mnie ip. starostę żmudzkiego z urzędnikami księstwa lit. pod samą dobrą myśl, w dzień Immacul. Concept. B. V. M. napadł pod wioskę p. Dubrowskiego, gdziem stał, ip. hetman z wojskiem, ale prędko do sprawy przyszliśmy i z Kamionki chorągwie w sukurs nadeszły: tandem noc zaskoczyła. W niebezpieczeństwie tem nie chcąc być, przeniosłem się do Kamionki; we dworze stałem bardzo wygodnie i wcześnie, gdy inni po piekarniach tułać się, inni na śniegu, pod szałasami mieścić się musieli.
Przez cały tydzień w polu in die nobilitas w szyku stała, tymczasem traktaty interea iks. biskupa wileńskiego z
mnie jp. starostę żmudzkiego z urzędnikami księstwa lit. pod samą dobrą myśl, w dzień Immacul. Concept. B. V. M. napadł pod wioskę p. Dubrowskiego, gdziem stał, jp. hetman z wojskiem, ale prędko do sprawy przyszliśmy i z Kamionki chorągwie w sukkurs nadeszły: tandem noc zaskoczyła. W niebezpieczeństwie tém nie chcąc być, przeniosłem się do Kamionki; we dworze stałem bardzo wygodnie i wcześnie, gdy inni po piekarniach tułać się, inni na śniegu, pod szałasami mieścić się musieli.
Przez cały tydzień w polu in die nobilitas w szyku stała, tymczasem traktaty interea jks. biskupa wileńskiego z
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 63
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
imienia założył Peterburg, teraz stolicę Monarchii Rosyjskiej. Obszerność całego Państwa Moskiewskiego liczą na 800. mil w zdłuż, a na 450. wszerz. Do tegoż państwa należy wyspa na morzu lodowatym położona Nowa Zembla, na której dla zimna ustawicznego nikt zmięszkać nie może. Atoli w roku 1596. żeglującego Heems Kerkiusa gdy zima zaskoczyła, i żeglugi niepozwoliła, na tej wyspie całą zimę przekoczować musiał. Należy i druga w Azyj[...] północej położona Puchochostch nazwana, której obywatele daninę corocznią w sobolach i innych futrach dawać winni. TURCJA.
LXXXIV. TUrcja Europejska temi się określa granicami. Od wschodu ma czarne morze, Don rzekę, i Archipelag, to
imienia założył Peterburg, teraz stolicę Monarchii Rossyiskiey. Obszerność całego Państwa Moskiewskiego liczą ná 800. mil w zdłuż, á ná 450. wszerz. Do tegoż państwa náleży wyspa ná morzu lodowatym położoná Nowa Zembla, ná ktorey dlá zimná ustawicznego nikt zmięszkać nie może. Atoli w roku 1596. żegluiącego Heems Kerkiusa gdy zimá zaskoczyłá, y żeglugi niepozwoliłá, ná tey wyspie całą zimę przekoczować musiał. Náleży y drugá w Azyi[...] pułnocney położona Puchochostch názwáná, ktorey obywatele daninę corocznią w sobolach y innych futrach dawać winni. TURCYA.
LXXXIV. TUrcya Europeyska temi się określa granicami. Od wschodu má czarne morze, Don rzekę, y Archipelag, to
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: G3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
ochotnych pracach pęta nogi, iż nie znać przed ciemnymi toru obłokami, którymi przedtym ludzie chodzili ścieżkami, i lubo chcąc omijać wąwozy w krzewinie, przed sobą ręką macam, co mi się nawinie, ledwie przecię postąpić mogę śmiałym krokiem, bo zdrad nocnych nie uzna żaden ciemnym okiem. Jako gdy jadącego w nieznajome kraje deszcz zaskoczy i burza iść dalej nie daje, już mu gwiazdy nie świecą, ani się też z bliska pożądany w budynkach chłopskich ogień błyska, sam nie wie, czyli w lasy, czy w bagniska wchodzi, jeśli też dalszą drogę do skutku przywodzi. Nieme role potężnym wołaniem okrzyka, żeby miał biedny pielgrzym ratunek z rolnika;
ochotnych pracach pęta nogi, iż nie znać przed ciemnymi toru obłokami, którymi przedtym ludzie chodzili ścieżkami, i lubo chcąc omijać wąwozy w krzewinie, przed sobą ręką macam, co mi się nawinie, ledwie przecię postąpić mogę śmiałym krokiem, bo zdrad nocnych nie uzna żaden ciemnym okiem. Jako gdy jadącego w nieznajome kraje deszcz zaskoczy i burza iść dalej nie daje, już mu gwiazdy nie świecą, ani się też z bliska pożądany w budynkach chłopskich ogień błyska, sam nie wie, czyli w lasy, czy w bagniska wchodzi, jeśli też dalszą drogę do skutku przywodzi. Nieme role potężnym wołaniem okrzyka, żeby miał biedny pielgrzym ratunek z rolnika;
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 80
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
nawiniecie, Aż skóry z kości zbędziecie. A jeśli wierzyć nie raczysz, Bodaj wsadzon, a obaczysz. 31. Baran.
