przeciw Prusakom, ustąpiwszy im Ziemię Dobrzyńską, i Chełmińską, dla zastawienia się niemi Nieprzyjaciołom wszelkim, ale ci mało pomogli, więcej dysensyj i wojny przybyło, przez nich, Polsce dotąd pamiętnych, o czym Historie piszą, i niżej wolno czytać. Familia Gryfów zagniewani na Leszka o odsądzenie od czci i Honorów Jana Gryfa za zdradziecką ucieczkę podczas batalii przeciw Prusakom, zbuntowali się przeciw Leszko- wi, i Henryka Brodatego Książęcia Wrocławskiego namówili na Księstwo Polskie, który z Wojskami wtargnął ku Krakowu, ale zmiękczony krwią Polską, z Leszkiem się pojednał i odstąpił imprezy, o czym Kromer. Ze zaś Władysław plwacz Syn Ottona pokłócił się o opiekę z Laskonogim, najechawszy
przećiw Prusakom, ustąpiwszy im Ziemię Dobrzyńską, i Chełmińską, dla zastawienia śię niemi Nieprzyjaćiołom wszelkim, ale ći mało pomogli, więcey dyssensyi i woyny przybyło, przez nich, Polszcze dotąd pamiętnych, o czym Historye piszą, i niżey wolno czytać. Familia Gryfów zagniewani na Leszka o odsądzenie od czći i Honorów Jana Gryfa za zdradźiecką ućieczkę podczas batalii przećiw Prusakom, zbuntowali śię przećiw Leszko- wi, i Henryka Brodatego Xiążęćia Wrocławskiego namówili na Xięstwo Polskie, który z Woyskami wtargnął ku Krakowu, ale zmiękczony krwią Polską, z Leszkiem śię pojednał i odstąpił imprezy, o czym Kromer. Ze zaś Władysław plwacz Syn Ottona pokłóćił śię o opiekę z Laskonogim, najechawszy
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 28
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
.
Nie dufa sobie muza moja, żeby Miała wojsk całych okrutne potrzeby, Dzieła wielkiego wodza, wszytkie szyki, Pisać w kroniki.
Ciebie tu tylko wspomni moje pióro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami, Twe dzieci między gęstymi śmierciami Chwalebnie we krwi zdradzieckiej brodziły, Swej nie szczędziły.
Tyś dzieci swoich Wprzód odżałowała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała. Szli, nie bali się wojsk całych pogoni W dziesiąciu koni.
Myśmyć tych gości na cześć zaprosili, Myśmy się z nimi najpierwej zwadzili, Gdzieśmy się i tej liczby w małej chwili Nie doliczyli.
.
Nie dufa sobie muza moja, żeby Miała wojsk całych okrutne potrzeby, Dzieła wielkiego wodza, wszytkie szyki, Pisać w kroniki.
Ciebie tu tylko wspomni moje pioro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami, Twe dzieci między gęstymi śmierciami Chwalebnie we krwi zdradzieckiej brodziły, Swej nie szczędziły.
Tyś dzieci swoich wprzod odżałowała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała. Szli, nie bali się wojsk całych pogoni W dziesiąciu koni.
