w okolicy powszechna jest tradycją, że w tych ruinach strachy częstokroć przebywają, i jak lud prosty mówi złe mieszka. Przestrzegany bywałem abym tam nie chodził po zachodzie słońca; gdym się pytał o przyczynę; zaraz mi opowiedziane były wielorakie aparycje, jedne od drugich straszniejsze, które się na tamtym miejscu nie jednemu zdarzyły.
Jeżeli które miejsce może być do strachów wznowienia sposobne, to żadnemu pierwszeństwa nie ustąpi. Widzieć się dają jeszcze dotąd reszty nadgrobków i sklepy, w które ciała umarłych niegdyś kładziono, mchem, pleśnią okryte i obrośle, rozciągłe sklepienia i mury, drzewa rozmaitego rodzaju w pośrzód okazałych rozwalin wyrosłe, wszystkoto jakąś posępną i smutną
w okolicy powszechna iest tradycyą, że w tych ruinach strachy częstokroć przebywaią, y iak lud prosty mowi złe mieszka. Przestrzegany bywałem abym tam nie chodził po zachodzie słońca; gdym się pytał o przyczynę; zaraz mi opowiedziane były wielorakie apparycye, iedne od drugich strasznieysze, ktore się na tamtym mieyscu nie iednemu zdarzyły.
Jeżeli ktore mieysce może bydź do strachow wznowienia sposobne, to żadnemu pierwszeństwa nie ustąpi. Widzieć się daią ieszcze dotąd reszty nadgrobkow y sklepy, w ktore ciała umarłych niegdyś kładziono, mchem, pleśnią okryte y obrosle, rozciągłe sklepienia y mury, drzewa rozmaitego rodzaiu w pośrzod okazałych rozwalin wyrosłe, wszystkoto iakąś posępną y smutną
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 109
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
straci Wszytkę nadzieję, na brzeg wylękniona bieży, Na którym gdy obaczy, że trup jego leży, Dopiero tam żalowi wodze wypuściła, Że się z ludzkiej natury w inszą odmieniła. Tren VIII.
Jeśli która kiedy na swym szczęściu znała, Tedym go ja w swym sercu zawsze uważała, Że mi łaskawe nieba takiego zdarzyły Męża, którego wielą darów zbogaciły. Jeśli o urodzenia zacnego ozdoby, I któż tak niewiadomy może się znajść, coby Nie wiedział, jacy w domu tym senatorowie, Wysocy urzędnicy i generałowie (A co mię też zgubiło) do dzieła Bellony; Dosyć, kto w Denhofowskim domu urodzony. Dopieroż w macierzyńską kto
straci Wszytkę nadzieję, na brzeg wylękniona bieży, Na ktorym gdy obaczy, że trup jego leży, Dopiero tam żalowi wodze wypuściła, Że się z ludzkiej natury w inszą odmieniła. Tren VIII.
Jeśli ktora kiedy na swym szczęściu znała, Tedym go ja w swym sercu zawsze uważała, Że mi łaskawe nieba takiego zdarzyły Męża, ktorego wielą darow zbogaciły. Jeśli o urodzenia zacnego ozdoby, I ktoż tak niewiadomy może się znajść, coby Nie wiedział, jacy w domu tym senatorowie, Wysocy urzędnicy i generałowie (A co mię też zgubiło) do dzieła Bellony; Dosyć, kto w Denhoffowskim domu urodzony. Dopieroż w macierzyńską kto
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 509
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
O fortunę nic niedba, a na ziemskie z oka Dumy i ambicje pogląda z wysoka. Jednak kiedy poduszczy honor ją przez dzięki, I gdzieś tam pogrążonej doda w tem kto ręki, Wnetże stanie na nogach, i Orionową Wysokiego dosięże aż Olimpu głową. Taki wzrost twój, te duchy, tylkoć się zdarzyły Tak piękne okazje, i w tobie ożyły, A z wdzięku i natury przymiotów oboich, Zaraz jeś wziął i pana i wszystkich za swoich. Aż powaga, ludzkością oną cukrowana, Aż rada z pospolitem dobrem miarkowana; Ani żadne z ust twoich oracula brzmiały Woli pańskiej, tylko te, które się zgadzały Z izbą niższą
O fortunę nic niedba, a na ziemskie z oka Dumy i ambicye pogląda z wysoka. Jednak kiedy poduszczy honor ją przez dzięki, I gdzieś tam pogrążonej doda w tem kto ręki, Wnetże stanie na nogach, i Oryonową Wysokiego dosięże aż Olimpu głową. Taki wzrost twój, te duchy, tylkoć się zdarzyły Tak piękne okazye, i w tobie ożyły, A z wdzięku i natury przymiotów oboich, Zaraz jeś wziął i pana i wszystkich za swoich. Aż powaga, ludzkością oną cukrowana, Aż rada z pospolitem dobrem miarkowana; Ani żadne z ust twoich oracula brzmiały Woli pańskiej, tylko te, które się zgadzały Z izbą niższą
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 116
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
po południu nastąpił. Nad wieczór goście i księża porozjeżdżali się.
