podobna/ abowieem jej żadna największa przygoda i niebezpieczeństwo przekonać i przetrwać nie może. Sama tylko śmierć/ za przeyźrzeniem Bożym/ onę między ludźmi nadwątła Piszą niektórzy/ że Turecki Cesarz Diament na kształt wielkości orzecha leskowego za 50. tysięcu kupił. Ma swoję moc ten Kamień taką: którą jako klejnot ozdobić tak i człowiek człowiekowi zaszkodzić może. Starzy Rzymianie/ nim strzały swe przyprawiali pewnemi sposobami /także i insze broni/ tymi bowiem namniej skrwawiony umrzeć musiał. A komu kolwiekby go na mniejszą odrobine zadał/ umiera: ponieważ przeciwko jemu nie masz pomocy. Miłość jest jemu i w tym podobna: abowiem niektórży nią zranieni/ jedni od rozumu odchodzą/
podobna/ abowieem iey żadna naywiększa przygoda y niebeśpiecżeństwo przekonáć y przetrwáć nie może. Samá tylko śmierć/ za przeyźrzeniem Bożym/ onę między ludźmi nádwątła Piszą niektorzy/ że Turecki Cesarz Dyáment ná ksztáłt wielkośći orzechá leskowego zá 50. tyśięcu kupił. Ma swoię moc ten Kamień taką: ktorą iáko kleynot ozdobić ták y cżłowiek cżłowiekowi zászkodźić może. Starzy Rzymiánie/ nim strzáły swe przypráwiáli pewnemi sposobámi /tákże y insze broni/ tymi bowiem namniey skrwawiony vmrzeć muśiał. A komu kolwiekby go ná mnieyszą odrobine zádał/ vmiera: ponieważ przećiwko iemu nie mász pomocy. Miłość iest iemu y w tym podobna: ábowiem niektorży nią zránieni/ iedni od rozumu odchodzą/
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: Ev
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
rokuje Rzplitej, która że jeszcze z nim stoi, choć ma w sobie wszystkie do upadku przyczyny, źle bardzo rezonujemy, że tak zawsze przy złym rządzie naszym stać będzie.
Boć rzetelnie i krótko mówiąc, taka jest sytuacja nasza respektem sąsiadów naszych albo słabych, albo między sobą niezgodnych i nam jeszcze nie mogących skutecznie zaszkodzić, jaki był długo stan Zachodniego, źle rządzącego się, między Arabami i Turkami państwa, od których na ostatek zginęło. § 20 Czy sąsiedzi nie dadzą nam upaść?
Zły więc bardzo tej naszej nadziei stania w nierządzie zakładamy fundament, że sąsiedzi, jak mówiemy, nie dadzą nam upaść. Ostatnież to jest kraju
rokuje Rzplitej, która że jeszcze z nim stoi, choć ma w sobie wszystkie do upadku przyczyny, źle bardzo rezonujemy, że tak zawsze przy złym rządzie naszym stać będzie.
Boć rzetelnie i krótko mówiąc, taka jest sytuacyja nasza respektem sąsiadów naszych albo słabych, albo między sobą niezgodnych i nam jeszcze nie mogących skutecznie zaszkodzić, jaki był długo stan Zachodniego, źle rządzącego się, między Arabami i Turkami państwa, od których na ostatek zginęło. § 20 Czy sąsiedzi nie dadzą nam upaść?
Zły więc bardzo tej naszej nadziei stania w nierządzie zakładamy fundament, że sąsiedzi, jak mówiemy, nie dadzą nam upaść. Ostatnież to jest kraju
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 161
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
tym, co Rzeczyposp: zdrowszego jest, i pożyteczniejszego. Czemu zaś ten script Senatorowi i Stanom Rzeczyposp: miedzy sobą należący, do których nie powinien był a podobno postronnych rąk wydany jest; niech się ci sprawują; którym był powierzony. Ja Boga mego sobie na świadectwo biorę, że w tym Rzeczyposp: pomoc nie zaszkodzić chciałem, i postrzegszy się, wszytkom to czynił, cokolwiek do zachowania dobra Rzeczypospolitej, i Wolności Elekcji należeć rozumiałem, jako i z Artykułu Województwa Krakowskiego wyżej położonego, z procederu mego na Sejmie, z dalszych około Elekcji Traktatów, co się niżej pokaże, a na koniec z tej tak ciężkiej i niesłychanej,
tym, co Rzeczyposp: zdrowszego iest, y pożytecznieyszego. Czemu záś ten script Senatorowi y Stanom Rzeczyposp: miedzy sobą należący, do ktorych nie powinien był á podobno postronnych rąk wydány iest; niech się ći spráwuią; ktorym był powierzony. Ia Bogá mego sobie ná świádectwo biorę, że w tym Rzeczyposp: pomoc nie zászkodźić chćiałem, y postrzegszy się, wszytkom to czynił, cokolwiek do záchowánia dobrá Rzeczypospolitey, y Wolnośći Elekcyey należeć rozumiałem, iáko y z Artykułu Woiewodztwá Krákowskiego wyżey położonego, z procederu mego ná Seymie, z dálszych około Elekcyey Tractatow, co się niżey pokaże, á ná koniec z tey ták ćiężkiey y niesłycháney,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 33
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
inszych zmowka, na siebie ni słówka.
