pozna człowiek jako to marna w nich siła była, w nocy straszna, na jawie nic: tak w dzień ostateczny siły wszytkie, które wynosiły pany, i nauczały ich pogardy Boga i ludzi, upadają. Jako sen wstawiających panie w mieście twojem, obraz ich wniwecz obrócisz.
Gdy tedy nieśmiertelny i wielmożny Bóg na odwrót zatrąbi, i twój ziemski panie dech, zawrócony będzie, do ziemie swojej, do ziemie mówię onej, która liche kmiotki z senatorami miesza, i berła z motykami równa; zaraz zaprawdę pokaże się, w jakim błędzie zabawiają się oni, którzy szacują człowieka nie z tego co sam jest, ale czym z wierzchu upiękrzony jest
pozna człowiek jako to marna w nich siła była, w nocy straszna, na jawie nic: tak w dzień ostateczny siły wszytkie, które wynosiły pany, i nauczały ich pogardy Boga i ludzi, upadają. Jako sen wstawiających panie w mieście twojém, obraz ich wniwecz obrócisz.
Gdy tedy nieśmiertelny i wielmożny Bóg na odwrót zatrąbi, i twój ziemski panie dech, zawrócony będzie, do ziemie swojej, do ziemie mówię onej, która liche kmiotki z senatorami miesza, i berła z motykami równa; zaraz zaprawdę pokaże się, w jakim błędzie zabawiają się oni, którzy szacują człowieka nie z tego co sam jest, ale czym z wierzchu upiękrzony jest
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 264
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
się za zasłoną. A i ty szczurku przeklęty, Nie miej tam sprawy z dziewczęty,
Bo przy nich kotki śpią rady, Tak nie ujdziesz pewnej zwady. I ty złośliwy komorze, Lataj sam sobie po dworze.
Ty chociaż cię tylko nogi A skrzydła, przecięś tak srogi, Że gdy ukąsisz niebogę, Jeszcze zatrąbisz na trwogę.
Pchły, o wy pchły niecnotliwe! Tocieście nielitościwe, Że pono nigdy nie śpicie A i wśród nocy widzicie.
Nie jedneż to piękne ciało Od was mękę ucierpiało. Zefirze smaczny wietrzyku Chodź sobie po pokoiku
Przez szybki i przez zasłony, Pocichuchnu zakradniony. A jeśli krople perłowe Na czołko alabastrowe
Wystąpią,
się za zasłoną. A i ty szczurku przeklęty, Nie miej tam sprawy z dziewczęty,
Bo przy nich kotki śpią rady, Tak nie ujdziesz pewnej zwady. I ty złośliwy komorze, Lataj sam sobie po dworze.
Ty chociaż cię tylko nogi A skrzydła, przecięś tak srogi, Że gdy ukąsisz niebogę, Jeszcze zatrąbisz na trwogę.
Pchły, o wy pchły niecnotliwe! Tocieście nielitościwe, Że pono nigdy nie śpicie A i wśrod nocy widzicie.
Nie jedneż to piękne ciało Od was mękę ucierpiało. Zefirze smaczny wietrzyku Chodź sobie po pokoiku
Przez szybki i przez zasłony, Pocichuchnu zakradniony. A jeśli krople perłowe Na czołko alabastrowe
Wystąpią,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 380
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zakusi. On się na żadną przepaść nic nie wzdryga ani Smrodliwej jak Kurcyjusz poważa otchłani; Nurka takiego nie masz, bo że w tyle czuje Dwa pęcherze, wskoczy tam, gdzie i nie zgruntuje. Rycerz to znamienity, a kędy wymierzy, Sztychem kole, czasem też i płazą uderzy, A jak mu wrodzona chęć zatrąbi do koni, Harce zwodzi i z grotem do paiże goni, I lubo podeń wbity nieprzyjaciel krzyczy, Nic miłosierdzia nie ma, wełna drży na piczy. Chociaż też podczas przegra, powstaje na nogi I odpocząwszy sobie, będzie jeszcze srogi. Na dwóch kółkach rychtowne wytoczywszy działo, Tam do szturmu przypuści, gdzie się
zakusi. On się na żadną przepaść nic nie wzdryga ani Smrodliwej jak Kurcyjusz poważa otchłani; Nurka takiego nie masz, bo że w tyle czuje Dwa pęcherze, wskoczy tam, gdzie i nie zgruntuje. Rycerz to znamienity, a kędy wymierzy, Sztychem kole, czasem też i płazą uderzy, A jak mu wrodzona chęć zatrąbi do koni, Harce zwodzi i z grotem do paiże goni, I lubo podeń wbity nieprzyjaciel krzyczy, Nic miłosierdzia nie ma, wełna drży na piczy. Chociaż też podczas przegra, powstaje na nogi I odpocząwszy sobie, będzie jeszcze srogi. Na dwóch kółkach rychtowne wytoczywszy działo, Tam do szturmu przypuści, gdzie się
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 314
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, ile za siedm mil od Pucka, gdzie ten okręt uwiązł, a dotego żeśmy sobie już i konie pomorzyli: gdyż sam na piaskach nic a nic trawy ani sian nieznajdzie. A iż się taka bieda uprzykrzyła, a ja też tak małą potęgą swą trudno się mam na dwoję rozedrzeć, kazałem zatrąbić uwiązawszy im chustkę swą, żeby się poddali: bo was będę ognistemi kulami palił! i choć ich niebyło, szańcem rzucił, ukazując, że bardzo wiele armaty mam, a ludzie po różnych górach ukazowałem, jednychże po górach ukazując. Zaczem oto Pan Bóg zdarzył, że poczęli o kwartir prosić,
, ile za siedm mil od Pucka, gdzie ten okręt uwiązł, a dotego żeśmy sobie już i konie pomorzyli: gdyż sam na piaskach nic a nic trawy ani sian nieznajdzie. A iż się taka bieda uprzykrzyła, a ja też tak małą potęgą swą trudno się mam na dwoję rozedrzeć, kazałem zatrąbić uwiązawszy im chustkę swą, żeby się poddali: bo was będę ognistemi kulami palił! i choć ich niebyło, szańcem rzucił, ukazując, że bardzo wiele armaty mam, a ludzie po różnych górach ukazowałem, jednychże po górach ukazując. Zaczém oto Pan Bóg zdarzył, że poczęli o kwartir prosić,
Skrót tekstu: LancKoniec
Strona: 124
Tytuł:
Od Pana Lanckorońskiego do Pana Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Lanckoroński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
. Wszytko to męstwo i odwaga wojenna sprawiła co na świecie ma sławę. Nikt mądrymi dyskursami z-małego wielkim się nie uczynił/ Nikt konstytucjami Rzeczyp: nie udzwignął. Pastuszy Naród Rzymski/ ubogi/ nieumiejętny/ w ten czas urósł i świat osiodłał/ kiedy nic nie umiał/ kiedy do Senatu zwoływano w trąbę baranią zatrąbiwszy: Buccina cogebat priscos ad jura Quirites. Totus et in pharetris ille Senatus erat, kiedy pro signis militaribus miał wiąskę siana na tyczy wytkniona/ kiedy w-baranim kożuchu na łanie de summa rei decernebat. Dopieroż to anno trecentesimo ab urbe condita leges istae scriptae, dopiero on Senat zewlekł się z-kożucha/ o pstry
. Wszytko to męstwo i odwagá woienna spráwiłá co ná świećie ma słáwę. Nikt mądrymi diskursámi z-máłego wielkim się nie uczynił/ Nikt konstytucyámi Rzeczyp: nie udzwignął. Pástuszy Narod Rzymski/ ubogi/ nieumieiętny/ w ten czás urosł i świát ośiodłał/ kiedy nic nie umiał/ kiedy do Senatu zwoływano w trąbę baránią zátrąbiwszy: Buccina cogebat priscos ad jura Quirites. Totus et in pharetris ille Senatus erat, kiedy pro signis militaribus miał wiąskę siáná ná tyczy wytknioná/ kiedy w-báránim kożuchu ná łanie de summa rei decernebat. Dopieroż to anno trecentesimo ab urbe condita leges istae scriptae, dopiero on Senat zewlekł się z-kożucha/ o pstry
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 55
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
. Mają tę wadę Panowie/ że mogąc i na jednej nodze (jako mówią) stojąc/ co takiego odprawić: a wżdy dzień za dzień odkładają: choć w barzo małej rzeczy od nich kto responsu potrzebuje.