Przystąpiliśmy nazajutrz do działu między nami. Proponowałem pułkownikowi bratu memu, a przez niego drugim braci moim, ponieważ pułkownik więcej z nimi miał konfidencji, jeżeliby nie trzeba mieć przyjaciół przy tym naszym dziele, aby zachodzące między nami, jakie by się zdarzyły, kontrowersje kombinowali i miałem prosić z mojej strony, ponieważ na mnie zawsze był atak, Wilczewskiego, podkomorzego wiskiego, i Owsianego, cześnika wołkowyskiego, który był sekretarzem pieczęci u Sapiehy, kanclerza wielkiego lit., ale to się braci moim nie podobało. Upewnił mnie brat mój pułkownik, że nie zażywając cudzych ludzi
po południu nastąpił. Nad wieczór goście i księża porozjeżdżali się.
Przystąpiliśmy nazajutrz do działu między nami. Proponowałem pułkownikowi bratu memu, a przez niego drugim braci moim, ponieważ pułkownik więcej z nimi miał konfidencji, jeżeliby nie trzeba mieć przyjaciół przy tym naszym dziele, aby zachodzące między nami, jakie by się zdarzyły, kontrowersje kombinowali i miałem prosić z mojej strony, ponieważ na mnie zawsze był atak, Wilczewskiego, podkomorzego wiskiego, i Owsianego, cześnika wołkowyskiego, który był sekretarzem pieczęci u Sapiehy, kanclerza wielkiego lit., ale to się braci moim nie podobało. Upewnił mnie brat mój pułkownik, że nie zażywając cudzych ludzi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 405
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i przy obecności gromady wszystkiej natenczas zostającej; a że, z dopusczenia boskiego, od kilku dni wójta śmierć zabrała w tejże wsi Ptaszkowej, decyzja sądu naszego przyzwoliła, aby skrzynka do czasu pewnego z prawami onych zostawała; Sebastianowi Mężykowi rozkazaliśmy onę wziąć i niektóre (Ij. 135)
interesa, jeżeliby się zdarzyły gromadzie, onych aby szczerze według sumnieuja wyznał, póki nie stanie obranie wójta, dotąd pomieniony Sebastian Mężyk jako przysiężny sprawiać się powinien i zagajeni pomięnieni przysiężni temuż dopomagać mają; a klucz pomienionej skrzynki u podwoyciego zostaje dotąd także, póki się wójt nieobierze.
4152. (113) Aktum we wsi Ptaszkowej d.
y przy obecnosci gromady wszystkiey natenczas zostaiącey; a że, z dopusczenia boskiego, od kilku dni woyta śmierć zabrała w teyże wsi Ptaszkowey, decyzya sądu naszego przyzwoliła, aby skrzynka do czasu pewnego z prawami onych zostawała; Sobestyanowi Męzykowi rozkazaliśmy onę wziąc y niektore (II. 135)
interessa, iezeliby się zdarzyły gromadzie, onych aby szczerze według sumnieuia wyznał, poki nie stanie obranie woyta, dotąd pomieniony Sobestyan Męzyk iako przysięzny sprawiać się powinien y zagaieni pomięnieni przysięzni temusz dopomagac maią; a klucz pomięnioney skrzynki u podwoyciego zostaie dotąd także, poki się woyt nieobierze.
