nabawili: ci naród nasz Ruski rozroźnieli: ci jeden dom na dwoje rozdzielili: że on sobie samemu teraz naupadek stoi: i według niekłamliwych słów Pana Chrystusowych/ jeśli się zaś z miłosierdzia jego ś. nie z jednoczy: o ciężki a nam żałosny upadek siebie przyprawi. Bo skoro się zawzięła Rola Cerkiwe naszej kąkolem zaraszczać/ natychmiast pszenica jej poczęła tanieć: i tak z taniała/ że jej nietylko nikt postronny niekupił/ i niekupuje: ale jak zgniłą sól/ mnodzy i swoi właśni z domów swych serdecznych wysypali ją/ i podeptali. Do czego gdy się potym przyłożył drugi Siewiec Filalet/ a po nim trzeci Ortolog/
nábáwili: ći narod nász Ruski rozroźnieli: ci ieden dom ná dwoie rozdźielili: że on sobie sámemu teraz náupadek stoi: y według niekłamliwych słow Páná Chrystusowych/ ieśli się záś z miłośierdźia iego ś. nie z iednoczy: o ćiężki á nam żáłosny vpadek śiebie przypráwi. Bo skoro sie záwźięłá Rola Cerkiwe nászey kąkolem zárászczáć/ nátychmiast pszenicá iey pocżęłá tánieć: y ták z tániáłá/ że iey nietylko nikt postronny niekupił/ y niekupuie: ále iák zgniłą sol/ mnodzy y swoi właśni z domow swych serdecżnych wysypáli ią/ y podeptáli. Do czego gdy sie potym przyłożył drugi Siewiec Philálet/ á po nim trzeći Ortholog/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 60
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
bojaźni, Do balwierza i gorszej nie kazano łaźni, Bo trzeba zmyć, czym się kto na ziemi ubruka. Wiem, za czuprynę anioł nosił Habakuka Do lwiej jamy z obiadem; niech się boją łysi, Żeby diabeł w pazurach nie nosił do lisiej, Nie miawszy za co ująć; więc by dla anioła Cnotę serca zaraszczać, kiedy głowa goła. Kto w nią łysy na sercu, pomoże mu kata, Będzie w sponach u diabła, choć głowa kosmata; Zaś też jako kolano niech ma łyse ciemię, Znajdzie anioł za co go wziąć do nieba z ziemie. 10 (N). DWA STATUTY PRZECIWNE, PRZECIEŻ SPRAWIEDLIWE
Nadwerężywszy zdrowia
bojaźni, Do balwierza i gorszej nie kazano łaźni, Bo trzeba zmyć, czym się kto na ziemi ubruka. Wiem, za czuprynę anioł nosił Habakuka Do lwiej jamy z obiadem; niech się boją łysi, Żeby diabeł w pazurach nie nosił do lisiej, Nie miawszy za co ująć; więc by dla anioła Cnotę serca zaraszczać, kiedy głowa goła. Kto w nię łysy na sercu, pomoże mu kata, Będzie w sponach u diabła, choć głowa kosmata; Zaś też jako kolano niech ma łyse ciemię, Znajdzie anioł za co go wziąć do nieba z ziemie. 10 (N). DWA STATUTY PRZECIWNE, PRZECIEŻ SPRAWIEDLIWE
Nadwerężywszy zdrowia
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 358
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to się zezwolili razem, Że takie sny jawnym są triumfu obrazem. Wielkie drzewo, co miasto ptaków lągnie ryby, Nie trzeba wątpić o tym, Dniestr jest bez pochyby; Polak orłem, którego rosą swojej siły Bodaj tu ottomańskie księżyce zgubiły! A ty, wielki monarcho, takich gron jagody, Które śmieją twej ziemie zaraszczać ogrody, Ostrym ściśniesz bułatem i swego się soku W czarnym giaur nasyci awernowym mroku. Skąd jako był wesołym, jawnie to pokaże Osman, gdy zaraz wojsku w pole ciągnąć każe. Więc jeszcze rosa nie schła, jeszcze się mgły szare Nad Dniestrem piętrzą, jeszcze i słońce nie jare, Kiedy sto dział burzących cale niespodzianie
to się zezwolili razem, Że takie sny jawnym są tryumfu obrazem. Wielkie drzewo, co miasto ptaków lągnie ryby, Nie trzeba wątpić o tym, Dniestr jest bez pochyby; Polak orłem, którego rosą swojej siły Bodaj tu ottomańskie księżyce zgubiły! A ty, wielki monarcho, takich gron jagody, Które śmieją twej ziemie zaraszczać ogrody, Ostrym ściśniesz bułatem i swego się soku W czarnym giaur nasyci awernowym mroku. Skąd jako był wesołym, jawnie to pokaże Osman, gdy zaraz wojsku w pole ciągnąć każe. Więc jeszcze rosa nie schła, jeszcze się mgły szare Nad Dniestrem piętrzą, jeszcze i słońce nie jare, Kiedy sto dział burzących cale niespodzianie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 163
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924