, w stodole nie masz więcej co brać.” A deptat do obucha: „Musisz, chłopie, ty dać! O tym się ja nie pytam, masz, czy nie masz — trzeba, Po którym-em ja zjachał, żołnierzowi chleba.” W tym deptata zapale proszę o cierpliwość. Aż miasto tej żałosną odnoszę zelżywość. Obuchem pulsu, skory, jak mi zaczął macać. Iść mi z chaty mej przyszło, nie zaraz się wracać.” Przyszła do tych skądś białogłowa, Na wspomniałych ucisków trafiła ich słowa.
Rzęsistymi zaleje oczy swoje łzami. „A toż się, co i ze mną — rzecze — dzieje z wami.
, w stodole nie masz więcej co brać.” A deptat do obucha: „Musisz, chłopie, ty dać! O tym się ja nie pytam, masz, czy nie masz — trzeba, Po którym-em ja zjachał, żołnierzowi chleba.” W tym deptata zapale proszę o cierpliwość. Aż miasto tej żałosną odnoszę zelżywość. Obuchem pulsu, skory, jak mi zaczął macać. Iść mi z chaty mej przyszło, nie zaraz się wracać.” Przyszła do tych skądś białogłowa, Na wspomniałych ucisków trafiła ich słowa.
Rzęsistymi zaleje oczy swoje łzami. „A toż się, co i ze mną — rzecze — dzieje z wami.
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 733
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
własnej dochodząc korony, W szkarłatnej rosie na ubiór bogaty Namacza swoje purpurowe szaty.
Poci się krwią i już mdleje: Najwyższa litość, co na cudze winy Płacząc, że na to nie dosyć dwie oczy, Z całego te łzy krwawe ciała toczy, Poci się krwią i truchleje: Wstyd święty, który czując bez przyczyny Zelżywość swoję, tak się w sercu burzy, Że się przez skórę i ze krwią wynurzy.
Poci się krwią zmordowany: Alembik, w którym ogniowa robota Płomienia, zbytniej, i wągla, miłości Wódki przepuszcza drogie i wonności; Poci się krwią sfarbowany: Wór, który pełen rubinów i złota, Wprzód, niż go gwoździe
własnej dochodząc korony, W szkarłatnej rosie na ubiór bogaty Namacza swoje purpurowe szaty.
Poci się krwią i już mdleje: Najwyższa litość, co na cudze winy Płacząc, że na to nie dosyć dwie oczy, Z całego te łzy krwawe ciała toczy, Poci się krwią i truchleje: Wstyd święty, który czując bez przyczyny Zelżywość swoję, tak się w sercu burzy, Że się przez skórę i ze krwią wynurzy.
Poci się krwią zmordowany: Alembik, w którym ogniowa robota Płomienia, zbytniej, i wągla, miłości Wódki przepuszcza drogie i wonności; Poci się krwią sfarbowany: Wór, który pełen rubinów i złota, Wprzód, niż go gwoździe
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 219
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
/ i jest dzieło cnoty czworakiej męstwa/ cierpliwości/ wiary/ miłości: i stąd to Męczennikom świętym odpuszczono wiele/ że wiele ulubili/ i nie parając się o żadnych tyraństwach ciał swych/ przez zabijanie przyjaciółami i bracia się Chrystusowi stali. Wiesz zasię kto przyjaciół i braci się Chrystusowych tyka; samego się Pana tykając onego zelżywością karmi. Nakoniec/ jeśli chcesz zwyciężyć i zemściś się nad ozowcą; milcz/ i zhołdowałeś go/ i nasypałeś węgla gorącego na głowę jego. A jako Złotousty święty mówi; śmiertelną zadałeś mu ranę. Męczeństwo Traktatu wtórego In Mat. CVD VIII. ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1597. Miesiąca Maja
/ y iest dźieło cnoty czworákiey męstwá/ ćierpliwośći/ wiáry/ miłośći: y ztąd to Męczennikom świętym odpuszczono wiele/ że wiele vlubili/ y nie paráiąc się o żadnych tyráństwách ćiał swych/ przez zábiiánie przyiaciołámi y bráćia się Chrystusowi sstáli. Wiesz zásię kto przyiaćioł y bráci się Chrystusowych tyka; sámego się Páná tykáiąc onego zelżywośćią karmi. Nákoniec/ iesli chcesz zwyćiężyć y zemśćiś się nád ozowcą; milcz/ y zhołdowałeś go/ y násypałeś węgla gorącego ná głowę iego. A iáko Złotousty święty mowi; śmiertelną zádałeś mu ránę. Męczenstwo Tráctatu wtorego In Matt. CVD VIII. ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1597. Mieśiącá Máiá
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 118.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
uskarża? bo któż się sprzeciwił woli jego? 20. I owszem: O człowiecze! Ktożes ty jest który spor wiedziesz z Bogiem? Izali lepianka rzecze lepiarzowi? Przeczżeś mię tak uczynił? 21. Izali nie ma mocy garncarz nad gliną/ żeby z tejże bryły uczynił jedno naczynie ku uczciwości/ a drugie ku zelżywości? 22. A jeśliż Bóg chcąc okazać gniew/ i znajomą uczynić możność swoję/ znosił w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu na zginienie zgotowane: 23. A iżby znajome uczynił bogactwo chwały swojej nad naczyniem miłosierdzia/ które zgotował ku chwale: 24. Których i powołał; to jest, nas: Nie tylko z Żydów
uskarża? bo ktoż śię zprzećiwił woli jego? 20. Y owszem: O cżłowiecże! Ktożes ty jest ktory spor wiedźiesz z Bogiem? Izali lepianká rzecże lepiarzowi? Przecżżeś mię ták ucżynił? 21. Izali nie ma mocy gárncarz nád gliną/ żeby z tejże bryły ucżynił jedno nacżynie ku ucżćiwośći/ á drugie ku zelżywośći? 22. A jesliż Bog chcąc okazáć gniew/ y znájomą ucżynić możność swoję/ znośił w wielkiej ćierpliwośći nacżynia gniewu ná zginienie zgotowáne: 23. A iżby znájome ucżynił bogáctwo chwały swojey nád nacżyniem miłośierdźia/ ktore zgotował ku chwale: 24. Ktorych y powołał; to jest, nas: Nie tylko z Zydow
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 168
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
chwytają je powoli/ i do legowisk swoich zawlokszy/ krom żadnej przeszkody pożyrają. A wy co? Słysząc nie słyszycie/ widząc nie widzicie/ i jakoby to waś namniej nie dolegało/ mimo siebie puszczacie. Niewiernemi zaiste Pańskiej Winnice robotnikami/ niememi rozumnych owiec Pasterzami/ a głuchą domu Bożego staliście się strażą. O zelżywości nad wszystkie inne zesromocenia gorsza/ sławę bez której żywot człowieczy nie żywotem/ w niesławę zmienioną widzieć/ a milczeć: Wiarę bez której człowiek nie człowiekiem/ niewiarą obelżoną słyszeć a nie odpowiadać. Powiedzcież mi proszę was/ dla czego językiem natura was nadarzyła? Dla czego rozumem nadzieliła? i mową nad insze stworzenie przyozdobiła
chwytáią ie powoli/ y do legowisk swoich záwlokszy/ krom żadney przeszkody pożyráią. A wy co? Słysząc nie słyszyćie/ widząc nie widzićie/ y iákoby to waś namniey nie dolegáło/ mimo siebie puszcżácie. Niewiernemi záiste Páńskiey Winnice robotnikámi/ niememi rozumnych owiec Pásterzámi/ á głuchą domu Bożego stáliśćie się stráżą. O zelżywośći nád wszystkie inne zesromocenia gorsza/ sławę bez ktorey żywot cżłowiecży nie żywotem/ w niesławę zmienioną widźieć/ á milcżeć: Wiárę bez ktorey cżłowiek nie cżłowiekiem/ niewiárą obelżoną słyszeć á nie odpowiádáć. Powiedzćież mi proszę was/ dla cżego ięzykiem náturá was nádárzyłá? Dla cżego rozumem nádźieliłá? y mową nád insze stworzenie przyozdobiłá
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 28
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
nie miłowałem i wolej się Twojej świętej sprzeciwiałem, na mękę Twoję drogą nie pamiętałem i nad Tobą się cierpiącym nie litowałem. Za co żałując, dobrotliwy Ojcze, ofiarujęć to, czym się Ty ukontentować możesz. Za to, żem Cię, Boga mego, obrażał, ofiarujęć boleści, krzywdy, zelżywości, wzgardy, naśmiewiska, wstyd, dęgi, siności, rany, krew wylaną, na ostatek okrutną i zelżywą śmierć jedynego Syna Twego, a Odkupiciela mego, Chrystusa Jezusa, i to wszystko, co przez wszystek swój żywot cierpiał. Za to, żem uczynki dobre opuszczał, ofiarujęć wszystkie sprawy, które są przenachwalebniejsze