Baran, choć bydlę głupie, wilka raz oszukał, Odszedł w stronę od owiec, smacznej trawy szukał, Wtym stado szło do domu, pasterz go nie zoczył, Tam onego barana jakoś wilk zaskoczył. Przyszedł strach na barana, uciec niemasz kędy, Bić się też z nim, nie zdoła: przegra baran wszędy. A wilk barzo zgłodzony, na obiedzie suszył, Jest baran na wieczerzą, dobrze sobie tuszył. Zatym baran do wilka czyni oracyją: - „Panie wilku, będziesz miał ze mnie kolacyją,
nawiniecie, Aż skóry z kości zbędziecie. A jeśli wierzyć nie raczysz, Bodaj wsadzon, a obaczysz. 31. Baran.
Baran, choć bydlę głupie, wilka raz oszukał, Odszedł w stronę od owiec, smacznej trawy szukał, Wtym stado szło do domu, pasterz go nie zoczył, Tam onego barana jakoś wilk zaskoczył. Przyszedł strach na barana, uciec niemasz kędy, Bić się też z nim, nie zdoła: przegra baran wszędy. A wilk barzo zgłodzony, na obiedzie suszył, Jest baran na wieczerzą, dobrze sobie tuszył. Zatym baran do wilka czyni oracyją: - „Panie wilku, będziesz miał ze mnie kolacyją,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 25
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
, jak w ręku krogulec. O Enigmatach albo Zagadkach
Dany mu jest Inspektór co go uczy, rządzi, Biczem, nahajem chłosta, jeśli w czym pobłądzi:
Znaczy się, Koń ochełznany, ujeżdzony od Jezdca.
Trzydziesta pierwsza Zagadka.
Jem nad miarę i piję, mam codzień Zapusty, W ten czas mię śmierć zaskoczy, gdy zbyt będę tłusty. Zagadka ta, znaczy Wieprza ukarmionego
Trzydziesta druga Zagadka
Ja sam niewiem co gadam, rozumie mię drugi. Z Cudzich Krajów wychodzę, dobrym do posługi, To leżę, to też wiszę, burczą mi wnętrzności: Wszystkie czasy ogłasam, nie zmogę Wieczności. Ciągnie mię na torturze co dzień
, iak w ręku krogulec. O Enigmatach albo Zagadkach
Dany mu iest Inspektor co go uczy, rządzi, Biczem, nahaiem chłosta, ieśli w czym pobłądzi:
Znaczy się, Koń ochełznany, uieżdzony od Iezdca.
Trzydziesta pierwsza Zagadka.
