ukrzywdzeni od jednego potężniejszego na siebie; do którego z płaczem wołali o miłosierdzie prosząc i żebrząc/ i pokazując suplikę zdaleka/ którą on w jednej ręce ujrzawszy/ a drugą tszczą/ kazał i tych wypchnąć; a czeladzi dobrze się dostało po grzbiecie/ że tego nie postrzegli/ dopuszczając im przystępu Któremu Sumn: Kto zatula uszy swe na wołanie ubogiego, będzie i sam wołał, a nie wysłuchają go. Wiedzże Adamie złośniku/ a wiedz pewnie że takiego sędziego twego straszliwego/ doznasz wdzień sądny/ (jeśli się nie obaczysz) jakim się pokażesz bliźniemu twemu: Zbierajże/ zbieraj sobie gniew/ wdzień gniewu. On tedy
vkrzywdzeni od iednego potężnieyszego ná śiebie; do ktorego z płaczem wołali o miłośierdźie prosząc y żebrząc/ y pokázuiąc supplikę zdaleka/ ktorą on w iedney ręce vyrzawszy/ á drugą tszczą/ kázał y tych wypchnąć; á czeladźi dobrze się dostało po grzbiećie/ że tego nie postrzegli/ dopuszczáiąc im przystępu Ktoremu Sumn: Kto zatulá vszy swe ná wołanie vbogiego, będźie y sam wołał, á nie wysłuchaią go. Wiedzże Adamie złośniku/ á wiedz pewnie że tákiego sędźiego twego strászliwego/ doznasz wdźień sądny/ (ieśli się nie obaczysz) iákim się pokażesz bliźniemu twemu: Zbierayże/ zbieray sobie gniew/ wdźień gniewu. On tedy
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 26
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
się ucieszyć mógł prawdziwie! O jak mię strapił ten bankiet tak długi/ i udręczył nazbyt serce moje/ na którym a to tylko teraz słuchając dziecięcia tego odżyłem trochę!
Po tym śpiewaniu wokalistów/ każe jeszcze Adam zagrać muzyce instrumentalnej/ której co dyktowali Synowie Adamowi/ i przyjaciele grać musiała/ lubo JAN słuchając uszy zatulać musiał nie znacznie. A gdy tak grają w tany się polot puścili Synowie Adamowi/ z Zonami swemi i Córkami. Wczym gdy tak pracują/ Sumnienie im przypomina one słowa: Kroki moje policzyłeś (Boże) a sladom nóg moich przypatrowałeś się. Lecz oni przy takiej pracy nie dosłyszeli. Podtakową biesiadę i
się vćieszyć mogł práwdźiwie! O iak mię strápił ten bankiet ták długi/ y vdręczył názbyt serce moie/ ná ktorym á to tylko teráz słucháiąc dźiećięćiá tego odżyłem trochę!
Po tym śpiewániu wokálistow/ káże ieszcze Adam zágráć muzyce instrumentalney/ ktorey co diktowáli Synowie Adamowi/ y przyiáćiele gráć muśiáłá/ lubo IAN słuchaiąc vszy zatuláć muśiał nie znácznie. A gdy ták gráią w tány się polot puśćili Synowie Adamowi/ z Zonámi swemi y Corkámi. Wczym gdy ták prácuią/ Sumnienie im przypomina one słowá: Kroki moie policzyłeś (Boże) á sládom nog moich przypatrowałeś się. Lecz oni przy tákiey prácy nie dosłyszeli. Podtákową bieśiádę y
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 33
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
wiernie odnieśli. Królowi waszemu naprzód, a memu niegdy też panu, któremum ja zawżdy wiernym był sługą, a mogę rzec śmiele, że życzliwie radziłem zawżdy, dostojeństwa i sławy jego przestrzegałem więcej, niż ci wszyscy, co się to teraz przy nim opowiedają. powiedzcie odemnie, niech przed temi pochlebcami uszy zatula, niechaj im nie wierzy; cić to są, którzy okazjonibus rei augende inhiant zawżdy, cokolwiek i teraz czynią, nie z miłości ku niemu, ale żeby co oberwali; toć łakomstwo umie, kogo zaślepi. Niech się, póki czas ma, obaczy; zawiodąć go pewmie, zawiodą i Rzpltą i sami
to
