zabawach: Wiedzą Wmć i to że swój mile kwitnący wiek za łąskąj błogosławieństwem Pańskim na uczciwych zabawach strawił. A co większa nie w próżnowaniu/ ale w każdodziennych pracach/ starając się o to zawsze/ aby sobie zbudować mógł taki przybytek/ w którymby wieczna sławę swoję/ i zacnego Domu Famieliej swej zachować mógł: zawziąwszy od nauczycielwo i rodziców swoich zacnych potężnego i uczciwego wyćwiczenia/ udał się na posług iRzeczypospolitej/ o której usludze/ tak pograniczne jako i Domowe świadectwa są jawne. Wątpić tedy o tej Familii rzecz nie tylko nie potrzebna/ lecz jako każdy zrozumieć może. nie godna A to i teraz Jego Mć utwierdzony cnotą udał się w
zabáwách: Wiedzą Wmć y to że swoy mile kwitnący wiek zá łąskąy błogosłáwieństwem Páńskim ná vcżćiwych zabáwách stráwił. A co większa nie w prożnowániu/ ále w káżdodźiennych pracách/ stáráiąc sie o to záwsze/ áby sobie zbudowáć mogł táki przybytek/ w ktorymby wiecżna sławę swoię/ y zacnego Domu Famieliey swey záchowáć mogł: záwźiąwszy od náucżyćielwo y rodźicow swoich zacnych potężnego y vcżćiwego wyćwicżenia/ vdał się na posług iRzecżypospolitey/ o ktorey vsludze/ tak pogránicżne iáko y Domowe świádectwá są iáwne. Wątpić tedy o tey Fámiliey rzecż nie tylko nie potrzebna/ lecż iáko káżdy zrozumieć może. nie godna A to y teraz Ie^o^ Mć vtwierdzony cnotą vdáł się w
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: Dv
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
dna piekielnego na upoj ojcowi nieprzyjaźni i niezgody wylali/ a między sobą miłość i zgodę koronowali. Bez której i Prawosławnej wiary Chrześcijanie ni doczesnej/ nie wiecznej szczęśliwości niedostąpią. Poswar z naszej strony niesłuszny/ wszego złego nas nabawił. Apologia
Poswar tedy ten/ złego tego naszego jest przyczyną/ w który my z nierównią zawziąwszy się/ a niezdolnością swoją sprostać mu niemogszy/ do nieprzyjaciół jego oporadę i o ratunek udalismy się: którego od nich nabywszy/ sobiesmy go za czasem przyswoili/ wstąpiwszy/ mówię/ dla przyjętej od starszych naszych Duchownych z Rzymskim Kościołem jedności/ tak z Rzymiany/ jak i z swoimi/ za którymi iść niechcielismy/
dná piekielnego ná vpoy oycowi nieprzyiáźni y niezgody wylali/ á między sobą miłość y zgodę koronowáli. Bez ktorey y Práwosławney wiáry Chrześćiánie ni docżesney/ nie wiecżney szćżęśliwośći niedostąpią. Poswar z nászey strony niesłuszny/ wszego złego nas nábáwił. Apologia
Poswar tedy ten/ złego tego nászego iest przycżyną/ w ktory my z nierownią záwźiąwszy sie/ á niezdolnośćią swoią sprostáć mu niemogszy/ do nieprzyiaćioł iego oporádę y o rátunek vdálismy sie: ktorego od nich nábywszy/ sobiesmy go zá czásem przyswoili/ wstąpiwszy/ mowię/ dla przyiętey od stárszych nászych Duchownych z Rzymskim Kośćiołem iednośći/ tak z Rzymiány/ iák y z swoimi/ zá ktorymi iść niechćielismy/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 95
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
. Generał Major Horn raniony. P. Palmkwist Oberst Leutnant nad Leib-Gwardyą Królewską, i Błoman Kapitan Fortificationis. Major Sparnfeld, Major Wolfen, Porucznik Lindhiln i kilka z Drabantów Królewskich zabici, Kapitan Sternhek raniony, oprócz tych których jeszcze wiedzieć niepodobna.
Dnia 11. Julii Styli veteris Pan Pułkownik Klingspor wyiszedszy na Podjazd, i zawziąwszy Języka, że Podjazd Nieprzyjacielski z Diamentu wyszedszy aż pod Szlok, się ściagnął, za niemi poszedł przez Rzekę Buldera we dwóch set Koni Rajtaryj i piąciudziesiąt Koni Draganij którzy przez pomienioną Rzekę przepłynęli, i natrafił ich sto wjednej Chłopskiej Chałupie dobrze oparkanionej, którzy lubo się spomienionej Chałupy dobrze bronili jednak, zapaliwszy Chałupę, onych
. Generał Maior Horn rániony. P. Pálmkwist Oberst Leutnánt nad Leib-Gwárdyą Krolewską, y Bloman Kapitan Fortificationis. Máior Sparnfeld, Máior Wolffen, Porucznik Lindhiln y kilká z Drábántow Krolewskich zábici, Kápitan Sternhek rániony, oprocz tych ktorych ieszcze wiedzieć niepodobna.
Dnia 11. Julii Styli veteris Pan Pułkownik Klingspor wyiszedszy ná Podiazd, y záwziąwszy Iezyká, że Podiazd Nieprzyiacielski z Diámentu wyszedszy áż pod Szlok, się sciágnął, zá nięmi poszedł przez Rzekę Bulderá we dwuch set Koni Ráytáryi y piąciudziesiąt Koni Drágánij ktorzy przez pomienioną Rzekę przepłynęli, y nátráfił ych sto wiedney Chłopskiey Cháłupie dobrze opárkánioney, ktorzy lubo się spomięnionej Cháłupy dobrze bronili iédnák, zápaliwszy Cháłupę, onych
Skrót tekstu: RelRyg
Strona: 6
Tytuł:
Krótka a prawdziwa relacja o akcji wojennej [...] pod Rygą
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
tamy porwie kształtem, Podawszy tył nagi, ku zbrojnym się mają, Tam podpadają. Dopiero z litewskim Sapieha strażnikiem, Rzeczy w pół zginionych spadną z kopijnikiem, Skruszą las ogromny, jaki rum od wiatrów, Karpatyjskich Tatrów.
Nie zmięszają Moskwy, ale jadą na niej, Że jako nikczemne bydło parowani, Po szerokiem polu zawziąwszy się w nogi Przepadnie w ostrogi. Po nich, po nich naszy, że z wielkiej ochoty, Sehinowe wały utykają groty. Gdzie zabit chorąży, i młodzi przebranej Dziewięć zamięszanej. Ale gdzież na placu pomrzeć im życzyła, A niż Jędza krwawa na to zostawiła, Że popali żywo nieprzyjaciel płochy Serca ich na prochy
tamy porwie kształtem, Podawszy tył nagi, ku zbrojnym się mają, Tam podpadają. Dopiero z litewskim Sapieha strażnikiem, Rzeczy w pół zginionych spadną z kopijnikiem, Skruszą las ogromny, jaki rum od wiatrów, Karpatyjskich Tatrów.
Nie zmięszają Moskwy, ale jadą na niej, Że jako nikczemne bydło parowani, Po szerokiem polu zawziąwszy się w nogi Przepadnie w ostrogi. Po nich, po nich naszy, że z wielkiej ochoty, Sehinowe wały utykają groty. Gdzie zabit chorąży, i młodzi przebranej Dziewięć zamięszanej. Ale gdzież na placu pomrzeć im życzyła, A niż Jędza krwawa na to zostawiła, Że popali żywo nieprzyjaciel płochy Serca ich na prochy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 17
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
niż w Hesperydacb, co rano zakwitną, W wieczór poschłe Priapi helespontscy wytną. Więcej niż w morskiej fali, która w niepogodę Wspieniwszy się dopiero strojną gubi wodę, A delfini po brzegach igrając z chłopięty, Srebrną pianę i wiatrem gonią szum nadęty. Ehej! co tak świetnego w oczach ludzkich było, Żeby raz się zawziąwszy do końca świeciło? Jeśli mruży i slońce oko swe złocone, Grubym worem i ziemią ciężką zawalone. Co w stali tak twardego, czemu przez lat siła Popiół i rdza śmiertelnej skazy nie wadziła? Jeśli się nie zostały na swym fundamencie Kowane piramidy w twardym diamencie. Co i tak wspaniałego, że we mgnieniu oka,
niż w Hesperydacb, co rano zakwitną, W wieczór poschłe Pryapi helespontscy wytną. Więcej niż w morskiej fali, która w niepogodę Wspieniwszy się dopiero strojną gubi wodę, A delfini po brzegach igrając z chłopięty, Srebrną pianę i wiatrem gonią szum nadęty. Ehej! co tak świetnego w oczach ludzkich było, Żeby raz się zawziąwszy do końca świeciło? Jeżli mruży i slońce oko swe złocone, Grubym worem i ziemią ciężką zawalone. Co w stali tak twardego, czemu przez lat siła Popiół i rdza śmiertelnej skazy nie wadziła? Jeżli się nie zostały na swym fundamencie Kowane piramidy w twardym dyamencie. Co i tak wspaniałego, że we mgnieniu oka,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 37
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
się niepodobne znalazłszy/ szablą tylko się hasło dawało/ żeśmy nie ich pobratynowie. Nie chybiły nas lodowatego morza niewczasy/ które próżnujący w-ciepłej izbie z-trudnością na Mapie znajdują. kilka dni tedy zmarzłym brzegiem idąc do lądu/ skały obłoczyste nie pozwalały nam dalszego brzegu dotkąć/ lubo ochota pałała. Naostatek w-daleką drogę zawziąwszy się nadciągnęliśmy/ kędy dla pochopu i pędu wpadających rzek lód się drozgotać poczynał/ i z-bałwanami mięszać/ jakoby góry z górami się potykały: który grzmot i zgrzyt lodów kruszących się słyszeliśmy z-daleka na kilka mil. Od tąd nam mięszać się przyszło/ bo żaden drugiego wysłuchać od huku nie mógł. Tak
się niepodobne znalaszszy/ száblą tylko się hásło dawáło/ żeśmy nie ich pobrátynowie. Nie chybiły nas lodowátego morzá niewczásy/ ktore proznuiący w-ćiepłey izbie z-trudnośćią ná Mápie znáyduią. kilká dni tedy zmárzłym brzegiem idąc do lądu/ skáły obłoczyste nie pozwaláły nam dálszego brzegu dotkąć/ lubo ochotá pałałá. Náostatek w-dáleką drogę záwźiąwszy się nádćiągnęliśmy/ kędy dla pochopu i pędu wpadáiących rzek lod się drozgotáć poczynał/ i z-báłwánámi mięszáć/ iákoby gory z gorámi się potykáły: ktory grzmot i zgrzyt lodow kruszących się słyszeliśmy z-dáleká ná kilká mil. Od tąd nam mięszáć się przyszło/ bo żaden drugiego wysłucháć od huku nie mogł. Ták
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 75
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
; bo wszytkie na śkończeniu Ksiąg wypisane są. Zimny przedział. Pomiarkowany ciepłem/ i zimnem. Średni przedział ziemie/ upalony ogniem Słonecznym/ podległy kołu zwierzęcemu niebieskiemu. Drugi pomiarkowany przedział. Drugi zimny przedział. Księgi Pierwsze METAMORPHOSEON, to jest Przemian, OD PUBLIVSA OWIDYVSZA NASONA Wierszem opisanych. Argument Przedmowy.
OWidyus/ zawziąwszy się zawrzeć w tych Księgach wszystkie Fabuły/ bez których Poetowie nie żyli nigdy/ i nie żyją dotąd; od początku stworzenia świata tę sprawę zaczyna: i aby ta praca dobrze się mu wiodła/ Poganinem będąc/ Pogańskich Bogów sobie na pomoc wzywa: Dawszy tym Księgom nazwisko PRZEMIANY. Jakoż powiodło się mu to dobrze
; bo wszytkie ná śkończeniu Ksiąg wypisáne są. Zimny przedźiał. Pomiarkowany ćiepłem/ y źimnem. Srzedni przedźiał źiemie/ vpalony ogniem Słonecznym/ podległy kołu źwierzęcemu niebieskiemu. Drugi pomiárkowány przedział. Drugi źimny przedźiał. Kśięgi Pierwsze METAMORPHOSEON, to iest Przemian, OD PVBLIVSA OWIDYVSZA NASONA Wierszem opisánych. Argument Przedmowy.
