kominie. 199 (P). JeśliŚ PAN, CHOWAJ SŁUGI
(NIE KWADRA)
Kto chodząc w aksamicie, nie ma sług za sobą, Ze pożyczany, to jest doświadczoną próbą. Woliż ty chodzić w sukni, na jaką cię stanie, A wedle przypowieści: chowaj sługi panie. Mogą się dwaj zmówiwszy zastąpić gdzie w kącie: Mocniejszy był Herkules, nie ufaj, odrą cię. Niech będzie wojsko strojne; gdy żołnierze słabi, Nie na wojnę, lecz na łup nieprzyjaciół wabi. 200. PIENIĄŻEK
Pieniądze szlachtę robią, aforyzm cudowny. Cóż za dziw, kiedy szlachtę rodzą Pieniążkowny? Włoszy robią pieniądze, robili przed wiekiem
kominie. 199 (P). JESLIŚ PAN, CHOWAJ SŁUGI
(NIE KWADRA)
Kto chodząc w aksamicie, nie ma sług za sobą, Ze pożyczany, to jest doświadczoną próbą. Woliż ty chodzić w sukni, na jaką cię stanie, A wedle przypowieści: chowaj sługi panie. Mogą się dwaj zmówiwszy zastąpić gdzie w kącie: Mocniejszy był Herkules, nie ufaj, odrą cię. Niech będzie wojsko strojne; gdy żołnierze słabi, Nie na wojnę, lecz na łup nieprzyjaciół wabi. 200. PIENIĄŻEK
Pieniądze szlachtę robią, aforyzm cudowny. Cóż za dziw, kiedy szlachtę rodzą Pieniążkowny? Włoszy robią pieniądze, robili przed wiekiem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 93
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do pochew schować/ i przetarte/ i zemszone powieszać temlaki; Ale żądze nieuspokojone/ i niecierpliwa ręka/ i nie przyzwykły pokojem umysł w samym schodzeniu/ przemyślał o gościach na grzbiet swój. Byłać ochota do boju/ i z tym narodem w-dobrze nachylonej wierze zwarszy się dziedzicznemu nieprzyjacielowi imienia naszego Turczynowi w-oczy zakoliwszy zastąpić; ale Kaspiskiego morza głębokie nurty/ i nie dościgłe okiem brzegi nadzieje przebycia odjęły. Przeto wzdychające dusze od tamtych złotych krajów odwiódłszy/ insząśmy drogę przed się wzięli. Od tąd nie robiliśmy już nic z-czegobyś Niezwyciężony Cesarzu pociechy i pożytku nie miał. Cześć Królów liczymy/ którzy panowaniu Rzymskiemu uwłaczać usiłują/ na co
do pochew schować/ i przetárte/ i zemszone powieszáć temlaki; Ale żądze nieuspokoione/ i niećierpliwa ręká/ i nie przyzwykły pokoiem umysł w samym schodzeniu/ przemyślał o gośćiách na grzbiet swoy. Byłáć ochotá do boiu/ i z tym narodem w-dobrze nachyloney wierze zwarszy się dźiedźicznemu nieprzyiaćielowi imienia nászego Turczynowi w-oczy zákoliwszy zástąpić; ále Káspiskiego morzá głębokie nurty/ i nie dośćigłe okiem brzegi nádźieie przebyćia odięły. Przeto wzdycháiące dusze od támtych złotych kráiow odwiodszy/ insząśmy drogę przed śię wźięli. Od tąd nie robiliśmy iuż nic z-czegobyś Niezwyćiężony Cesárzu poćiechy i pożytku nie miał. Cześć Krolow liczymy/ ktorzy panowaniu Rzymskiemu uwłaczáć uśiłuią/ ná co
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 76
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
do boju tysięcy, I w-ogniu i żelazie. Prócz tych co przy wozach Ćieżkich, niepoliczonych, (w-naszych tu Obozach Starożytnym zwyczajem) którzy przewyższali Trzykroć więcej, a także Muszkiety dźwigali. I Broń reczną z-drugiemi, i gdyby ci sami, lako się napierali, swymi chcąc piersiami Gwałty pierwsze zastąpić, reku przyłożyli, Snadź Wojska nie zmykając, znieśliby te byli Hołote nieszczęśliwą: a lekkich z-lekkimi Szkoda lżejsza, niż która fanty dziś drogimi Szacować się nie może. Tak z-pód Czołhańskiego Ruszy się w-tym Kamienia, gdy od Czermińskiego Pewna o tym wiadomość w-droge ich potyka, Że Chmielnicki potęgą wszytką się podmyka Pod
do boiu tysiecy, I w-ogniu i żeleźie. Procz tych co przy wozach Ćieżkich, niepoliczonych, (w-naszych tu Obozach Starożytnym zwyczaiem) ktorzy przewyższali Trzykroć wiecey, á także Muszkiety dźwigali. I Broń reczną z-drugiemi, i gdyby ći sami, lako sie napierali, swymi chcąc piersiami Gwáłty pierwsze zastąpić, reku przyłożyli, Snadź Woyská nie zmykaiąc, znieśliby te byli Hołote nieszcześliwą: á lekkich z-lekkimi Szkoda lżeysza, niż ktora fanty dźiś drogimi Szácować sie nie może. Tak z-pod Czołhańskiego Ruszy sie w-tym Kámienia, gdy od Czermińskiego Pewna o tym wiadomość w-droge ich potyka, Że Chmielnicki potegą wszytką sie podmyka Pod
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 27
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
poszli Sami przeciw Królowi, z-przebrańszą faryną, A tu Czern ich pilnuje, spół się tą nowiną, I cieszą, i turbują; myśli różne rojąc: Nadewszytko, najwięcej o Króla się bojąc, Żeby go tak gotowy w-iakiej gdzie ciasności Nie uszedł Nieprzyjaciel. Gdzieżby wiadomości Dodać mu tak potrzebnej? gdzie piersiami swymi Zastąpić go w-tym razie? jakoż przed inszymi Książę pierwszy, ze swoim Dymitrem społecznie, I drugim Ostrorogiem do niego koniecznie Przebijać się gotował. Kiedy tejże nocy Wyciekł z-swojej Qwartery i snadź przy pomocy Z-nieba nie omylonej, nasiekł do nich wpadszy Wiele Chłopstwa spiącego. Tak że ich pokładszy Kształtem drew porąbionych
poszli Sami przećiw Krolowi, z-przebrańszą faryną, A tu Czern ich pilnuie, społ się tą nowiną, I ćieszą, i turbuią; myśli rożne roiąc: Nádewszytko, naywięcey o Krolá się boiąc, Zeby go tak gotowy w-iakiey gdźie ćiasnośći Nie uszedł Nieprzyiaćiel. Gdźieszby wiádomośći Dodáć mu tak potrzebney? gdźie piersiami swymi Zástąpić go w-tym raźie? iakoż przed inszymi Xiąże pierwszy, ze swoim Dymitrem społecznie, I drugim Ostrorogiem do niego koniecznie Przebiiáć się gotował. Kiedy teyże nocy Wyćiekł z-swoiey Qwartery i snadź przy pomocy Z-niebá nie omyloney, nasiekł do nich wpadszy Wiele Chłopstwá spiącego. Ták że ich pokładszy Kształtem drew porąbionych
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 94
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
jest, wo wiego mocy: Jak o nim mówią, w cudzej.
Kto do czego milczy, jakby pozwolił.
Kto późno przychodzi sam sobie szkodzi. Po obiedzie łyżka, po wieczerzy noż. Napisano u Lwa białego, Nie czekają dwa na jednego.
Młoda żona, staremu trucizna.
Co drugi nabroił, ja muszę zastąpić.
Nie masz nić długo trwałego, Co odpoczynku nie ma swego.
Co się prędko wznieci, nie długo świeci.
Co się odwlecze, to nie uciecze.
Więlkie rzeczy, pomału rosną.
Co się czynić nie godzi, to też i mówić szkodzi.
Malowanie, prostakom stoi za czytanie.
Co nie dość, to
jest, wo wiego mocy: Jak o nim mowią, w cudzey.
Kto do czego milczy, jakby pozwolił.
Kto pozno przychodźi sam sobie szkodzi. Po obiedzie łyszka, po wieczerzy noż. Napisano u Lwa białego, Nie czekają dwa na jednego.
Młoda żona, staremu trućizna.
Co drugi nabroił, ja muszę zastąpić.
Nie masz nić długo trwałego, Co odpoczynku nie ma swego.
Co śię prędko wznieći, nie długo świeci.
Co śię odwlecze, to nie uciecze.
Więlkie rzeczy, pomału rostą.
Co śię czynić nie godźi, to też y mowić szkodźi.
Malowanie, prostakom stoji za czytanie.
