto z większey chce chwytać ochoty Tym one dáley przed niem uciekaią Kiedy
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 21
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
temu dał, komu się podoba, ale komu kto inszy chce obligować go, mówię do tego, koniecznie: 1mo jest to moliri eversionem iuris maiestatici, 2do jest to moliri convulsionem iuris Reipublicae. Zrzodło teraźniejszego niedojścia Sejmów.
§. IV. SĄŚIAD: Słucham te paradoksa z atencją. ZIEMIANIN: Aby tylko prewencja nie zaprzątnęła W. Pana, rzecz przez siebie oczywista jest, nie żadne paradoksa. Rzeczpospolita Nasza wielką Przodków naszych mądrością uformowana, wszystkie iura Maiestatis, jako to: moc Stanowienia praw, podatków, wypowiedzienia wojny, zamknięcia Traktatów, i insze przywłaszczyła wszystkim trzem Stanom, Królewskiemu, Senatorskiemu, a osobliwie i naszemu Rycerskiemu. Królom zaś
temu dał, komu śię podoba, ale komu kto inszy chce obligować go, mowię do tego, koniecznie: 1mo iest to moliri eversionem iuris maiestatici, 2do iest to moliri convulsionem iuris Reipublicae. Zrzodło teraźnieyszego niedoyśćia Seymow.
§. IV. SĄŚIAD: Słucham te paradoxa z attencyą. ZIEMIANIN: Aby tylko prewencya nie zaprzątnęła W. Pana, rzecz przez śiebie oczywista iest, nie żadne paradoxa. Rzeczpospolita Nasza wielką Przodkow naszych mądrośćią uformowana, wszystkie iura Maiestatis, iako to: moc Stanowienia praw, podatkow, wypowiedźienia woyny, zamknięćia Traktatow, y insze przywłaszczyła wszystkim trzem Stanom, Krolewskiemu, Senatorskiemu, a osobliwie i naszemu Rycerskiemu. Krolom zaś
Skrót tekstu: KonSRoz
Strona: 7
Tytuł:
Rozmowa pewnego ziemianina ze swoim sąsiadem
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
opisy. Co-ć do tego, iż morze, przyrodzonej soli Zbywa? co-ć i do więźniów jęczących w niewoli? Za Dunaj na galery daremnie zachodzisz, Żadnego, Muzo, więźnia ty nie wyswobodzisz! Raczej wróć się do swoich: Włoszki i Polaka. Rezolucja w jego refleksjej jaka? Który tą materią zaprzątnąwszy głowę Przewraca jak machinę srogą Syzyfowe. Już i na sprawiedliwe położywszy szale Ponderuje myślami do pułnocka cale Na tę i ową będąc stronę roztargniony: Czyli ma chwycić się tej, czy zaniechać żony? Ale że wojnowładny (lub to skrycie czynią) Mars w tak ścisłej przyjaźni z miłości boginią, Której się Polak sługą liczy
opisy. Co-ć do tego, iż morze, przyrodzonej soli Zbywa? co-ć i do więźniow jęczących w niewoli? Za Dunaj na galery daremnie zachodzisz, Żadnego, Muzo, więźnia ty nie wyswobodzisz! Raczej wroć sie do swoich: Włoszki i Polaka. Rezolucya w jego refleksyej jaka? Ktory tą materyą zaprzątnąwszy głowę Przewraca jak machinę srogą Syzyfowe. Już i na sprawiedliwe położywszy szale Ponderuje myślami do pułnocka cale Na tę i ową będąc stronę roztargniony: Czyli ma chwycić się tej, czy zaniechać żony? Ale że wojnowładny (lub to skrycie czynią) Mars w tak ścisłej przyjaźni z miłości boginią, Ktorej się Polak sługą liczy
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 64
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949