Iem nad miarę y piię, mam codzień Zapusty, W ten czas mię śmierć zaskoczy, gdy zbyt będę tłusty. Zagadka ta, znáczy Wieprza ukarmionego
Trzydziesta druga Zagadka
Ia sam niewiem co gadam, rozumie mię drugi. Z Cudźych Kraiow wychodzę, dobrym do posługi, To leżę, to też wiszę, burczą mi wnętrzności: Wszystkie czasy ogłasam, nie zmogę Wieczności. Ciągnie mię na torturze co dzień
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1206
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
się rzemiesł różnych. Szpital SSS. Trójcy od Klemensa fundowany na 500 Osób. Przy Kościele Z. Teresy jest Dom na żony, zle z Mężami mieszkające, póki się nie pogodzą zamknięte. Przy Kościele Z. Magdaleny, publiczne grzesznice, niewidzące tylko Spowiednika i Doktora Niechcące zaś nierządnice tu pokutować, gdy śmierć je tak zaskoczy, na szpetnym jednym miejscu za murami chowane bywają. Chleb, mięso, w Rzymie ci co przedają, mają taksę zawieszoną przy tych towarach swoich. Ito dla ciekawych wopisaniu Rzymu non omittendum; iż w Kościele Najss: Panny de Ara Caeli nazwanym u WW. OO. Bernardynów (których tam bywa po trzysta) jest
się rzemiesł rożnych. Szpital SSS. Troycy od Klemensa fundowany na 500 Osob. Przy Kościele S. Teresy iest Dom na żony, zle z Mężami mieszkaiące, poki się nie pogodzą zamknięte. Przy Kościele S. Magdaleny, publiczne grzesznice, niewidzące tylko Spowiednika y Doktora Niechcące zas nierządnice tu pokutować, gdy śmierć ie tak zaskoczy, na szpetnym iednym mieyscu za murami chowane bywaią. Chleb, mięso, w Rzymie ci co przedaią, maią taxę zawieszoną przy tych towarach swoich. Ito dla ciekawych wopisaniu Rzymu non omittendum; iż w Kościele Nayss: Panny de Ara Caeli nazwanym u WW. OO. Bernardynow (ktorych tam bywa po trzysta) iest
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 203
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
medycyna, W niebie ten rzadko będzie, kto nie pija wina. Starości się nie bójmy, rzadki kozak stary, Jeszcze rzadszy, który by zmarłszy, przyległ mary. Raz tni, a dwa razy pchni, gdzie idzie o zdrowie, Wolno uciec, gdy może, niech każdy o tym wie. Kiedy cię też zaskoczą, już memento mori, Nie ufaj w cyruliki, nie ufaj w doktory. Te są kozackie prawa, te są i statuta, Przestępcom naznaczona po śmierci pokuta. Obyczaje ciurów kozackich.
Ciurowie zaś kozaccy, otworzyści ludzie, Byś zamknął nie wiem jako, wnet otworem budzie. Miłosierni jak trzeba, kiedy co obaczą
medycyna, W niebie ten rzadko będzie, kto nie pija wina. Starości sie nie bójmy, rzadki kozak stary, Jeszcze rzadszy, który by zmarłszy, przyległ mary. Raz tni, a dwa razy pchni, gdzie idzie o zdrowie, Wolno uciec, gdy może, niech każdy o tym wie. Kiedy cie też zaskoczą, już memento mori, Nie ufaj w cyruliki, nie ufaj w doktory. Te są kozackie prawa, te są i statuta, Przestępcom naznaczona po śmierci pokuta. Obyczaje ciurów kozackich.
Ciurowie zaś kozaccy, otworzyści ludzie, Byś zamknął nie wiem jako, wnet otworem budzie. Miłosierni jak trzeba, kiedy co obaczą
Skrót tekstu: ZimBLisBad
Strona: 215
Tytuł:
Żywot Kozaków lisowskich
Autor:
Bartłomiej Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
przyniesie, która mu dobrze dogodzi. Dotrzymał swego słowa, przynioższy nam co obiecał. Jedliśmy tego wieczora dość kontenci, nie zważając na to, co nas potkać miało, ponieważeśmy upewnieni byli, że nic gorszego nas nie potka. Ból, który jeszcze Stelej na ciele czuł, uśmierzał się od nabytej maści. Zaskoczył nas poranek, oka nie zamknąwszy, i kazano nam w drogę. Dozorca oddał nas Oficerowi, który nas do drugich ośmiu pojmanych zaprowadził, którzy z nami do Syberyj zawiezieni być mieli, i jakośmy się dowiedzieli z większej części przedni Moskiewscy Panowie, dla buntu w podejrzeniu byli. Rozłączono nas dziesiąciu na dwa wozy,
przynieśie, ktora mu dobrze dogodzi. Dotrzymał swego słowa, przynioższy nam co obiecał. Jedliśmy tego wieczora dość kontenći, nie zważaiąc na to, co nas potkać miało, ponieważeśmy upewnieni byli, że nic gorszego nas nie potka. Bol, ktory ieszcze Steley na ćiele czuł, uśmierzał śię od nabytey maśći. Zaskoczył nas poranek, oka nie zamknąwszy, i kazano nam w drogę. Dozorca oddał nas Oficerowi, ktory nas do drugich ośmiu poymanych zaprowadził, ktorzy z nami do Syberyi zawiezieni bydź mieli, i iakośmy śię dowiedzieli z większey części przedni Moskiewscy Panowie, dla buntu w podeyrzeniu byli. Rozłączono nas dzieśiąćiu na dwa wozy,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 104
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
takem chodził za nią/ Gdy ona się mianując czystą być Dianie/ A zgoła nic nie dbając o moje kochanie/ Tym pilniej uciekała/ że nie mogąc słowy/ I prośbami miękkimi/ czym więc białejgłowy Natwardszej kto użyje/ ani dostać kształtem Żadnym innym/ jużem chciał przymusić ją gwałtem/ I w cieśni gdzie zaskoczyć. Ona do Diany W tym zakrzyknie/ prosząc jej żeby raz oddanej Sobie słudze/ pomocą w takim razie była/ A w pien raczej/ i drzewo które przemieniła/ Niżby miała do długo strzeżonego kwiatu Tak ciężkiej przyść utraty/ i źlę słynąć światu/ Aż ją wnet wysłuchała/ będąc słusznym gniewem Ku mnie o
tákem chodził zá nią/ Gdy oná się miánuiąc czystą bydź Dyánie/ A zgołá nic nie dbáiąc o moie kochánie/ Tym pilniey vciekáłá/ że nie mogąc słowy/ Y proźbámi miękkimi/ czym więc białeygłowy Natwárdszey kto vżyie/ áni dostáć kształtem Zadnym innym/ iużem chciał przymusić ią gwałtem/ Y w cieśni gdzie záskoczyć. Oná do Dyány W tym zákrzyknie/ prosząc iey żeby raz oddáney Sobie słudze/ pomocą w tákim rázie byłá/ A w pien raczey/ y drzewo ktore przemieniłá/ Niżby miáłá do długo strzeżonego kwiátu Ták cięszkiey przyść vtráty/ y źlę słynąć swiátu/ Aż ią wnet wysłucháłá/ będąc słusznym gniewem Ku mnie o
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 70
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
z czaty/ idzie sam do nas/ a gdy go Ich M. PP. Hetmani pytali/ jaka ich być może liczba/ różnie powiadał/ jednak nad 10000. nie podwyzszał. Zaczym zaraz I. M. P. Kanclerz kazał z dzial uderzyć Relacja prawdziwa
na Picowniki/ których już po wielkiej cześci Poganie byli zaskoczyli/ a drudzy też nic na znak ten niedbając/ i niewierząc/ na dzień padali Poganom w ręce/ i pewnie zginęło tam czeladzi blisko 1000 jeśli nie lepiej. Po obiedzie Ich M.P.Hetmani wyprawili P. Strażnika P. Odrzywolskiego pod nieprzyjaciela dla języka/ który skoro za górę zajachał/ zaraz
z czaty/ idzie sam do nás/ á gdy go Ich M. PP. Hetmáni pytáli/ iáka ich bydź może liczbá/ roznie powiádał/ iednák nád 10000. nie podwyzszał. Záczym záraz I. M. P. Kánclerz kazał z dzial vderzyć Relácya prawdziwa
ná Picowniki/ ktorych iuż po wielkiey cześći Pogánie byli záskoczyli/ á drudzy też nic ná znák ten niedbáiąc/ y niewierząc/ ná dzień padáli Pogánom w ręce/ y pewnie zginęło tám czeládzi blisko 1000 iesli nie lepiey. Po obiedzie Ich M.PP.Hetmáni wypráwili P. Strażniká P. Odrzywolskiego pod nieprzyiaćielá dla ięzyká/ ktory skoro zá gorę záiáchał/ záraz
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: A2v
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621