, widzą dno tej strugi. 343 (F). DO NOWOŻENIA BRODATEGO
Goliłeś zawsze brodę, jakoś został wdowcem; Ożeniwszy się, skroni odziałeś pokrowcem. Jeśli to dla wniesienia nowej czynisz fozy, Że o brodę nietrudno, biedne świadczą kozy; Jeżeli dla wesela i jakiej uciechy, Przeto i dawni Żydzi zapuszczali wiechy. U nas broda zwyczajnie znakiem jest żałoby, Bo ty ani statku z niej, ani masz ozdoby; Jeśli każesz, powiem ja, nie bojąc się mełki: Zła żona okazją, bracie, tej miotełki. 344 (F). KUCHARZ
Kucharzu, urób bigos, ale to wiedz, jeśli Będzie zły,
, widzą dno tej strugi. 343 (F). DO NOWOŻENIA BRODATEGO
Goliłeś zawsze brodę, jakoś został wdowcem; Ożeniwszy się, skroni odziałeś pokrowcem. Jeśli to dla wniesienia nowej czynisz fozy, Że o brodę nietrudno, biedne świadczą kozy; Jeżeli dla wesela i jakiej uciechy, Przeto i dawni Żydzi zapuszczali wiechy. U nas broda zwyczajnie znakiem jest żałoby, Bo ty ani statku z niej, ani masz ozdoby; Jeśli każesz, powiem ja, nie bojąc się mełki: Zła żona okazyją, bracie, tej miotełki. 344 (F). KUCHARZ
Kucharzu, urób bigos, ale to wiedz, jeśli Będzie zły,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 146
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w drugi Albo z nadzieją plonu zasiewa ogrody, Ja myślę: ten w nadziei — ty za swe posługi Ani łaski proś, ni czekaj nadgrody.
Dobranoc tedy, mój miły ogrodzie, Nie nawiedzę cię, mogę to ślubować śmiele, Aże miłość albo mnie puści po swobodzie, Albo mi miększe łoże gdzie pościele. ZAPUST
Zapuszczam zapust smutny i gdy świat szaleje Z wesołości, samemu mnie serce truchleje. Nie masz cię, dziewko droga, a ja zaś bez ciebie Wesela nie nalazłbym dla siebie i w niebie.
Zapuszczam i z daleka cień mych powolności Na twe pojrzenia wdzięczne, na twe łaskawości. Nie masz cię, dziewko droga,
w drugi Albo z nadzieją plonu zasiewa ogrody, Ja myślę: ten w nadziei — ty za swe posługi Ani łaski proś, ni czekaj nadgrody.
Dobranoc tedy, mój miły ogrodzie, Nie nawiedzę cię, mogę to ślubować śmiele, Aże miłość albo mnie puści po swobodzie, Albo mi miększe łoże gdzie pościele. ZAPUST
Zapuszczam zapust smutny i gdy świat szaleje Z wesołości, samemu mnie serce truchleje. Nie masz cię, dziewko droga, a ja zaś bez ciebie Wesela nie nalazłbym dla siebie i w niebie.
Zapuszczam i z daleka cień mych powolności Na twe pojrzenia wdzięczne, na twe łaskawości. Nie masz cię, dziewko droga,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 24
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, mogę to ślubować śmiele, Aże miłość albo mnie puści po swobodzie, Albo mi miększe łoże gdzie pościele. ZAPUST
Zapuszczam zapust smutny i gdy świat szaleje Z wesołości, samemu mnie serce truchleje. Nie masz cię, dziewko droga, a ja zaś bez ciebie Wesela nie nalazłbym dla siebie i w niebie.
Zapuszczam i z daleka cień mych powolności Na twe pojrzenia wdzięczne, na twe łaskawości. Nie masz cię, dziewko droga, a choćby kto inny Chciał być łaskaw, ja mu nic za to nie powinny.