Kto pragnie cudzego, postrada i swego.
Scudzego Konia i wśrzód błota zsiadaj. Kto cudze łyczko straci, rzemykiem swym przypłaci.
Cudzymeś wołem orał. Nie sam to z siebie masz, kto inszyć powiedział.
Cudzą pszenice ogania a jego wróble piją. Drugim dogodzić, sobie zaszkodzić.
Jednemu szydła golą, a drugiemu brzytwy niechcą.
Jedne nieszczęście drugiemu rękę podawa.
Co chcesz mieć tajemnego, miej u siebie samego. Jedną ręką głaszcze, drugą policzkuje.
Jeden kozła doi, a drugi przetak trzyma.
Kto może być swoim panem, niech nie będzie czyjym poddanym.
Jeden krowę za rogi trzyma
inszych zmowka, na śiebie ni słowka.
Kto pragnie cudzego, postrada y swego.
Zcudzego Konia y wśrzod błota zśiaday. Kto cudze łyczko straći, rzemykiem swym przypłaći.
Cudzymeś wołem orał. Nie sam to z śiebie masz, kto inszyć powiedział.
Cudzą pszenice ogania a jego wroble piją. Drugim dogodzić, sobie zaszkodzić.
Jednemu szydła golą, a drugiemu brzytwy niechcą.
Jedne nieszcżęśćie drugiemu rękę podawa.
Co chcesz mieć tajemnego, miey u śiebie samego. Jedną ręką głaszcże, drugą policżkuje.
Jeden kozła doji, a drugi przetak trzyma.
Kto moźe być swoim panem, niech nie będźie czyjym poddanym.
Jeden krowę za rogi trzyma
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 9
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
się tym salwuje, i w zgubie swojej szuka ratunku: multos in summa pericula misit venturi timor ipse mali. Wolność nasza, jest to strumień bystry, którego biegu trudno zatamować; tak jako i popędliwości wolności naszej, jeżeli sumnienie nie zahamuje, aby jej nie zaziwać z krzywdą bliźniego; rozum, żeby sobie samemu nie zaszkodzić; i prawa, aby je przestępując, Ojczyzny nie gubić.
Kochamy się w wolności, i słusznie; jest to dar najdroźszy, dany człowiekowi od Boga, Uwaźmy jakiego szacunku godna, żeby nią lekko nie szafować; uwaźmy co to za prerogatywa szlachcica Polskiego; być Panem sobie wielowładnym na swojej dziedzinie bardziej panując nad swoim
się tym salwuie, y w zgubie swoiey szuka ratunku: multos in summa pericula misit venturi timor ipse mali. Wolność nasza, iest to strumień bystry, ktorego biegu trudno zatamowáć; tak iako y popędliwośći wolnośći naszey, ieźeli sumnienie nie zahamuie, aby iey nie zaźywáć z krzywdą bliźniego; rozum, źeby sobie samemu nie zaszkodźić; y prawa, aby ie przestępuiąc, Oyczyzny nie gubić.
Kochamy się w wolnośći, y słusznie; iest to dar naydroźszy, dany człowiekowi od Boga, Uwaźmy iakiego szacunku godna, źeby nią lekko nie szafowáć; uwaźmy co to za prerogatywa szlachćica Polskiego; bydź Panem sobie wielowładnym na swoiey dźiedźinie bardziey panuiąc nad swoim
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 5
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
kontradykuje, nieprzełamie upornego zdania; i ta dysputa trwa bez kóńca, excitando coraz nowe kolizje.
Co do pierwszego, niepotrzebna moja perswazja, co każdy przyznać musi, że najlepsze rezolucje, i postanowienia, tak w pewnych cyrkumstancjach od sekretu zawiśły, że będąc odkryte, nie tylko się wykonać nie mogą, ale owszem zaszkodzić, kiedy je malevoli wiedząc, przeciwko nam samym zazić zechcą; dla tego wszyscy Monarchowie tak wielkie koszty, łożą, żeby wiedzieć, co się w najsekretniejszych gabinetach traktuje; my im ochraniamy tego kosztu, nie trzeba im szpiegów, aby wiedzieć nasze Rady, sami się z niemi wydajemy, a zatym, nikt temu nie
kontradykuie, nieprzełamie upornego zdańia; y ta dysputa trwa bez kóńca, excitando coraz nowe kollizye.
Co do pierwszego, niepotrzebna moia perswazya, co kaźdy przyznać muśi, źe naylepsze rezolucye, y postanowieńia, tak w pewnych cyrkumstancyach od sekretu zawiśły, źe będąc odkryte, nie tylko się wykonać nie mogą, ale owszem zaszkodźić, kiedy ie malevoli wiedząc, przećiwko nam samym zaźyć zechcą; dla tego wszyscy Monarchowie tak wielkie koszty, łoźą, źeby wiedzieć, co się w naysekretńieyszych gabinetach traktuie; my im ochraniamy tego kosztu, nie trzeba im szpiegow, aby wiedźieć nasze Rady, sami się z niemi wydaiemy, a zatym, nikt temu nie
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 79
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
, któremu się słabsza oponowała; pytam się, czi byłaźby tak zapamiętała, że nie regulując się ad potiorem partem, chciałaby opierając się recurrere ad pluralitatem, mogąc być pewna, że ten kandydat stanie Królem, któremu się oponowała; a tego minie korona, którego promovebat? chciałaźby novum Electum exacerbare, nie mógłszy mu zaszkodzić, zarobić sobie tylko na jego indygnacją, i niełaskę? a zatym trzeba przyznać, że sama instytucja hujus casualis remedii będąc powodem do powszechcnej zgody, toby sprawiła, żeby nie trzeba nigdy recurrere ad hanc pluralitatem votorum, i tenby skutek zbawienny powszechnej zgody uczyniła etiam nie będąc in praxi; gdyż contradicentes miasto persewerancyj
, ktoremu się słabsza opponowáła; pytam się, cźy byłaźby tak zapámiętała, źe nie reguluiąc się ad potiorem partem, chćiałáby opieráiąc się recurrere ad pluralitatem, mogąc bydź pewna, źe ten kándydat stánie Krolem, ktoremu się opponowáła; á tego minie korona, ktorego promovebat? chćiałaźby novum Electum exacerbare, nie mogłszy mu zaszkodźić, zárobić sobie tylko na iego indygnácyą, y niełaskę? á zatym trzeba przyznáć, źe sama instytucya hujus casualis remedii będąc powodem do powszechcney zgody, toby spráwiła, źeby nie trzeba nigdy recurrere ad hanc pluralitatem votorum, y tenby skutek zbáwienny powszechney zgody ucźyniła etiam nie będąc in praxi; gdyź contradicentes miásto persewerancyi
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 171
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
i krew naszę wylać/ i zdrowie położyć przy takowym wyznaniu mamy być gotowi. Lubo tego Pan Bóg po nas nie potrzebuje/ i nic mu tym chwały nie przybędzie/ który tak wiele milionów Duchów błogosławionych ma w niebie którzy go chwalą nigdy nie przestając/ jako świadczy Izajasz Prorok w Rozdziele szóstym. Jako też nic mu zaszkodzić nie mogą/ i chwały jego świętej nie zmniejszą/ kiedy imię jego niewypowiedziane/ i majestat nieogarniony/ ludzie niezbożni bluźnią. Naprzód abowiem Poetowie jedność Pana Boga naszego i panowanie nad światem wszytkim znoszą/ gdy w bajkach swoich sieła Bogów być powiadają/ i Bogiń także. Potym głupi Pchilozofowie trefunkowi wszytkie rzeczy przypisując/ prócz natury
