, przystawając do duchów obłędliwych, i nauk czartowskich, w pokrytości kłamstwo mówiących, i piątnowane mających smnienie swoje. Lecz gdy sprawiedliwy w grzech śmiertelny wpada: wypadać on z sprawiedliwości/ Ducha Z odpada/ i łaski Bożej zbywa/ aż do Pokuty: wiary jednak nie traci która go i z śmiertelnym grzechem w Cerkwi zatrzymywa: a niewiernikowie nie są w Cerkwi. Ile zaś do dusze tworzenia/ tę Cerkiew Pana Chrystusową każdemu człowiekowi od Boga nowotworzoną być nauczą/ a nie po rodzaju z nasienia wywodzoną. Ową pisma ś. nauką upewnioną/ Utworzył tedy Pan Bóg człowieka z mułu ziemie, i natchnął w oblicze jego dech żywota, i stał
, przystawáiąc do duchow obłędliwych, y náuk czártowskich, w pokrytośći kłamstwo mowiących, y piątnowáne máiących smnienie swoie. Lecż gdy spráwiedliwy w grzech śmiertelny wpada: wypadać on z spráwiedliwośći/ Duchá S odpada/ y łáski Bożey zbywa/ áż do Pokuty: wiáry iednák nie tráći ktora go y z smiertelnym grzechem w Cerkwi zátrzymywa: á niewiernikowie nie są w Cerkwi. Ile záś do dusze tworzenia/ tę Cerkiew Páná Christusową káżdemu człowiekowi od Bogá nowotworzoną bydź náuczą/ á nie po rodzáiu z náśienia wywodzoną. Ową pismá ś. náuką vpewnioną/ Vtworzył tedy Pan Bog człowieká z mułu źiemie, y nátchnął w oblicze iego dech żywotá, y stał
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 65
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
fratribus meis: Opowiem imię twoje braci mojej. Vade ad Fratres meos: Idź do Braci mojej. Stąd tedy Prawosławny Czytelniku bierz sobie pożytek/ warowania się grzechu: i lubo przyda się pośliznąć/ nie desperuj: abowiem żaden Święty i sprawiedliwy nie był bez grzechu/ jednak stąd nieustaje być Święty lubo Sprawiedliwy; gdyż zatrzymywa dobrym afectem świętobliwość; więc że wszystkim oraz oprzeć się trudno/ jeden pierwej zwycięży straszy/ łatwiej drugie ustąpią. Czytasz podobno gdy zabił Dawid Goliata/ wszyscy Filistinczykowie pouciekali: czytasz gdy trzech Curiacies z części Albańskiej po zabiciu dwu Braci swych pozostały jeden Horatius z strony Rzymskiej (obrani ci byli aby którzy z nich zwyciężcami zostaną
fratribus meis: Opowiem imię twoie bráći moiey. Vade ad Fratres meos: Idź do Bráći moiey. Ztąd tedy Práwosławny Czytelniku bierz sobie pożytek/ wárowánia się grzechu: y lubo przyda się pośliznąć/ nie desperuy: ábowiem żaden Święty y spráwiedliwy nie był bez grzechu/ iednák ztąd nieustáie bydź Swięty lubo Spráwiedliwy; gdyż zátrzymywa dobrym áffectem świętobliwość; więc że wszystkim oraz oprzeć się trudno/ ieden pierwey zwyćięży strászy/ łátwiey drugie vstąpią. Czytasz podobno gdy zábił Dawid Goliatá/ wszyscy Filistinczykowie poućiekáli: czytasz gdy trzech Curiacies z części Albáńskiey po zábiciu dwu Bráći swych pozostáły ieden Horatius z strony Rzymskiey (obráni ći byli áby ktorzy z nich zwyćiężcámi zostáną
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 135.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
dla tego z-nacięższych razów snadnie nas widźwignęła zawsze ręka Boska; teraz zaś jakoś się sami nie rozumiemy/ wzajem sobie nie wierzymy/ i wszyscy od siebie stronimy/ a starych obyczajów naszych miłych zapomniawszy/ obyczajów polskich w-Polszcze szukamy. Jest to cud jeden Boży/ że przy takim zamięszaniu domowym Bóg Wszechmogący zaślepia i zatrzymywa nieprzyjaciół naszych/ zewsząd na utrapioną Ojczyznę naszę zażartych. W-tym tedy żałosnym a zaprawdę opłakanym terminie każdy począwszy od IKM. do nauboższego który się odzywa być Polakiem według Boga i sumnienia powinien ratować Ojczyznę. Bo idzie o Boga i wiarę Katolicką/ o zatrzymanie praw i wolności solenniter od Królów i Panów naszych i od
dla tego z-naćięszszych razow snádnie nas widźwignęła záwsze ręká Boska; teraz záś iakoś się sámi nie rozumiemy/ wzáiem sobie nie wierzymy/ i wszyscy od siebie stronimy/ á stárych obyczáiow nászych miłych zápomniawszy/ obyczáiow polskich w-Polszcze szukamy. Iest to cud ieden Boży/ że przy tákim zámięszániu domowym Bog Wszechmogący záślepia i zátrzymywa nieprzyiaćioł naszych/ zewsząd ná utrapioną Oyczyznę nászę záżártych. W-tym tedy żáłosnym á záprawdę opłákánym terminie káżdy począwszy od IKM. do nauboszszego ktory się odzywa być Polakiem według Bogá i sumnienia powinien rátowáć Oyczyznę. Bo idzie o Bogá i wiárę Kátolicką/ o zátrzymánie praw i wolnośći solenniter od Krolow i Panow nászych i od
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 32
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
.