Myśmyć tych gości na cześć zaprosili, Myśmy się z nimi najpierwej zwadzili, Gdzieśmy się i tej liczby w małej chwili Nie doliczyli.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 358
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
trzeci raz śniegiem zabielały Góry, trzeci raz kłos pożyna zrzały Dziłem Bellony Rolnik strwożony. Odtąd jak nasze nawiedził podwoje Zięć nieszczęśliwy, tak też oczy moje Nie osychają, Lecz we łzach tają. Teraz się jednak wszytkie wraz zmowiły Biedy i na mą głowę obaliły, Tak żem do ziemi Przybita nimi, Gdy nasz poddany zdradziecką prawicę Na pana swego podniósłszy stolicę Wczora był manem A dzisia panem. Luboć niedługo taka jego dola: Do przepiorczego hospodarstwo pola, Którzy je znają, Przyrównywają. Myśmy to sami byli tak szczęśliwi, Myśmy najpierwej prawie tak myśliwi Anim się znali, Co panowali
Przez tak długi czas nad tymi zbojcami,
trzeci raz śniegiem zabielały Gory, trzeci raz kłos pożyna zrzały Dziłem Bellony Rolnik strwożony. Odtąd jak nasze nawiedził podwoje Zięć nieszczęśliwy, tak też oczy moje Nie osychają, Lecz we łzach tają. Teraz się jednak wszytkie wraz zmowiły Biedy i na mą głowę obaliły, Tak żem do ziemi Przybita nimi, Gdy nasz poddany zdradziecką prawicę Na pana swego podniozszy stolicę Wczora był manem A dzisia panem. Luboć niedługo taka jego dola: Do przepiorczego hospodarstwo pola, Ktorzy je znają, Przyrownywają. Myśmy to sami byli tak szczęśliwi, Myśmy najpierwej prawie tak myśliwi Anim się znali, Co panowali
Przez tak długi czas nad tymi zbojcami,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 436
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
jako się stało Faetontowi, miłością zgoreję, I jak Ikarus łzami się zaleję. SWAR Z KUPIDYNEM
Zdybawszy w lesie Kupidyna, który Strugał strzałeczki i oklejał pióry, W swar z nim wstąpiłem i śmiele-m wymawiał, Czemu mnie tylko rany me odnawiał, A szkodzić nie chce dziewczęciu mojemu. On rzekł z uśmiechem zdradzieckim po swemu: „Nie wiesz, żem dom swój w oczach jej zasadził? A któż się mądry z gospodarzem[...] wadził!” BIAŁOGŁOWY
Zły jest krokodyl, bo płaczem uwodzi. Zła i syrena, bo swym głosem szkodzi, Zły wąż, bo skryty w trawie żądłem kole, Zły zdrój, choć cudny, kiedy
jako się stało Faetontowi, miłością zgoreję, I jak Ikarus łzami się zaleję. SWAR Z KUPIDYNEM
Zdybawszy w lesie Kupidyna, który Strugał strzałeczki i oklejał pióry, W swar z nim wstąpiłem i śmiele-m wymawiał, Czemu mnie tylko rany me odnawiał, A szkodzić nie chce dziewczęciu mojemu. On rzekł z uśmiechem zdradzieckim po swemu: „Nie wiesz, żem dom swój w oczach jej zasadził? A któż się mądry z gospodarzem[...] wadził!” BIAŁOGŁOWY
Zły jest krokodyl, bo płaczem uwodzi. Zła i syrena, bo swym głosem szkodzi, Zły wąż, bo skryty w trawie żądłem kole, Zły zdrój, choć cudny, kiedy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 25
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nie chronię swojego zginienia? Etna śnieżysta, choć ustawnie gore, Hekla, choć ognie womituje spore, Tyle zapału w wnętrznościach nie mają, Jak go me piersi w sobie ukrywają; I kanikuła, zda się, że świat chłodzi, Względem płomienia, co mi w sercu szkodzi. Niemały ogień snadź Troja wydała, Kiedy zdradzieckim pożogiem gorzała, Ale zdałby się i ten pożar mały, Gdyby się z nim me ognie równać miały. Ustał na koniec i on ogień w Trojej, Kiedy dotrawił materyjej swojej; Tak i ten, co mię tak bezmiernie piecze, Wtenczas mi zniknie i wtenczas uciecze, Kiedy strawiwszy me wszytkie wilgości, Pośle do
nie chronię swojego zginienia? Etna śnieżysta, choć ustawnie gore, Hekla, choć ognie womituje spore, Tyle zapału w wnętrznościach nie mają, Jak go me piersi w sobie ukrywają; I kanikuła, zda się, że świat chłodzi, Względem płomienia, co mi w sercu szkodzi. Niemały ogień snadź Troja wydała, Kiedy zdradzieckim pożogiem gorzała, Ale zdałby się i ten pożar mały, Gdyby się z nim me ognie równać miały. Ustał na koniec i on ogień w Trojej, Kiedy dotrawił materyjej swojej; Tak i ten, co mię tak bezmiernie piecze, Wtenczas mi zniknie i wtenczas uciecze, Kiedy strawiwszy me wszytkie wilgości, Pośle do
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 183
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
języka przezeń odjętego, Wypisała na rąbku ten postępek jego I smutnej siostrze swojej potym odesłała A sama się w słowicze piora przyodziała I dziś smutnymi treny szkody swej lituje, A późnym wiekom waszę chytrość ukazuje. Co było i przyczyną trojańskich popiołów, Zelżenia ślicznych dziewek, zburzonych kościołów, Jeśli nie ono pięknej Heleny zwiedzenie I zdradzieckie od męża z skarby uniesienie,
Przez Parysa niecnego: tu już dowód macie. Że próżno z swoją cnotą na plac wyjeżdżacie. A gdybym jeszcze dalej rozwodzić się miała, Śmiele rzekę, że mówiąc, ustać bym musiała.
