, a jeśli nie pojrzysz wesołym Okiem, w małej się chwili rozsypię popiołem; I jako kiedy lecie zajmie się przędziwo W piekarni lub w świetlicy, kiedy śpi co żywo, Samo się w sobie dusi, niż się ściana sucha Zajmie, potem płomieniem przez okna wybucha (Próżno wtenczas gospodarz na ratunek woła, Cała gromada zgasić pożaru nie zdoła), Tak we mnie miłość długo potajemnie tlała, Teraz na wierzch przez obie oczy, okna ciała,
Łzami się pokazuje; wewnętrzne zapały Ten wilgotny dym pędzą i ten perz zetlaly. Próżno wołać ratunku, rozum nie pomoże, Twoja to sama łaska, Kasiu, zalać może. BOGINIE
Słusznie mówimy,
, a jeśli nie pojrzysz wesołem Okiem, w małej się chwili rozsypię popiołem; I jako kiedy lecie zajmie się przędziwo W piekarni lub w świetlicy, kiedy śpi co żywo, Samo się w sobie dusi, niż się ściana sucha Zajmie, potem płomieniem przez okna wybucha (Próżno wtenczas gospodarz na ratunek woła, Cała gromada zgasić pożaru nie zdoła), Tak we mnie miłość długo potajemnie tlała, Teraz na wierzch przez obie oczy, okna ciała,
Łzami się pokazuje; wewnętrzne zapały Ten wilgotny dym pędzą i ten perz zetlaly. Próżno wołać ratunku, rozum nie pomoże, Twoja to sama łaska, Kasiu, zalać może. BOGINIE
Słusznie mówimy,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 31
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
iskry twej chęci, którymi zagrzała Serce me zamrożone, czyniąc mi nadzieję, Że i twoje skamiale od ognia zmiękczeje. Przecię-ć się w nas ta miłość nierówno żarzyła, Ja pałam, a tyś zgasła, cóżeś uczyniła? Bym nie zgorzał, łzy leję, woda źrenic moich Chce we mnie płomień zgasić zdradnych chęci twoich. I stałość we mnie topi, a ogień zalewa, Zagrzejwa się, Zosieńku, póki nie zmarzniewa. NAGROBEK IM PANU KRZYSZTOFOWI Z RACIBORSKA MORSZTYNOWI
Krzysztof Morsztyn tu leży z Raciborska tego — Tu żona i potomstwo pochowała jego. Zmarł światu, ale Bogu będzie żył na wieki. Bo się Jego na świecie
iskry twej chęci, którymi zagrzała Serce me zamrożone, czyniąc mi nadzieję, Że i twoje skamiale od ognia zmiękczeje. Przecię-ć się w nas ta miłość nierówno żarzyła, Ja pałam, a tyś zgasła, cóżeś uczyniła? Bym nie zgorzał, łzy leję, woda źrenic moich Chce we mnie płomień zgasić zdradnych chęci twoich. I stałość we mnie topi, a ogień zalewa, Zagrzejwa się, Zosieńku, póki nie zmarzniewa. NAGROBEK JM PANU KRZYSZTOFOWI Z RACIBORSKA MORSZTYNOWI
Krzysztof Morsztyn tu leży z Raciborska tego — Tu żona i potomstwo pochowała jego. Zmarł światu, ale Bogu będzie żył na wieki. Bo się Jego na świecie
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 276
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wszyscy wyszli/ naśmiewiskiem i urąganiem się pastwicie: aleć przeklęty wszelki który na wzgardę nagość Matki swej odkrywa/ przeklęci i wy/ którzy się z nagości mej naśmiewacie i cieszycie. Przyjdzie ten czas/ że się wszystkiego tego wstydać będziecie. Lepiejby w prawdzie wam było nie poznać świałości prawdy/ niżli poznaną odrzucić/ zgasić i zatłumić. I tyżeś to Pasterz/ który Pasterstwem się chłubisz/ a zgubą owczątek Boga lżysz? Tyżeś Kapłan/ który poświęceniem się wynosisz/ a zmazą świętości Boga się wyrzekasz. Ani życie/ ani obyczaje/ ani chodzenie/ ani odzienie was Mistrzami być pokazują: Ni mądrość/ ni ćwiczenie/ ani rozmowa
wszyscy wyszli/ náśmiewiskiem y vrągániem się pástwićie: áleć przeklęty wszelki ktory ná wzgárdę nágość Mátki swey odkrywa/ przeklęći y wy/ ktorzy się z nágośći mey náśmiewaćie y cieszyćie. Przyidźie ten cżás/ że się wszystkiego tego wstydáć będźiećie. Lepieyby w prawdźie wam było nie poznáć świáłośći prawdy/ niżli poznáną odrzućić/ zgáśić y zátłumić. Y tyżeś to Pásterz/ ktory Pásterstwem się chłubisz/ á zgubą owcżątek Bogá lżysz? Tyżeś Kápłan/ ktory poświąceniem się wynośisz/ á zmázą świątośći Bogá się wyrzekasz. Ani żyćie/ áni obycżáie/ áni chodzenie/ áni odźienie was Mistrzámi być pokázuią: Ni mądrośc/ ni ćwicżenie/ áni rozmowá
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 15v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Mariae Virginis de Monte Carmelo, który Tytuł Biskupi Rzymsej potym aprobowali, insuper nadali Odpust tym, którzyby ich tak tytułowali Jeszcze więcej swój Zakon wsławiając Matka Najświętsza suôque cumulans affectu, Insygne dała Zakonowi Sukienkę SzkaPlerza Świętego przez ręce B. Szymona Anglika. W Europie ex sola fama niektórzy słysząc o tym Zakonie, chcieli go zgasić, lecz Honoriuszowi III. Najświętsza MARIA pokazawszy się w nocy, zaleciła, aby Institutum to, i Instituti Observatores łaska wie przyjął. Potwierdzili Zakon cum Insigni Szkaplerza, cum Praerogativis Ojcowie Święci Jan XXII. Si- O Wierze Katolickiej, którą zdobią Zakony.
kstus IV. Julius II. Klemens VII. B. Pius V
Mariae Virginis de Monte Carmelo, ktory Tytuł Biskupi Rzymsey potym approbowali, insuper nadali Odpust tym, ktorzyby ich tak tytułowali Ieszcze więcey swoy Zakon wsławiaiąc Matka Nayświętszá suôque cumulans affectu, Insigne dała Zakonowi Sukienkę SzkaPlerza Swiętego przez ręce B. Szymona Anglika. W Europie ex sola fama niektorzy słysząc o tym Zakonie, chcieli go zgasić, lecz Honoriuszowi III. Náyświętszá MARYA pokázawszy się w nocy, zaleciła, aby Institutum to, y Instituti Observatores łaska wie przyiął. Potwierdzili Zakon cum Insigni Szkaplerza, cum Praerogativis Oycowie Swięci Ian XXII. Si- O Wierze Katolickiey, ktorą zdobią Zakony.
xtus IV. Iulius II. Klemens VII. B. Pius V
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1037
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
czas i materia. Tego jednak opuścić nie mogę/ co pisze Etius o Gagatku: toż niektórzy przypisują i przywłaszczają i Camforze/ kiedy owo kto na serce utyskuje/ że i pulsu ledwo czuć/ i już jakoby oziębnie/ Cardiacos Grecy i Łacinnicy zowią/ tedy rozpalić abo Gagatek/ abo Camforę/ i w winie onę zgasić/ i dać ono wino pić onemu choremu/ natychmiast i puls przywróci się/ i człowiek przyjdzie do siebie. Nawet weźmi kieliszek wody/ do tego Camfory tak wiele jako orzech laskowy; i zapal w wodzie/ i niechaj zgórę: dajże wypić takowemu choremu/ abo też białejgłowie która leży jako martwa dla poruszenia
cżás y máteria. Tego iednák opuśćić nie mogę/ co pisze AEtius o Gágátku: toż niektorzy przypisuią y przywłaszcżáią y Cámphorze/ kiedy owo kto ná serce vtyskuie/ że y pulsu ledwo cżuć/ y iuż iákoby oźiębnie/ Cardiacos Grecy y Láćinnicy zowią/ tedy rospalić ábo Gágátek/ ábo Cámphorę/ y w winie onę zgáśić/ y dáć ono wino pić onemu choremu/ nátychmiast y puls przywroći się/ y cżłowiek prziydźie do śiebie. Náwet weźmi kieliszek wody/ do tego Camphory ták wiele iáko orzech laskowy; y zápal w wodzie/ y niechay zgore: dayże wypić tákowemu choremu/ ábo też białeygłowie ktora leży iáko martwa dla poruszenia
