żywota nie trawi ni na czem, Prócz żeby, trąbę w gębie, w ręku mając skrzypce, Tył, jako wieprz w karmniku, na cudzej osypce. Po wczorajszej wieczerzy wstawszy z betów, gdy mu Brzuch sklęśnie, patrzy oknem z cudzej kuchnie dymu, Smyczek maści, nóż ostrzy, wie, że nań zarąbią, Ckliwo go, że tak długo do stołu nie trąbią. Daleki od roboty, która pachnie potem, Siłu ich też na starość umiera pod płotem; Bo wszytko do gardzielą, dla niej nic do skrzynie. Niegodny też lepszego próżnujące świnie. 253. MIŁO PRZEBYTE WSPOMINAĆ KŁOPOTY
Im cięższe były prace, zgryźniejsze kłopoty,
żywota nie trawi ni na czem, Prócz żeby, trąbę w gębie, w ręku mając skrzypce, Tył, jako wieprz w karmniku, na cudzej osypce. Po wczorajszej wieczerzy wstawszy z betów, gdy mu Brzuch sklęśnie, patrzy oknem z cudzej kuchnie dymu, Smyczek maści, nóż ostrzy, wie, że nań zarąbią, Ckliwo go, że tak długo do stołu nie trąbią. Daleki od roboty, która pachnie potem, Siłu ich też na starość umiera pod płotem; Bo wszytko do gardzielą, dla niej nic do skrzynie. Niegodny też lepszego próżnujące świnie. 253. MIŁO PRZEBYTE WSPOMINAĆ KŁOPOTY
Im cięższe były prace, zgryźniejsze kłopoty,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 146
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
złe rozgania. Morze galery, Wisła ciężkie szkuty znosi, Darmo się Noteć, darmo Smotrycz się komosi. Niechaj się każdy, radzę, swoją piędzią mierzy: Nie przeciw się, że panu trąbią do wieczerzy; Kiedyś prosty ziemianin, jedz, choć ci nie trąbią, Pieczenią, sztukę mięsa, co w jatkach zarąbią. Nie przybędzie nic na stół, i owszem, ubędzie, Gdzie abo trębacz trąbi, abo skrzypek gędzie. Czemuż się sam obchodzić nie masz z sobą wiernie? Nie wiesz, niźli mysz skoczy, że dalej kot piernie? Dzwon chmurę targa, ale z kapustnego głąba Kaulefijorów ci nie uczyni trąba. 444.
złe rozgania. Morze galery, Wisła ciężkie szkuty znosi, Darmo się Noteć, darmo Smotrycz się komosi. Niechaj się każdy, radzę, swoją piędzią mierzy: Nie przeciw się, że panu trąbią do wieczerzy; Kiedyś prosty ziemianin, jedz, choć ci nie trąbią, Pieczenią, sztukę mięsa, co w jatkach zarąbią. Nie przybędzie nic na stół, i owszem, ubędzie, Gdzie abo trębacz trąbi, abo skrzypek gędzie. Czemuż się sam obchodzić nie masz z sobą wiernie? Nie wiesz, niźli mysz skoczy, że dalej kot piernie? Dzwon chmurę targa, ale z kapustnego głąba Kaulefijorów ci nie uczyni trąba. 444.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 265
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
raz pościć Na wasze upewnienie, jakom pod Chocimem Ślubił, prócz żem giaurskim nasycony dymem; Przeto się dziś bez swego nie puszczę kucharza”. Nie zawszeż się, nie zawsze taki bankiet zdarza, Na który cię proszono, choć bębnią, choć trąbią: Dopieroż nie chodź, kiedy na cię nie zarąbią; Często nożem, na cudze umytym biskokty, Chleba nie jadł pasorzyt i dłubał paznokty Miasto zębów; nieraz spać bez wieczerzy chodził, Gdy swojej nie gotując kto, na cudzą godził. Na tych rozmowach, które poświadczają jedni, Drudzy przeczą, czas trawił, aże się rozedni; Armata do Kamieńca CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Zda mu
raz pościć Na wasze upewnienie, jakom pod Chocimem Ślubił, prócz żem giaurskim nasycony dymem; Przeto się dziś bez swego nie puszczę kucharza”. Nie zawszeż się, nie zawsze taki bankiet zdarza, Na który cię proszono, choć bębnią, choć trąbią: Dopieroż nie chodź, kiedy na cię nie zarąbią; Często nożem, na cudze umytym biskokty, Chleba nie jadł pasorzyt i dłubał paznokty Miasto zębów; nieraz spać bez wieczerzy chodził, Gdy swojej nie gotując kto, na cudzą godził. Na tych rozmowach, które poświadczają jedni, Drudzy przeczą, czas trawił, aże się rozedni; Armata do Kamieńca CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Zda mu
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 288
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
destyngwowanych na garnizon bialski, z tutejszego słuckiego cząstkę wybrawszy. Po którym lustrowaniu pokazywano mi karabelę diamentami i rubinami sadzoną, w zastawie będącą, o którą w targu być myślę. Tegoż tęczą na niebie wyrażoną widzieliśmy. Februarius
1. Przywieziono kryminalistę, ziemianina Wołotowskiego, wespół z trupem bratem jego stryjecznym, którego okrutnie zarąbał, cztery razy ciąwszy siekierą w łeb i w kark. Z Ratkowa atynencji majętności mej Prusy nazwanej są obydwa rodem. 2. Po mszy świętej u o. o. jezuitów pocztę-m do Białej wyprawił. Tegoż byłem w menażerii w przeszłym roku wystawionej, w której niedźwiedzie, potykając się raz z sobą, drugi
destyngwowanych na garnizon bialski, z tutejszego słuckiego cząstkę wybrawszy. Po którym lustrowaniu pokazywano mi karabelę diamentami i rubinami sadzoną, w zastawie będącą, o którą w targu być myślę. Tegoż tęczą na niebie wyrażoną widzieliśmy. Februarius
1. Przywieziono kryminalistę, ziemianina Wołotowskiego, wespół z trupem bratem jego stryjecznym, którego okrutnie zarąbał, cztyry razy ciąwszy siekierą w łeb i w kark. Z Ratkowa atynencji majętności mej Prusy nazwanej są obydwa rodem. 2. Po mszy świętej u o. o. jezuitów pocztę-m do Białej wyprawił. Tegoż byłem w menażerii w przeszłym roku wystawionej, w której niedźwiedzie, potykając się raz z sobą, drugi
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 28
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
I. M. pana Kraków ludzi 300. para Wojewody Kijowskiego roty usarskie/ pana Przemyskiego ludzi 900. pana Podskarbiego Na dwór Litew. insze roty kwarciane pozad na nieprzeprawnych lasach w których urzędnik X. Biskupa Wilen. dowiedziawszy się/ że za panem Hetmanem tymże gościńcem na Ihumeną następuje wojsko/ mosty pozmiarał i drogi zarąbał. 5. W Orszy nic nowego. 6. Pan Hetman z panem Przemyskiem u K. I. M. byli. Tego dnia Horódniczemu Orszańskiemu kazali list do Smolenszczanów pisać/ oznajmując to wtargnienie w granice Smoleńskie/ że się bez wiadomości K. I. M. i Hetmańskiej stało od ludzi swowolnych ukrainnych i sprawiedliwość
I. M. páná Krákow ludźi 300. párá Woiewody Kiiowskiego rothy vsárskie/ páná Przemyskiego ludźi 900. páná Podskárbiego Na dwor Litew. insze rothy kwarćiáne pozad ná nieprzepráwnych lásách w ktorych vrzędnik X. Biskupa Wilen. dowiedźiawszy sie/ że zá pánem Hetmánem tymże gośćincem ná Ihumeną nástępuie woysko/ mosty pozmiárał y drogi zárąbał. 5. W Orszy nic nowego. 6. Pan Hetman z pánem Przemyskiem v K. I. M. byli. Tego dniá Horodniczemu Orszánskiemu kazáli list do Smolensczánow pisáć/ oznáymuiąc to wtárgnienie w gránice Smolenskie/ że sie bez wiádomośći K. I. M. y Hetmánskiey sstáło od ludźi swowolnych vkráinnych y spráwiedliwosć
Skrót tekstu: BielDiar
Strona: A2
Tytuł:
Diariusz wiadomości od wyjazdu króla z Wilna do Smoleńska
Autor:
Samuel Bielski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
najpierwsza potrawa z rosołem; Mrowcza przed nią kiełbasa z zajęczym ozorem. Stopy kozłowe biało z muszkatowym kwiatem; Wróbli ogon po włosku z słodkim aparatem. Bociani nos po rusku z barszczykiem gotowy; Wędzone drwa z mustardą, potym sęk olchowy. Motyka z migdałami słodko do podlewy, Kwaśno zaś na przepicie wytarte cholewy. Jelenie zarąbano do rosołu rogi, Z octem kwaśno żorawie po francusku nogi. Motylowe imbierem flaczki potrząsane Az cebulą i z gąszczem cepy przysmażane. Końska na pół z pietruszką po francusku grzywa; Maźnice z czarną juchą, kto chce, niech używa. Wilczy ogon do żółtej juchy a z szafranem Kruszki lisie z szczypiorkiem, te będą przed
najpierwsza potrawa z rosołem; Mrowcza przed nią kiełbasa z zajęczym ozorem. Stopy kozłowe biało z muszkatowym kwiatem; Wrobli ogon po włosku z słodkim aparatem. Bociani nos po rusku z barszczykiem gotowy; Wędzone drwa z mustardą, potym sęk olchowy. Motyka z migdałami słodko do podlewy, Kwaśno zaś na przepicie wytarte cholewy. Jelenie zarąbano do rosołu rogi, Z octem kwaśno żorawie po francusku nogi. Motylowe imbierem flaczki potrząsane Az cebulą i z gąszczem cepy przysmażane. Końska na poł z pietruszką po francusku grzywa; Maźnice z czarną juchą, kto chce, niech używa. Wilczy ogon do żołtej juchy a z szafranem Kruszki lisie z szczypiorkiem, te będą przed
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 22
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910