otoż jeden miedzy nimi niespodzianie Zabę jakąś okropną pod ławą zoczył/ którą zaraz porwawszy roztargał: jednę połowę zjadł/ a drugą towarzyszowi podał mówiąc: Bierz Ty tę drugą połowę; Jeśliż się nie możemy umorzyć piciem: więc się umorzmy żarciem. Pierwszy/ który to żarcie diabelskie zaczął/ zarazem umarł (ba raczej zdechł) Drugi zostałci w prawdzie żyw/ ale przez nie mały czas do pierwszego zdrowia przyść nie mógł.
To musieli prawie zapamiętali i lekkomyślni Niecnotowie być/ którzy się przez niemierność/ żarcie i łokanie nie tylko o czesny/ ale i o wieczny przywiedli żywot. Epitom. Bütneri.
Potkało to i onego niektórego Chłopka/
otoż jeden miedzy nimi niespodźianie Zábę jákąś okropną pod łáwą zoczył/ ktorą záraz porwawszy roztárgał: jednę połowę ziadł/ á drugą towárzyszowi podał mowiąc: Bierz Ty tę drugą połowę; Jesliż śię nie możemy umorzyć pićiem: więc śię umorzmy żárćiem. Pierwszy/ ktory to żárćie dyjabelskie záczął/ zárázem umárł (bá ráczey zdechł) Drugi zostałći w prawdźie żyw/ ále przez nie máły czás do pierwszego zdrowia przyść nie mogł.
To muśieli práwie zápámiętáli y lekkomyślni Niecnotowie bydź/ ktorzy śię przez niemierność/ żárćie y łokánie nie tylko o czesny/ ále y o wieczny przywiedli zywot. Epitom. Bütneri.
Potkáło to y onego niektorego Chłopká/
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 40.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami ip. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziej znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały; tę klęskę pamięci podać dla tego się godzi, że mi zdechł najukochańszy ogar (Hałasem go zwano), pożary, który przez lat cztery, przy śmierci siedmiudziesięciu niedźwiedzi i trzech był, nie znając nigdy tego, aby puszczony na trop, albo dołowić go nie miał, albo odstąpić, lubo się zdarzały i południa i upały słoneczne i po hałych borach, częścią po pogorzelinach wyprawowania się
lasach łosie zwłaszcza, zdechłe, tak dalece, że pod Króleszczewicami jp. podkomorzego mińskiego, strzelcy znaleźli łosi czternaście zdechłych. I gdzieindziéj znajdowano padlinę zwierza.
W tymże roku, w Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały; tę klęskę pamięci podać dla tego się godzi, że mi zdechł najukochańszy ogar (Hałasem go zwano), pożary, który przez lat cztery, przy śmierci siedmiudziesięciu niedźwiedzi i trzech był, nie znając nigdy tego, aby puszczony na trop, albo dołowić go nie miał, albo odstąpić, lubo się zdarzały i południa i upały słoneczne i po hałych borach, częścią po pogorzelinach wyprawowania się
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
onego. Ta pamięć dobroci i sława cnoty jego psiej, niechaj mu nagrobkiem będzie. Miałem go szczenięciem od ip. Krzysztofa Karpia, wprawowałem jego i brata gniazdowego Pożara przy psach imp. Horskiego, podkomorzego mińskiego.
Eodem Anno die 28 octobris w Rohotnej, bardzo dobry ogar, Bulderem go zwano, bez okazji zdechł: snać zgonił się. Miałem go od ip. Kotla kasztelana witebskiego. Anno 1694 w Kurklach, 20^go^ Julii, stada mego źrebiec gniady trzyletni, w cenie sta czerwonych złotych zdechł, po którym spodziewać się trzeba było pociechy.
Anno 1695 w województwie mińskiem i poniekąd różnie w Litwie panowała choroba, to jest kurcze
onego. Ta pamięć dobroci i sława cnoty jego psiéj, niechaj mu nagrobkiem będzie. Miałem go szczenięciem od jp. Krzysztofa Karpia, wprawowałem jego i brata gniazdowego Pożara przy psach jmp. Horskiego, podkomorzego mińskiego.