Zapuszczam się coraz tam, kędyś więc mieszkała, I widzę z żalem, że mię droga oszukała. Nie masz cię
, mogę to ślubować śmiele, Aże miłość albo mnie puści po swobodzie, Albo mi miększe łoże gdzie pościele. ZAPUST
Zapuszczam zapust smutny i gdy świat szaleje Z wesołości, samemu mnie serce truchleje. Nie masz cię, dziewko droga, a ja zaś bez ciebie Wesela nie nalazłbym dla siebie i w niebie.
Zapuszczam i z daleka cień mych powolności Na twe pojrzenia wdzięczne, na twe łaskawości. Nie masz cię, dziewko droga, a choćby kto inny Chciał być łaskaw, ja mu nic za to nie powinny.
Zapuszczam się coraz tam, kędyś więc mieszkała, I widzę z żalem, że mię droga oszukała. Nie masz cię
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 24
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
cię, dziewko droga, a ja zaś bez ciebie Wesela nie nalazłbym dla siebie i w niebie.
Zapuszczam i z daleka cień mych powolności Na twe pojrzenia wdzięczne, na twe łaskawości. Nie masz cię, dziewko droga, a choćby kto inny Chciał być łaskaw, ja mu nic za to nie powinny.
Zapuszczam się coraz tam, kędyś więc mieszkała, I widzę z żalem, że mię droga oszukała. Nie masz cię, dziewko droga, a twoje pokoje Bez ciebie w sercu moim budzą ciężkie boje.
Zapuszczam wtenczas łez mych na oczy zasłonę, Nie widząc cię, w którąż się kolwiek udam stronę. Nie masz cię
cię, dziewko droga, a ja zaś bez ciebie Wesela nie nalazłbym dla siebie i w niebie.
Zapuszczam i z daleka cień mych powolności Na twe pojrzenia wdzięczne, na twe łaskawości. Nie masz cię, dziewko droga, a choćby kto inny Chciał być łaskaw, ja mu nic za to nie powinny.
Zapuszczam się coraz tam, kędyś więc mieszkała, I widzę z żalem, że mię droga oszukała. Nie masz cię, dziewko droga, a twoje pokoje Bez ciebie w sercu moim budzą ciężkie boje.
Zapuszczam wtenczas łez mych na oczy zasłonę, Nie widząc cię, w którąż się kolwiek udam stronę. Nie masz cię
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 24
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
masz cię, dziewko droga, a choćby kto inny Chciał być łaskaw, ja mu nic za to nie powinny.
Zapuszczam się coraz tam, kędyś więc mieszkała, I widzę z żalem, że mię droga oszukała. Nie masz cię, dziewko droga, a twoje pokoje Bez ciebie w sercu moim budzą ciężkie boje.
Zapuszczam wtenczas łez mych na oczy zasłonę, Nie widząc cię, w którąż się kolwiek udam stronę. Nie masz cię, dziewko droga, oczy się me brzydzą Samym słońcem, gdy ciebie przed sobą nie widzą.
Zapuści na mnie kosę swoję śmierć i skróci Życie me, jeśli mi cię niebo w skok nie wróci.
masz cię, dziewko droga, a choćby kto inny Chciał być łaskaw, ja mu nic za to nie powinny.
Zapuszczam się coraz tam, kędyś więc mieszkała, I widzę z żalem, że mię droga oszukała. Nie masz cię, dziewko droga, a twoje pokoje Bez ciebie w sercu moim budzą ciężkie boje.
Zapuszczam wtenczas łez mych na oczy zasłonę, Nie widząc cię, w którąż się kolwiek udam stronę. Nie masz cię, dziewko droga, oczy się me brzydzą Samym słońcem, gdy ciebie przed sobą nie widzą.
Zapuści na mnie kosę swoję śmierć i skróci Życie me, jeśli mi cię niebo w skok nie wróci.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 24
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kolwiek udam stronę. Nie masz cię, dziewko droga, oczy się me brzydzą Samym słońcem, gdy ciebie przed sobą nie widzą.
