szkół go ekskludowano, w grodzie precz kazano Z kancelaryjej, ode dwora go wyśmiano. Zaciągnął się. Tam, póki domowej wyprawy Stać mogło, miał aż nazbyt przy pochlebstwach sławy. Zaś skoro go opili jak bęben, zza Dniestru Goły pan brat powrócił, zmazany z regestru. Wdział rewerendę — i ta prędko się mu zdarła. Ożenił się — żona mu w trzewikach umarła. Z wioski długi wybodły, chleb na kiju piecze.
Cóż zaś dalej? — „Z niewoli idę” — potym rzecze. Bródkę z krymska zapuści, burkę włoży na się, Niby jak, strawny żołnierz gębę darmo pasie, O wojnie prawi. A gdy w
szkół go ekskludowano, w grodzie precz kazano Z kancelaryjej, ode dwora go wyśmiano. Zaciągnął się. Tam, poki domowej wyprawy Stać mogło, miał aż nazbyt przy pochlebstwach sławy. Zaś skoro go opili jak bęben, zza Dniestru Goły pan brat powrócił, zmazany z regestru. Wdział rewerendę — i ta prędko się mu zdarła. Ożenił się — żona mu w trzewikach umarła. Z wioski długi wybodły, chleb na kiju piecze.
Coż zaś dalej? — „Z niewoli idę” — potym rzecze. Bródkę z krymska zapuści, burkę włoży na się, Niby jak, strawny żołnierz gębę darmo pasie, O wojnie prawi. A gdy w
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 39
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
tak tuszyć serce każe wieszcze, Że nad chocimską świeżą, większa jeszcze Rzeź czeka tych psów i kąpiel w Dunaju, Niż w Dniestrze, kiedy sarmackiego kraju
Kwiat wyprowadził na nich, niezwyciężon I najjaśniejszy wódz nasz Agamemnon, Którego świetna dziedziczna Janina Nieraz swej tarczy blaskiem poganina W oczy zrażała i gęstymi trupy Pola okrywszy, drogie zdarła łupy. Któremu z nieba samemu to dano, Żeby na imię jego tam zadrżano. Gdzie smutny Stamboł swej ozdoby płacze, Przez kaukazyjskie zdeptany tułacze. Gdzieżby to wzbić się tak lotnymi piory, Tam gdzie nad Wiedniem przykre wiszą góry, A przypatrzyć się jako tam dowodzisz Waleczny królu, jak wojska przywodzisz? Wiem,
tak tuszyć serce każe wieszcze, Że nad chocimską świeżą, większa jeszcze Rzeź czeka tych psow i kąpiel w Dunaju, Niż w Dniestrze, kiedy sarmackiego kraju
Kwiat wyprowadził na nich, niezwyciężon I najjaśniejszy wodz nasz Agamemnon, Ktorego świetna dziedziczna Janina Nieraz swej tarczy blaskiem poganina W oczy zrażała i gęstymi trupy Pola okrywszy, drogie zdarła łupy. Ktoremu z nieba samemu to dano, Żeby na imię jego tam zadrżano. Gdzie smutny Stamboł swej ozdoby płacze, Przez kaukazyjskie zdeptany tułacze. Gdzieżby to wzbić się tak lotnymi piory, Tam gdzie nad Wiedniem przykre wiszą gory, A przypatrzyć się jako tam dowodzisz Waleczny krolu, jak wojska przywodzisz? Wiem,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 281
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
się przedtym odmówioną dał, i że nic następującą na mię niebezpieczeństw chmurę (są własne autenticzne słowa) uspokoić nie może. Niedałem się jednak wszytkim tym wzruszyć wichrom, i przy Cnocie i prawdzie, nielękliwie stanąłem. Nawet i teraz już wygnańcowi, już za Ojczyzną będącemu, nietylko powrócić wszytko, cokolwiek zdarła zemnie niesprawiedliwość, ale nagrody, obfitości fortun, wyniosłe honory, konfidencje, rząd u Dworu, Dystrybutywy szafunek przez umyślnego Wielkiego Człowieka obiecowano, bylem spokojną Książęciu de Angujen sprawił Elekcją, bylem o fortunę moję przez Książęcia Kondeusza traktował; i cale a skutecznie interesa jego promowował; czego się pewnie nie zaprze ten Szlachcić
się przedtym odmowioną dał, y że nic nástępuiącą ná mię niebespieczeństw chmurę (są własne autenticzne słowá) vspokoić nie może. Niedałem się iednák wszytkim tym wzruszyć wichrom, y przy Cnoćie y prawdźie, nielękliwie stánąłem. Náwet y teraz iuż wygnáńcowi, iuż zá Oyczyzną będącemu, nietylko powroćić wszytko, cokolwiek zdárła zemnie niespráwiedliwość, ále nagrody, obfitośći fortun, wyniosłe honory, confidencye, rząd v Dworu, Dystrybutywy száfunek przez vmyślnego Wielkiego Człowieká obiecowano, bylem spokoyną Kśiążećiu de Anguien spráwił Elekcyą, bylem o fortunę moię przez Kśiążęćiá Condeuszá tráctował; y cále á skutecznie interessá iego promowował; czego się pewnie nie záprze ten Szláchćić
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 42
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
byli chojniaki na kilkoro stai. Pobiegliśmy na ochotnika, ale skoro z owych chojniaków na górze wybiegliśmy, zaraz nas przywitano z armat. Towarzysza jednego petyhorskiego, Kalenkiewicza, i konia pod nim zabito, drugiego postrzelono, gdzie i ja blisko będąc tylko co nie zginąłem. Kapitanowi Fabrycjuszowi kula armatna płaszcz na plecach zdarła i skórę osunęła. Dawała i nasza artyleria z armat ognia i kilkunastu Moskwy ubiła. Potem Oziembłowski cofnął się w swoją stronę, a my, trochę poczekawszy, także w drugą stronę obróciliśmy się i poszliśmy do Wizan, ku granicy pruskiej.
Na resztę na Wielkanoc stanęliśmy w Filipowie, pod samą granicą
byli chojniaki na kilkoro stai. Pobiegliśmy na ochotnika, ale skoro z owych chojniaków na górze wybiegliśmy, zaraz nas przywitano z armat. Towarzysza jednego petyhorskiego, Kalenkiewicza, i konia pod nim zabito, drugiego postrzelono, gdzie i ja blisko będąc tylko co nie zginąłem. Kapitanowi Fabrycjuszowi kula armatna płaszcz na plecach zdarła i skórę osunęła. Dawała i nasza artyleria z armat ognia i kilkunastu Moskwy ubiła. Potem Oziembłowski cofnął się w swoją stronę, a my, trochę poczekawszy, także w drugą stronę obróciliśmy się i poszliśmy do Wizan, ku granicy pruskiej.
Na resztę na Wielkanoc stanęliśmy w Filipowie, pod samą granicą
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 101
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
że śmierć jedną nożycą przystrzyga I gunie, i purpury, wszyscy zgniją w grobie, Ani mnie kto ubogim, ani się zda sobie. ... 3. PIEŚŃ XXI Z PAPIERU
Niepojęta ludzkiego dowcipu w tym władza, Kiedy się zgniła chusta na papier odmładza; Ta, mówię, chusta, która, nim się zdarła, pierwej Odziewała wszeteczne ciał człowieczych ścierwy. Do czego dzisia przyszła, patrzaj nie bez cudu: Widzisz ją na ołtarzu z gnoju, widzisz z brudu, Kędy Bóg wieczne z ludźmi zawiera przymierze, Widzisz ją na królewskich pałacach w papierze; One brzydkie pieluchy i nieczyste szmaty, By nic inszego, wspomnię balwierskie warstaty,
że śmierć jedną nożycą przystrzyga I gunie, i purpury, wszyscy zgniją w grobie, Ani mnie kto ubogim, ani się zda sobie. ... 3. PIEŚŃ XXI Z PAPIERU
Niepojęta ludzkiego dowcipu w tym władza, Kiedy się zgniła chusta na papier odmładza; Ta, mówię, chusta, która, nim się zdarła, pierwej Odziewała wszeteczne ciał człowieczych ścierwy. Do czego dzisia przyszła, patrzaj nie bez cudu: Widzisz ją na ołtarzu z gnoju, widzisz z brudu, Kędy Bóg wieczne z ludźmi zawiera przymierze, Widzisz ją na królewskich pałacach w papierze; One brzydkie pieluchy i nieczyste szmaty, By nic inszego, wspomnię balwierskie warstaty,
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 518
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.