Eodem Anno die 28 octobris w Rohotnéj, bardzo dobry ogar, Bulderem go zwano, bez okazyi zdechł: snać zgonił się. Miałem go od jp. Kotla kasztelana witebskiego. Anno 1694 w Kurklach, 20^go^ Julii, stada mego źrebiec gniady trzyletni, w cenie sta czerwonych złotych zdechł, po którym spodziewać się trzeba było pociechy.
Anno 1695 w województwie mińskiem i poniekąd różnie w Litwie panowała choroba, to jest kurcze
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
imp. Horskiego, podkomorzego mińskiego.
Eodem Anno die 28 octobris w Rohotnej, bardzo dobry ogar, Bulderem go zwano, bez okazji zdechł: snać zgonił się. Miałem go od ip. Kotla kasztelana witebskiego. Anno 1694 w Kurklach, 20^go^ Julii, stada mego źrebiec gniady trzyletni, w cenie sta czerwonych złotych zdechł, po którym spodziewać się trzeba było pociechy.
Anno 1695 w województwie mińskiem i poniekąd różnie w Litwie panowała choroba, to jest kurcze; zaraźliwa bardzo. Kurczyła ludzi, skąd umierali bardzo, i w którym domu zawzięło się to złe, tam wszyscy wymarli; ale ta choroba najbardziej była między chłopy.
Anno 1698 zaczęło
jmp. Horskiego, podkomorzego mińskiego.
Eodem Anno die 28 octobris w Rohotnéj, bardzo dobry ogar, Bulderem go zwano, bez okazyi zdechł: snać zgonił się. Miałem go od jp. Kotla kasztelana witebskiego. Anno 1694 w Kurklach, 20^go^ Julii, stada mego źrebiec gniady trzyletni, w cenie sta czerwonych złotych zdechł, po którym spodziewać się trzeba było pociechy.
Anno 1695 w województwie mińskiem i poniekąd różnie w Litwie panowała choroba, to jest kurcze; zaraźliwa bardzo. Kurczyła ludzi, zkąd umierali bardzo, i w którym domu zawzięło się to złe, tam wszyscy wymarli; ale ta choroba najbardziéj była między chłopy.
Anno 1698 zaczęło
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 362
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
to złe, tam wszyscy wymarli; ale ta choroba najbardziej była między chłopy.
Anno 1698 zaczęło się w Litwie wszystko złe: województwa grasowały białoruskie po dobrach sapieżyńskich i adherentów ich; ludzie rabowano, męczono, rozbijano; hoc factum in primordiis panowania Augusta wtórego króla, księcia saskiego.
Koń mój kochany i doświadczony skaleczał i zdechł, bachmat biały tatarski; miałem go od Pruszkowskiego sługi mojego, berdyczewskiego gubernatora.
Anno 1699 caristia wielka w całem państwie, nie tylko w Litwie była, a to ex occasione zamieszań, zdzierstw, które inter partes aemulas zagęściły się były, z okazji województw na koń wsiadania, a najbardziej z okazji wojska niemieckiego.
to złe, tam wszyscy wymarli; ale ta choroba najbardziéj była między chłopy.
Anno 1698 zaczęło się w Litwie wszystko złe: województwa grasowały białoruskie po dobrach sapieżyńskich i adherentów ich; ludzie rabowano, męczono, rozbijano; hoc factum in primordiis panowania Augusta wtórego króla, księcia saskiego.
Koń mój kochany i doświadczony skaleczał i zdechł, bachmat biały tatarski; miałem go od Pruszkowskiego sługi mojego, berdyczewskiego gubernatora.
Anno 1699 caristia wielka w całém państwie, nie tylko w Litwie była, a to ex occasione zamieszań, zdzierstw, które inter partes aemulas zagęściły się były, z okazyi województw na koń wsiadania, a najbardziéj z okazyi wojska niemieckiego.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 362
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ckliwo; Aleć też bies wymyślił kapłona piec żywo. Co gorsza, że cię pierwej oskubli żałośnie; Nic to: kiedy się wydrwił, znowu ksiądz porośnie. Chceli który męczeństwa? W Podgórzu najprędzej Dostanie go; to sztuka nazbierać pieniędzy. 391 (D). DO KONFIDENTA
Wiecież co, panie bracie? zdechł on mój koń gniady. Miał też usterk, miał różne swoje insze wady, Ale też miał i cnoty, bo się w skok pokrzepił I porwał, usterknąwszy; więc nie jadł i nie pił Nad to, co mu się chciało — a ty jesz i pijesz Nad swój apetyt, leżysz w grzechu, a wżdy
ckliwo; Aleć też bies wymyślił kapłona piec żywo. Co gorsza, że cię pierwej oskubli żałośnie; Nic to: kiedy się wydrwił, znowu ksiądz porośnie. Chceli który męczeństwa? W Podgórzu najprędzej Dostanie go; to sztuka nazbierać pieniędzy. 391 (D). DO KONFIDENTA
Wiecież co, panie bracie? zdechł on mój koń gniady. Miał też usterk, miał różne swoje insze wady, Ale też miał i cnoty, bo się w skok pokrzepił I porwał, usterknąwszy; więc nie jadł i nie pił Nad to, co mu się chciało — a ty jesz i pijesz Nad swój apetyt, leżysz w grzechu, a wżdy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 166
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ i zniewolony jeszcze więtszymi obietnicami/ trwożył się na myśli/ i niemógł wolnego i bezpiecznego sumnienia mieć. A z niepociesznych nowin/ które do niego przychodziły/ o gwałtownych wtarczkach w Państwa Gręckie Turków/ poznał swój występek/ którym Boga obraził/ przedawszy za złoto sumnienie swoje. Tamże w Syllibriej wpadszy wrospacz/ nagle zdechł. Apologia Sap. c. 1. Do Narodu Ruskiego. Sam diabeł Apologia z piekła powstawszy nie mógłby więcej kłamać o Soborze Flornencskim nad tego Kleryka. Patrz czytelniku jakie po twarzy tego złośliwego Kleryka.
To Kleryk. Co z umysłu/ jego własnymi słowy przełożyłem/ abym każdemu z chcących wiedzieć/ ukazał
/ y zniewolony ieszcze więtszymi obietnicámi/ trwożył sie ná myśli/ y niemogł wolnego y bespiecżnego sumnienia mieć. A z niepoćiesznych nowin/ ktore do niego przychodziły/ o gwałtownych wtarczkách w Páństwá Gręckie Turkow/ poznał swoy występek/ ktorym Bogá obráźił/ przedawszy zá złoto sumnienie swoie. Támże w Syllibriey wpadszy wrospácż/ nagle zdechł. Apologia Sap. c. 1. Do Narodu Ruskiego. Sam dyabeł Apologia z piekłá powstawszy nie mogłby więcey kłámáć o Soborze Flornencskim nád tego Kleriká. Pátrz czytelniku iákie po twarzy tego złośliwego Kleriká.
