nim cię tu fortuna stłoczy. Pełnoż zdrady na świecie: są kłamstwa, są farby, Wżdyć to i przyrodzone wyścielają garby. Dopiero za mąż szedłszy, jakby wyszła z straży, Wszytkie dotąd tajone przywary obnaży; Zruci z garnka pokrywkę, przyszedszy do kuchnie: Co się dotąd dusiło, gęstym dymem buchnie. Zdejmie jagnięcą skórkę, ledwie dziewosłęby Obaczy, aż się jeży, aż wilczek, aż zęby, Aż jej szczeć, miasto wełny, na grzbiecie wyrasta. Nie zna statku, tak mówią, księżyc i niewiasta. Cóż tu rzeczesz, nieboże, z wolności wyzuty? Czekasz, że cię śmierć z ciężkiej wyzwoli pokuty. Jako
nim cię tu fortuna stłoczy. Pełnoż zdrady na świecie: są kłamstwa, są farby, Wżdyć to i przyrodzone wyścielają garby. Dopiero za mąż szedszy, jakby wyszła z straży, Wszytkie dotąd tajone przywary obnaży; Zruci z garnka pokrywkę, przyszedszy do kuchnie: Co się dotąd dusiło, gęstym dymem buchnie. Zdejmie jagnięcą skórkę, ledwie dziewosłęby Obaczy, aż się jeży, aż wilczek, aż zęby, Aż jej szczeć, miasto wełny, na grzbiecie wyrasta. Nie zna statku, tak mówią, księżyc i niewiasta. Cóż tu rzeczesz, nieboże, z wolności wyzuty? Czekasz, że cię śmierć z ciężkiej wyzwoli pokuty. Jako
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 128
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; Prosi do małżeńskiego o tę dziewkę stadła. Nikt przyczyny, i sama królowa nie zgadła. 415. TREFUNEK
Nie uważając pachołek, Że mu się odpruł nadołek, A dosyć czyniąc naturze, Nasrał za futro w wilczurze. Więc nosząc gówno jak w worze, Wszelką kompaniją porze, Każdy się z miejsca umyka, Czapkę zdejmie, nos zatyka. Czuje dobrze i sam w strachu Z nieprzyjemnego zapachu, Nie zajźrawszy błazen w dziurę, Jeśli nie prześmiardł przez skórę. Sto razy się przez dzień utrze, Nie wiedząc co nosi w futrze; Już mu nie staje konopi, Żegna się, modli i kropi.
Gówno za wilczurą dyszy I ludzi od
; Prosi do małżeńskiego o tę dziewkę stadła. Nikt przyczyny, i sama królowa nie zgadła. 415. TREFUNEK
Nie uważając pachołek, Że mu się odpruł nadołek, A dosyć czyniąc naturze, Nasrał za futro w wilczurze. Więc nosząc gówno jak w worze, Wszelką kompaniją porze, Każdy się z miejsca umyka, Czapkę zdejmie, nos zatyka. Czuje dobrze i sam w strachu Z nieprzyjemnego zapachu, Nie zajźrawszy błazen w dziurę, Jeśli nie prześmiardł przez skórę. Sto razy się przez dzień utrze, Nie wiedząc co nosi w futrze; Już mu nie staje konopi, Żegna się, modli i kropi.
Gówno za wilczurą dyszy I ludzi od
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 365
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Wojował i palił razem, Jeszcze szable krwią spluskane, Jeszcze konie niewygrzane. I dalej, gdzie każe pójdą, Że granic ostatnich dojdą, Przy ofiarowanem zdrowiu, Hordy wszystkie pogotowiu. Wdzięcznie pan pogańskie one Głowy przyjął uniżone,
Roty świetno wyjeżdżały, Muzyka i działa grzmiały. Znowu: jako przykry zimie, Sehima Aquilo zdejmie, Piekielnej jadem zazdrości, Rozedmą Jędze wnętrzności. Czyli przez nawałów tyle Polskiej co silnego sile? Czyli piekła niezbadane? Pioruny nie wystrzelane? Co cudze mogły rozumy, Co z Bisurmany pokumy, Oto i Turczyn uronił, I Tatarzyn się ukłonił. Takli sprzęt bojarski drogi, Na Majdan da Litwin srogi,
, Wojował i palił razem, Jeszcze szable krwią spluskane, Jeszcze konie niewygrzane. I dalej, gdzie każe pójdą, Że granic ostatnich dojdą, Przy ofiarowanem zdrowiu, Hordy wszystkie pogotowiu. Wdzięcznie pan pogańskie one Głowy przyjął uniżone,
Roty świetno wyjeżdżały, Muzyka i działa grzmiały. Znowu: jako przykry zimie, Sehima Aquilo zdejmie, Piekielnej jadem zazdrości, Rozedmą Jędze wnętrzności. Czyli przez nawałów tyle Polskiej co silnego sile? Czyli piekła niezbadane? Pioruny nie wystrzelane? Co cudze mogły rozumy, Co z Bisurmany pokumy, Oto i Turczyn uronił, I Tatarzyn się ukłonił. Takli sprzęt bojarski drogi, Na Majdan da Litwin srogi,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 25
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
o szczęśliwy dla nas sukces. Rozesłałem i ja na klasztory i szpitale pieniądze, prosząc o modlitwę. A że stancja Białłozorowej, starościny nowomłyńskiej, była oknami ku izbie sądowej, więc Truskowski, regent trybunalski, zmówił się z tymiż dąmami, iż jeżeli wyjdzie na ganek z izby sądowej i czapki z głowy nie zdejmie, tedy to był znak mojej wygranej, jeżeli zaś bez czapki stać będzie, tedy miało być złym dla nas znakiem. Wyszedł tedy Truskowski na ganek i w czapce stał, a tak starościna przysłała zaraz do mnie, winszując mi wygranej sprawy. Podziękowałem barzo za tę łaskę, a wtem do przysłuchania dekretu na strony
o szczęśliwy dla nas sukces. Rozesłałem i ja na klasztory i szpitale pieniądze, prosząc o modlitwę. A że stancja Białłozorowej, starościny nowomłyńskiej, była oknami ku izbie sądowej, więc Truskowski, regent trybunalski, zmówił się z tymiż dąmami, iż jeżeli wyjdzie na ganek z izby sądowej i czapki z głowy nie zdejmie, tedy to był znak mojej wygranej, jeżeli zaś bez czapki stać będzie, tedy miało być złym dla nas znakiem. Wyszedł tedy Truskowski na ganek i w czapce stał, a tak starościna przysłała zaraz do mnie, winszując mi wygranej sprawy. Podziękowałem barzo za tę łaskę, a wtem do przysłuchania dekretu na strony
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 592
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, Które drudzy miewali z takiego szaleństwa. Nie chciał tego żółw’ słuchać, będąc zaślepiony
Umysłem chciwym, w którym już był utwierdzony; A gdy się usilnymi orłowi prośbami Przykrzył, wziął go ten na się mocno pazurami I wleciał z nim pod niebo, skąd widział wysokie Góry, lasy, jeziora i pola szerokie. Zdejmie chęć żółwia, - mniemiał, że już wszystko umiał, Prosi, żeby sam latał. Orzeł mu się zdumiał, Dziwując się, iż mu tak częstokroć prośbami Nalegał, by go więcej nie trzymał nogami, Ale żeby sam lotu z góry mógł skosztować; Zaczym się go orłowi nie zdało hamować. Widząc żółwia, iż
, Które drudzy miewali z takiego szaleństwa. Nie chciał tego żółw’ słuchać, będąc zaślepiony
Umysłem chciwym, w którym już był utwierdzony; A gdy się usilnymi orłowi prośbami Przykrzył, wziął go ten na się mocno pazurami I wleciał z nim pod niebo, skąd widział wysokie Góry, lasy, jeziora i pola szyrokie. Zdejmie chęć żółwia, - mniemiał, że już wszystko umiał, Prosi, żeby sam latał. Orzeł mu się zdumiał, Dziwując się, iż mu tak częstokroć prośbami Nalegał, by go więcej nie trzymał nogami, Ale żeby sam lotu z góry mógł skosztować; Zaczym się go orłowi nie zdało hamować. Widząc żółwia, iż
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 37
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
dóbr prawo mając/ niemylnej Królewskiej obietnicy pewnym będąc/ i już już prawie majętność w niechybną posesją biorąc/ że się tam dla jednego z marną jaką przekupką o wiązkę siana zatargowawszy omieszkania/ gdy do sprawy przywołano spóźnił/ nie stanął/ wyrzuty w kaleki i chłopy iść musi. Co rozumiesz jak daleko cięższy żal nieszczęśliwego potępieńca zdejmie/ kiedy mając równe jak drudzy do wiecznej chwały/ i oglądania Boskiej Twarzy prawo/ dla swych pieszczot i lubieżności na nich się zapaższy szczęśliwego dzie/ dzictwa i nadziei na wieki/ postrada. 3. Tob: 5. Jeśli Tobiasz że ślepotą nawiedzony słonecznego tylko światła nie widział/ lubi mu ów wielki Archanioł Rafał pociechy
dobr práwo máiąc/ niemylney Krolewskiey obietnicy pewnym będąc/ y iuż iuż práwie máiętność w niechybną possessyą biorąc/ że się tam dlá iednego z marną iáką przekupką o wiązkę śianá zátargowáwszy omieszkániá/ gdy do sprawy przywołano zpoźnił/ nie stánął/ wyrzuty w káleki y chłopy iść muśi. Co rozumiesz iák daleko ćięższy żal nieszczęśliwego potępieńcá zdeymie/ kiedy maiąc rowne iák drudzy do wieczney chwały/ y oglądaniá Boskiey Twarzy práwo/ dlá swych pieszczot y lubieżnośći ná nich się zápaszszy szczęśliwe^o^ dźie/ dźictwá y nádźiei ná wieki/ postrada. 3. Tob: 5. Ieśli Tobiasz że ślepotą náwiedzony słonecznego tylko świátłá nie widźiał/ lubi mu ow wielki Archánioł Rafał poćiechy
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 158
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
podobien tobie miedzy Bogami PANIE? któż jako ty wielmożny w świętobliwości/ straszliwy w chwale/ czyniący cuda? 12. Wyciągnąłeś prawicę twoję/ pożarła je ziemia? 13. Prowadzisz w miłosierdziu twojem ten lud któryś odkupił: poprowadzisz w możności twej/ do mieszkania świątobliwości twojej. 14. Usłyszą Narodowie/ zadrżą/ boleść zdejmie Obywatele Filistyńskie. 15. Tedy się polękają książęta Edomskie/ Mocarze Moabskie zdejmie strach/ struchleją wszyscy obywatele Chananejscy. 16. Padnie na nie strach i lękanie/ od wielkości ramienia twego umilkną jako kamień: aż przejdzie lud twój Panie/ aż przejdzie lud ten/ któregoś sobie nabył. 17. Wprowadzisz je/ i wszczepisz
podobien tobie miedzy Bogámi PANIE? ktoż jáko ty wielmożny w świętobliwośći/ strászliwy w chwale/ czyniący cudá? 12. Wyćiągnąłeś práwicę twoję/ pożárłá je źiemiá? 13. Prowádźisz w miłośierdźiu twojem ten lud ktoryś odkupił: poprowádźisz w możnośći twey/ do mieszkániá świątobliwośći twojey. 14. Usłyszą Narodowie/ zádrżą/ boleść zdejmie Obywátele Filistyńskie. 15. Tedy śię polękáją kśiążętá Edomskie/ Mocárze Moábskie zdejmie strách/ struchleją wszyscy obywátele Chánánejscy. 16. Pádnie ná nie strách y lękánie/ od wielkośći rámieniá twego umilkną jáko kámień: áż przejdźie lud twoj Pánie/ áż przejdźie lud ten/ ktoregoś sobie nábył. 17. Wprowádźisz je/ y wszczepisz
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 71
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
w chwale/ czyniący cuda? 12. Wyciągnąłeś prawicę twoję/ pożarła je ziemia? 13. Prowadzisz w miłosierdziu twojem ten lud któryś odkupił: poprowadzisz w możności twej/ do mieszkania świątobliwości twojej. 14. Usłyszą Narodowie/ zadrżą/ boleść zdejmie Obywatele Filistyńskie. 15. Tedy się polękają książęta Edomskie/ Mocarze Moabskie zdejmie strach/ struchleją wszyscy obywatele Chananejscy. 16. Padnie na nie strach i lękanie/ od wielkości ramienia twego umilkną jako kamień: aż przejdzie lud twój Panie/ aż przejdzie lud ten/ któregoś sobie nabył. 17. Wprowadzisz je/ i wszczepisz je na gorze dziedzictwa twego: na miejscu któreś ku mieszkaniu twemu sprawił/
w chwale/ czyniący cudá? 12. Wyćiągnąłeś práwicę twoję/ pożárłá je źiemiá? 13. Prowádźisz w miłośierdźiu twojem ten lud ktoryś odkupił: poprowádźisz w możnośći twey/ do mieszkániá świątobliwośći twojey. 14. Usłyszą Narodowie/ zádrżą/ boleść zdejmie Obywátele Filistyńskie. 15. Tedy śię polękáją kśiążętá Edomskie/ Mocárze Moábskie zdejmie strách/ struchleją wszyscy obywátele Chánánejscy. 16. Pádnie ná nie strách y lękánie/ od wielkośći rámieniá twego umilkną jáko kámień: áż przejdźie lud twoj Pánie/ áż przejdźie lud ten/ ktoregoś sobie nábył. 17. Wprowádźisz je/ y wszczepisz je ná gorze dźiedźictwá twego: ná miejscu ktoreś ku mieszkániu twemu spráwił/
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 71
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
się na swoim posłaniu. Aż też dzieweczka z pieca, przespawszy się trochy, Idzie na komplementy i żołnierskie fochy. Czeka jej ten w paracie, a skoro się zbliża, Wytnie przez gołe plecy od ramion do krzyża. Owa w nogi, ten za nią i, jako sień długa, Aże do samej izby nie zdejmie kańczuga. Nazajutrz osiodławszy konia sobie rano, Jedzie precz, zapłaciwszy za owies, za siano. Złodziej kurewskie myto, opak padła bierka, Wzięła plagi złodziejskie niewinna fryjerka. 67. KSIĄDZ Z PASTERKĄ
Od księżego parobka pasterka sąsiedzka Dostała, gdy do wołu krowy wodził, dziecka. Więc skoro przyszło do krztu, ksiądz od
się na swoim posłaniu. Aż też dzieweczka z pieca, przespawszy się trochy, Idzie na komplementy i żołnierskie fochy. Czeka jej ten w paracie, a skoro się zbliża, Wytnie przez gołe plecy od ramion do krzyża. Owa w nogi, ten za nią i, jako sień długa, Aże do samej izby nie zdejmie kańczuga. Nazajutrz osiodławszy konia sobie rano, Jedzie precz, zapłaciwszy za owies, za siano. Złodziej kurewskie myto, opak padła bierka, Wzięła plagi złodziejskie niewinna fryjerka. 67. KSIĄDZ Z PASTERKĄ
Od księżego parobka pasterka sąsiedzka Dostała, gdy do wołu krowy wodził, dziecka. Więc skoro przyszło do krztu, ksiądz od
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 555
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
barz srogośną, Aż mi bojażń czyniła — ot, ot, barz nieznośną! Mówił do mnie: „Nie bój się, Matysie kochany!
W Betlejem się narodził twój Bóg obiecany”. — Bydło wszytko uklękło i w niebo patrzyło. I rzekłem se: dziwnego coś się to zjawiło! Wtym mnie strach srogi zdejmie, że wszytko staranie Bydła Bogu oddawszy, nuż ja w uciekanie.
KUBA O mój miły Matysie, toć nas to strwożyło, Ale kiedy ci powiem, słuchać będzie miło. Był tu jenioł kilkakroć, kiedyśmy my spali: Wołał na nas, budził nas, ażebyśmy wstali. Baliśmy się, bo
barz srogośną, Aż mi bojażń czyniła — ot, ot, barz nieznośną! Mówił do mnie: „Nie bój się, Matysie kochany!
W Betlejem się narodził twój Bóg obiecany”. — Bydło wszytko uklękło i w niebo patrzyło. I rzekłem se: dziwnego coś się to zjawiło! Wtym mie strach srogi zdejmie, że wszytko staranie Bydła Bogu oddawszy, nuż ja w uciekanie.
KUBA O mój miły Matysie, toć nas to strwożyło, Ale kiedy ci powiem, słuchać będzie miło. Był tu jenioł kilkakroć, kiedyśmy my spali: Wołał na nas, budził nas, ażebyśmy wstali. Baliśmy się, bo
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 251
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989