miał po kilka kroć sto tysięcy : Polacy że mieli wojsko gotowe co na Maksymiliana ochotnika zebrali/ prędko się do Bekleberga wyprawili ledwo we dwudziestu tysięcy/ krótko mówiąc/ gdy Polacy wojsko swe w dłuż i w szerz rozciągnęli przestraszony Turek gdy poseł jego wojsko przejeżdżał/ a zdało się ma bardzo straszne wielkie/ i ogromne/ zedrwiał barzo rozumiejąc że Polskiego wojska jest lepiej niż sto tysięcy/ zaraz tedy począł traktować o pokoju z Polaki posła do Czara wyprawszy/ a o srogiej potędze Króla Polskiego opowiadający. A toż zawsze z Polaki żaden nie wygra[...] prawie ich sam Bóg broni/ i rozumu im dodaje na nieprzyjaciela. DZIEWIĘTNASTE WOTUM.
TAtarski Naród Pogański
miáł po kilka kroć sto tyśięcy : Polacy że mieli woysko gotowe co na Maximilianá ochotniká zebráli/ prędko sie do Bekleberga wypráwili ledwo we dwudźiestu tyśięcy/ krotko mowiąc/ gdy Polacy woysko swe w dłuż y w szerz rozćiągnęli przestraszony Turek gdy poseł iego woysko przeieżdżał/ á zdáło sie ma bardzo strászne wielkie/ y ogromne/ zedrwiał bárzo rozumieiąc że Polskiego woyská iest lepiey niż sto tyśięcy/ záraz tedy pocżął traktowáć o pokoiu z Polaki posłá do Czárá wypráwszy/ á o srogiey potędze Krolá Polskiego opowiádáiący. A toż záwsze z Polaki żaden nie wygra[...] práwie ich sam Bog broni/ y rozumu im dodáie ná nieprzyiacielá. DZIEWIĘTNASTE WOTVM.
TAtárski Narod Pogánski
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: C2v
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
— odpowie — w imię Boże proszę.” Naliczywszy, podaję ze drzwi mu trzy grosze. Aż on za mną do izby wszedszy siędzie śmiele. Pytam, dlaczego z ludźmi nie siedzi w kościele. Drab straszny, z opalonym na dwie ręce drągiem. „Jużem tam był i Waszeć nie zbędziesz szelągiem.” Zedrwiałem, sam jak palec zostawszy we dworze, Chorym będąc; więc oknem patrzę na podwórze, Patrzę ku kościołowi: próżna wszędzie ścieżka; Toż dobywszy wytrzęsę na stół wszytko z mieszka. „Nężci — rzekę — coś zastał.” Pojrzy na mnie krzywo: „Schowajcie sobie, panie, szelągi na żniwo;
— odpowie — w imię Boże proszę.” Naliczywszy, podaję ze drzwi mu trzy grosze. Aż on za mną do izby wszedszy siędzie śmiele. Pytam, dlaczego z ludźmi nie siedzi w kościele. Drab straszny, z opalonym na dwie ręce drągiem. „Jużem tam był i Waszeć nie zbędziesz szelągiem.” Zedrwiałem, sam jak palec zostawszy we dworze, Chorym będąc; więc oknem patrzę na podworze, Patrzę ku kościołowi: próżna wszędzie ścieżka; Toż dobywszy wytrzęsę na stół wszytko z mieszka. „Nężci — rzekę — coś zastał.” Pojźry na mnie krzywo: „Schowajcie sobie, panie, szelągi na żniwo;
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 561
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Aż ci cię zabiją! Pomyśliwszy, usiądę. Na wąpiu mi ckliwo; Aż chłopiec w guńce stawia na stół z kuflem piwo. Powiedam mu, jakie wiem nowiny, ów słucha; Aż mu na rękę siadła niecnotliwa mucha. Plaśnie ją drugą ręką, że na ziemię spadnie: „Awoż gość nieproszony!” Zedrwiałem szkaradnie. Patrz, diable: gdy się i mnie toż, co musze, stanie? Porwę się: „Bądźże Waszeć łaskaw, Mości Panie”, A ten, podniósszy zadku: „Czemuż Waszmość kwapisz?” Wsiadając na koń, rzekę: i to sobie napisz: Mijaj w drodze z wizytą
. Aż ci cię zabiją! Pomyśliwszy, usiędę. Na wąpiu mi ckliwo; Aż chłopiec w guńce stawia na stół z kuflem piwo. Powiedam mu, jakie wiem nowiny, ów słucha; Aż mu na rękę siadła niecnotliwa mucha. Plaśnie ją drugą ręką, że na ziemię spadnie: „Awoż gość nieproszony!” Zedrwiałem szkaradnie. Patrz, diable: gdy się i mnie toż, co musze, stanie? Porwę się: „Bądźże Waszeć łaskaw, Mości Panie”, A ten, podniósszy zadku: „Czemuż Waszmość kwapisz?” Wsiadając na koń, rzekę: i to sobie napisz: Mijaj w drodze z wizytą
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 599
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
stała, zaginie nierządem. 6. NA ORŁA POLSKIEGO
Długo bujawszy, Orzeł spoczywa na siadle, Kraczą wrony, rzekcą nań sroki, świerczą trznadle; Ledwie na wiatr bystrymi z drzewa ruszy pióry, Pokryje się plugastwo pomienione w dziury. Czemuż nasz, który dotąd co rok się odnowiał, Biały Orzeł tak dzisia zedrwiał, tak osowiał, Kiedy nie tylko kraczą, skubą go gawroni? Siedzi; ruszy-li się też, zaraz pióra roni.