Co Mauzolowy, Proch, w sobie dusił,
Gdzież są te dziwy? Grób prochu, chciwy W proch się przymusił,
Z tak mądrej sceny, Owe Ateny, Co Niebem rzadzą,
Już ochrapieli, Co tak wrzeszczeli, Już w Letach błądzą.
Hermów, Hydaspów, Arabskich zaspów Bogate żniwa,
Jedne rdza zdarła, Inne w kąt garła Pcha żądza siwa,
Starych Praktyka, DUCHOWNE.
Łakomstwa łyka, Dokądże wiodą? Łakomych Bogaczów nietrwałość oraz zły koniec zbiorów i zycie.
Od Boskiej trzody, Pod Antypody, Wleką i z brodą.
Zdradliwej sparty, Złotem obżarty Midas zażywał,
Po drogim kole, Utonął w smole Acz w złocie
.
Co Mauzolowy, Proch, w sobie duśił,
Gdźież są te dźiwy? Grob prochu, chćiwy W proch się przymusił,
Z ták mądrey sceny, Owe Atheny, Co Niebem rzadzą,
Iuż ochrápieli, Co ták wrzeszczeli, Iuż w Letách błądzą.
Hermow, Hydáspow, Arábskich zaspow Bogáte żniwá,
Iedne rdzá zdárłá, Inne w kąt gárłá Pcha żądza śiwa,
Stárych Práktyká, DVCHOWNE.
Łákomstwá łyká, Dokądże wiodą? Łakomych Bogaczow nietrwáłość oraz zły koniec zbiorow y zyćie.
Od Boskiey trzody, Pod Antypody, Wleką y z brodą.
Zdrádliwey sparty, Złotem obżárty Midás záżywał,
Po drogim kole, Utonął w smole Acz w złoćie
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 16
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
Myśląc, jeśli się jej co u niego zda, żeby Wzięła temu, co tego już nie miał potrzeby, Jako ta, co miała grzech ten między inszemi, Że zbyt łakoma beła, wadami swojemi. PIEŚŃ XXIII.
XLII.
By była miała sposób, że rzeczy kradzione Mogły być jakim kształtem u niej utajone, Zdarłaby beła z niego i zbroję i szaty Wszytkie, spodnie i zwierzchnie, nasuwień bogaty; Dlatego, co skryć może tylko, odejmuje, Ostatka, że nie bierze, haniebnie, żałuje. Beł pas piękny na trupie; ten mu odebrała I pod suknią oba jem boki przepasała.
XLIII.
Wrócił się prędko Zerbin,
Myśląc, jeśli się jej co u niego zda, żeby Wzięła temu, co tego już nie miał potrzeby, Jako ta, co miała grzech ten między inszemi, Że zbyt łakoma beła, wadami swojemi. PIEŚŃ XXIII.
XLII.
By była miała sposób, że rzeczy kradzione Mogły być jakiem kształtem u niej utajone, Zdarłaby beła z niego i zbroję i szaty Wszytkie, spodnie i zwierzchnie, nasuwień bogaty; Dlatego, co skryć może tylko, odejmuje, Ostatka, że nie bierze, haniebnie, żałuje. Beł pas piękny na trupie; ten mu odebrała I pod suknią oba jem boki przepasała.
XLIII.
Wrócił się prędko Zerbin,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 206
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pozna z Rybami.
Napisałem tedy Informacyjej Arkusz jako znią mają postępować i to tez napisałem żeby jej nigdy niewiązać za obrączkę ale podle obrączki za szyję dlatego że uwydry grubsza jest szyja niżeli głowa to choć by najciasniejsza obrączka to się zaraz przez głowę zdejmie. Tak się stało uwiązali ją za obrączkę wydra zdarła z siebie obrączkę i z dzwonkami wyszła łaziło to powschodach przez noc ze wyszło jakos i na Dwór jakto wtęskności nauczyło się umnie chodzić gdzie chciało Bobrować sobie postawach po rzekach póki się jej podobało według swojej natury. i przyjść według zwyczaju do domu. Ścieszkami tamgdzies wyszedłszy błąkało się niewiedząc gdzie się obrócić
pozna z Rybami.