M. Jeżeli przykładami narabiać będziemy, Ręczę, że więcej tego w białej płci najdziemy
języka przezeń odjętego, Wypisała na rąbku ten postępek jego I smutnej siestrze swojej potym odesłała A sama się w słowicze piora przyodziała I dziś smutnymi treny szkody swej lituje, A poźnym wiekom waszę chytrość ukazuje. Co było i przyczyną trojańskich popiołow, Zelżenia ślicznych dziewek, zburzonych kościołow, Jeśli nie ono pięknej Heleny zwiedzenie I zdradzieckie od męża z skarby uniesienie,
Przez Parysa niecnego: tu już dowod macie. Że prożno z swoją cnotą na plac wyjeżdżacie. A gdybym jeszcze dalej rozwodzić się miała, Śmiele rzekę, że mowiąc, ustać bym musiała.
M. Jeżeli przykładami narabiać będziemy, Ręczę, że więcej tego w białej płci najdziemy
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 245
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
ziemie, postaci insze swe i Cery. Zanim wlot Tyzyfony i krwawe Megery Wywarły się z-Erebu. I jakoby Piekło Bezdenne otworzyło, za którym powlekło Wszytko się złe Szaszorem. Tedy ile zmoże Przybrać sobie drużyny, wprzód na Zaporoże Końmi zbieży rączymi. Skąd się nie wracając, a tylkoż do Hetmana Listki, posyłając, Zdradziecki ten postepek swój wymawiające, A prócz na Czaplińskiego się uskarżające, Czymby go tak zatrzymał, prosto szedł do Ordy. Gdzie wspomniawszy Tatarom przeszłe swe akordy, I posiełki dodane ich Sangierejowi, Wzajem prosi o pomoc. Długo ta Hanowi Długo twarz podejzrzana. Coby to za zgoda (Gdyż podobniej ogniowi pojednać się
źiemie, postaći insze swe i Cery. Zanim wlot Tyzyfony i krwawe Megery Wywarły sie z-Erebu. I iakoby Piekło Bezdenne otworzyło, zá ktorym powlekło Wszytko sie złe Szaszorem. Tedy ile zmoże Przybrać sobie drużyny, wprzod na Zaporoże Końmi zbieży rączymi. Zkąd sie nie wracaiąc, a tylkoż do Hetmana Listki, posyłaiąc, Zdradźiecki ten postepek swoy wymawiaiące, A procz na Czaplinskiego sie uskarzáiące, Czymby go tak zatrzymał, prosto szedł do Ordy. Gdźie wspomniawszy Tátárom przeszłe swe akkordy, I posiełki dodane ich Sangiereiowi, Wzáiem prośi o pomoc. Długo tá Hanowi Długo twarz podeyzrzána. Coby to za zgoda (Gdysz podobniey ogniowi poiednać sie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 6
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Rotmistrzom Starożytnym, a zguba ich, więcej Nad wiele tych Hultajów ważeła tysięcy. Czyja tedy emicuit Virtus. Część WTÓRA Szefer Kasi Aga Kanclerz Hański Naszych do rozmowy Przyjacielskiej wzywa.
Wiec coby się tą kleską tego dnia sprawiło, Poznać w-nieprzyjacielu zarazem to było. Gdy, (lubo w-tym pokrywał kunszt zdradziecki nowy) Weser Hański podjezdza, naszych do rozmowy Przyjacielskiej wzywając: Niechajby się raczy Do Traktatów skłonili, niż do tej rozpaczy Ostatecznej przychodząc, ginąć próżno mieli, O czym się z-nim przez kogo z-swych porozumieli. Nie zdało się opuścić, przynamniej z-tej miary, Żeby jako przeciągnąć do siebie Tatary, Wodzom tej okazji
Rotmistrzom Starożytnym, á zguba ich, wiecy Nád wiele tych Hultáiow ważełá tysiecy. Czyia tedy emicuit Virtus. CZESC WTORA Szefer Kassi Aga Kanclerz Hański Naszych do rozmowy Przyiaćielskiey wzywa.