Zapuści na mnie kosę swoję śmierć i skróci Życie me, jeśli mi cię niebo w skok nie wróci. Nie masz cię, dziewko droga, dobrą myśl opuszczam Dla niebytności twojej i smutno zapuszczam. NA MANELE
Czeka mię za to pewnie kij gotowy, Że więźniem będąc, na ręce okowy Śmiem panu włożyć; ale na tym mało, Byle to złoto panu pokazało, Co my cierpimy mężnie, niebożęta, Kiedy mu przykre drogich kruszców pęta. NAD SIŁY
Faeton, gdy się równo z bogi nosi, Spalił i
kolwiek udam stronę. Nie masz cię, dziewko droga, oczy się me brzydzą Samym słońcem, gdy ciebie przed sobą nie widzą.
Zapuści na mnie kosę swoję śmierć i skróci Życie me, jeśli mi cię niebo w skok nie wróci. Nie masz cię, dziewko droga, dobrą myśl opuszczam Dla niebytności twojej i smutno zapuszczam. NA MANELE
Czeka mię za to pewnie kij gotowy, Że więźniem będąc, na ręce okowy Śmiem panu włożyć; ale na tym mało, Byle to złoto panu pokazało, Co my cierpimy mężnie, niebożęta, Kiedy mu przykre drogich kruszców pęta. NAD SIŁY
Faeton, gdy się równo z bogi nosi, Spalił i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 24
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
palec rzemieślnika, Kiedy naparstka nie ma od złotnika. Będzie tu igła do takiej roboty, Będzie wezgłówko, żeby mu ochoty
Nie ubywało, gdyby twardo siedział; Wiem, żeby przyszedł, gdyby o tym wiedział. Jeśliby nie chciał, więc wy przyjdźcie sami, Prędzej robota będzie niż z krawcami.. DRUŻYNA ZAPUSTNA
Zapuszczam bez was szczerze dni szalone, Tęsknicą mając serce napełnione, Bo waszę sobie wspomniawszy drużynę, Jeślim nie smutny, niechaj nagle ginę. Każdy z was dobry i drwić, i żartować, W karty, warcaby grać, skakać, fryjować, Ale to właśnie zapustna drużyna, Że rzadko u was głowa próżna wina.
palec rzemieślnika, Kiedy naparstka nie ma od złotnika. Będzie tu igła do takiej roboty, Będzie wezgłówko, żeby mu ochoty
Nie ubywało, gdyby twardo siedział; Wiem, żeby przyszedł, gdyby o tym wiedział. Jeśliby nie chciał, więc wy przyjdźcie sami, Prędzej robota będzie niż z krawcami.. DRUŻYNA ZAPUSTNA
Zapuszczam bez was szczerze dni szalone, Tęsknicą mając serce napełnione, Bo waszę sobie wspomniawszy drużynę, Jeślim nie smutny, niechaj nagle ginę. Każdy z was dobry i drwić, i żartować, W karty, warcaby grać, skakać, fryjować, Ale to właśnie zapustna drużyna, Że rzadko u was głowa próżna wina.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 29
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
niźli pijanica, Ale i jego nie mierzi szklenica; Baldoryk wina daje nad potrzebę, Mało też nie dał grzecznej dziewce w gębę;
Amidor chory, jak mu baba szyje Nadepce, równo z inszymi wypije. Uważcież wszyscy, jeśli bez przyczyny Tęsknię do tej tak wesołej drużyny.
Już tak kończąc czas powszechnej rozpusty I zapuszczając niesmaczne zapusty, Jeśli nie życzę tej grzecznej drużynie, Żeby się co dzień trzykroć myli w winie, Niechajże mię to samego ominie. IRRESOLUTO
Chciałbym cię z dusze, dziewczę, pocałować, Ale muszę wprzód to w sobie uknować (Taka to we mnie z łaski twej rozpusta): Oczy są tego godniejsze
niźli pijanica, Ale i jego nie mierzi szklenica; Baldoryk wina daje nad potrzebę, Mało też nie dał grzecznej dziewce w gębę;
Amidor chory, jak mu baba szyje Nadepce, równo z inszymi wypije. Uważcież wszyscy, jeśli bez przyczyny Tęsknię do tej tak wesołej drużyny.