wiernie odnieśli. Królowi waszemu naprzód, a memu niegdy też panu, któremum ja zawżdy wiernym był sługą, a mogę rzec śmiele, że życzliwie radziłem zawżdy, dostojeństwa i sławy jego przestrzegałem więcej, niż ci wszyscy, co się to teraz przy nim opowiedają. powiedzcie odemnie, niech przed temi pochlebcami uszy zatula, niechaj im nie wierzy; cić to są, którzy occasionibus rei augendae inhiant zawżdy, cokolwiek i teraz czynią, nie z miłości ku niemu, ale żeby co oberwali; toć łakomstwo umie, kogo zaślepi. Niech się, póki czas ma, obaczy; zawiodąć go pewmie, zawiodą i Rzpltą i sami
to
Skrót tekstu: PrzestPotrzCz_II
Strona: 152
Tytuł:
Przestroga Rzpltej potrzebna, którą kanclerz on Zamoyski dwiema szlachcicom godnym wiary, ukazawszy się niedawno, in publicum podać i komu należy, odnieść kazał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
zaciągami oprymował lud Izraelski i persekwował go, lecz sam był Cultor Idolorum, których nieprosił o podwyższenie Kościoła Izraelskiego, ale swego Bałwochwalskiego, dla tego też ten lud Bałwochwalstwu swemu przeciwny, persekwował robociznami i zaciągami, a swoich w wolności konserwował. Przeto nietrzeba się nikomu dziwować, że Pan BÓG od naszych modlitw uszy zatula, od najsprawiedliwszych spraw, oczy zamruża, bo jako my Poddanym swoim Katolikom, niezachowujemy sprawiedliwości wprowatnych naszych Jurysdykcjach, tak wzajemnie nam Pan BÓG ucha ani oka łaskawego niepokazuje. Niech każdy ostatniej Elekcyj zważy dissonos sensus, to uzna, że Elekcja była, przez Panów tych, którzy życzyliby sobie byli pro conservatione
záciągami opprymował lud Jzráelski y persekwował go, lecz sam był Cultor Idolorum, ktorych nieprosił o podwyższenie Kościoła Jzráelskiego, ále swego Bałwochwalskiego, dla tego tesz ten lud Bałwochwalstwu swemu przeciwny, persekwował robociznami y záciągami, á swoich w wolności konserwował. Przeto nietrzeba się nikomu dziwować, że Pan BOG od nászych modlitw uszy zátula, od náysprawiedliwszych spráw, oczy zámruża, bo iáko my Poddanym swoim Kátolikom, niezáchowuiemy spráwiedliwości wprowátnych nászych Jurisdykcyach, ták wzáiemnie nam Pan BOG ucha áni oka łáskawego niepokazuie. Niech każdy ostátniey Elekcyi zważy dissonos sensus, to uzna, że Elekcya była, przez Pánow tych, ktorzy życzyliby sobie byli pro conservatione
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 130
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
Całe Litewskie Księstwo zawojowane było. Wiezdzając tedy Czarniecki do Lachowić w dzień Najświętszej Panny wyszli przeciwko niemu procossionaliter Zakonnicy szlachta szlachcianki i kto tylko był w owym Ciężkim oblezeniu. Witaj wołając zawitaj niezwycięzony wodzu, niezwycięzony wojenniku zawitaj od Boga nam zesłany obronco. Byli i tacy osobliwie z Białych głów. co wołali zbawicielu nasz. Zatulał uszy czapką niechcąc owego słuchać podchlebstwa. Kiedy zaś po nim wiezdzał. Sapieja połowy tego aplauzu nie było tylko proste przywitanie choć to jego własne Domicilium zsiadał tedy do kościoła Rycerstwa siła i z naszego i z Litewskiego Wojska Dopieroż Te Deum Laudamus dopiero Triumf. Z armat bito aże Ziemia drzała a potym nabozeństwo śliczne kazania
Całe Litewskie Xięstwo zawoiowane było. Wiezdzaiąc tedy Czarniecki do Lachowić w dzięn Nayswiętszey Panny wyszli przeciwko niemu procossionaliter Zakonnicy szlachta szlachcianki y kto tylko był w owym Cięszkim oblezeniu. Witay wołaiąc zawitay niezwycięzony wodzu, niezwycięzony woięnniku zawitay od Boga nąm zesłany obronco. Byli y tacy osobliwie z Białych głow. co wołali zbawicielu nasz. Zatulał uszy czapką niechcąc owego słuchac podchlebstwa. Kiedy zas po nim wiezdzał. Sapieia połowy tego applauzu nie było tylko proste przywitanie choc to iego własne Domicilium zsiadał tedy do koscioła Rycerstwa siła y z naszego y z Litewskiego Woyska Dopieroz Te Deum Laudamus dopiero Tryumf. Z armat bito aze Zięmia drzała a potym nabozęnstwo sliczne kazania