Wiec coby sie tą kleską tego dniá sprawiło, Poznáć w-nieprzyiaćielu zárazem to było. Gdy, (lubo w-tym pokrywał kunszt zdradźiecki nowy) Weser Háński podiezdza, naszych do rozmowy Przyiaćielskiey wzywáiąc: Niechayby sie raczy Do Tráktatow skłonili, niż do tey rozpaczy Ostateczney przychodząc, ginąć prożno mieli, O czym sie z-nim przez kogo z-swych porozumieli. Nie zdało sie opuśćić, przynamniey z-tey miary, Zeby iáko przećiągnąć do siebie Tátáry, Wodzom tey okazyey
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 61
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Głów Hultajskich defekty te powetowane. Chmielnicki nie ustawa tak. Szturmując bez końca. Część WTÓRA Jako jest przyjęty?
Zaczym widząc daleko od swego się celu Chmielnicki odrzuconym, znowu do fortelu I pod larwą pokoju uda się owego, Żeby bawiąc, co zatym wymyśli nowego Nam na głowę. Do czego gdzie znajomszych czuje, Przez zdradzieckie ceduły samże prowokuje. I Czerń woła. Po co im, że sami się szkodzą? I nie owszem skłonieni do Traktatów zgodzą? Niechajby z-swych przysłali kogo uważnego, A uznają Hetmana ich w-tym powolnego. Tegoż i Han powtórzy przez swego Szafera, Do siebie inwitując. Która lubo cera Wszytkim była
Głow Hultayskich defekty te powetowáne. Chmielnicki nie ustawa tak. Szturmuiąc bez końca. CZESC WTORA Iako iest przyięty?
Záczym widząc daleko od swego sie celu Chmielnicki odrzuconym, znowu do fortelu I pod larwą pokoiu uda sie owego, Zeby bawiąc, co zatym wymyśli nowego Nam ná głowe. Do czego gdźie znaiomszych czuie, Przez zdradźieckie ceduły samże prowokuie. I Czerń woła. Po co im, że sámi sie szkodzą? I nie owszem skłonieni do Traktatow zgodzą? Niechayby z-swych przysłáli kogo uważnego, A uznaią Hetmana ich w-tym powolnego. Tegoż i Han powtorzy przez swego Szaffera, Do siebie inwituiąc. Ktora lubo cera Wszytkim była
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 67
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ żeby jej żaden/ ani północy/ ani wschodny/ ani zachodny wiatr nie zaszkodził; I z Krasomowcy Ateńskiego. Summum est aduersus Tyrannos praesidium differentia, nauczywszy się pilnie/ to u siebie chował. Tyranem na tym placu tego zowię który cnoty zewnątrz wygnawszy/ po wierzchu tylko oną odziawszy się przyległe Państwa pokojem ubezpieczone/ zdradzieckiemi fortelami potajemnie psuje/ wątli i zagubia. Małoć nie wszyscy/ Astutam vapido seruant sub pecto re vulpem, Potrzeba tedy pilnego oka nanie. Bo reges, belli et pacis nominibus, velut numismate aliquo promiscuè non iuris sed vtilitatis ratione vtuntur . A ten Sternik/ gdy będzie/ niż ani bać ani wątpić potrzeba/
/ żeby iey żaden/ áni pułnocny/ áni wschodny/ áni zachodny wiátr nie zászkodził; Y z Krásomowcy Atheńskiego. Summum est aduersus Tyrannos praesidium differentia, náuczywszy się pilnie/ to v śiebie chował. Tyránem ná tym plácu tego zowię ktory cnoty zewnątrz wygnawszy/ po wierzchu tylko oną odźiawszy się przyległe Páństwá pokoiem vbespieczone/ zdrádzieckiemi fortelámi potáiemnie psuie/ wątli y zágubia. Máłoć nie wszyscy/ Astutam vapido seruant sub pecto re vulpem, Potrzebá tedy pilnego oká nánie. Bo reges, belli et pacis nominibus, velut numismate aliquo promiscuè non iuris sed vtilitatis ratione vtuntur . A ten Sternik/ gdy będzie/ niż áni bać áni wątpić potrzebá/
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: Dv
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615