OWidyus/ záwźiąwszy się záwrzeć w tych Kśięgách wszystkie Fábuły/ bez ktorych Poetowie nie żyli nigdy/ y nie żyią dotąd; od początku stworzenia świátá tę spráwę záczyna: y áby tá praca dobrze się mu wiodłá/ Pogáninem będąc/ Pogáńskich Bogow sobie ná pomoc wzywa: Dawszy tym Kśięgom nazwisko PRZEMIANY. Iákoż powiodło się mu to dobrze
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 1
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
jeszcze we Lwowie, Samiż go czestowali władzą tą Wodzowie, I Żołnierze Hetmanem obierali sobie; Dla Sekwele szkodliwej, żeby w tym sposobie Zwyczaj się nie zakochał; i w-Wojsku napotym Obierano Hetmany; Wiec i drudzy o tym Różno ominowali; Żeby z-tych Faworów, Oraz swoich wysokich i Pańskich Humorów, Zawziąwszy się w-potege, chcia ł ustąpić znowu Przyrodzonym Hetmanom. Co drugim znarowu Przekietej Inwidyej, jawnie pochodzieło: Komu zwłaszcza do niego kiedy co wadzieło. Ale gdy zagłuszeni od Koła wszytkiego, Ledwie milczeć nie muszą, Z tym Sokołowskiego Prymas rano wyprawi. Gdzie nie chwaląc owy Żołnierskiej Elekcji, Honor mu ten nowy Reimentu wielkiego
ieszcze we Lwowie, Samiż go czestowali władzą tą Wodzowie, I Zołnierze Hetmánem obierali sobie; Dla Sequele szkodliwey, żeby w tym sposobie Zwyczay sie nie zakochał; i w-Woysku napotym Obierano Hetmany; Wiec i drudzy o tym Rożno ominowáli; Zeby z-tych Faworow, Oraz swoich wysokich i Pańskich Humorow, Zawźiąwszy sie w-potege, chćia ł ustąpić znowu Przyrodzonym Hetmánom. Co drugim znarowu Przekietey Inwidyey, iawnie pochodźieło: Komu zwłaszczá do niego kiedy co wádźieło. Ale gdy zágłuszeni od Kołá wszytkiego, Ledwie milczeć nie muszą, Z tym Sokołowskiego Prymas rano wyprawi. Gdźie nie chwaląc owy Zołnierskiey Elekcyey, Honor mu ten nowy Reimentu wielkiego
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 39
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
! Nie próżno się wysączać cudze zdadzą poty, Kiedy za to te nedze cierpią i lichoty! Zaczym gdy wyharował głód idź z jednej strony I pragnienie żarliwe z-drugiej nieskończony Trud, i nigdy niespanie, ludzkiego żywota Najgłówniejszy Tyrani, niemal już ochota I rece ustawały i wszytkie sposoby Do bronienia dalszego. Ile z-tąd choroby Zawziąwszy się okrutne, i i zarazy sprosne Z-plag powietrznych, czyniły widoki żałosne Obozowi wszytkiemu. Tych z-rąk upuszczając Lonty nie utrzymane, Owych aż kąsając Ziemie spiekłą zeboma: I z tąd codzień mało Kiedy tak strapionego Wojska ubywało, A znowuż te okopy jak i owe pierwsze, Zdały się być co
! Nie prożno sie wysączać cudze zdadzą poty, Kiedy za to te nedze ćierpią i lichoty! Zaczym gdy wyharował głod idź z iedney strony I prágnienie żarliwe z-drugiey nieskończony Trud, i nigdy niespanie, ludzkiego żywota Naygłownieyszy Tyranni, niemal iuż ochota I rece ustawáły i wszytkie sposoby Do bronienia dalszego. Ile z-tąd choroby Zawźiąwszy sie okrutne, i i zarazy sprosne Z-plag powietrznych, czyniły widoki załosne Obozowi wszytkiemu. Tych z-rąk upuszczaiąc Lonty nie utrzymane, Owych aż kąsaiąc Ziemie spiekłą zebomá: I z tąd codźień mało Kiedy tak strapionego Woyská ubywało, A znowuż te okopy iák i owe pierwsze, Zdały sie bydź co
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 70
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
effectu do trybunału litewskiego dopraszał się. Jakoż ksiądz Kamieński, surogator janowski, ad postulata jego tę sprawę do trybunału litewskiego odesłał. Matka moja, nie wiedzieć z jakich racji, choć jej radzono nawet, od tak niesprawiedliwego dekretu do nuncjatury nie apelowała.
Nie dość jeszcze i na tej aflikcji. Sapieha, generał artylerii, zawziąwszy się na rodziców moich, po sprowadzonej egzekucji za dekretem pierwszym kontumacyjnym trybunalskim do Rasnej, wydał pozew do trybunału do poparcia sprawy swojej o peny ewokacyjne do trybunału lubelskiego, o peny za kalumnią względem zadania subordynacji do rabunków moskiewskich, a nawet zakroiwszy na wydarcie Rasnej, wydał pozew do trybunału wileńskiego. Poburzył nawet tenże generał
effectu do trybunału litewskiego dopraszał się. Jakoż ksiądz Kamieński, surogator janowski, ad postulata jego tę sprawę do trybunału litewskiego odesłał. Matka moja, nie wiedzieć z jakich racji, choć jej radzono nawet, od tak niesprawiedliwego dekretu do nuncjatury nie apelowała.
Nie dość jeszcze i na tej aflikcji. Sapieha, generał artylerii, zawziąwszy się na rodziców moich, po sprowadzonej egzekucji za dekretem pierwszym kontumacyjnym trybunalskim do Rasnej, wydał pozew do trybunału do poparcia sprawy swojej o peny ewokacyjne do trybunału lubelskiego, o peny za kalumnią względem zadania subordynacji do rabunków moskiewskich, a nawet zakroiwszy na wydarcie Rasnej, wydał pozew do trybunału wileńskiego. Poburzył nawet tenże generał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 125
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986