XXXVII.
Szła przez las jedna droga, którą się udali, I wszyscy rącze konie za nią obracali, Rozumiejąc, że przez tę przed niemi zjechała I iż inszej nie było, że tą biec musiała. Orland bieży i Ferat także nie postawa, Ale i król cyrkaski za nią się udawa; Angelika wodzami klaczę zatrzymywa, Bieży także za niemi, ale mniej skwapliwa.
XXXVIII.
Kiedy tam przybieżeli, gdzie w głębokiem lesie Wszytkie ścieżki zginęły, patrzyć w onem czesie Poczęli, jeśli w trawie nie znać beło znaków I kopyta końskiego świeżo bitych szlaków; Wtem na obu hiszpański rycerz, nad którego, Jeśli go ja dobrze znam, chłopa
.
XXXVII.
Szła przez las jedna droga, którą się udali, I wszyscy rącze konie za nią obracali, Rozumiejąc, że przez tę przed niemi zjechała I iż inszej nie było, że tą biedz musiała. Orland bieży i Ferat także nie postawa, Ale i król cyrkaski za nią się udawa; Angelika wodzami klaczę zatrzymywa, Bieży także za niemi, ale mniej skwapliwa.
XXXVIII.
Kiedy tam przybieżeli, gdzie w głębokiem lesie Wszytkie ścieszki zginęły, patrzyć w onem czesie Poczęli, jeśli w trawie nie znać beło znaków I kopyta końskiego świeżo bitych szlaków; Wtem na obu hiszpański rycerz, nad którego, Jeśli go ja dobrze znam, chłopa
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 257
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ku niebu podnoszę do góry/ Aż się barki lekkimi jęły czernieć pióry. Umyślnie szatę z ramion zmiatam/ ale ona Mchem porozszy/ w skrorę jest wszystka obrócona. W nagiem piersi/ dłoniami/ uderzać się chciała/ Leczem dłoni/ i nagich piersi/ już nie miała. Bieżę/ a piasek mi już nóg nie zatrzymywa/ Jako pierwej bywało/ owszem mię porywa Wszystkię sobą lekki wiatr/ z wierzchu ziemie/ który Nagle mię na powietrze próżne wzbiło do góry. Zatym dziewka w występku żadnym nie doznana/ Jestem za towarzyszkę Minerwie oddana. A Fokajskiej krainie. Focu była, w której Koroneus panował. B Oto mię nad brzegami morski Bóg
ku niebu podnoszę do gory/ Aż się bárki lekkimi ięły czernieć piory. Vmyślnie szátę z rámion zmiatam/ ale oná Mchem porozszy/ w skrorę iest wszystká obroconá. W nágiem pierśi/ dłoniámi/ vderzáć się chćiáłá/ Leczem dłoni/ y nágich pierśi/ iuż nie miáła. Bieżę/ á piasek mi iuż nog nie zátrzymywa/ Iáko pierwey bywáło/ owszem mię porywa Wszystkię sobą lekki wiátr/ z wierzchu źiemie/ ktory Nagle mię ná powietrze prożne wzbiło do gory. Zátym dźiewká w występku żadnym nie doznána/ Iestem zá towarzyszkę Minerwie oddána. A Phokáyskiey kráinie. Phocu byłá, w ktorey Koroneus pánowáł. B Oto mię nád brzegámi morski Bog
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 84
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
regestrze ludzkim mieć nie chciała – mnie żywy trup śmiertelny barziej serce trapi, ani się (by rozwiodła nas) godzina kwapi. IX
Ściśnionam z obu stron, pragnąc rozłączyć się a być z Chrystusem. Do Filipian 1
Mając dwoją ponętą zapalone chęci, nie wiem, niebo czy ziemię mieć w większej pamięci? Ziemia mię zatrzymywa, nieba zapraszają i już członki mój umysł cale zatłumiają, ale dalej z powabem pędem nałóg srogi przerwać trzeba i wyrwać z ciężkich oków nogi. Spieszcie się tedy, Parki, zwijać kłąb żywota, a otwórzcie do Stygu na me przyście wrota. Patrz, me Światło, na silnych ramion prace moje, ledwie mię
