bydlę/ z duszę nieśmiertelnej od Boga stworzonej/ złożonej. Wspomnij na to/ żemci ja nie rzekł; aby te tam cale złe/ albo owe cale dobre były; ale obojętne. Dobre zaś albo złe/ ile podpadają pod rozumne albo nierozumne zażywanie; jako żelazo/ miecz/ albo noż jaki/ którym się i zarznąć i chleba ukroić/ to jest dobrze/ i zle sobie uczynić możesz. Pomnij potrzecie i na to/ żeć to słodycz albo przykrość: są przypadłościami takiemi/ które istoty rzeczy nie mienią/ złą albo dobrą nie czynią jeżeli sama w sobie taką nie jest. Azaż trucizna słodko ocukrowana nie jest postaremu trucizną,
bydlę/ z duszę nieśmiertelney od Bogá stworzoney/ złożoney. Wspomniy na to/ żemći iá nie rzekł; áby te tám cále złe/ álbo owe cale dobre były; ále oboiętne. Dobre záś álbo złe/ ile podpádáią pod rozumne álbo nierozumne záżywánie; iáko żelázo/ miecz/ álbo noż iáki/ ktorym się i zárznąć i chlebá ukroić/ to iest dobrze/ i zle sobie uczynić możesz. Pomniy potrzećie i ná to/ żeć to słodycz álbo przykrość: są przypádłośćiami tákiemi/ ktore istoty rzeczy nie mienią/ złą álbo dobrą nie czynią ieżeli samá w sobie táką nie iest. Azasz trućizná słodko ocukrowána nie iest postáremu trućizną,
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 43
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
, dziada wmci owym
mieszkiem do siebie wabiąc stanęła. On znowu wziąwszy kieliszek wina pił do niej, przyjęła, poszła znowu na banię, ale kiedy niemogła zwabić, rozgniewana zszedłszy z góry poszła mimo dziada wmci, plunąwszy na ziemię, mieszkiem trzęsnęła.
A gdy wychodził z wieży dziad wmci, Aga kilka baranów kazał zarznąć na wyjście dziada wmci i rozdać więźniom. Laskę mu darował z powinszowaniem, aby w dobrem zdrowiu do domu przyjachawszy, z tą laską po swoim chodził ogrodzie, a on mu też sto talerów kazał dać.
A gdy już był u posła polskiego dziad wmci, Dąbrowski, sługa jego, który był z Włodkiem i Kawieckim
, dziada wmci owym
mieszkiem do siebie wabiąc stanęła. On znowu wziąwszy kieliszek wina pił do niej, przyjęła, poszła znowu na banię, ale kiedy niemogła zwabić, rozgniewana zszedłszy z góry poszła mimo dziada wmci, plunąwszy na ziemię, mieszkiem trzęsnęła.
A gdy wychodził z wieży dziad wmci, Aga kilka baranów kazał zarznąć na wyjście dziada wmci i rozdać więźniom. Laskę mu darował z powinszowaniem, aby w dobrém zdrowiu do domu przyjachawszy, z tą laską po swoim chodził ogrodzie, a on mu też sto talerów kazał dać.
A gdy już był u posła polskiego dziad wmci, Dąbrowski, sługa jego, który był z Włodkiem i Kawieckim
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 175
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842