y krew nászę wylać/ y zdrowie położyć przy takowym wyznániu mamy bydź gotowi. Lubo tego Pan Bog po nas nie potrzebuie/ y nic mu tym chwały nie przybędźie/ ktory ták wiele milionow Duchow błogosłáwionych ma w niebie ktorzy go chwalą nigdy nie przestáiąc/ iáko świádczy Izáiasz Prorok w Rozdźiele szostym. Iáko też nic mu zászkodźić nie mogą/ y chwały iego świętey nie zmnieyszą/ kiedy imię iego niewypowiedźiáne/ y máiestat nieogárniony/ ludźie niezbożni bluźnią. Naprzod ábowiem Poetowie iedność Páná Bogá nászego y pánowánie nád świátem wszytkim znoszą/ gdy w baykách swoich śiełá Bogow bydź powiádáią/ y Bogiń tákże. Potym głupi Pchilozophowie trefunkowi wszytkie rzeczy przypisuiąc/ procz nátury
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 18
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
coś tu słyszał, przyjdzie, gdy śmierć nadejdzie. Od nieprawości daleko uciekaj, z bojaźnią wielką życia końca czekaj, bo nie wiesz, jakoć wtenczas kostka padnie, a przegrać snadnie. Szczęśliwy, który śmierć w pamięci chowa, tego nie zwiedzie pokusa grzechowa: będzie chciał raczej duszy swej wygodzić, a nie zaszkodzić. Przez Twoje gorzkie, o JEZU, konanie, gdy konać będę, wspomni, proszę, na mię, bądź mi pomocą, bądź Pocieszycielem i Zbawicielem. ECHO DRUGIE Z TAMTEGO ŚWIATA abo Utarczka Dusze ludzkiej z Ciałem po śmierci, kto z nich winien był obudwóch potępienia. Do Czytelnika
Rozmowa ta świeckiego męża odmieniła,
coś tu słyszał, przyjdzie, gdy śmierć nadéjdzie. Od nieprawości daleko uciekaj, z bojaźnią wielką życia końca czekaj, bo nie wiesz, jakoć wtenczas kostka padnie, a przegrać snadnie. Szczęśliwy, który śmierć w pamięci chowa, tego nie zwiedzie pokusa grzechowa: będzie chciał raczej duszy swej wygodzić, a nie zaszkodzić. Przez Twoje gorzkie, o JEZU, konanie, gdy konać będę, wspomni, proszę, na mię, bądź mi pomocą, bądź Pocieszycielem i Zbawicielem. ECHO DRUGIE Z TAMTEGO ŚWIATA abo Utarczka Dusze ludzkiej z Ciałem po śmierci, kto z nich winien był obudwóch potępienia. Do Czytelnika
Rozmowa ta świeckiego męża odmieniła,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 20
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
jego otworzyła/ Chrystusowi Panu bólu żadnego nie uczyniła/ bo już przyszła po śmierci; uczyniła wielki ból w sercu Bogarodzice. Słowa są Bernarda ś. Zaprawdę (mowi) na ten czas gdy wypuścił Ducha twój on P. Jezus, dusze jego ani tknęła włócznia ona okrutna/ która jego (ani umarłemu przepuszczając/ któremu zaszkodzić nie mogła) bok otworzyła; ale przeniknęła duszę twoję/ bo dusze jego już tam nie było/ ale twoja stamtąd oderwana być nie mogła. Twoje tedy duszę przeniknął gwałt boleści/ i dla tegoż cię zowiemy więcej niż Męczenniczką. Niechaj zakończą ten Traktat słowa ś. Bernardyna Seneńskiego: Tak wielka była (mowi)
iego otworzyłá/ Chrystusowi Pánu bolu żadnego nie vczyniłá/ bo iuż przyszłá po śmierći; vczyniłá wielki bol w sercu Bogárodźice. Słowá są Bernárdá ś. Záprawdę (mowi) ná ten czás gdy wypuśćił Duchá twoy on P. IESVS, dusze iego áni tknęłá włoczniá oná okrutna/ która iego (áni vmárłemu przepuszczáiąc/ ktoremu zászkodźić nie mogłá) bok otworzyłá; ále przeniknęłá duszę twoię/ bo dusze iego iuż tám nie było/ ále twoiá ztámtąd oderwána być nie mogłá. Twoie tedy duszę przeniknął gwałt boleśći/ y dla tegoż ćię zowiemy więcey niż Męczenniczką. Niechay zákończą ten Traktat słowá ś. Bernárdyná Seneńskiego: Ták wielka byłá (mowi)
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 29
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623