regestrze ludzkim mieć nie chciała – mnie żywy trup śmiertelny barziej serce trapi, ani się (by rozwiodła nas) godzina kwapi. IX
Ściśnionam z obu stron, pragnąc rozłączyć się a być z Chrystusem. Do Filipian 1
Mając dwoją ponętą zapalone chęci, nie wiem, niebo czy ziemię mieć w większej pamięci? Ziemia mię zatrzymywa, nieba zapraszają i już członki mój umysł cale zatłumiają, ale dalej z powabem pędem nałóg srogi przerwać trzeba i wyrwać z ciężkich oków nogi. Spieszcie się tedy, Parki, zwijać kłąb żywota, a otwórzcie do Stygu na me przyście wrota. Patrz, me Światło, na silnych ramion prace moje, ledwie mię
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 153
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
tych którzy publiczne prawa przestępują. Co chwali Kontarenus że hoc accusandi munus Magistratui demandatum, qui non priuata simultate ductus, sed ex legis iustituto id agat. Nie tak/ jako w Państwie Rzymskim/ gdzie były stąd prywatne nienawiści/ każdej R.P. szkodliwe. Jakoszkolwiek/ a toli bojaźń oskarżenia i karania/ zatrzymywa zawsze tych w powinności/ których sumnienie i Cnota zatrzymać nie może. At vos Troiugenae vobis ignoscitis. I lubo zawsze ustawom waszym przypisujecie poenam et forum, lubo ad iustantiam cuius vis każecie ją decerni, lubo widziemy nie wiedzieć jak wiele przestępstwa które poenam peculatus za sobą pociągają/ wiele jednak proszę takich/ którzyby o
tych ktorzy publiczne práwá przestępuią. Co chwali Contarenus że hoc accusandi munus Magistratui demandatum, qui non priuata simultate ductus, sed ex legis iustituto id agat. Nie ták/ iáko w Páństwie Rzymskim/ gdźie były ztąd prywatne nienawiśći/ káżdey R.P. szkodliwe. Iákoszkolwiek/ á toli boiaźń oskárzenia y karánia/ zátrzymywa záwsze tych w powinnośći/ ktorych sumnienie y Cnotá zátrzymáć nie może. At vos Troiugenae vobis ignoscitis. Y lubo záwsze vstáwom wászym przypisuiećie poenam et forum, lubo ad iustantiam cuius vis każećie ią decerni, lubo widźiemy nie wiedźieć iák wiele przestępstwá ktore poenam peculatus zá sobą poćiągáią/ wiele iednák proszę tákich/ ktorżyby o
Skrót tekstu: OpalŁRoz
Strona: E2v
Tytuł:
Rozmowa plebana z ziemianinem
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
tylko odbijając łotrowskie na drodze tej strzały/ znosząc zasadzki/ od rozboju/ odśmierci nas broni; ale żywotem naszym jest. Ego sum vita. Bez pomocy/ bez posiłku/ ustawamy? ten Sakrament nie tylko niedołężność naszę/ i nikczemne/ leniwe/ słabe siły różnymi posiłkami ukrzepia/ i na tej drodze póki ciągniemy zatrzymywa; ale chlebem i posiłkiem naszym jest. Który to i na tym świecie wzmacnia nas/ i tuczy/ i nierównie sytniejszy/ i skuteczniejszym sposobem/ niżli owego Rajskiego żywota ligni vitae drzewo nie śmiertelne soki/ w zdrowiu/ w sile/ na wieki nas zatrzymywa. Ego sum Panis, qui manducat me viuet in aeternum