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 100
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
trudna, Chęć uspokoił, a szczerze objawił,
Kto Panem, czyli Panią tego cacka? Co w nim tak śliczna, tak miła przechacka. Rzecze z uśmiechem wdzięcznym dziecko drobne: Oto masz Panią tę rzekę, co płynie Przybliż się tylko na miejsce sposobne, Usłyszysz z szumu, jak daleko słynie Srzeniawa, a sam zatulając oczy W tęż samę wodę, jak Syrena wskoczy, Tuż za nim biegnę, i stanę, nad brzegiem Obaczę kręty potok w dziwnym kursie Wyniosłe drzewa sadzone szeregiem, Tu mi już wątku niestaję w dyskursie, Gdyż zmysły tak mi zamotały drogę Ze z wody na ląd ledwo trafić mogę. Myśląc: o czysty elemencie
trudna, Chęć uspokoił, á szczerze obiawił,
Kto Pánem, czyli Panią tego cacka? Co w nim ták śliczna, ták miła przechacka. Rzecze z uśmiechem wdzięcznym dziecko drobne: Oto masz Panią tę rzekę, co płynie Przybliż się tylko ná mieysce sposobne, Usłyszysz z szumu, iak dáleko słynie Srzeniawa, á sam zátulaiąc oczy W tęż samę wodę, iák Syrena wskoczy, Tuż zá nim biegnę, y stánę, nád brzegiem Obáczę kręty potok w dziwnym kursie Wyniosłe drzewa sadzone szeregiem, Tu mi już wątku niestaię w dyskursie, Gdyż zmysły ták mi zámotały drogę Ze z wody na ląd ledwo tráfić mogę. Myśląc: o czysty elemencie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 501
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, złamał kość słoniową Rura za rurę osądził wołową. Ja pełna będąc cholery i żalu, Odjezdżam z domu porzuciwszy dzieci, Na pożegnaniu powiem mu: brutalu, Już z tobą żyję rok dziesiąty trzeci, Dłużej nie myślę, intencyj nie kryję, Wiedz w jakiej cenie są galanterie. Dłużej nie mogąc słuchać rzeczy podłych, Zatulam uszy, a zaciskam zęby, Uchodzę od tych piąciu Dam rozwiodłych, Aby mi słowo nie wypadło z gęby, Powiedzieć prawdę, że nie masz racyj Ni do rozwodu, ni separacyj. Milczałam dotąd chcąc sekret zachować Dla wstydu, żem też i ja białogłowa Odtąd zaczynam Mężatki rachować, Zamiast pięć Panien głupich,
, złámał kość słoniową Rura zá rurę osądził wołową. Ja pełna będąc cholery y żalu, Odiezdżam z domu porzuciwszy dzieći, Na pożegnaniu powiem mu: brutalu, Już z tobą żyię rok dziesiąty trzeći, Dłużey nie myślę, intencyi nie kryię, Wiedz w iákiey cenie są gálanterye. Dłużey nie mogąc słuchać rzeczy podłych, Zátulam uszy, á záciskam zęby, Uchodzę od tych piąciu Dam rozwiodłych, Aby mi słowo nie wypádło z gęby, Powiedzieć práwdę, że nie masz rácyi Ni do rozwodu, ni separacyi. Milczałam dotąd chcąc sekret záchować Dla wstydu, żem też y ja białogłowa Odtąd záczynam Mężatki ráchować, Zamiast pięć Panien głupich,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 532
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
wszyscy ludzie i słówka za nim nie mówili/ i niewinności jego nie przekładali Wszak też przy śmierci nie jeden kamień/ ale całe góry kamieniste rozpadały się/ i jakoby gębę otwierały do mówienia/ do huków/ które czyniły/ wydawania. Ale to było potym gdy JEZUS umarł/ gdy już nie było kto by im gębę zatulał/ aby o jego niewinności nic nie mówili/ ale gdy żyw był/ nie śmiały te kamienie dawać świadectwa/ i głosy smutne w sobie dusiły bojąc się JEZUSA cierpiącego/ który i cierpiąc/ i wymawiania z cierpienia/ niechcąc żadnego świadectwa/ potężnie bicze wytrzymał. Jakoż my rzeczem żeśmy Jezusa naśladowali/ którzy gdy