Jeden Lacedemończyk w porażce doganiając rozgromionych nieprzyjaciół/ w jednym z nich już chciał miecz utopić/ a w tym zatrąbiono na odwrót: co on usłyszawszy/ zatrzymał miecz. A gdy mu to niektórzy zganili/ iż mając w ręku nieprzyjaciela/ nie zabił go: tak na to powiedział. Lepsza rzecz nierówno być posłusznym Hetmanowi/ niż nieprzyjaciela zabić. Jeśli gdzie/ tedy na wojnie trzeba wielkiego posłuszeństwa. Bo gdy żołdaci mało posłuszni/ tedy
. Máią tę wádę Pánowie/ że mogąc y ná iedney nodze (iáko mowią) stoiąc/ co tákiego odpráwić: á wżdy dźień zá dźień odkładáią: choć w bárzo máłey rzecży od nich kto responsu potrzebuie.
Ieden Lácedemońcżyk w porażce doganiáiąc rozgromionych nieprzyiaćioł/ w iednym z nich iuż chćiał miecż vtopić/ á w tym zátrąbiono ná odwrot: co on vsłyszawszy/ zátrzymał miecż. A gdy mu to niektorzy zgánili/ iż máiąc w ręku nieprzyiaćielá/ nie zábił go: ták ná to powiedźiał. Lepsza rzecż nierowno być posłusznym Hetmánowi/ niż nieprzyiáćielá zábić. Ieśli gdźie/ tedy ná woynie trzebá wielkiego posłuszeństwá. Bo gdy żołdaći máło posłuszni/ tedy
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 143
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, mają być karani, w gospodzie żelaza im pobrawszy, których by nie skazili, dla wynoszków tylko wyjeżdżając.
Starejsi przyjźrzą według zwyczaju cztery razy przez robotę i rozsadzą się nad górami, aby wynoszki nie były, bo na to kopaczom dają 4 ćwiertni soli na solenie ku robocie. A gdy znajdą wynoszek przy kopaczu, zatrąbią do gospody, zszedłszy się skarżą wedle zwyczaju dawnego. To karanie nie ma iść na starejsze, tylko na kopaczy, dlatego, gdy jednego karzą, drugi się boi.
Nie mają się cisnąć około szybu zjeżdżając albo wyjeżdżając; par tylko 5 zjeżdża na kobiele, żelaza, kaganki, kliny ostrożnie niosąc, żeby drugiego pod
, mają być karani, w gospodzie żelaza im pobrawszy, których by nie skazili, dla wynoszków tylko wyjeżdżając.
Starejsi przyjźrzą według zwyczaju cztery razy przez robotę i rozsadzą się nad górami, aby wynoszki nie były, bo na to kopaczom dają 4 ćwiertni soli na solenie ku robocie. A gdy znajdą wynoszek przy kopaczu, zatrąbią do gospody, zszedłszy się skarżą wedle zwyczaju dawnego. To karanie nie ma iść na starejsze, tylko na kopaczy, dlatego, gdy jednego karzą, drugi się boi.
Nie mają się cisnąć około szybu zjeżdżając albo wyjeżdżając; par tylko 5 zjeżdża na kobiele, żelaza, kaganki, kliny ostrożnie niosąc, żeby drugiego pod
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 20
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
czyni, ma być karan dlatego, że robotnicy brakują miejscem, skąd niebezpieczeństwo.
Parobcy przy piśmie jeśli bywali, aby swą robotę ukazał urzędnikowi, i starejszy ma wejźrzeć, i mówić, jeśliby miał krzywdę, aby mu nadgrodzono, gdyby się co skaziło za słuszną dorębą, co ma okazać robotnik.
Parobcy, gdy zatrąbią na płacę, mają zejść się przy pieniądzach, dla myłki pilnują, iż kto się da z przezwiska pisać, bez ciśnienia, swaru do stołu iść, odprawiwszy dźwiganie odejść. Kto by parobka hamował po żupie, mają być pieniądze wzięte do skrzynki, a tam się rozprawić w gospodzie.
