, jako instrumenta Arcyksiężnej do zatrzymania tego afektu KiMci, od dworu chciałem odstrychnąć, ukazując KiMci i listy, co do mnie z strony tego mieszkania ich obok z królem IMcią pisywano, dokładając i tego, że gdzie o pobożności swej rozumienie ludzkie utraci, nie będzie nic, coby chęć ich ku niemu zatrzymować miało. A gdy mi to nie poszło, chcąc KiM. od nich odciągnąć, radziełem, aby był na Ukranę jechał i tam całe lato strawieł, a zamek który albo miasto Zygmuntów założył. A gdy, jako i wiele innych życzliwych rad moich, także i to miejsca nie miało, czekałem na jaką
, jako instrumenta Arcyksiężnej do zatrzymania tego afektu KJMci, od dworu chciałem odstrychnąć, ukazując KJMci i listy, co do mnie z strony tego mieszkania ich obok z królem JMcią pisywano, dokładając i tego, że gdzie o pobożności swej rozumienie ludzkie utraci, nie będzie nic, coby chęć ich ku niemu zatrzymować miało. A gdy mi to nie poszło, chcąc KJM. od nich odciągnąć, radziełem, aby był na Ukranę jechał i tam całe lato strawieł, a zamek który albo miasto Zygmuntów założył. A gdy, jako i wiele innych życzliwych rad moich, także i to miejsca nie miało, czekałem na jaką
Skrót tekstu: ZebrzSkryptCz_III
Strona: 138
Tytuł:
Skrypt in vim testamenti podany
Autor:
Mikołaj Zebrzydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
czegoś lęka, twierdząc, iże smutek czeka. Tu się już panie zjeżdżały, gdy się o mnie dowiedziały; Gdzie i księżna już przybyła, lubo ciężarna chodziła. Panie się zjeżdżały.
Jam się znowu wybierała, w drogę dalszą gotowała; Przeciw jemu jechać chciała, choćbym go w drodze potkała. Leć panie zatrzymowały i zaraz perswadowały, Ażebym nie odjeżdżała, a na niego tu czekała.
Tu się już same mieszały, resolwować się nie śmiały; Jedna na drugą patrzała, która co powiedzieć miała. Żadna się ośmielić nie chce, widzący trwożliwe serce; Zwłaszcza te, co spróbowały, na takich się żalach znały. Starościna nowomiejska
czegoś lęka, twierdząc, iże smutek czeka. Tu się już panie zjeżdżały, gdy się o mnie dowiedziały; Gdzie i księżna już przybyła, lubo ciężarna chodziła. Panie się zjeżdżały.
Jam się znowu wybierała, w drogę dalszą gotowała; Przeciw jemu jechać chciała, choćbym go w drodze potkała. Leć panie zatrzymowały i zaraz perswadowały, Ażebym nie odjeżdżała, a na niego tu czekała.
Tu się już same mieszały, resolwować się nie śmiały; Jedna na drugą patrzała, która co powiedzieć miała. Żadna się ośmielić nie chce, widzący trwożliwe serce; Zwłaszcza te, co spróbowały, na takich się żalach znały. Starościna nowomiejska
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 202
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
sukcesyja, aż potem, jako się niżej powie za mediacyją Rzeczypospolitej wszystkiej, trochę uspokoiła.
W Ukrainie i we Lwowie tego roku zdały się być rzeczy spokojne, bo i car moskiewski Aleksyj trochę przeszłych lat przestraszony, spokojnie wrzkomo siedział i Tetera, hetman Zaporowski, po Wyhowskim starostwem łubomlzkim uraczony, jakokolwiek Kozaków zatrzymował, lubo Doroszenko na Zaporożu zostając, onych ustawicznie do buntów i wojny solicytował.
Tak tedy tego roku sejm w Warszawie rozerwał się, a że podatków żadnych na nim nie uchwalono, trochę się pokoju pospólstwu zdarzyło, lubo tego potym dobrze powetowali, kiedy znowu za kilka lat wojsku zatrzymano zasługi, a co większa w domowej
sukcesyja, aż potem, jako się niżej powie za mediacyją Rzeczypospolitej wszystkiej, trochę uspokoiła.
W Ukrainie i we Lwowie tego roku zdały się być rzeczy spokojne, bo i car moskiewski Aleksyj trochę przeszłych lat przestraszony, spokojnie wrzkomo siedział i Tetera, hetman Zaporowski, po Wyhowskim starostwem łubomlskim uraczony, jakokolwiek Kozaków zatrzymował, lubo Doroszenko na Zaporożu zostając, onych ustawicznie do buntów i wojny solicytował.
Tak tedy tego roku sejm w Warszawie rozerwał się, a że podatków żadnych na nim nie uchwalono, trochę się pokoju pospólstwu zdarzyło, lubo tego potym dobrze powetowali, kiedy znowu za kilka lat wojsku zatrzymano zasługi, a co większa w domowej
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 359
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
wychodził z apartamentów swoich na widok publiczny. Nawet gdy się znajdował w innym kościele na nabożeństwie, zawsze mu laska asystować musiała. W drodze do kaplicy szedł za królem tłum panów, biorąc miejsce jedni przed drugimi podług godności; wtenczas po słówku posyłali do uszu królewskich jakie potoczne zdarzenia lub swoje żądania. Powróciwszy król z kaplicy zatrzymował się w sali przedpokojowej, przez ten czas, który zbywał do godziny 12, przechodząc się między panami, z tym i z owym cokolwiek rozmawiając. O godzinie 12, schyliwszy nieco głowy ku panom na znak pożegnania, wchodził do swoich apartamentów, które natychmiast za nim odźwierniowie zamykali. Panowie zaś, pobawiwszy się z sobą
wychodził z apartamentów swoich na widok publiczny. Nawet gdy się znajdował w innym kościele na nabożeństwie, zawsze mu laska asystować musiała. W drodze do kaplicy szedł za królem tłum panów, biorąc miejsce jedni przed drugimi podług godności; wtenczas po słówku posyłali do uszu królewskich jakie potoczne zdarzenia lub swoje żądania. Powróciwszy król z kaplicy zatrzymował się w sali przedpokojowej, przez ten czas, który zbywał do godziny 12, przechodząc się między panami, z tym i z owym cokolwiek rozmawiając. O godzinie 12, schyliwszy nieco głowy ku panom na znak pożegnania, wchodził do swoich apartamentów, które natychmiast za nim odźwierniowie zamykali. Panowie zaś, pobawiwszy się z sobą
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 112
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak