piaski potarte mieszała. To miejsce pochwaliwszy/ stopę omoczeła W wierzchu wody/ którą też także pochwaleła. Potym rzekła: plac ten jest od ludzi odległy/ Nie masz kogobyśmy się tu na ten czas strzegły/ Omyimysz tą zdrojową wodą nasze ciała: H Czego się Parrhazjiska Nimfa zawstydała. Wszystkie z siebie szaty swe zewłóczą/ a ona Odkłada/ aż musiała od nich być zwleczona Choć nie rada. Jakoż gdy szatę z niej złożeły/ O jeden raz występek i z ciałem odkreły. A gdy rekoma żywot swój zasłonić chciała/ Srogo na nią Dyktijska Diana powstała/ Mówiąc: Idź precz niegodna. Niech niecnota twoja Sobą/ poświęconego nie plugawi
piaski potárte mieszáłá. To mieysce pochwaliwszy/ stopę omoczełá W wierzchu wody/ ktorą też także pochwalełá. Potym rzekłá: plác ten iest od ludźi odległy/ Nie masz kogobysmy się tu ná ten czás strzegły/ Omyimysz tą zdroiową wodą nasze ćiáłá: H Czego się Párrhazyiska Nimphá záwstydáłá. Wszystkie z śiebie száty swe zewłoczą/ á oná Odkłáda/ áż muśiała od nich bydź zwleczona Choć nie rádá. Iákoż gdy szátę z niey złożeły/ O ieden raz występek y z ćiáłem odkreły. A gdy rekomá żywot swoy zasłonić chćiáłá/ Srogo ná nię Dyktiyska Dyáná powstáłá/ Mowiąc: Idź precz niegodna. Niech niecnotá twoiá Sobą/ poświęconego nie plugawi
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 77
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wziął: w tej skrzyni była niemała dziurka/ którą mógł wszytko widzieć co się w komorze działo/ a skrzynia była prawie przeciwko łożu postawiona. A gdy już noc nadeszła/ weszła potym ona szlachetna pani z swoimi dziewkami do komory/ siedząc na łożu rozmawiała chwilkę z nimi/ a potym się rozbierała/ gdzie gdy koszulę zewłóczyła/ obaczył Ambroży oną dziurką skrzynie u niej pod lewą piersią brodawkę z kilką włosów lisowatych/ co sobie pilnie w pamięć wziął/ ku dowodzeniu swego łotrowstwa. Nazajutrz przyszła zaś ona baba/ i wzięła swoję skrzynię od Wincentej/ i kazała ją nieść do domu. Ambroży darował ją dobrze: a wziąwszy one klejnoty/ jechał
wźiął: w tey skrzyni byłá niemáłá dźiurká/ ktorą mogł wszytko widźieć co się w komorze dźiało/ á skrzyniá byłá práwie przećiwko łożu postáwiona. A gdy iuż noc nádeszłá/ weszłá potym oná szláchetna páni z swoimi dźiewkámi do komory/ śiedząc ná łożu rozmawiáłá chwilkę z nimi/ á potym się rozbieráłá/ gdźie gdy koszulę zewłocżyłá/ obacżył Ambroży oną dźiurką skrzynie v niey pod lewą pierśią brodawkę z kilką włosow lisowátych/ co sobie pilnie w pámięć wźiął/ ku dowodzeniu swego łotrowstwá. Názáiutrz przyszłá záś oná bábá/ y wźięłá swoię skrzynię od Wincentey/ y kazáłá ią nieść do domu. Ambroży dárował ią dobrze: á wźiąwszy one kleynoty/ iechał
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 159
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
spadały ciemnego wieczora. Jedzie dalej i ujźrzy z dachów dymy gęste, Kurzące się i słyszy psów szczekanie częste I ryk krów, co się z paszy do domu wracały, I jedzie do noclegu, smętny i zbolały.
CXVI.
Zsiadszy z Bryliadora, mówi parobkowi Onego domu, aby obrok dał koniowi; Ten mu zbroję zewłóczy, ten bót ciągnie z nogi, Ten szyszak, ten mu złote chędoży ostrogi. Prawie do domu trafił, kędy leżał ranny Medor i taką łaskę miał potem u panny. Łóżka chce, nie wieczerzy Orland utrapiony, Żałością, nie potrawą inszą nakarmiony.
CXVII.
Im więcej odpoczynku szuka i pokoju, Tem więtszy ma
spadały ciemnego wieczora. Jedzie dalej i ujźrzy z dachów dymy gęste, Kurzące się i słyszy psów szczekanie częste I ryk krów, co się z paszy do domu wracały, I jedzie do noclegu, smętny i zbolały.
CXVI.
Zsiadszy z Bryliadora, mówi parobkowi Onego domu, aby obrok dał koniowi; Ten mu zbroję zewłóczy, ten bót ciągnie z nogi, Ten szyszak, ten mu złote chędoży ostrogi. Prawie do domu trafił, kędy leżał ranny Medor i taką łaskę miał potem u panny. Łóżka chce, nie wieczerzy Orland utrapiony, Żałością, nie potrawą inszą nakarmiony.
CXVII.
Im więcej odpoczynku szuka i pokoju, Tem więtszy ma
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 224
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
swoję nie dbał: ale się aż nazbyt świata tego/ i marności jego był rozmiłował/ a swoje najwiętsze szczęście i błogosławieństwo w delicjach i rozkoszach światowych pokładał. Czasu jednego rzekł namienony X. Jordanus do niego te słowa: Miły synu/ słuchaj sercecznej rady mojej: Kiedykolwiek rano wstajesz/ albo spać idziesz: Albo się zewłóczysz albo obłoczysz; kiedy się myjesz albo stroisz/ tak myśl w sercu twoim: O mój Boże/ jakom ja teraz piękny/ a żyję w radościach i rozkoszach wszelakich! Ale o jak czarny i szpetny na on czas bedę gdy mię Diabli smołą siarką i żywicą polewać będą. O jak wielkie i niewymowne męki i
swoię nie dbał: ále śię aż názbyt świátá tego/ y márnośći iego był rozmiłował/ á swoie naywiętsze sczęśćie y błogosłáwieństwo w delicyách y roskoszách świátowych pokładał. Czásu iednego rzekł námienony X. Iordanus do niego te słowá: Miły synu/ słuchay serceczney rády moiey: Kiedykolwiek ráno wstáiesz/ álbo spáć idźiesz: Albo śię zewłoczysz álbo obłoczysz; kiedy śie myiesz álbo stroisz/ ták myśl w sercu twoim: O moy Boże/ iákom ia teraz piękny/ á żyię w rádośćiách y roskoszách wszelákich! Ale o iák czarny y szpetny ná on czás bedę gdy mię Dyiabli smołą śiárką y żywicą polewáć będą. O iák wielkie y niewymowne męki y
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Y
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
ci dam/ jeśli co powiesz.
Nie boję się ja twojej groźby. VII. DIALÓG. Siódma Rozmowa/ kiedy spać idą.
DZiewko/ zapal mi świecę/ a przynieś mi wody na nogi. Ej czyścieś wyszorowała lichtarz/ wej jako się łskni. A nożyczki kędy/ nie możesz wszystko razem przynieść. Dziatki zewłóczcie się/ a umycie nogi. Ściel łoże/ czyliś już posłała. Juści posłano. Niechaj ci dadzą białe poszewki/ a powlecz poduszki/ także i zwierzchnią i o spodnią pierzynę. Stanie się jak W. M każesz. Ktożto prześcieradło tak pomazał/ albo pies na nim leżał/ zdejm precz/ a przynieś insze
ći dam/ ieśli co powiesz.
Nie boię śię ia twoiey groźby. VII. DIALOG. Siodma Rozmowá/ kiedy spáć idą.
DZiewko/ zápal mi świecę/ á przynieś mi wody ná nogi. Ey cżyśćieś wyszorowáłá lichtarz/ wey iáko śię łskni. A nożycżki kędy/ nie możesz wszystko rázem przynieść. Dźiatki zewłocżćie śię/ á vmyćie nogi. Sćiel łoże/ cżyliś iuż posłáłá. Iuśći posłano. Niechay ći dádzą białe poszewki/ á powlecż poduszki/ tákże y zwierzchnią y o spodnią pierzynę. Stánie śię iák W. M każesz. Ktożto prześćierádło ták pomázał/ álbo pies ná nim leżał/ zdeym precż/ á przynieś insze
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 14
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612