Robota tak ścienna, jako i
czyni, ma być karan dlatego, że robotnicy brakują miejscem, skąd niebezpieczeństwo.
Parobcy przy piśmie jeśli bywali, aby swą robotę ukazał urzędnikowi, i starejszy ma wejźrzeć, i mówić, jeśliby miał krzywdę, aby mu nadgrodzono, gdyby się co skaziło za słuszną dorębą, co ma okazać robotnik.
Parobcy, gdy zatrąbią na płacę, mają zejść się przy pieniądzach, dla myłki pilnują, iż kto się da z przezwiska pisać, bez ciśnienia, swaru do stołu iść, odprawiwszy dźwiganie odejść. Kto by parobka hamował po żupie, mają być pieniądze wzięte do skrzynki, a tam się rozprawić w gospodzie.
Robota tak ścienna, jako i
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 21
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
, drugie w Wojewodzie; Polskiej zaś się fortunie, która wie w co godzi, Widzi, żejej pogodne teraz słońce wschodzi, Kiedy swój Wojewoda to zaczyna dziło, Któreby ją w zamysłach swoich ustaliło. Poselstwa Wielkiego do Turek.
Padł i mrok, więc Pan Poseł, lub chęć jeszcze broni Przyjaciół, jednak każe zatrąbić do koni. W momencie staną wszyscy. Sam poważnych gości Afekt retalizując, wzwykłej uprzejmości Dziękuje, za tak jawne onegoż dowody, I ku drzwiom się posunie; ale goście wprzody Do swoich się powozów niemięszkanie brali, By nietu jeszcze swego Posła pożegnali. Gęste zatym pochodnie w ulicach stanęły, Które (tak się widziało
, drugie w Woiewodzie; Polskiey záś się fortunie, ktora wie w co godzi, Widzi, żeiey pogodne teraz słońce wschodzi, Kiedy swoy Woiewoda to záczyna dziło, Ktoreby ią w zámysłách swoich ustáliło. Poselstwa Wielkiego do Turek.
Padł y mrok, więc Pan Poseł, lub chęć ieszcze broni Przyiacioł, iednák każe zátrąbić do koni. W momencie stáną wszyscy. Sam poważnych gości Affekt retálizuiąc, wzwykłey uprzeymości Dziękuie, zá ták iáwne onegoż dowody, I ku drzwiom się posunie; ále goście wprzody Do swoich się powozow niemięszkánie bráli, By nietu ieszcze swego Posłá pożegnáli. Gęste zatym pochodnie w ulicách stáneły, Ktore (ták się widziało
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 38
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
zajachał wielkiemu Gościowi Na nocleg; i oznajmił: jak w wielkiej ma stymie Ten respekt, i w największym że to szczęściu przymie, Kiedy mu się ucieszyć w swych progach do woli. Gościem tak pożądanym, Bóg dobry pozwoli.
Ledwo z rana zaczęły nocne blednieć cienie I słońce swe dopiero nieciło promienie, gdy siadanego trębacz zatrąbi skwapliwo, Więc do koni, na ten głos rzuci się co żywo. Długi, jak na tę ciągnąć stronę szyk, tak na tę, Poważną Panu swemu czynią kawalkatę. Tak pomiernym ku Jasom pomkniemy się krokiem A tu Wołosza szyje, i tym i tym bokiem. Jedni na zwiady lecą, drudzy już znać dają
zaiachał wielkiemu Gościowi Ná nocleg; y oznaymił: iák w wielkiey ma stymie Ten respekt, y w naywiększym że to szczęśćiu przymie, Kiedy mu się ucieszyć w swych progách do woli. Gościem ták pożądánym, Bog dobry pozwoli.
Ledwo z rána zaczęły nocne blednieć cienie I słońce swe dopiero nieciło promienie, gdy siadánego trębacz zatrąbi skwapliwo, Więc do koni, ná ten głos rzuci się co żywo. Długi, iák na tę ciągnąć stronę szyk, tak ná tę, Poważną Pánu swemu czynią kawálkatę. Ták pomiernym ku Jásom pomkniemy się krokiem A tu Wołosza szyie, y tym y tym bokiem. Jedni ná zwiady lecą, drudzy iuż znáć dáią
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 49
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732