są niewcześne i nierostropne. Masz widzę umysł czczy i płochy, podobny do twego bębna, który że próżny, hałasuje za karetą. Przyjacielu! najeliśmy ten pojazd razem, i w jedną drogę puściliśmy się. Jeżeli przez cały czas podroży naszej podobnie jakeś zaczął gadać zechcesz, nie jest w naszej mocy usta ci zawiązać, będzie więc musiała ta uczciwa Matka, ta przystojna Panienka i my wszyscy słuchać twoich bałamuctw.
Gdybyś miał uwagę, nie nadstawiałbyś się z swoją junacką fantazją, i niechciałbyś waleczny Rycerzu turbować miłośników spokojności. Jesteś tak mówisz Żołnierzem, nie powinieneś właśnie dla tej przyczyny wojować z bezbronnemi.
są niewcześne y nierostropne. Masz widzę umysł czczy y płochy, podobny do twego bębna, ktory że prożny, hałasuie za karetą. Przyiacielu! naieliśmy ten poiazd razem, y w iedną drogę puściliśmy się. Jeżeli przez cały czas podroży naszey podobnie iakeś zaczął gadać zechcesz, nie iest w naszey mocy usta ci zawiązać, będzie więc musiała ta uczciwa Matka, ta przystoyna Panienka y my wszyscy słuchać twoich bałamuctw.
Gdybyś miał uwagę, nie nadstawiałbyś się z swoią junacką fantazyą, y niechciałbyś waleczny Rycerzu turbować miłośnikow spokoyności. Jesteś tak mowisz Zołnierzem, nie powinieneś właśnie dla tey przyczyny woiować z bezbronnemi.
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 143
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
czasem nie dojada, Im się bardziej ów złodziej na jego skarb skrada, Że go sobie w ostatku śpiąc pod łokieć kładzie. Jako wszędy, tak i tu złodziej mu na zdradzie: Ciągnie, ów się obudzi; złodziej krokiem sporem W nogi, a ów pieniądze ciśnie za nim z worem: „Aże cię kat zawiąże z twoim depozytem! Ani ja spać, ani jeść mogę z apetytem. Przynamniej pokój kupię po takim niewczesie.” A ten: „Bóg zapłać — wziąwszy wór — Dyjogenesie! Śpi bezpiecznie, każeszli oganiać się muchom, I w tym, i w czym cię inszym ochotnie usłucham.” Twojać to piękna dziewka,
czasem nie dojada, Im się bardziej ów złodziej na jego skarb skrada, Że go sobie w ostatku śpiąc pod łokieć kładzie. Jako wszędy, tak i tu złodziej mu na zdradzie: Ciągnie, ów się obudzi; złodziej krokiem sporem W nogi, a ów pieniądze ciśnie za nim z worem: „Aże cię kat zawiąże z twoim depozytem! Ani ja spać, ani jeść mogę z apetytem. Przynamniej pokój kupię po takim niewczesie.” A ten: „Bóg zapłać — wziąwszy wór — Dyjogenesie! Śpi bezpiecznie, każeszli oganiać się muchom, I w tym, i w czym cię inszym ochotnie usłucham.” Twojać to piękna dziewka,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 49
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Nie we Gdańsku, bez Wisły we Francyjej będziesz. Wesołe drzewo lipa, wdzięcznym człeka chłodem, A pracowitą pczołę delektuje miodem; Ślicznie pachnie kwitnący, pewnieć nikt nie zgani, Żeś, zacny kawalerze, zawiesił się na niej. Co do upodobania komu; ty, Wojciechu, Świateś sobie na włoskim zawiązał orzechu. Srogi jąder apetyt, dla małej i krótkiej, Gryząc orzechy, zęby zepsować, łakotki. Dobrześ sobie, mój drużba, w tej postąpił mierze; Gdy leszczynę do takiej wygody obierze, Cienką ma łuskę orzech ani zębów kazi: Gdy chce, zegnie ją sobie; gdy chce, na nią łazi.
, Nie we Gdańsku, bez Wisły we Francyjej będziesz. Wesołe drzewo lipa, wdzięcznym człeka chłodem, A pracowitą pczołę delektuje miodem; Ślicznie pachnie kwitnący, pewnieć nikt nie zgani, Żeś, zacny kawalerze, zawiesił się na niej. Co do upodobania komu; ty, Wojciechu, Świateś sobie na włoskim zawiązał orzechu. Srogi jąder apetyt, dla małej i krótkiej, Gryząc orzechy, zęby zepsować, łakotki. Dobrześ sobie, mój drużba, w tej postąpił mierze; Gdy leszczynę do takiej wygody obierze, Cienką ma łuskę orzech ani zębów kazi: Gdy chce, zegnie ją sobie; gdy chce, na nię łazi.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 197
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Lepiej było gdzie służyć za hajduka I krwawie robić na tę sztukę chleba A mniej by było jednemu potrzeba. A kiebym jeszcze miał też pomoc jaką Z tej miłej żony, ale pluchą taką Zarażono mię. Abom ja pisała Do ciebie, abom po cię posyłała? Jejmość się ozwie; świateś mi zawiązał A któż cię prosił, żebyś się obciążał Żoną i domem, kiedy temu sprostać Nie umiesz, i mnie lepiej było zostać
U pana ojca, niż być niewolnicą A ty choćbyś był został i woźnicą. Aż pan do kija; pani krzyknie rata! Biegaj dziewczyno w skok do pana brata. Ej stojcież,
, Lepiej było gdzie służyć za hajduka I krwawie robić na tę sztukę chleba A mniej by było jednemu potrzeba. A kiebym jeszcze miał też pomoc jaką Z tej miłej żony, ale pluchą taką Zarażono mię. Abom ja pisała Do ciebie, abom po cię posyłała? Jejmość się ozwie; świateś mi zawiązał A ktoż cię prosił, żebyś się obciążał Żoną i domem, kiedy temu sprostać Nie umiesz, i mnie lepiej było zostać
U pana ojca, niż być niewolnicą A ty choćbyś był został i woźnicą. Aż pan do kija; pani krzyknie rata! Biegaj dziewczyno w skok do pana brata. Ej stojcież,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Dała się książęcego rodu zwieść dziewczyna; Co gorsza i ku większej należy jej szkodzie, Że uboga i posag noszący w urodzie. Gdzie sława z cnotą ginie, już tam do zamęścia Ród, gładkość i pieniądze nie napędzą szczęścia; O mężać łacno, ale też tylko o męża, Nigdy tam równych w stadło nie zawiążą księża. Trafiło się paniątko do onego dworu, I domu, i dobrego swych rodziców zbioru; A to, że trochę prostak, bo się nikt nie rodzi Z rozumem i dopiero poń do ludzi chodzi. Panna piękna; książęca familia przy niej O cnocie wątpić nie da; posagu przyczyni Pani stara; niedługo o
, Dała się książęcego rodu zwieść dziewczyna; Co gorsza i ku większej należy jej szkodzie, Że uboga i posag noszący w urodzie. Gdzie sława z cnotą ginie, już tam do zamęścia Ród, gładkość i pieniądze nie napędzą szczęścia; O mężać łacno, ale też tylko o męża, Nigdy tam równych w stadło nie zawiążą księża. Trafiło się paniątko do onego dworu, I domu, i dobrego swych rodziców zbioru; A to, że trochę prostak, bo się nikt nie rodzi Z rozumem i dopiero poń do ludzi chodzi. Panna piękna; książęca familija przy niej O cnocie wątpić nie da; posagu przyczyni Pani stara; niedługo o
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 366
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Porwałeś się na wiarę świętą chrześcijańską, Znieważyłeś cześć Bożą! Ja za krzywdę Pańską Ująć się pewnie muszę, nie darmo czerwony