Już tak kończąc czas powszechnej rozpusty I zapuszczając niesmaczne zapusty, Jeśli nie życzę tej grzecznej drużynie, Żeby się co dzień trzykroć myli w winie, Niechajże mię to samego ominie. IRRESOLUTO
Chciałbym cię z dusze, dziewczę, pocałować, Ale muszę wprzód to w sobie uknować (Taka to we mnie z łaski twej rozpusta): Oczy są tego godniejsze
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 30
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zielonego maju; Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem I grab twardością zrównany z kamieniem, I piękny jawor fladrowanej więzi, I szkolna brzoza drobniuchnej gałęzi,
I żerne buki, i klon niewysoki, I lipa, matka pachniącej patoki, Jasion wojenny, i brzost, który naszem Krajom intraty przyczynia potaszem. Drugi raz w gęste zapuszczam się bory, Kędy świerk czarny roście w górę spory I modrzewina czerni nie znająca, I terpentyną jedlina płacząca, I sośnia wielkiej w budynkach wygody, I kadzidłowej jałowiec jagody. Trzeci raz różnie próbując ochłody, Chodzę po brzegach przezroczystej wody: Tam mam dostatnie chłody topolowe, Olsze czerwone i wierzby domowe, Chrust dereniowy,
zielonego maju; Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem I grab twardością zrównany z kamieniem, I piękny jawor fladrowanej więzi, I szkolna brzoza drobniuchnej gałęzi,
I żerne buki, i klon niewysoki, I lipa, matka pachniącej patoki, Jasion wojenny, i brzost, który naszem Krajom intraty przyczynia potaszem. Drugi raz w gęste zapuszczam się bory, Kędy świerk czarny roście w górę spory I modrzewina czerni nie znająca, I terpentyną jedlina płacząca, I sośnia wielkiej w budynkach wygody, I kadzidłowej jałowiec jagody. Trzeci raz różnie próbując ochłody, Chodzę po brzegach przezroczystej wody: Tam mam dostatnie chłody topolowe, Olsze czerwone i wierzby domowe, Chrust dereniowy,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 159
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Nie przeskoczyłby płotu chyżej i pies drugi.” 520. KompARATIO
Nieszczęsny mądry, drugich nie wywodząc z błędu; Nieszczęśliwszy, co inszych uczy, sam, bez względu Piekła, nie żyje wedle swej nauki. Ale Najnieszczęśliwszy, co się nie da uczyć cale. 521. BRODA
Stary zwyczaj wniósł tę modę Dla statku zapuszczać brodę, Lecz kto go nie ma z natury, Nie zatka kądzielą dziury. Niechaj ją do pasa czesze,
Cóż bez napoju po wiesze? I kozioł ci się tak stroi, A wżdy skacze, a wżdy broi. Kto ma brodę, nie ma statku, Piękniej by mu z nią u zadku. Ma-
Nie przeskoczyłby płotu chyżej i pies drugi.” 520. COMPARATIO
Nieszczęsny mądry, drugich nie wywodząc z błędu; Nieszczęśliwszy, co inszych uczy, sam, bez względu Piekła, nie żyje wedle swej nauki. Ale Najnieszczęśliwszy, co się nie da uczyć cale. 521. BRODA
Stary zwyczaj wniósł tę modę Dla statku zapuszczać brodę, Lecz kto go nie ma z natury, Nie zatka kądzielą dziury. Niechaj ją do pasa czesze,
Cóż bez napoju po wiesze? I kozioł ci się tak stroi, A wżdy skacze, a wżdy broi. Kto ma brodę, nie ma statku, Piękniej by mu z nią u zadku. Ma-
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 414
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987