wszyscy ludźie y słowká zá nim nie mowili/ y niewinnośći iego nie przekłádáli Wszák też przy śmierći nie ieden kámień/ ále całe gory kámieniste rospádały się/ y iákoby gębę otwieráły do mowienia/ do hukow/ ktore czyniły/ wydawánia. Ale to było potym gdy IEZVS vmárł/ gdy iuż nie było kto by im gębę zátulał/ áby o iego niewinnośći nic nie mowili/ ale gdy żyw był/ nie śmiały te kámienie dáwáć świádectwá/ y głosy smutne w sobie duśiły boiąc się IEZVSA ćierpiącego/ ktory y ćierpiąc/ y wymawiánia z ćierpienia/ niechcąc żadnego świádectwá/ potężnie bicze wytrzymał. Iákoż my rzeczem żeśmy Iezusá naśladowali/ ktorzy gdy
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 208
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
trumnę deskę albo ze dwie. Zdechł pies i duszę parą wiatr porwał czym prędzej; Wstawaj na pozew swoich, bogaczu, pieniędzy, Spraw się, o coś je więził, Bóg je był z tak długiej Wywiódł z turmy dla ludzi, tyś wrzucił do drugiej. A żeś uszy przed bliźnim w potrzebie zatulał, Z twego złota kajdany diabeł na cię ulał. Anuż pożytek skępstwa: więc na to kawęczeć Na świecie, żeby wiecznie po śmierci nim brzęczeć? Wyrzucić go przed śmiercią womitem, nie chować Albo nie zbierać, ma-li szatan cię w nie kować. 483 (D). CZŁOWIEK DO CHUSTY
Każdy człek
trumnę deskę albo ze dwie. Zdechł pies i duszę parą wiatr porwał czym prędzej; Wstawaj na pozew swoich, bogaczu, pieniędzy, Spraw się, o coś je więził, Bóg je był z tak długiej Wywiódł z turmy dla ludzi, tyś wrzucił do drugiej. A żeś uszy przed bliźnim w potrzebie zatulał, Z twego złota kajdany diabeł na cię ulał. Anoż pożytek skępstwa: więc na to kawęczeć Na świecie, żeby wiecznie po śmierci nim brzęczeć? Wyrzucić go przed śmiercią womitem, nie chować Albo nie zbierać, ma-li szatan cię w nie kować. 483 (D). CZŁOWIEK DO CHUSTY
Każdy człek
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 473
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
A uprzejmież sądzicie/ wy synowie ludzcy? 3. Owszem radniej w sercu nieprawości knujecie/ a gwałty rąk waszych na ziemi odważacie. 4. Odłączyli się niezbożnicy zaraz od narodzenia: pobłądzili zaraz z żywota matki swej mówiąc kłamstwo. 5. Jad mają w sobie/ jako wężowy: jako jad żmije głuchej/ która zatula ucho swoje: 6. Aby nie słyszała głosu zaklinacza: ani czarownika w czarach biegłego. 7. O Boże/ pokruszże zęby ich w uściech ich: połam PAnie lwiąt trzonowe zęby. 8. Niech się rozpłyną jako woda: niech się wniwecz obrócą: niech będą jako ten/ który naciąga łuk, wszakże się
A uprzejmież sądźićie/ wy synowie ludzcy? 3. Owszem rádniey w sercu niepráwośći knujećie/ á gwałty rąk wászych ná źiemi odważaćie. 4. Odłącżyli śię niezbożnicy záraz od národzenia: pobłądźili záraz z żywotá mátki swey mowiąc kłamstwo. 5. Jad máją w sobie/ jáko wężowy: jáko jad żmije głuchey/ ktora zátula vcho swoje: 6. Aby nie słyszáłá głosu záklinácżá: áni cżarowniká w cżárách biegłego. 7. O Boże/ pokruszże zęby ich w uśćiech ich: połam PAnie lwiąt trzonowe zęby. 8. Niech śię rozpłyną jáko wodá: niech śię wniwecż obrocą: niech będą jáko ten/ ktory naćiąga łuk, wszákże śię
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 759
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632