4152. (113) Actum we wsi Ptaszkowey d.
Skrót tekstu: KsPtaszUl_3
Strona: 564
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Ptaszkowa, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Ptaszkowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1722 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
! Czyli to było trafunkiem? czy losów twoich szafunkiem? Tamem tę intencyją ofiarowała, aby mi Bóg w tym wolą swoję pokazał.
Jeśli to w twej mocy było, więc już to zaczęte dziło Racz szczęśliwie koronować, progresami kontentować! Więc i ów sobie winczuje, że go tak szczęście piastuje, Że same nieba zdarzyły, tu mię witać naznaczyły.
Nie da sobie perswadować: „nie trzeba się niewczasować”. Za wczas ten niewczas mianuje, jechać się ze mną gotuje. Poczyna być bezpieczniejszy, widząc czas już powolniejszy, Lubom go w słowie trzymała, nazad jechać rozkazała. Prowadzi mię do domu. Ale się musiał wrócić.
! Czyli to było trafunkiem? czy losów twoich szafunkiem? Tamem tę intencyją ofiarowała, aby mi Bóg w tym wolą swoję pokazał.
Jeśli to w twej mocy było, więc już to zaczęte dziło Racz szczęśliwie koronować, progresami kontentować! Więc i ów sobie winczuje, że go tak szczęście piastuje, Że same nieba zdarzyły, tu mię witać naznaczyły.
Nie da sobie perswadować: „nie trzeba się niewczasować”. Za wczas ten niewczas mianuje, jechać się ze mną gotuje. Poczyna być bezpieczniejszy, widząc czas już powolniejszy, Lubom go w słowie trzymała, nazad jechać rozkazała. Prowadzi mię do domu. Ale się musiał wrócić.
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 148
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
, Boki ma, co się w morze z przykra zniżą, Gdy nawałności morskie ich nadliżą: Tam tedy, póki jeszcze sobą władam, Z umordowaniem wielkim na nie wpadam; I jako tylko dojrzeć mogę okiem, Rzucam je wszędzie po morzu szerokiem. Jakoż, lub wiatry dość mi srogie były, Jednak przynamniej widok ten zdarzyły, Ze gdy odemnie flota twa ucieka, Godziło się jej dojrzeć choć z daleka. Której, że albom co dojrzała mało, Albo, że mi się tak w spojrzeniu zdało: Z żalu, ze mdłości, zimniejsza nad lody, I napuł żywa padłam bez ochłody. Ale nie długo żal pozwolił mdłości:
, Boki ma, co się w morze z przykrá zniżą, Gdy nawáłnośći morskie ich nádliżą: Tám tedy, poki ieszcze sobą władam, Z umordowániem wielkim ná nie wpadam; Y iáko tylko doyrzeć mogę okiem, Rzucam ie wszędźie po morzu szerokiem. Iákoż, lub wiátry dość mi srogie były, Iednák przynamniey widok ten zdárzyły, Ze gdy odemnie flottá twa ućieka, Godźiło się iey doyrzeć choć z dáleká. Ktorey, że albom co doyrzáłá máło, Albo, że mi się ták w spoyrzeniu zdáło: Z żalu, ze mdłośći, źimnieysza nád lody, Y nápuł żywa pádłám bez ochłody. Ale nie długo żal pozwolił mdłośći:
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 129
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
mu zaś bassarunek damy Tej dyskrecyjej i Moskwa doznali Gdyżmy Im Ultro tylko frysztu dali Ze się i w siły mogły przygotowac I. Basaronek na Nas wytargować. Niezaraz nam Bóg da takie sposoby Do tak pozornej Domów swych ozdoby Do jego świętej Chwały pomnozenia I Granic Polskich do rozprzestrzenienia Jak teraz było gdy wszechmocne siły Takie chwalebne zwycięstwa zdarzyły Za co mu Chwała niech bę nawieki Że nas zswej świętej nie rzuca opieki.
