ledwie który Senator, dopieroż Brat Szlachcic co do aparencyj fortuny, similis im in gloria, co wszystko jest labor manuum nostrarum. Cóż nam potych niepotrzebnych kosztach? które łożemy na spuszczanie zbóż naszych? w poddanych i pańszczyźnie detrimentum, w leguminach próżna strawa, w budowaniu szkut, dubasów, daremna ekspensa, periculum zatonienia, i jeszcze na miejscu albo prosić się trzeba aby kupiono, albo za co za to przepchnąć. Nie lepiejże te wszytkie starania złożyć na Panów Gdańszczanów, albo Cudzoziemców; a żeby oni po woli naszej skakali. A pewnie złożemy, jeżeli oni do nas po chleb zajeżdżać będą, nie my do nich z chlebem
ledwie ktory Senator, dopieroż Brát Szláchćic co do apparencyi fortuny, similis im in gloria, co wszystko jest labor manuum nostrarum. Coż nam potych niepotrzebnych kosztách? ktore łożemy ná spuszczanie zboż nászych? w poddánych y pańszczyźnie detrimentum, w leguminách prożna strawa, w budowániu szkut, dubasow, dáremna expensá, periculum zatonienia, y jeszcze ná mieyscu álbo prośić śię trzebá áby kupiono, álbo zá co zá to przepchnąć. Nie lepieyże te wszytkie stáránia złożyć ná Pánow Gdańszczanow, álbo Cudzoźiemcow; á żeby oni po woli nászey skakali. A pewnie złożemy, jeżeli oni do nas po chleb zajeżdżáć będą, nie my do nich z chlebem
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: Ov
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
trochę/ i lud prosty/ który podowno mniej na gniew Boży zarobił. A owych/ przy których jest karania pospolitego przyczyna/ i co w grzechach ciężkich po uszy brodzą/ niewidać/ choć od zabaw wolniejszy będąc/ mogliby czasu więcej na modlitwie trawić. Oziębłość to nasza/ a w rozkoszach tego świata głębokie zatonienie sprawuje. Modliby się rad ów/ co w niewolej Pogańskiej dyszy/ chodziłby za procesją by mu wolno było/ a kiedy na swobodzie był/ z daleka Kościół i modlitwę mijał. D też uczynki mają się pod taki czas osobliwszym obyczajem czynić/ jako ugęszczania do Sakramentów świętych/ posty/ jałmużny/ i tym
trochę/ y lud prosty/ ktory podowno mniey ná gniew Boży zárobił. A owych/ przy ktorych iest karánia pospolitego przyczyná/ y co w grzechách ćiężkich po vszy brodzą/ niewidáć/ choć od zabaw wolnieyszy będąc/ mogliby czásu więcey ná modlitwie trawić. Oźiębłość to nászá/ á w roskoszách tego świátá głębokie zátonienie spráwuie. Modliby się rad ow/ co w niewoley Pogáńskiey dyszy/ chodźiłby zá processyą by mu wolno było/ á kiedy ná swobodźie był/ z dáleká Kośćioł y modlitwę miiał. D też vczynki máią się pod táki czás osobliwszym obyczáiem czynić/ iáko vgęszczánia do Sákrámentow świętych/ posty/ iáłmużny/ y tym
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 53.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619