Mucet i habit krwawy podnoszę ramiony, Abym o wiarę Bożą swej krwie nie litował, A kiedy krzywdę ujrzę, abym tam przodkował''. Także go Lutrowymi rozkazał żyłami Na drajholcu zawiązać, inszych postronkami. Od tych czas się do Polski jęli ariani Wkradać, widząc, iże tu frocht złych niewiar tani. A na ten czas niejakie biczowniki byli Z Polski wygnali, co też ci światem szalili. Sam zaś Philofaster ciągnący do swego, Jako przy dworzech mówią, wierszyka onego: - "Gdy cię krajczym
Porwałeś się na wiarę świętą chrześcijańską, Znieważyłeś cześć Bożą! Ja za krzywdę Pańską Ująć się pewnie muszę, nie darmo czerwony
Mucet i habit krwawy podnoszę ramiony, Abym o wiarę Bożą swej krwie nie litował, A kiedy krzywdę ujrzę, abym tam przodkował''. Także go Lutrowymi rozkazał żyłami Na drajholcu zawiązać, inszych postronkami. Od tych czas się do Polski jęli aryjani Wkradać, widząc, iże tu frocht złych niewiar tani. A na ten czas niejakie biczowniki byli Z Polski wygnali, co też ci światem szalili. Sam zaś Philofaster ciągnący do swego, Jako przy dworzech mówią, wierszyka onego: - "Gdy cię krajczym
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 367
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
się na was zmówili, z-szczęścia waszego, i wywyższenia złupić was chcą, a powodzenie wasze w-iednym spalić ogniu. żegna was szczęście wasze, żegnajcie i wy go; przedtymeście rządzili, a teraz głównie z-was będą. Zbieram mowę moję, będziesz złotą głową, o toć ją niestateczność świata między bestiami złoży: zawiązałeś w-szczęściu, w-dostatkach, w-powodzeniu drzewo, ostrzy na cię niestateczność siekierę: położono cię na rządzenie Prowincyj, wnet cię na stos położą. Niechcę tu przepomnieć słów Bernarda Z. na cały świat napisanych: Vt quid cunctamur omnes abÿcere spes. Ale obiecująć: Urośniesz! nie chciej rosnąć
się ná was zmowili, z-szczęśćia wászego, i wywyższęnia złupić was chcą, á powodzęnie wásze w-iednym zpalić ogniu. żegna was szczęśćie wásze, żegnayćie i wy go; przedtymeśćie rządźili, á teraz głownie z-wás będą. Zbieram mowę moię, będźiesz złotą głową, o toć ią niestáteczność świátá między bestyiámi złozy: záwiązałeś w-szczęśćiu, w-dostátkach, w-powodzęniu drzewo, ostrzy ná ćię niestáteczność siekierę: położono ćię ná rządzenie Prowincyi, wnet ćię ná stos położą. Niechcę tu przepomnieć słow Bernardá S. ná cáły świát nápisanych: Vt quid cunctamur omnes abÿcere spes. Ale obiecuiąć: Urośniesz! nie chćiey rosnąć
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 74
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wpół umarła, pod Twoję świętą skłaniam rękę. Zdrowy Apolinowej ręki nie wygląda, chory zaś Machaonowej nauki żąda. Myśl moję boleść trapi nad ranę przeciętą – zlecz, proszę, wszytkie bóle mocą Twoją świętą! Jamci to, któram była od zbójców zabita i na piaskach solimskich mieczem w bok przebita; Ty Samaryta – winem zawiąż moje rany i zlecz wdzięcznym olejem szwank w boku zadany, a których się olejków dać Lewita zbrania, wlej w ranę, a wnet będę zdrową do świtania. IV
Wejrzyj na pokorę moję i na pracą moję, a odpuść mi wszytkie występki moje. W Psalmie 24
Ach, jak srodze poglądasz! Już nie znam kochania