Bo już stary, już on hak, co go dotąd żywił, Wszelkiemu straszny ptastwu, na dół mu się skrzywił. Przerósł, że choć też czasem którego pojma, Cóż po tym
stała, zaginie nierządem. 6. NA ORŁA POLSKIEGO
Długo bujawszy, Orzeł spoczywa na siadle, Kraczą wrony, rzekcą nań sroki, świerczą trznadle; Ledwie na wiatr bystrymi z drzewa ruszy pióry, Pokryje się plugastwo pomienione w dziury. Czemuż nasz, który dotąd co rok się odnowiał, Biały Orzeł tak dzisia zedrwiał, tak osowiał, Kiedy nie tylko kraczą, skubą go gawroni? Siedzi; ruszy-li się też, zaraz pióra roni.
Bo już stary, już on hak, co go dotąd żywił, Wszelkiemu straszny ptastwu, na dół mu się skrzywił. Przerósł, że choć też czasem którego poima, Cóż po tym
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 391
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 103. ABO DAJ, ABOĆ WYDRĘ
„Abo daj, abo pożycz.” „Nie dam, nie pożyczę.” „To wydrę.” „Nie takim się jeszcze tchórzem liczę.” „Musisz okupić, bo cię będę pieniał prawnie, I snadno mi to przyjdzie, bawiąc nim ustawnie.” Zedrwiałem; rzekszy prawdę, wolę w jedno tracić: Trzeba, choć sprawiedliwa, kauzydykom płacić. „Czegóż Waszmość ode mnie chcesz, panie jurysta?” Aż ów, pojrzawszy z kozłem: „Daj złotych czterysta.” „Weźm trzysta, więcej nie mam, a kwituj w ostatku.” „Byle w dobrej
. 103. ABO DAJ, ABOĆ WYDRĘ
„Abo daj, abo pożycz.” „Nie dam, nie pożyczę.” „To wydrę.” „Nie takim się jeszcze tchórzem liczę.” „Musisz okupić, bo cię będę pieniał prawnie, I snadno mi to przyjdzie, bawiąc nim ustawnie.” Zedrwiałem; rzekszy prawdę, wolę w jedno tracić: Trzeba, choć sprawiedliwa, kauzydykom płacić. „Czegóż Waszmość ode mnie chcesz, panie jurysta?” Aż ów, pojźrawszy z kozłem: „Daj złotych czterysta.” „Weźm trzysta, więcej nie mam, a kwituj w ostatku.” „Byle w dobrej
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 65
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na podziw natury. Patrzę, co dalej będzie, kto komu da pole; Aż dwu przeciwko sobie, jako żacy w szkole, Niezrozumianymi się słowy siadszy swarzą (Rzekłbyś, papugi abo sroki z sobą czwarzą), Greczyzną, hebraiką, języków tak wielu Pomieszanych z łaciną, żeś w drugim Babelu. Zedrwiałem zrazu, bo rzec inaczej nie mogę, Wspomniawszy na Piotrowę w tej mierze przestrogę; Dopiero duch w mię wstąpił, jego namiestniki Słysząc, mówiące z sobą różnymi języki. Pocą się ci, w dowcipne sforcując zarzuty; Czekam, co wżdy za koniec będzie ich dysputy. Nauczyć nie masz czego, zrozumieć Sybillę Niepodobna
na podziw natury. Patrzę, co dalej będzie, kto komu da pole; Aż dwu przeciwko sobie, jako żacy w szkole, Niezrozumianymi się słowy siadszy swarzą (Rzekłbyś, papugi abo sroki z sobą czwarzą), Greczyzną, hebraiką, języków tak wielu Pomieszanych z łaciną, żeś w drugim Babelu. Zedrwiałem zrazu, bo rzec inaczej nie mogę, Wspomniawszy na Piotrowę w tej mierze przestrogę; Dopiero duch w mię wstąpił, jego namiestniki Słysząc, mówiące z sobą różnymi języki. Pocą się ci, w dowcipne sforcując zarzuty; Czekam, co wżdy za koniec będzie ich dysputy. Nauczyć nie masz czego, zrozumieć Sybillę Niepodobna
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 182
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że i ten koń biały Może tegoż gatunku; proszę wielce, żeby W swoim, nie w moim domu sprawić mu pogrzeby, Gdyż o lice gra chodzi. Mógłby mi kto zadać, Żem ukradł; a z cudzego i w pół morza zsiadać. Ostatek Waszmość — rzekę — zrozumiesz z dekretu.” Zedrwiał, jakby do niego strzelił z pistoletu. „Nie tej-em się — rzecze mi — spodziewał przyjaźni.” „Choćby najlepsza była, pozew ją rozdrażni.” „Więc by się już na takie świadectwo nie trudzić, Żal ci mi kosztu łożyć, żal i koni chudzić.” „Jednak kiedym pozwany, nie
że i ten koń biały Może tegoż gatunku; proszę wielce, żeby W swoim, nie w moim domu sprawić mu pogrzeby, Gdyż o lice gra chodzi. Mógłby mi kto zadać, Żem ukradł; a z cudzego i w pół morza zsiadać. Ostatek Waszmość — rzekę — zrozumiesz z dekretu.” Zedrwiał, jakby do niego strzelił z pistoletu. „Nie tej-em się — rzecze mi — spodziewał przyjaźni.” „Choćby najlepsza była, pozew ją rozdrażni.” „Więc by się już na takie świadectwo nie trudzić, Żal ci mi kosztu łożyć, żal i koni chudzić.” „Jednak kiedym pozwany, nie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 273
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
krwie tylą, Z Niemcy liga; podobno połykać nam ślinki, Szczerości pasz, rysiem psa nie uczynią cynki. Czy obadwa, dlaboga, oraz zgryźć te sęki: Szablę pogańską, potem niemieckie niewdzięki? 343. NA TRUNEK TURECKI
Wielką z rana mający w trybunale sprawę, Przychodzę do marszałka, aż on pije kawę. Zedrwiałem; jakoż mi się prognostyk wyjawił, Bo w kilka godzin na mym dekrecie pokawił. Pij ty piwo, Mazurze, kto czemu włożony; Nie dziw, że kawy pija, kto jada gawrony. 344. NA USTĄPIENIE POLAKÓW Z WĘGIER
Śmieszna, ale rzecz ledwie podobna do wiary: Żeną z Niemiec Polacy Turki i
krwie tylą, Z Niemcy liga; podobno połykać nam ślinki, Szczerości pasz, rysiem psa nie uczynią cynki. Czy obadwa, dlaboga, oraz zgryźć te sęki: Szablę pogańską, potem niemieckie niewdzięki? 343. NA TRUNEK TURECKI
Wielką z rana mający w trybunale sprawę, Przychodzę do marszałka, aż on pije kawę. Zedrwiałem; jakoż mi się prognostyk wyjawił, Bo w kilka godzin na mym dekrecie pokawił. Pij ty piwo, Mazurze, kto czemu włożony; Nie dziw, że kawy pija, kto jada gawrony. 344. NA USTĄPIENIE POLAKÓW Z WĘGIER
Śmieszna, ale rzecz ledwie podobna do wiary: Żeną z Niemiec Polacy Turki i
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 390
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rozumie, że na zwykłą cięgę, Ale kiedy rynkową mija z nim kat pręgę: „Herr magister — po polsku nie umiejąc, rzecze — Tu ficom facom” (że go jak pierwej osiecze) I przez gwałt do owego napiera się słupa; Ale skoro postrzeże przy kacie biskupa I konopnej na szyję swoję cięgatury, Zedrwiał, widząc, że będzie podniesion do góry. 406 (P). MY, JABŁKA, PŁYWAMY
Słysząc wczora jednego szczęczka pasożyta, Gdy do możniejszych, czymsi czyniąc się, przypyta: „Niewiele nas tu panów — rzecze — w Opatowie.” W oczy mu stare ono powiedam przysłowie: Wioząc chłop rozsuł jabłka w
rozumie, że na zwykłą cięgę, Ale kiedy rynkową mija z nim kat pręgę: „Herr magister — po polsku nie umiejąc, rzecze — Tu ficom facom” (że go jak pierwej osiecze) I przez gwałt do owego napiera się słupa; Ale skoro postrzeże przy kacie biskupa I konopnej na szyję swoję cięgatury, Zedrwiał, widząc, że będzie podniesion do góry. 406 (P). MY, JABŁKA, PŁYWAMY
Słysząc wczora jednego szczęczka pasożyta, Gdy do możniejszych, czymsi czyniąc się, przypyta: „Niewiele nas tu panów — rzecze — w Opatowie.” W oczy mu stare ono powiedam przysłowie: Wioząc chłop rozsuł jabłka w
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 427
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987