nie miłowałem i wolej się Twojej świętej sprzeciwiałem, na mękę Twoję drogą nie pamiętałem i nad Tobą się cierpiącym nie litowałem. Za co żałując, dobrotliwy Ojcze, ofiarujęć to, czym się Ty ukontentować możesz. Za to, żem Cię, Boga mego, obrażał, ofiarujęć boleści, krzywdy, zelżywości, wzgardy, naśmiewiska, wstyd, dęgi, siności, rany, krew wylaną, na ostatek okrutną i zelżywą śmierć jedynego Syna Twego, a Odkupiciela mego, Chrystusa Jezusa, i to wszystko, co przez wszystek swój żywot cierpiał. Za to, żem uczynki dobre opuszczał, ofiarujęć wszystkie sprawy, które są przenachwalebniejsze
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 142
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
co raz, tym więcej, tym barziej hardzieli. My, chleba pozbawieni, tylkośmy wzdychali, A ci spraw kilkadziesiąt co rok zaczynali. Aż nawet już tak lekko z nami się rządzili, Żeśmy im i szlachectwo w płaczu wywodzili. Oniemiał wtenczas człowiek i spłonął w żałości, Oczu podnieść nie mogąc, pełen zelżywości. A przecię nami język szczekacze czesali, Przecię temuż mistrzowi bębna podbijali. Despekty nasze były, częste urągania Ich karmią, a jedyna rozkosz zapalania. Tak kogoś Ty uderzał, oni dobijali, I jawnie palcem na śmiech ludziom podawali. Aż też cnota na koniec, nieszczęściem strapiona, W stałej sile na taki
co raz, tym więcej, tym barziej hardzieli. My, chleba pozbawieni, tylkośmy wzdychali, A ci spraw kilkadziesiąt co rok zaczynali. Aż nawet już tak lekko z nami się rządzili, Żeśmy im i szlachectwo w płaczu wywodzili. Oniemiał wtenczas człowiek i spłonął w żałości, Oczu podnieść nie mogąc, pełen zelżywości. A przecię nami język szczekacze czesali, Przecię temuż mistrzowi bębna podbijali. Despekty nasze były, częste urągania Ich karmią, a jedyna rozkosz zapalania. Tak kogoś Ty uderzał, oni dobijali, I jawnie palcem na śmiech ludziom podawali. Aż też cnota na koniec, nieszczęściem strapiona, W stałej sile na taki
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 385
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
I uczynili książęta kapłańskie, jako im pan rozkazał, i to powiedzieli rokoszanom. Na co im oni odpowiedzieli dosyć buczno, mówiąc: «Większej powagi jest nasz rokosz, aniżeli królewski majestat; nam się nie godzi, abyśmy z wami co stanowić mieli«. A tak źle będąc od nich przyjęte książęta kapłańskie i zelżywość odniósłszy, jeden do króla wrócił się, a drugi niedaleko od rokoszanów pozostał. Niektóry tedy z senatorów, człowiek w pieniądze i żołnierza potężny ł, przystąpiwszy do nich, rzekł im: »Chociażby mi przyszło umrzeć z wami, nie zaprę się was«. Czemu ufając rokoszanie, poczęli już lepiej i śmielej przeciw królowi
I uczynili książęta kapłańskie, jako im pan rozkazał, i to powiedzieli rokoszanom. Na co im oni odpowiedzieli dosyć buczno, mówiąc: «Większej powagi jest nasz rokosz, aniżeli królewski majestat; nam się nie godzi, abyśmy z wami co stanowić mieli«. A tak źle będąc od nich przyjęte książęta kapłańskie i zelżywość odniósłszy, jeden do króla wrócił się, a drugi niedaleko od rokoszanów pozostał. Niektóry tedy z senatorów, człowiek w pieniądze i żołnierza potężny ł, przystąpiwszy do nich, rzekł im: »Chociażby mi przyszło umrzeć z wami, nie zaprę się was«. Czemu ufając rokoszanie, poczęli już lepiej i śmielej przeciw królowi
Skrót tekstu: KrysPasCz_II
Strona: 52
Tytuł:
Passya pana naszego Zygmunta Trzeciego, króla polskiego, podług jego sługi i wiernego poddanego, z panem swym spółcierpiącego.
Autor:
Szczęsny Kryski
Miejsce wydania:
Janowiec
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
/ Duchownej; w rzeczach tak grubych/ bydlętom pospolitych zakładał! Dopieroż gdy się na to obejzrzysz; że jako wszelki człowiek/ tak i ty z porządzenia Boskiego/ masz sobie wyraźnie założoną zawsze trwającą szczęśliwoścci zbawienie wieczne. Ze masz za koniec samego Boga/ na któregoś obraz i podobieństwo stworzony jest. Nie wielkasz była zelżywość Nabuchodonozorowi /gdy z Króla i Pana tak sławnego /do bestii zniżony/ z nimi porównany; jako wół do trawy afektem się spuszczał? Dalekoby większa niecześć twoja na obraz Króla wiecznego/ Królewiczem na odziedziczeni Królestwa wiecznego stworzonemu/ w równiej stawać z bydlęty/ za dobro swe zakładać/ uznawać to co im pospolita:
/ Duchowney; w rzeczách ták grubych/ bydlętom pospolitych zakłádáł! Dopieroż gdy się na to obeyzrzysz; że iáko wszelki człowiek/ ták i ty z porządzeniá Boskiego/ mász sobie wyráznie záłożoną záwsze trwáiącą szczęśliwoścći zbáwienie wieczne. Ze mász zá koniec sámego Bogá/ na ktoregoś obraz i podobieństwo stworzony iest. Nie wielkász byłá zelżywość Nábuchodonozorowi /gdy z Krolá i Páná ták słáwnego /do bestyi zniżony/ z nimi porownány; iáko woł do tráwy áffektem się spuszczał? Dálekoby większá niecześć twoiá ná obraz Krolá wiecznego/ Krolewicem ná odziedźiczeni Krolestwá wiecznego stworzonemu/ w rowniey stáwáć z bydlęty/ zá dobro swe zákłádáć/ uznáwáć to co im pospolita:
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 24
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
bać nie trzeba/ gdyż żaden katolik/ nabożeństwa na ten czas pilnując/ przyczyny nie dał/ ani da: mniemam też/ że urząd/ jako przed tym tak i teraz pokoju z swojej strony przestrzegać będzie. Z strony jakiegoś bałwochwalstwa/ co nam tu bezbożnie zarzucano/ ciężko słuchać/ i brzydko wspomnieć/ że ta zelżywość krzyże święte i obrazy potyka: bo nie dysputując o tym teraz/ wiedzcie że o to Biskupi i inszy/ do których to należy/ czynić będą. To usłyszawszy Panowie Torunianie/ znowu poczęli nalegać/ deklarując się że zgoła uczciwej Rady ta jest wola/ aby tych procesyj poprzestano/ i dla tego proszą aby Katolicy temu
bać nie trzebá/ gdyż żaden kátholik/ nabożeństwá ná ten czás pilnuiąc/ przyczyny nie dał/ áni da: mniemam też/ że vrząd/ iako przed tym ták y teraz pokoiu z swoiey strony przestrzegáć będżie. Z strony iákiegoś báłwochwálstwá/ co nam tu bezbożnie zárzucano/ ćięszko słucháć/ y brzydko wspomnieć/ że tá zelżywość krzyże święte y obrázy potyka: bo nie dysputuiąc o tym teraz/ wiedzćie że o to Biskupi y inszy/ do ktorych to należy/ cżynić będą. To vsłyszawszy Pánowie Toruniánie/ znowu pocżęli nálegáć/ dekláruiąc się że zgołá vczćiwey Rády tá iest wola/ áby tych procesyi poprzestano/ y dla tego proszą áby Kátholicy temu
Skrót tekstu: NowTor
Strona: A3
Tytuł:
Nowiny z Torunia
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614