, próżno się spodziewa powrotu: Nie płużą w jej koniecznych regiestrach przepłochy, Tak męczenniki jako fortuny pieszczochy Jednym palcem skazuje i jakoby z wora. Pełną garścią od rana sieje do wieczora. Co się kolwiek nawinie, wszytko w ziemię garnie, Nie ma czasu respektu, nie ma braku w ziarnie, Lecz kędykolwiek ostrym toporem zasięże, Równo stary dąb z młodą latoroślą lęże: Wszędy odmianie, wszędy śmierci dała władzą, O cokolwiek słoneczne promienie zawadzą. We mnie, jeślić przykładu trzeba, niedaleki: Jeszcze mokre z rzewnych łez nie oschną powieki, Którymi z serca troskę straconego syna Spłukuję — aż mnie insza dochodzi nowina, Że ona córka,
, próżno się spodziewa powrotu: Nie płużą w jej koniecznych regiestrach przepłochy, Tak męczenniki jako fortuny pieszczochy Jednym palcem skazuje i jakoby z wora. Pełną garścią od rana sieje do wieczora. Co się kolwiek nawinie, wszytko w ziemię garnie, Nie ma czasu respektu, nie ma braku w ziarnie, Lecz kędykolwiek ostrym toporem zasięże, Równo stary dąb z młodą latoroślą lęże: Wszędy odmianie, wszędy śmierci dała władzą, O cokolwiek słoneczne promienie zawadzą. We mnie, jeślić przykładu trzeba, niedaleki: Jeszcze mokre z rzewnych łez nie oschną powieki, Którymi z serca troskę straconego syna Spłukuję — aż mnie insza dochodzi nowina, Że ona córka,
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 531
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
też opiera; Choć gdzie indziej chce, musi, kiedy mu dociera Sto razy od żelaznej uprzykrzeńsza węda: Gniew ponury, wrzask, hałas, fasoł, gomon, zrzęda. Osiec, choćby koniecznie trzeba, nie odważy: O dzieci gra; i żyć już trzeba, jak na straży. Żeby pomściła, wszelkich sposobów zasięże, Abo się na wszytko złe na złość mu wyprzęże; Lepiej ze lwem na puszczy abo mieszkać z smokiem. Nie pomnią, że wyjęte mężom w raju bokiem; Nie gorszy od nich jaszczur, żmija, wąż, padalec. Niż złą pojąć niewiastę, lepiej grób swój zaleć, Wierzyćli Syrachowi, który im to zada
też opiera; Choć gdzie indziej chce, musi, kiedy mu dociera Sto razy od żelaznej uprzykrzeńsza węda: Gniew ponury, wrzask, hałas, fasoł, gomon, zrzęda. Osiec, choćby koniecznie trzeba, nie odważy: O dzieci gra; i żyć już trzeba, jak na straży. Żeby pomściła, wszelkich sposobów zasięże, Abo się na wszytko złe na złość mu wyprzęże; Lepiej ze lwem na puszczy abo mieszkać z smokiem. Nie pomnią, że wyjęte mężom w raju bokiem; Nie gorszy od nich jaszczur, żmija, wąż, padalec. Niż złą pojąć niewiastę, lepiej grób swój zaleć, Wierzyćli Syrachowi, który im to zada
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 107
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w niebytności mię tłuką nawałności. Ciebie morze krom mnie ma/ surowszabym była Morza/ bym żyć/ i na żal zostać pozwoliła? Lecz pewnie nie pozwolę/ ani cię opuszczę i Acznic za towarzyszkę po tobie się puszczę/ I nie tronali w dole/ nagrobek nas sprzężę/ Nie kościli kości/ miano wzdam miana zasięże. Zal nie dopuści więcej: a po każdym słowie/ W pierś kołace/ i wzdycha od serca surowie. Rano było: ta na brzego z pałacu wynidzie: Zaczym na plac/ z kąd za nim pozierała przydzie. Gdzie jak się nieco bawi/ sobie wspominając/. Tu się odpychał/ tu mię całował wsiadając