Napisałęm tedy Informacyiey Arkusz iako znią maią postępować y to tez napisałęm zeby iey nigdy niewiązać za obrączkę ale podle obrączki za szyię dlatego że uwydry grubsza iest szyia nizeli głowa to choc by nayciasnieysza obrączka to się zaraz przez głowę zdeymie. Tak się ztało uwiązali ią za obrączkę wydra zdarła z siebie obrączkę y z dzwonkami wyszła łaziło to powschodach przez noc ze wyszło iakos y na Dwor iakto wtęsknosci nauczyło się umnie chodzic gdzie chciało Bobrować sobie postawach po rzekach poko się iey podobało według swoiey natury. y przyiść według zwyczaiu do domu. Scieszkami tamgdzies wyszedłszy błąkało się niewiedząc gdzie się obrocić
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 255
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
mogła otrzymać? Odpowie ona zmarzczywszy się/ że żadnym sposobem. Cóż abowiem za moc mialiby słowa tak niecnotliwe? Rzecze Ksiądz. Pod kapłaństwem moim powiedam ci/ że nie masz nic inszego na tej kartce/ nad to comci powiedział, Oczaczże tedy jaką cię mocą ten zły człowiek uzdrowił. Za namową tedy jego kaetkę zdarła/ i do pokuty świętej się udawszy/ takowym rzeczom nigdy potym nie wierzyła. W tymże mieście Kolnie kapłan jeden nabożny miał wnuka swego prostata/ który i czytać nieumiał. Ten u towarzysza swego za wielkim staraniem i prośbą dostał kartki/ za której przyłożeniem do zamków/ i kłódek by namocniejszych/ bez kluczów się
mogłá otrzymáć? Odpowie oná zmarzczywszy sie/ że zadnym sposobem. Coż ábowiem zá moc miályby słowá ták niecnotliwe? Rzecze Xiądz. Pod kápłáństwem moim powiedam ci/ że nie mász nic inszego ná tey kártce/ nád to comći powiedźiáł, Oczaczże tedy iáką ćię mocą ten zły człowiek vzdrowił. Zá namową tedy iego káetkę zdárłá/ y do pokuty swiętey sie vdawszy/ tákowym rzeczom nigdy potym nie wierzyłá. W tymże mieśćie Kolnie kápłan ieden nabożny miał wnuká swego prostatá/ ktory y cżytáć nieumiał. Ten v towárzyszá swego zá wielkim stárániem y prośbą dostał kártki/ zá ktorey przyłożeniem do zamkow/ y kłotek by namocnieyszych/ bez kluczow sie
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 174
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
kamizelka i pludry takież, para 1
Kamizelka płócienna, żółta, z kompanką srebrną 1
Kamizelek dymowych 4
Kamizelka płócienna, żółta, bez kompanki 1
Robdeszambr amarant, tabinowy, zdarł się 1
Bruszlaczków nocnych, tabinowych, podarli się 2
Czapeczka nocna, błękitna, z kompanką 1
Czapeczka do sypiania, nocna, marselska, zdarła się 1
Kiereja ponso, szlamami podszyta, przerobiona na pludry 1
Pawilon kitajkowy, zielony, płotek, kołdra takaż 1
Kołdra do sypiania, na bawełnie. Karmazynowa kitajka 1
Piernat ponso, kitajkowy 1
Poduszek atłasowych 2
Materac bromzynowy 1
Łóżko składane, ze wszytkim 1
Tłumok skórzany na łóżko 1
Tłumok juchtowy, płótnem podszyty
kamizelka i pludry takież, para 1
Kamizelka płócienna, żółta, z kompanką srebrną 1
Kamizelek dymowych 4
Kamizelka płócienna, żółta, bez kompanki 1
Robdeszambr amarant, tabinowy, zdarł się 1
Bruszlaczków nocnych, tabinowych, podarli się 2
Czapeczka nocna, błękitna, z kompanką 1
Czapeczka do sypiania, nocna, marselska, zdarła się 1
Kiereja ponso, szlamami podszyta, przerobiona na pludry 1
Pawilon kitajkowy, zielony, płotek, kołdra takaż 1
Kołdra do sypiania, na bawełnie. Karmazynowa kitajka 1
Piernat ponso, kitajkowy 1
Poduszek atłasowych 2
Materac bromzynowy 1
Łóżko składane, ze wszytkim 1
Tłumok skórzany na łóżko 1
Tłumok juchtowy, płótnem podszyty
Skrót tekstu: SzkółRzewGęb
Strona: 214
Tytuł:
Spisy rzeczy uczęszczających do szkół młodych Rzewuskich z lat 1738-1789.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1738 a 1744
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1744
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973