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 119.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
a ta woda wysusza/ co jest przeciwno dziecinnym latóm. Gdy jednak minie lat czternaście/ a potrzebowałaby tego choroba; tedy może tę wodę pić/ ale mniej a niżeli więtszych leciech: starzy tez zgrzybieli nie mają pijać tej wody: dla tego iż nie wiele ciepła przyrodzonego mają/ i przeto prędkoby mogli ostatek zgasić. Ani też owym rozkazuj pić tej wody/ którzy swąwolnie żyją: którzy każdą rzecz chcą jeść i pić/ spać i w południe: abowiem i ci żadnego pożytku i uciechy nie odniosą. Jeszcze którzy chodzić nie mogą/ nie mają tej wody pić: gdyż ta woda jako i inne ciepliczne/ powinna aby wyszła z
á tá wodá wysusza/ co iest przećiwno dźiećinnym látóm. Gdy iednak minie lat cżternaśćie/ á potrzebowáłáby tego chorobá; tedy może tę wodę pić/ ále mniey á niżeli więtszych lećiech: stárzy tez zgrzybieli nie maią piiáć tey wody: dla tego iż nie wiele ćiepłá przyrodzonego máią/ y przeto prędkoby mogli ostátek zgáśić. Ani też owym roskázuy pić tey wody/ ktorzy swąwolnie żyią: ktorzy każdą rzecż chcą ieść y pić/ spáć y w południe: abowiem y ći żadnego pożytku y vćiechy nie odniosą. Ieszcże ktorzy chodzić nie mogą/ nie máią tey wody pić: gdyż tá wodá iako y inne ćieplicżne/ powinná áby wyszła z
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 172.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Gałki, Gwoździków, Mastyksu co chcesz, włóż do worka, przeszyj, praż w winie, przykładaj na żołądek. Item Weś grzankę chleba, posypią prochem z Mięty, Gwoździków, Gałki, i Kminu kramnego, zlej ją winem, albo octem winnym, przygrzyj, przyłóż na żołądek. Item. Złoto kilkakroć rozpalając zgasić w winei, to wino dać pić, znacznie pomaga. Także Spiritus Vitrioli dulcis, a nadewszystko Liquor Stepticus cum Opio, jest sekretny. Item. Warz Pigwy suche, Tormentille, Kolęder, Kadzidło. Mastyks, dawać pić pomoże. Gdy kto przesadzi lekarstwem na womity danym, daj się napić wina dobrego z
Gałki, Gwoździkow, Mástyxu co chcesz, włoż do worká, przeszyi, praż w winie, przykładay ná żołądek. Item Weś grzankę chleba, posypią prochem z Mięty, Gwoździkow, Gałki, y Kminu kramnego, zley ią winem, álbo octem winnym, przygrzyi, przyłoż ná żołądek. Item. Złoto kilkákroć rozpaláiąc zgáśić w winei, to wino dáć pić, znácznie pomaga. Tákże Spiritus Vitrioli dulcis, á nádewszystko Liquor Stepticus cum Opio, iest sekretny. Item. Warz Pigwy suche, Tormentille, Kolęder, Kádźidło. Mástyx, dawáć pić pomoże. Gdy kto przesadźi lekárstwem ná womity dánym, dáy się nápić wina dobrego z
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 190
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
Żem się prędko wróciła do ciebie, bo pewnie, Jakeś sobie tuszyła, takeś rozumiała, Żeś aż co wiedzieć kiedy widzieć mię nie miała.
LIX.
Powiem pierwej, czemum się od ciebie śpieszyła, Potem, czemum się prędko tak na zad wróciła. Kiedybych była ognie twoje zgasić mogła, Cna królewno, kiedyćby była co pomogła Moja bytność i moje przy tobie mieszkanie, Zawszebym z tobą beła na twe rozkazanie. Ale widząc, żem ci dać żadnej nie umiała Pomocy ani mogła, od ciebiem jechała.
LX.
Fortuna mię życzliwa z gościńca bitego W drodze zaprowadziła do lasu gęstego,
Żem się prędko wróciła do ciebie, bo pewnie, Jakeś sobie tuszyła, takeś rozumiała, Żeś aż co wiedzieć kiedy widzieć mię nie miała.
LIX.
Powiem pierwej, czemum się od ciebie śpieszyła, Potem, czemum się prędko tak na zad wróciła. Kiedybych była ognie twoje zgasić mogła, Cna królewno, kiedyćby była co pomogła Moja bytność i moje przy tobie mieszkanie, Zawszebym z tobą beła na twe rozkazanie. Ale widząc, żem ci dać żadnej nie umiała Pomocy ani mogła, od ciebiem jechała.
LX.
Fortuna mię życzliwa z gościńca bitego W drodze zaprowadziła do lasu gęstego,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 275
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
trwożył: Bo swą nadzieję w Bogu Najwyższym położył. A sercem strzegąc zmysłów, i śmiejąc się z jego Wymysłów znalezionych, tak mówi do niego: Znam cię zdrajco, ktoś ty jest, który chytre zdrady Wywierasz przeciwko mnie; ty z początku jady Swe wyziewasz na człeka, chcąc tobie nie lube Cnoty w nim zgasić, a tym przywieść go na zgubę. A prawie tobie ten stan z natury przystoi, Gdy cię twoja złość w różnych betyj formy stroi. Bo kiedy z jadłych bestii kształtu naśladujesz, Jad śmiertelny na człeka zgubę pokazujesz. Niepracuj tedy próżno, ale chciej ustąpić, Gdy darmo pragniesz, czego niemożesz dostąpić.
trwożył: Bo swą nádźieię w Bogu Naywyższym położył. A sercem strzegąc zmysłow, y śmieiąc się z iego Wymysłow ználeźionych, ták mowi do niego: Znam ćię zdrayco, ktoś ty iest, ktory chytre zdrády Wywierasz przećiwko mnie; ty z początku iády Swe wyźiewasz ná człeká, chcąc tobie nie lube Cnoty w nim zgáśić, á tym przywieść go ná zgubę. A práwie tobie ten stan z nátury przystoi, Gdy ćie twoiá złość w rożnych betyy formy stroi. Bo kiedy z iádłych bestyy kształtu náśláduiesz, Iad śmiertelny ná człeká zgubę pokázuiesz. Nieprácuy tedy prożno, ále chćiey vstąpić, Gdy dármo prágniesz, czego niemozesz dostąpić.
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 278
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
nie zec przecię ustąpiły z Małej Polski ale w Wielkopolszcze wszystkie sobie stolicę żałozyły nie oparszy się az o rzekę Odrę i o morze Bałtyckie jako owa okrutna szarańcza. Skończyła się tedy Komisyja Lwowska gdzie poległ Paweł Borzęcki substytut związkowy kawaler wielki non sine suspitione veneni tak udawano, Bo tak należało mówiono. ze by tę świeczkę zgasić, która Całej konfederacyjej świeciła Aby się był jakiej większej z jej jasności nie różniecił płomien. Bo nad tego Człowieka w całym związku niebyło. Roku Pańskiego 1663.
Po rozwiązanym związku pomieszało się Wojsko chorągwie pozwijano do których większe miano urazy co wiedzie gdzie się kto rozstrzelił niektórzy w domach posiadali pozenili się widząc Ingratitudinem Insi tez
nie zec przecię ustąpiły z Małey Polski ale w Wielgopolszcze wszystkie sobie stolicę załozyły nie oparszy się az o rzekę Odrę y o morze Bałtyckie iako owa okrutna szarancza. Skonczyła się tedy kommissyia Lwowska gdzie poległ Paweł Borzęcki substytut zwiąskowy kawaler wielki non sine suspitione veneni tak udawano, Bo tak nalezało mowiono. ze by tę swieczkę zgasić, ktora Całey konfederacyiey swieciła Aby się był iakiey większey z iey iasnosci nie rozniecił płomien. Bo nad tego Człowieka w całym związku niebyło. Roku Panskiego 1663.
Po rozwiązanym związku pomięszało się Woysko chorągwie pozwiiano do ktorych większe miano urazy co wiedzie gdzie się kto rozstrzelił niektorzy w domach posiadali pozenili się widząc Ingratitudinem Insi tez
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 187
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688