wpół umarła, pod Twoję świętą skłaniam rękę. Zdrowy Apolinowej ręki nie wygląda, chory zaś Machaonowej nauki żąda. Myśl moję boleść trapi nad ranę przeciętą – zlecz, proszę, wszytkie bóle mocą Twoją świętą! Jamci to, któram była od zbójców zabita i na piaskach solimskich mieczem w bok przebita; Ty Samaryta – winem zawiąż moje rany i zlecz wdzięcznym olejem szwank w boku zadany, a których się olejków dać Lewita zbrania, wlej w ranę, a wnet będę zdrową do świtania. IV
Wejrzyj na pokorę moję i na pracą moję, a odpuść mi wszytkie występki moje. W Psalmie 24
Ach, jak srodze poglądasz! Już nie znam kochania
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 37
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
rectus, neque Deorum vindictam sciant, neque pulchritudinem wenerentur. Azaż u takiego/ który stróża tego na oczach swych nie ma/ non sunt omnia vaenalia nummis, nie zwojuje argenteus gladius. Sprawiedliwości tam nie pytaj/ która jest fundamentem narodu ludzkiego. Bo co tego ruszy który się Boga nie boi: Dla tego sprawiedliwości oczy zawiązano/ aby Sędzia to bacząc/ swoje także Bojaźni zasłoną zarzucił. Ale jako wiele oczy swą wolą puszczone nam szkodzą/ któżby to wyliczyć mógł: Cokolwiek się jedno złego dzieje/ wszystko to im przypisać. Przetoż niedarmo Poganie sługami fałszywych Bogów zostawiając/ aby tym godniejszymi urzędu tego być mogli/ oczy sobie wyrywali/
rectus, neque Deorum vindictam sciant, neque pulchritudinem venerentur. Azasz v tákiego/ ktory strożá tego ná oczách swych nie ma/ non sunt omnia vaenalia nummis, nie zwoiuie argenteus gladius. Spráwiedliwośći tám nie pytay/ ktora iest fundámentem narodu ludzkiego. Bo co tego ruszy ktory się Bogá nie boi: Dla tego spráwiedliwośći oczy záwiązano/ áby Sędzia to bacząc/ swoie tákże Boiázni zasłoną zárzućił. Ale iáko wiele oczy swą wolą pusczone nam szkodzą/ ktożby to wyliczyć mogł: Cokolwiek się iedno złego dzieie/ wszystko to im przypisáć. Przetoż niedármo Pogánie sługámi fałszywych Bogow zostáwiáiąc/ áby tym godnieyszymi vrzędu tego bydz mogli/ oczy sobie wyrywáli/
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: B4
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
nie oszacowana, stoi za bogactwo.
Lepiej wczas niż poczsie.
Pamięć ludzka słaba.
Kłamcy dobrej pamięci i dowcipu mądrego potrzeba.
Łgarze, Pan Bóg Karze, nie mrozem ale powrozem.
Zebraka nigdy nie nasycisz.
Miara we wszystkim potrzebna. Kot mówi miarą.
Ganiąc Kupić, chwaląc przedać.
Nic mi się stąd nie zawiąże.
Dla strachu do boru nie jachać.
Odległe rzeczy zdadzą się ogromne, A zasię podłe kiedy są przytomne.
Nie rad gościa przyjmuje, gdy się kto frasuje. Gdy gomon wdomu, nie radem nikomu.
Mów choć do woli, od słów nie boli. Słowo nie ukąsi.
Napominanie pierwsze ma być, niż
nie oszacowana, stoji za bogactwo.
Lepiey wczas niż poczśie.
Pamięć ludzka słaba.
Kłamcy dobrey pamięci y dowcipu mądrego potrzeba.
Łgarze, Pan Bog Karze, nie mrozem ale powrozem.
Zebraka nigdy nie nasycisz.
Miara we wszystkim potrzebna. Kot mowi miarą.
Ganiąc Kupić, chwaląc przedać.
Nic mi śię ztąd nie zawiąże.
Dla strachu do boru nie jachać.
Odległe rzeczy zdadzą śię ogromne, A zaśię podłe kiedy są przytomne.
Nie rad gośćia przyymuie, gdy śię kto frasuie. Gdy gomon wdomu, nie radem nikomu.
Mow choć do woli, od słow nie boli. Słowo nie ukąśi.
Napominanie pierwsze ma być, niż
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 91
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702