w niebytnośći mię tłuką náwáłnośći. Ciebie morze krom mnie ma/ surowszabym byłá Morzá/ bym żyć/ y ná żal zostáć pozwoliłá? Lecz pewnie nie pozwolę/ áni ćię opuszczę i Acznic zá towárzyszkę po tobie się puszczę/ Y nie tronáli w dole/ nágrobek nas sprzężę/ Nie kośćili kośći/ miáno wzdam miána zásięże. Zal nie dopusći więcey: á po káżdym słowie/ W pierś kołace/ y wzdycha od sercá surowie. Ráno było: tá na brzego z páłacu wynidźie: Záczym ná plác/ z kąd zá nim poźieráłá przydźie. Gdźie iák się nieco báwi/ sobie wspomináiąc/. Tu się odpychał/ tu mię cáłowáł wśiadáiąc
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 290
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
i ugadzał przez swe postępki/ i około któregoby pokazował/ co też umie i co przemoże. I cóż proszę własniej należy takiemu panięciu/ takich rodziców synowi/ tak wielkiego Monarchy umiłowanemu dworzaninowi/ i urzędnikowi; jako żeby był dostateczny w koncepty/ i możny w przewagach? któryby daleko przechodził owego/ co nie zasięże rozumen dalej za Tatry/ abo za Wisłę: a o Taurusie/ o Oceanie pomyślić nie umie: i owego nad to/ którego dyskursy kończą się zajźrzeniem pod pułniebiem jego? Ten świat jest maluczka rzecz; dla czego też Aleksander wielki/ mało go sobie ważąc/ chętnie pozwalał mniemaniu Demokrytowemu/ który udawał/ iż światów
y vgadzał przez swe postępki/ y około ktoregoby pokázował/ co też vmie y co przemoże. Y coż proszę własniey należy tákiemu panięćiu/ tákich rodźicow synowi/ ták wielkiego Monárchy vmiłowánemu dworzáninowi/ y vrzędnikowi; iáko żeby był dostáteczny w concepty/ y możny w przewagách? ktoryby dáleko przechodźił owego/ co nie záśięże rozumen dáley zá Tátry/ ábo zá Wisłę: á o Tauruśie/ o Oceanie pomyślić nie vmie: y owego nád to/ ktorego discursy kończą się zayźrzeniem pod pułniebiem iego? Ten świát iest máluczka rzecz; dla czego też Alexánder wielki/ máło go sobie ważąc/ chętnie pozwalał mniemániu Demokrytowemu/ ktory vdawał/ iż świátow
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 9
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
piastowane, Usty i piórem będą wysławiane. Ach, ręka w takiej usłudze trętwieje, A smutne oko łez potoki leje.
W zacnym, szlacheckim, znacznym, rodowitym, W wielkie ozdoby honorów obfitym Domu się rodził, który jako sławny, Jako jest wzięty, a przy tym jak dawny W Ojczyźnie naszej, pamięć nie zasięże. Jako w odważne, jako w godne męże Płodnym był zawsze, świadkami są wszędy W tejże Koronie przedniejsze urzędy; Ale najbardziej pamiętne w Kijowie, Kędy rządzili cni senatorowie, Wielcy lub mężną ręką w krwawym boju, Lubo Ojczyźnie służyli w pokoju. A i rodzica jego taka sława I taka godność była, że
piastowane, Usty i piórem będą wysławiane. Ach, ręka w takiej usłudze trętwieje, A smutne oko łez potoki leje.
W zacnym, szlacheckim, znacznym, rodowitym, W wielkie ozdoby honorów obfitym Domu się rodził, który jako sławny, Jako jest wzięty, a przy tym jak dawny W Ojczyźnie naszej, pamięć nie zasięże. Jako w odważne, jako w godne męże Płodnym był zawsze, świadkami są wszędy W tejże Koronie przedniejsze urzędy; Ale najbardziej pamiętne w Kijowie, Kędy rządzili cni senatorowie, Wielcy lub mężną ręką w krwawym boju, Lubo Ojczyźnie służyli w pokoju. A i rodzica jego taka sława I taka godność była, że
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 153
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975