To Klerik. Co z vmysłu/ iego własnymi słowy przełożyłem/ ábym káżdemu z chcących wiedźieć/ vkazał
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 79
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
łeb go między uszy. Ale kiedy ani drgnie, ani się ten ruszy, Rozumie, że go chybił, więc, dodawszy znowu, Już nie jako na ptaka, prochu i ołowu, Strzeli; wilk przecie leży, a gdy razów kilka Wypali, prosto idzie do onego wilka. Ten pół roka, jako zdechł, i już oblazł z sierci. Co temu, rzecze, była za przyczyna śmierci? Nazajutrz rano poszedł do onegoż gaju I znowu widzi wilka leżącego w kraju. Miły Panie! pomyśli, i wilcy sną morem; Już drugiego bez dusze widzę pod tym borem. W tym skubnie, jeśli mu się skórka na
łeb go między uszy. Ale kiedy ani drgnie, ani się ten ruszy, Rozumie, że go chybił, więc, dodawszy znowu, Już nie jako na ptaka, prochu i ołowu, Strzeli; wilk przecie leży, a gdy razów kilka Wypali, prosto idzie do onego wilka. Ten pół roka, jako zdechł, i już oblazł z sierci. Co temu, rzecze, była za przyczyna śmierci? Nazajutrz rano poszedł do onegoż gaju I znowu widzi wilka leżącego w kraju. Miły Panie! pomyśli, i wilcy sną morem; Już drugiego bez dusze widzę pod tym borem. W tym skubnie, jeśli mu się skórka na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 264
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sam mi przyznaj, że dobrzem ci służył, Żem przy twem umarł zdrowiu i ozdobie. A jeśli śmierci w czemem się zadłużył, Dopuść w ojczystym odpoczywać grobie! Niech tak żelazno i twardo nie drzymię. Że przyszłe wieki poznają me imię. NAGROBEK GARSONKOWI.
I ty nielube wiodąc dni po panu, Zdechłeś Garsonku we czwartek po ranu, Leżąc przy trunie i kochanym grobie, Jeśliż cię mile nie zawoła k/ sobie. Aż kiedykolwiek trop zwietrzywszy drogi, Poszedłeś za nim, ale Charon srogi, Widząc bestyjkę być cię bez rozumu, Już na przewozie wyrzucił się z prumu. Ty, jakeś się bał
sam mi przyznaj, że dobrzem ci służył, Żem przy twem umarł zdrowiu i ozdobie. A jeśli śmierci w czemem się zadłużył, Dopuść w ojczystym odpoczywać grobie! Niech tak żelazno i twardo nie drzymię. Że przyszłe wieki poznają me imie. NAGROBEK GARSONKOWI.
I ty nielube wiodąc dni po panu, Zdechłeś Garsonku we czwartek po ranu, Leżąc przy trunie i kochanym grobie, Jeśliż cię mile nie zawoła k/ sobie. Aż kiedykolwiek trop zwietrzywszy drogi, Poszedłeś za nim, ale Charon srogi, Widząc bestyjkę być cię bez rozumu, Już na przewozie wyrzucił się z prumu. Ty, jakeś się bał
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 143
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, że się w niem zgadza rzecz z imieniem I że kopią także kształtnie złożyć umie I że się na tem, jako ćwiczony, rozumie.
XLVI.
Obadwa uderzeniem równi sobie byli, Bo tak, jako mierzyli, w głowy się trafili, Ale bardzo nierówni męstwem i żelazem. Tamten przebił przez szyszak, a ten zdechł zarazem. Nie po tem męstwa poznać, kiedy kto w poskoku Dobrze zmierzy i kształtnie drzewo niesie w toku, Ale i szczęścia trzeba; bo nic nie pomoże I nic męstwo bez niego albo mało może.
XLVII.
Zabiwszy Puliana Rynald z temże drzewem Na króla orańskiego bieży z wielkiem gniewem, Który w serce
, że się w niem zgadza rzecz z imieniem I że kopią także kształtnie złożyć umie I że się na tem, jako ćwiczony, rozumie.
XLVI.
Obadwa uderzeniem równi sobie byli, Bo tak, jako mierzyli, w głowy się trafili, Ale bardzo nierówni męstwem i żelazem. Tamten przebił przez szyszak, a ten zdechł zarazem. Nie po tem męstwa poznać, kiedy kto w poskoku Dobrze zmierzy i kształtnie drzewo niesie w toku, Ale i szczęścia trzeba; bo nic nie pomoże I nic męstwo bez niego albo mało może.
XLVII.
Zabiwszy Puliana Rynald z temże drzewem Na króla orańskiego bieży z wielkiem gniewem, Który w serce
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 369
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905