Co nie dość, to
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 151
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
żeśmy im pownni synowską obserwancją w słuchaniu co radzą, i w naśladowaniu co czynią; będąc oraz interpretes legum; ich opinia powinna być instrukcją dla nas, abyśmy się prawa trzymali, i na prawie się znali. Zowią się na ostatek ordo intermedius inter Majestatem et libertatem coź może być za funkcja respectabilior, jako zastąpić wszystkie impety tak przeciwnych sobie prerogatyw? reprezentować zawsze Majestatowi, że wolność nie naruszona, jest najbezpieczniejszy dostojeństwa jego warunek; a wolności, że jej najdroźszy szacunek, i sub umbra Tronu, nie traci swego splendoru.
A zatym mamy wielkie motiva do świadczenia Senatowi naszemu wszelką obserwancją, i distinguere godność jego sine laesione aequalitatis;
źeśmy im pownńi synowską obserwancyą w słuchańiu co radzą, y w naśladowańiu co czynią; będąc oraz interpretes legum; ich opinia powinna bydź instrukcyą dla nas, abyśmy się prawa trzymali, y na prawie się znali. Zowią się na ostatek ordo intermedius inter Majestatem et libertatem coź moźe bydź za funkcya respectabilior, iako zastąpić wszystkie impety tak przećiwnych sobie prerogatyw? reprezentować zawsze Majestatowi, źe wolność nie naruszona, iest naybespiecznieyszy dostoieństwa iego warunek; a wolnośći, źe iey naydroźszy szacunek, y sub umbra Tronu, nie traći swego splendoru.
A zatym mamy wielkie motiva do swiadczenia Senatowi naszemu wszelką obserwancyą, y distinguere godność iego sine laesione aequalitatis;
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 46
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
nieprawości, a zatem i jakiegoby poszanowania od Elearów godni byli, tak Falz Jako i okoliczni neutralistowie. Stądże Elearowie tem bardziej zawziętem sercem prosili komisarzów o pozwolenie iść przez pośrodek wieszających się wojsk z obudwu stron biskupstw Bamberskiego i Wircburskiego, które iż neutralistów były, książę Lichtenstein obawiając się aby panowie neutralistowie nie mieli okazji zastąpić kędy Elearom, pisał list do wojska bardzo piękny, przypominając skromność z jaką Czechy przeszło, a prosząc aby tymże trybem co najskromniej wojsko aż do obozu cesarskiego około Renu leżącego pośpieszało. Szli tedy zgrzytając zębami Elearowie na ukazujące się tu i owdzie po kilkaset chorągwi neutralistów, przeto iż chcąc woli cesarza j. m.
nieprawości, a zatem i jakiegoby poszanowania od Elearów godni byli, tak Falz Jako i okoliczni neutralistowie. Ztądże Elearowie tem bardziej zawziętem sercem prosili komisarzów o pozwolenie iść przez pośrodek wieszających się wojsk z obudwu stron biskupstw Bamberskiego i Wircburskiego, które iż neutralistów były, książę Lichtenstein obawiając się aby panowie neutralistowie nie mieli okazyi zastąpić kędy Elearom, pisał list do wojska bardzo piękny, przypominając skromność z jaką Czechy przeszło, a prosząc aby tymże trybem co najskromniej wojsko aż do obozu cesarskiego około Renu leżącego pośpieszało. Szli tedy zgrzytając zębami Elearowie na ukazujące się tu i owdzie po kilkaset chorągwi neutralistów, przeto iż chcąc woli cesarza j. m.
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 84
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
samych obłoków sięgała, Od dołu cienka, wzgórę szerokością Do miotły jakby było podobnością. Więcej-m nie widział i nie piszę o tem, Bom prędko odszedł, co widzieli potem. Tak powiadali, jakom wyżej pisał, Od różnych różnic z ust-em ja to słyszał. By mieli drzewa godne na zasłony Drogę zastąpić od zamkowej brany, Makowiecki wtem wójtów k sobie woła I z nimi jadąc rozmawia tak zgoła: „Azalibyśmy mogli się ratować, Z tym bisurmanem prędko nie traktować, Zawczasu radźmy, abyśmy to mieli, A tak bezpiecznie będziemy siedzieli.” ... Rzekł Makowiecki do podkomorzego: „Jeżeli tu masz
samych obłoków sięgała, Od dołu cienka, wzgórę szerokością Do miotły jakby było podobnością. Więcej-m nie widział i nie piszę o tem, Bom prędko odszedł, co widzieli potem. Tak powiadali, jakom wyżej pisał, Od różnych różnic z ust-em ja to słyszał. By mieli drzewa godne na zasłony Drogę zastąpić od zamkowej brany, Makowiecki wtem wójtów k sobie woła I z nimi jadąc rozmawia tak zgoła: „Azalibyśmy mogli się ratować, Z tym bisurmanem prędko nie traktować, Zawczasu radźmy, abyśmy to mieli, A tak bezpiecznie będziemy siedzieli.” ... Rzekł Makowiecki do podkomorzego: „Jeżeli tu masz
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 180
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
musu począł/ mężnie jednak skończył zaczętą bitwę. Naostatek zraniony/ nie mogąc koniem władnąć/ i z drugimi którzy koło nie-
[...] niż uciekać. Gdy potym i pieszym/ silny był nieprzyjaciel/ wracając się drudzy do potraconych koni/ Hetman nie idzie za strachem strwożonego żołnierza; ale tam gdzie stanął/ umyślił zdrowiem swym Rzeczpospolitą zastąpić. Przybiega Pułkownik Lentulus/ dodaje mu konia/ aby wsiadł i uchodził prosi/ aby swą zgubą nieprzyjacielowi sławy i serca/ a Ojczyźnie ostatniej zguby nie przyczynił. Radź ty/ powiada/ jako rozumiesz o sobie/ a jeśli cię szczęście wyniesie z tąd/ powiedz Senatowi Rzymskiemu w głos wszytkiemu/ niech dobrze Rzym opatrzą ludźmi
musu począł/ mężnie iednák skończył záczętą bitwę. Náostátek zrániony/ nie mogąc koniem władnąć/ y z drugimi ktorzy koło nie-
[...] niż vćiekáć. Gdy potym y pieszym/ śilny był nieprzyiaćiel/ wracáiąc się drudzy dó potráconych koni/ Hetmán nie idzie zá stráchem strwożonego żołnierzá; ále tám gdzie stánął/ vmyślił zdrowiem swym Rzeczpospolitą zástąpić. Przybiega Pułkownik Lentulus/ dodáie mu koniá/ áby wśiadł y vchodził prośi/ áby swą zgubą nieprzyiaćielowi sławy y sercá/ á Oyczyznie ostátniey zguby nie przyczynił. Radź ty/ powiáda/ iáko rozumiesz o sobie/ á iesli ćię szczęśćie wynieśie z tąd/ powiedz Senatowi Rzymskiemu w głos wszytkiemu/ niech dobrze Rzym opátrzą ludźmi
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: C3
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
gdy się zejdzie/ rzecz pewna/ iż tak spłodzeni/ są mocni/ i wzrostu wielkiego. W czyni trzy rzeczy wiedzieć potrzeba. Naprzed/ iż takowe brzydkiści cielesnie szatani odprawują/ nie dla swojej zarażenia dusze/ i ciała tych z którymi obcują. Powtóre/ iż z tego z nimi obcowania/ białegłowy doskonale płodem zastąpić/ i rodzić mogą/ z tej miary/ ile szatani nasienie ludzkie na miejsce jemu należące w żywocie białogłowskim kładą. Nakomiec/ iż w rodzeniu takowym szatanowi nie przypisuje się/ tylko przeniesienie nasienia z miejsca na miejsce/ nie samo rodzenie/ którego początkiem nie jest moc szatańska/ ani ciała od niego wziętego/ ale moc
gdy sie zeydźie/ rzecz pewna/ iż tak spłodzeni/ są mocni/ y wzrostu wielkiego. W czyni trzy rzeczy wiedźieć potrzebá. Naprzed/ iż tákowe brzydkiśći ćielesnie szátáni odpráwuią/ nie dla swoiey záráżenia dusze/ y ćiáła tych z ktorymi obcuią. Powtore/ iż z tego z nimi obcowánia/ białegłowy doskonále płodem zástąpić/ y rodźić mogą/ z tey miáry/ ile szatáni naśienie ludzkie ná mieysce iemu należące w żywoćie białogłowskim kłádą. Nákomiec/ iż w rodzeniu tákowym szátánowi nie przypisuie sie/ tylko przenieśienie naśienia z mieyscá ná mieysce/ nie sámo rodzenie/ ktorego początkiem nie iest moc szátáńska/ áni ciáłá od niego wźiętego/ ále moc
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 71
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614