tylko odbiiáiąc łotrowskie ná drodze tey strzały/ znosząc zásádzki/ od rozboiu/ odśmierći nás brońi; ále żywotem nászym iest. Ego sum vita. Bez pomocy/ bez pośiłku/ ustáwamy? ten Sákrament nie tylko niedołężność nászę/ y nikczemne/ leniwe/ słábe śiły rożnymi pośiłkámi ukrzepia/ y ná tey drodze poki ćiągniemy zátrzymywa; ále chlebem y pośiłkiem nászym iest. Ktory to y ná tym świećie wzmácnia nás/ y tuczy/ y nierownie sytnieyszý/ y skutecznieyszym sposobem/ niżli owego Ráyskie^o^ żywotá ligni vitae drzewo nie śmiertelne soki/ w zdrowiu/ w śile/ ná wieki nás zátrzymywa. Ego sum Panis, qui manducat me viuet in aeternum
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 224
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
siły różnymi posiłkami ukrzepia/ i na tej drodze póki ciągniemy zatrzymywa; ale chlebem i posiłkiem naszym jest. Który to i na tym świecie wzmacnia nas/ i tuczy/ i nierównie sytniejszy/ i skuteczniejszym sposobem/ niżli owego Rajskiego żywota ligni vitae drzewo nie śmiertelne soki/ w zdrowiu/ w sile/ na wieki nas zatrzymywa. Ego sum Panis, qui manducat me viuet in aeternum. 2. A te wszytkie skutki lubo są względe znaków Sakramentalnych/ i względem naszej pojętności nadprzyrodzone i cudowne: jednakże zawartemu istotnie w tym Sakramencie Chrystusowi JEZUSOWI Bogu naszemu/ są przyrodzone/ i wrodzone. Tak dalece/ że jako cudowna rzecz jest/ iż
śiły rożnymi pośiłkámi ukrzepia/ y ná tey drodze poki ćiągniemy zátrzymywa; ále chlebem y pośiłkiem nászym iest. Ktory to y ná tym świećie wzmácnia nás/ y tuczy/ y nierownie sytnieyszý/ y skutecznieyszym sposobem/ niżli owego Ráyskie^o^ żywotá ligni vitae drzewo nie śmiertelne soki/ w zdrowiu/ w śile/ ná wieki nás zátrzymywa. Ego sum Panis, qui manducat me viuet in aeternum. 2. A te wszytkie skutki lubo są względé znákow Sákrámentálnych/ y względem nászey poiętnośći nádprzyrodzone y cudowne: iednakże záwártemu istotnie w tym Sákrámenćie Chrystusowi IEZVSOWI Bogu nászemu/ są przyrodzone/ y wrodzone. Ták dálece/ że iáko cudowna rzecz iest/ iż
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 225
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, Verbenae, Chelidonij, Potentillae, Valerianae, Poligon, Agrimoniae, Cardui Sancti, Granorum Iuniperi, Baccar Lauri aa, unc: 3. Piperis unc: 1. Mellis unc: 6. pistentur simul optime, misceantur cum urina infantis, et distill, ter cohobando. Zgania wszelkie z oczu zmazy, łez płynienie zatrzymywa, wszystkie złe humory rozpędza, wzrok bystry czyni, wpuszczając ją kroplami w oczy letnio. Jedna osoba dziesięć lat niewidziała, tą wodką zakrapiając oczy, przyszła do widzenia. Traktat Pierwszy O CHOROBACH UST. To jest: Podniebienia, Języka, Dziąseł Zębów, etc.
PIerwsza afekcja zębów jest stretwienie od jedzenia rzeczy kwaśnych
, Verbenae, Chelidonij, Potentillae, Valerianae, Poligon, Agrimoniae, Cardui Sancti, Granorum Iuniperi, Baccar Lauri aa, unc: 3. Piperis unc: 1. Mellis unc: 6. pistentur simul optime, misceantur cum urina infantis, et distill, ter cohobando. Zgania wszelkie z oczu zmázy, łez płynienie zátrzymywa, wszystkie złe humory rozpędza, wzrok bystry czyni, wpusczáiąc ią kroplámi w oczy letnio. Iedná osobá dzieśięć lat niewidziáłá, tą wodką zákrapiáiąc oczy, przyszłá do widzenia. Tráktát Pierwszy O CHOROBACH UST. To iest: Podniebienia, Ięzyká, Dźiąseł Zębow, etc.
PIerwsza áffekcya zębow iest ztretwienie od iedzenia rzeczy kwáśnych
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 70
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719