Juzes my tedy rozumieli ze po owych tak ciężkich pracach przyjdziemy na wytchnienie oblawszy się do sytości i swoją i Nieprzyjacielską krwią az przychodzą powtórne i nieodmienne wiadomości że Duńskoruński zapomniawszy dawnej chłosty znowa za ukazem Carskiem żebrał 12000 Wojska dobrego zowych ostatnich Już
mu zas bassarunek damy Tey dyskrecyiey y Moskwa doznali Gdyzmy Im Ultro tylko frysztu dali Ze się y w siły mogły przygotowac I. Basaronek na Nas wytargować. Niezaraz nam Bog da takie sposoby Do tak pozorney Domow swych ozdoby Do iego swiętey Chwały pomnozenia I Granic Polskich do rozprzestrzenienia Iak teraz było gdy wszechmocne siły Takie chwalebne zwycięstwa zdarzyły Za co mu Chwała niech bę nawieki Że nas zswey swiętey nie rzuca opieki.
Iuzes my tedy rozumieli ze po owych tak cięszkich pracach przyidzięmy na wytchnienie oblawszy się do sytosci y swoią y Nieprzyiacielską krwią az przychodzą powtorne y nieodmięnne wiadomosci że Dunskorunski zapomniawszy dawney chłosty znowa za ukazem Carskięm żebrał 12000 Woyska dobrego zowych ostatnich Iuz
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 111
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
I obiecała chować je w pamięci/ I wdzięcznością je płacić być gotowa. Tak wszyscy od niej zostali vięci/ A czego nie mógł język/ to wymowa Niema/ milczeniem lepiej wyrazała/ I nikt nie postrzegł/ że wszystko zmyślała. 86. A widząc że jej one chytre sztuki/ Na początku się tak dobrze zdarzyły: Okiem i twarzą proste zwieść nieuki/ I czynić więcej chce niżli czynili: Cyrce z Medeą mocą swy nauki/ Co ludzie w różne postaci mieniły. I na kształt Syren chce słodkiemy słowy/ Włożyć na zmysły człowiecze okowy. Jerozolimy wyzwolonej
87. A żeby ich w sieć najwięcej wprawiła/ Różnych sposobów z niemi używała
Y obiecáłá chowáć ie w pámięći/ Y wdźięcznośćią ie płáćić bydź gotowá. Ták wszyscy od niey zostáli vięći/ A czego nie mogł ięzyk/ to wymowá Niema/ milczeniem lepiey wyrazáłá/ Y nikt nie postrzegł/ że wszystko zmyśláłá. 86. A widząc że iey one chytre sztuki/ Ná początku się ták dobrze zdárzyły: Okiem y twarzą proste zwieść nieuki/ Y czynić więcey chce niżli czynili: Cyrce z Medeą mocą swy náuki/ Co ludźie w rożne postáći mieniły. Y ná kształt Syren chce słodkiemy słowy/ Włożyć ná zmysły człowiecze okowy. Ierozolimy wyzwoloney
87. A żeby ich w śieć naywięcey wpráwiłá/ Rożnych sposobow z niemi vżywáłá
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 101
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
PANOWANIE AUGUSTA III
O początkach panowania Augusta III nie piszę, bo w tych byłem dzieckiem, anim wziął przed się pisania dawniejszych dziejów, tylko te, które się za używaniem rozumu mojego zdarzyły. To jedno przytaczam, co ulgnęło w moją młodą pamięć: że w dzień koronacji Augusta III, w Krakowie odprawionej, po wszystkich miastach publicznych, z rozkazu moskiewskiego, była palona iluminacja. Każdy mięszkaniec musiał oświecić okna domu swego. Nie była to tak przednia iluminacja, jaka dała się widzieć palona Stanisławowi Augustowi (o
PANOWANIE AUGUSTA III
O początkach panowania Augusta III nie piszę, bo w tych byłem dzieckiem, anim wziął przed się pisania dawniejszych dziejów, tylko te, które się za używaniem rozumu mojego zdarzyły. To jedno przytaczam, co ulgnęło w moją młodą pamięć: że w dzień koronacji Augusta III, w Krakowie odprawionej, po wszystkich miastach publicznych, z rozkazu moskiewskiego, była palona iluminacja. Każdy mięszkaniec musiał oświecić okna domu swego. Nie była to tak przednia iluminacja, jaka dała się widzieć palona Stanisławowi Augustowi (o
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 37
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak